Przejdź do treści

udostępnij:

Oto kilka pytań, które powinien sobie zadawać kolekcjoner sztuki, ale ich sobie zazwyczaj nie zadaje

Udostępnij

Czy powinienem traktować moją kolekcję jako aktywo finansowe? Co robić, jeśli koszty jej utrzymania rosną? Co stanie się z nią po mojej śmierci? Oto kilka z wielu niewygodnych pytań, jakich nie stawiają sobie zazwyczaj kolekcjonerzy sztuki. A powinni.

Wielu kolekcjonerów kupuje sztukę głównie dla przyjemności. Pokochali jakiegoś artystę, jakiś okres, jakiś nurt. Gromadzenie dzieł sprawia im przyjemność. Oczywiście, starają się nie przepłacać i mają nadzieję, że coś zarobią, ale często ten wymiar finansowy kupowania dzieł schodzi na drugi plan.

Tymczasem kolekcjonerzy sztuki nie powinni lekceważyć finansowego wymiaru swojej hobbystycznej działalności. Bo może się okazać, że w przyszłości zapłacą za to wysoką cenę. Poniżej prezentujemy listę pytań, jakie powinni sobie zadać kolekcjonerzy, by uniknąć istotnych błędów.

Czy powinienem traktować moją kolekcję jako aktywo finansowe?

Szczerze? Tak. Większość kolekcjonerów tak właśnie powinna postępować, czyli myśleć o kolekcjonowaniu jak o inwestowaniu długoterminowym. Kolekcjonerzy powinni dywersyfikować portfolio posiadanych przez siebie prac, powinni śledzić co się dzieje z ich cenami (choć nie musi to być łatwe). Powinni też obliczać wartość całej kolekcji i odnosić ją do łącznej wartości majątku (czy też aktywów finansowych). Często się bowiem zdarza, że kolekcjonerzy w pogoni za kolejnymi elementami pasującymi do kolekcji przeważają znacznie swój majątek w sztuce, co nie jest dobre. Dlaczego? Bo dzieła to jednak aktywa mało płynne, więc ich sprzedaż – gdy zajdzie taka potrzeba – może być trudna, albo może się wiązać z koniecznością obniżenia ceny poniżej rynkowej.

Poza tym, kolekcjonerzy powinni wiedzieć, jak zachowuje się wartość ich kolekcji w stosunku do innych aktywów, jakie mają w portfelu. Np. sztuka amerykańska zazwyczaj tanieje równocześnie z cenami amerykańskich akcji. Dlaczego? Bo sztuka amerykańska jest kolekcjonowana głównie przez zamożnych Amerykanów, którzy preferują też krajowe akcje. Gdy tracą na akcjach, często sprzedają inne składniki majątku, takie jak obrazy. Dlatego najlepiej, by portfel dzieł sztuki był zdywersyfikowany geograficznie.

Zobacz także: Polski inżynier z synem mogą zrewolucjonizować inwestowanie w dzieła sztuki

Jeśli będę musiał sprzedać jakieś dzieło z kolekcji, które powinienem wybrać?

Kolekcjoner zapewne kocha wszystkie dzieła, które nabył. Ale powinien na wszelki wypadek wybrać jedno, którego będzie się chciał pozbyć, jeśli będzie musiał. Jeśli jednak stanie rzeczywiście przed koniecznością sprzedaży jakiegoś dzieła, powinien najpierw rozważyć sprzedaż tego, za które może otrzymać najwięcej pieniędzy w stosunku do ceny, jaką zapłacił. Chodzi o to, by pozbywać się dzieł, na które jest moda, na które jest popyt – bo wtedy można się ich pozbyć łatwo i za dobrą cenę.

Co się stanie, jeśli oddam dzieło do galerii czy domu akcyjnego, a ten zbankrutuje?

Kolekcjoner powinien czytać uważnie wszelkie umowy, oraz zapoznać się z prawem kraju, w którym funkcjonuje dana galeria czy dom aukcyjny, by to wiedzieć.

Utrzymanie mojej kolekcji coraz więcej kosztuje, co robić?

Z czasem – w miarę rozrostu – kolekcja może się stać dość istotnym ciężarem finansowym. Dopóki na ścianie wiszą 2 obrazy, problemu nie ma. Gdy wiszą 22, pojawia się problem – bo dość często pojawiają się wydatki na konserwację. Jest jeszcze kwestia ubezpieczenia – przy dziełach kosztujących setki tysięcy złotych i więcej jest ono nieodzowne.

Przy dużej kolekcji są dwie opcje na jej „samo-finansowanie”. Po pierwsze, kolekcjoner może zaciągnąć kredyt pod zastaw jednego z dzieł, a pozyskane w ten sposób pieniądze umieścić na oprocentowanej lokacie i stopniowo wyciągać je, przeznaczając na pokrycie kosztów utrzymania kolekcji. Lepszym jak się wydaje sposobem jest jednak sprzedaż jednego z dzieł w systemie ratalnym: dzieło zostaje u kolekcjonera, dopóki kupujący nie zapłaci ostatniej raty, tymczasem napływające pieniądze pozwalają utrzymać kolekcję. Jeszcze innym sposobem jest użyczenie dzieł do muzeów, na dłuższy okres czasu, w zamian za gwarancję wykonania konserwacji dzieła.

Czy trzymać kolekcję do śmierci, co się stanie z nią po mojej śmierci?

Wielu kolekcjonerów oddala od siebie to pytanie – co się stanie z moją kolekcją po śmierci – gdyż nie chce myśleć o tych ostatecznych chwilach. A to błąd, bo powinni rozważać różne warianty tego, co może się stać z ich kolekcją.

Wielu kolekcjonerów zbiera dzieła z myślą o dzieciach. Problem w tym, że dzieci często nie są zainteresowane – z różnych powodów – przejęciem kolekcji, a już tym bardziej dalszym jej prowadzeniem. Co więcej, nawet muzea nie czekają na dzieła z otwartymi ramionami, bo często nie są nimi zainteresowane z „koncepcyjnych” powodów, albo… finansowych (nie stać ich na utrzymywanie kolejnych dzieł).

Kolekcjoner powinien przede wszystkim zapoznać się z prawem spadkowym. Jeśli faworyzuje ono spadkobierców (jak w Polsce, gdzie nie ma podatku od spadków), powinien zostawić im jasne instrukcje w jaki sposób powinni oni pozbyć się kolekcji, gdy jego zabraknie. Jeśli nie chce zostawiać kolekcji rodzinie, może za życia dogadać się z muzeami, by wiedzieć, które dzieła z chęcią wezmą, a których może się w podeszłym wieku pozbyć. I wreszcie, powinien się zastanowić, czy spieniężenie kolekcji na późnej emeryturze to nie przypadkiem jest dobry pomysł na spędzenie ostatniego okresu życia w dostatku. Ta opcja może być oczywiście bolesna, z emocjonalnego punktu widzenia.

Autor inspirował się tekstem „Financial Questions Every Art Collector Should Ask (but Often Doesn’t)” opublikowanym na łamach „The Wall Street Journal”.

Zobacz także: Jak inwestować w sztukę – radzi ekspert z Londynu

Udostępnij