Prokrastynacja na giełdzie jest ważna. Inwestorzy powinni doskonalić sztukę nic-nie-robienia, by łatwiej dostrzegać okazje
Prokrastynacja na giełdzie - czyli odkładanie na później decyzji inwestycyjnych - nie musi być zła. O ile w tym czasie inwestor uważnie obserwuje rynek i czeka na okazje inwestycyjne.
„Jedną z najważniejszych zasad inwestowania jest: nie robić nic, dopóki nie ma czegoś ważnego do zrobienia. Ja bardzo często obserwuję, czekam, i pozornie nic nie robię na rynku. Aż w końcu pojawia się okazja i ja się po nią schylam, bo mam gotówkę” – mówił znany inwestor Jim Rogers na łamach książki „Market Wizards”.
Czemu warto być nieaktywnym inwestorem
Nic-nie-robienie w inwestowaniu jest bardzo trudne. Niemal każdy inwestor ma skłonność do uważnego obserwowania rynku i do działania. Często uważa się za taką pro-aktywną postawę za właściwą, bo w końcu powinno się łapać jak najwięcej okazji, czyż nie?
Otóż nie do końca. Po pierwsze, aktywne inwestowanie oznacza, że inwestor zawiera dużą liczbę transakcji. A duża liczba transakcji oznacza duże prowizje maklerskie do zapłacenia.
Po drugie – i ważniejsze – oczekiwanie na okazję oznacza, że inwestor ma bardzo dobrą dyscyplinę. To dobrze o nim świadczy. Oczekiwanie na okazję oznacza również, że uważnie jej wypatrujemy, a nie zajmujemy się czymś innym.
Po trzecie, bycie mniej niż bardziej aktywnym inwestorem powoduje, że łatwiej jest odróżniać świetne okazje od przeciętnych. Gdy pojawia się świetna okazja, to ona po prostu krzyczy do inwestora, rzuca się w oczy. Jak to mówi wspomniany Jim Rogers, czasami doświadczony inwestor – który jest uważnym obserwatorem – po prostu dostrzega, że pieniądze czekają na niego - na to że je podniesie. Dla cierpliwego inwestora okazje są widoczne z daleka.
Po czwarte, nadaktywny inwestor może popełniać błędy. Jak wiadomo, zajęcie każdej pozycji powinno wiązać się z planowaniem. Czyli z zaplanowaniem punktu wejścia i wyjścia, poziomów stop loss i take profit. Bycie nadaktywnym inwestorem może powodować, że obowiązek konstruowania takich planów jest lekceważony.
Zobacz także: Inwestorzy w wartość powinni stosować filozofię stoików. Szczególnie teraz, gdy spółki value przegrywają od lat ze spółkami growth
Największy inwestor świata potrafi nic nie robić
Po piąte wreszcie, nic-nie-robienie gdy na rynku jest mnóstwo niepewności może świadczyć o wielkiej mądrości inwestora. On po prostu czeka na wyjaśnienie sytuacji. Gdy pojawią się odpowiednie sygnały, zajmie pozycję – ale nie wcześniej. Może gdyby zaryzykował i zajął pozycję wcześniej, zarobiłby więcej, ale mógłby też stracić więcej.
Tutaj warto przywołać przykład Warrena Buffetta. Przez kilka pierwszych miesięcy 2020 roku nie robił nic, nie wykonywał żadnych ruchów na giełdzie. Mimo że działo się wiele. Pozbył się akcji linii lotniczych, gdy uznał, że mają one przed sobą kilka ciężkich lat. Oczywiście, w kolejnych miesiącach zaczął coś robić. Jego wehikuł inwestycyjny Berkshire Hathaway a to wszedł w kilka spółek japońskich, a to do akcjonariatu kanadyjskiej firmy wydobywczej Barrick Gold. Te ruchy są jednak symboliczne wobec góry gotówki, na jakiej siedzi Buffett. Na dobrą sprawę można powiedzieć, że on nadal nic nie robi. Buffett obserwuje i czeka na rozwój wypadków. Czeka na okazje.
Wartość płynnych środków na rachunkach Berkshire Hathaway (mld USD)
Źródło: ycharts.com
Autor inspirował się tekstem “Master The Art Of Doing Nothing”.