11 powodów, dla których ludzie sukcesu i profesjonaliści z różnych branż niekoniecznie są dobrymi inwestorami
Inwestowanie to przede wszystkim próba charakteru w długim terminie, a nie pojedynek na siłę intelektu z rynkowymi rywalami.
„Nie musisz mieć dyplomu fizyka rakietowego, by skutecznie inwestować. Inwestowanie to nie jest gra, w której gość z IQ na poziomie 160 zawsze pokona tego, który ma tylko 130”. Oto jedno z najsłynniejszych powiedzonek Warrena Buffetta, które chyba bardzo dobrze zarysowuje podstawowy problem związany z inwestowaniem.
Inwestowanie to nie jest zarabianie. Inwestowanie to nie jest gra o sumie zerowej. Inwestowanie to nie jest pojedynek na siłę intelektu. Inwestowanie to przede wszystkim próba charakteru w długim terminie, która oczywiście musi być podbudowana odpowiednim know-how, wiedzą, pracą, wyczuciem rynku, instynktem i zrozumieniem zależności zachodzących na rynkach finansowych.
Czemu jednak ludzie, którzy są wykształceni, inteligentni, mają charakter i odnoszą sukcesy w wielu dziedzinach i branżach – generalnie są ludźmi sukcesu - rzadko są dobrymi inwestorami? Postanowiliśmy zebrać 11 powodów, dla których tak się dzieje. Większość z tych powodów to… błędy emocjonalne.
Stresująca praca
By inwestować z sukcesem, trzeba mieć plan. Trzymanie się planu wymaga wytrwałości, cierpliwości. Ale też i czasu, by wykonanie tego planu właściwie nadzorować. Jeśli przez stresującą pracę inwestor nie ma czasu, a do tego ma zszargane nerwy, to może przestać trzymać się planu, może zacząć popełniać proste błędy wynikające z emocji.
Zbyt dobra sytuacja finansowa
Wbrew pozorom, zbyt dobra sytuacja finansowa często powoduje, że ludzie za mało inwestują. Zarabiając naprawdę dobre pieniądze – na tle swoich znajomych czy rodziny – uważają, że oszczędzają odpowiednio dużo. Ba, często pozostają właśnie przy oszczędzaniu, nie idąc ścieżką inwestycyjną.
Zbyt duża pewność siebie
Efekt Dunninga-Krugera polega na przecenianiu swoich kompetencji. To prowadzi do nadmiernej pewności siebie, a to jest prosta droga do popełniania błędów. I to nie tylko na rachunku maklerskim. Inwestor potrzebuje skromności.
Awersja do ryzyka i do ponoszenia strat
Wielu ludzi boi się nadmiernego ryzyka, a inwestowanie na giełdzie automatycznie się z nim kojarzy. Poza tym powszechny jest psychologiczny mechanizm bolesnego odczuwania strat i nikłej radości z zysków tego samego rzędu. Zna go każdy, kto w krótkim odstępie czasu stracił i zarobił np. 1 000 zł na giełdzie. Strata pieniędzy bolała go o wiele bardziej, niż cieszył zarobek.
Zobacz także: Strategie long volatility - co to jest i jak je stosować w praktyce?
Przewartościowywanie posiadanych walorów
Ludzie uwielbiają przeceniać posiadane aktywa. Dotyczy to szczególnie domów i samochodów (bo wiążą się z nimi emocjonalnie), ale też akcji. Jeśli posiadane przez nich akcje tanieją, to często inwestorzy mają problem z pozbyciem się ich, upierając się, że „to tylko korekta” i „rynek się myli”. Często po kilku miesiącach okazuje się, że rynek jednak o czymś ważnym wiedział i był sprytniejszy…
Tonięcie w szumie informacyjnym
Większość inwestorów – i tych etatowych, i tych działających nieprofesjonalnie – uzależnia się od informacji. A że są istotami posiadającymi emocje, poddają się nim i często dokonują gwałtownych ruchów w portfelu na podstawie najświeższych informacji. To oczywiście błąd. Inwestor nie powinien oglądać telewizji biznesowych, a portale internetowe czy dzienniki ekonomiczne przeglądać sporadycznie. Tam bowiem nie znajdzie pogłębionych analiz trendów (patrz niżej) czy sytuacji fundamentalnej spółek. To nie przypadek, że w biurze Warrena Buffetta nie ma telewizora ani komputera (sic!), a ono nie znajduje się w Nowym Jorku, tylko w prowincjonalnym mieście Omaha.
Lekceważenie długoterminowych trendów
Ludzie mają tendencje do emocjonowania się newsami, a lekceważenia długoterminowych trendów. Spójrzmy na wykresy indeksów giełdowych z ostatnich lat. Wielki krach z przełomu lutego i marca – wywołany pandemią koronawirusa - z dzisiejszej perspektywy jest tylko dużą korektą w trendzie wzrostowym. A największy 1-dniowy krach z 1987 roku jest prawie niewidoczny na wykresach... Ale po tych wydarzeniach wielu na wiele miesięcy (a może i lat) mogło się zniechęcić do giełdy. Poza tym, im dłuższy horyzont stosowania procentu składanego, tym lepsze efekty.
Chęć utrzymywania status quo
Ludzie opierają się zmianom. Są z natury konserwatystami. Trudno jest naszym mózgom wyobrażać sobie daleką przyszłość, bo przez ewolucję zostaliśmy zaprojektowani do życia „tu i teraz”. Problem w tym, że brak długiego horyzontu w oszczędzaniu i inwestowaniu to podstawowy błąd.
Cięcie zysków, puszczanie strat
To elementarz inwestowania, ale jakże trudny do zastosowania w praktyce. Straty trzeba ciąć, a zyskom pozwalać rosnąć. Jednakże większość inwestorów postępuje odwrotnie, gdyż widząc papierowe zyski chcą je zrealizować (aby je „rzeczywiście mieć”), a widząc straty nie ucinają ich, bo to boli (więc liczą, że przetrzymają korektę i wyjdą na plus).
Branie pod uwagę przeszłych wyników
Inwestorzy niepotrzebnie patrzą w przeszłość. Co było, to minęło i się nie powtórzy (raczej). Co z tego, że akcje spółki X urosły o 100% w miesiąc? To przecież nie oznacza, że w kolejnym też tak wzrosną. Co z tego, że jakiś fundusz zwiększył wartość jednostki o 50% w rok? To nie oznacza, że w kolejnym też zanotuje taki wynik.
Zbyt łatwe porzucanie planu inwestycyjnego
Gdy zsumujemy wszystkie błędy, które inwestorzy popełniają, potrafią one skumulować się w jeden, podstawowy błąd: porzucenie planu inwestycyjnego. Coś, co miało trwać latami – na przykład inwestowanie w akcje spółek X, Y i Z – kończy się po pierwszym poważnym krachu. Przez emocje.
„Ignorant to nie jest człowiek niedouczony. To jest człowiek, który nie zna siebie. Tylko pełna samoświadomość prowadzi do odporności psychicznej, do szczęścia i sukcesu” – twierdził pewien hinduski myśliciel. Ta myśl świetnie pasuje jako podsumowanie tego tekstu. Inwestorzy powinni więc zacząć od poznania siebie, od stworzenia planu inwestycyjnego i czuwania nad jego realizacją w spokoju, z dala od telewizora i sensacyjnych portali informacyjnych.
Autor inspirował się tekstem „12 reasons why high-flying professionals fail at investing”.