Maciej Wieczorek - Celon Pharma łączy w sobie najważniejsze cechy spółki o dużym potencjale wartościowym
Celon Pharma to największa spółka biotechnologiczna na polskiej giełdzie. Jej wycena rynkowa oscyluje obecnie na poziomie 1,5 mld zł. Spółka sprzedaje kilka leków generycznych, ale co jest dużo ważniejsze równolegle prowadzi badania nad kilkoma potencjalnymi lekami w różnych obszarach. Jeden z projektów, Esketamina, znajduje się obecnie w 1 fazie klinicznej badań.
Postanowiliśmy spotkać się z prezesem i głównym akcjonariuszem spółki Maciejem Wieczorkiem i porozmawiać o tym nad czym obecnie pracuje spółka, jakie są szanse i ryzyka w prowadzonym przez nią biznesie oraz jaki jest potencjał na dalszy wzrost.
Zobacz także: Kim jest Maciej Wieczorek, pierwszy biotechnologiczny miliarder w Polsce?
Czy jest Pan zadowolony z obecnej wyceny rynkowej Celon Pharmy?
Kurs akcji jest odbiciem sentymentów i nastrojów panujących na giełdzie. Natomiast Celon Pharma łączy w sobie najważniejsze cechy spółki o dużym potencjale wartościowym. W tej chwili posiadamy bardzo atrakcyjny pipeline projektów. Ponadto nasza działalność nie opiera się tylko na jednym leku i jednej technologii, ale tylko budujemy nasze portfolio oraz pipeline projektów w rozsądny sposób. Mamy projekty innowacyjne zarówno mniejszego jak i większego ryzyka. W naszej branży kryterium podziału ryzyka innowacyjnego na mniejsze i większe jest w dużej mierze kwestia zweryfikowania klinicznego celu molekularnego.
Cel molekularny czyli kandydata na lek?
Kandydat na lek jest narzędziem, którym uderzamy w cel molekularny, a tym celem może być np. receptor lub białko.
Leki innowacyjne można podzielić na te, które mają już klinicznie zweryfikowany cel molekularny i na te, które go nie mają. Cel molekularny jest ważny już w czasie trwania badań przedklinicznych, ale dopiero długoterminowe badania trzeciej fazy są w stanie wykazać, czy faktycznie zablokowanie tego celu molekularnego związane jest z dostatecznie silnym efektem klinicznym.
Czym się różnią w takim razie badania przedkliniczne od klinicznych??
Badania przedkliniczne są prowadzone in vitro, czyli na różnych modelach tkankowo-komórkowych, bądź też in vivo na zwierzętach. W procesie ewolucyjnym organizmy na tyle się zmieniają i mają inną fizjologię oraz genetykę, że często wyniki badań przedklinicznych nie są takie same jak w przypadku przeprowadzenia badań na człowieku. Są takie przypadki, że w badaniach przedklinicznych na wszystkich gatunkach zwierząt lek działa, a klinicznie jest już inaczej.
Inwestorzy często wrzucają do jednego worka wszystkie leki innowacyjne. Jednak w ramach leków innowacyjnych, możemy wyróżnić leki mniejszego ryzyka, czyli tam gdzie mamy już ustalony cel molekularny, oraz leki wysokiego ryzyka, czyli tam gdzie ten cel nie jest jeszcze zweryfikowany. Mamy dobre wyniki przedkliniczne na in vitro i na modelach zwierzęcych, ale wciąż jest duży znak zapytania, czy to się dostatecznie przełoży na wyniki badań przeprowadzonych na człowieku.
Czyli sprawdzamy ten cel molekularny dopiero na człowieku?
Dokładnie. To najważniejsza część badań. W Celon Pharma mamy projekty obarczone zarówno mniejszym, jak i większym, ryzykiem innowacyjnym. Przykładem leku, który ma zweryfikowany cel molekularny, jest Esketamina. To lek stosowany w leczeniu depresji. Prawdopodobieństwo, że ten lek nie zadziała jest niewielkie. Kolejnym zweryfikowanym dość dobrze celem molekularnym jest inhibitor JAK występujący w chorobach autoinflamacyjnych czy też agonista GPR40.
Jednak wiele leków różnych firm wykazywało dobre efekty kliniczne, ale z różnych przyczyn nie przeszły wszystkich etapów badań i ostatecznie nie zostały oficjalnie zarejestrowane. Taki lek, który jest agonistą receptorów GPR40, badała firma Takeda Pharmaceutical Company Limited. W tym właśnie przypadku efekty kliniczne były bardzo dobre, ale okazało się, że dla tego związku mamy specyficzną hepatotoksyczność. Lek wywoływał bardzo niekorzystne działania w wątrobie. W związku z tym, nie mógł być zarejestrowany.
Czy nie bada się toksyczności w pierwszej fazie badań klinicznych?
Oczywiście informacje o toksyczności leku zbieramy cały czas już podczas pierwszej i drugiej fazy badań klinicznych. Jednak są takie toksyczności, relatywnie rzadkie, których skutki można dostrzec dopiero po trzech lub sześciu miesiącach stosowania leku. Akurat hepatotoksyczność to jedna z najczęściej pojawiających się toksyczności, które powodują wyeliminowanie leku z rozwoju klinicznego. Wątroba jest bardzo czułym organem. Ma za zadanie metabolizowanie ksenobiotyków, czyli związków, które wprowadzamy do organizmu z zewnątrz.
W związku z tym, że leki, zwłaszcza chemiczne, są obcymi strukturami dla naszego organizmu, to wątroba jest pierwszym miejscem, które ma wpływ na metabolizm tych leków. Przy chronicznym podawaniu leku, następuje tak duże zaangażowanie do pracy komórek wątroby, że dochodzi do toksyczności.
Jak radzicie sobie z takim ryzykiem?
Celon Pharma ma bardzo dobrze ułożony pipeline jeżeli chodzi o leki innowacyjne. Jest tak ułożony, że pasuje do rynku transakcji produktów światowych.
A jak to się robi w praktyce?
Przykładowo wczoraj mieliśmy telekonferencję z jedną z dużych firm, która zajmuje się badaniem cukrzycy właśnie w kontekście agonisty GPR40. Z tą firmą i z trzema innymi bardzo dużymi koncernami farmaceutycznymi, spotkaliśmy się w San Francisco na JP Morgan Conference. Za ich organizację odpowiadał Plexus Ventures.
To są eksperci, którzy mają kilkadziesiąt lat doświadczenia pracy w różnych koncernach farmaceutycznych. Mają świetne kontakty na całym świecie i dobrze znają nasz pipeline projektów. To oni szukają dla nas odpowiednich partnerów do transakcji. Zaplanowanie spotkań z odpowiednimi ludźmi jest bardzo ważne. W ten sposób możemy być wysłuchani przez osoby decyzyjne. Możemy zaprezentować naszą działalność i realizowane projekty.
Naszym celem jest doprowadzić w pierwszym półroczu 2019 r. do najkorzystniejszej transakcji sprzedaży praw do produktu dla dwóch, a nawet trzech projektów innowacyjnych. To się o tyle dobrze składa, że w 2019 r. w większości przypadków naszych projektów będziemy już, co najmniej po pierwszej fazie badań klinicznych . Jeżeli będziemy po II fazie badań klinicznych to ryzyko będzie jeszcze mniejsze.
Dlaczego komercjalizuje się projekty w II fazie badań klinicznych, a nie dopiero w trzeciej?
Trzeba liczyć średnio, że III faza badań klinicznych to koszt rzędu 100-200 mln euro. Natomiast cały program rozwoju leku innowacyjnego to kwota rzędu 200-250 mln euro. W praktyce to nie są 2 mld euro jak wskazują niektóre koncerny farmaceutyczne. W tym przypadku koncerny farmaceutyczne liczą bardzo wysoki koszt kapitału i koszt utraconych korzyści, stąd wychodzą im takie astronomiczne kwoty.Koszt rozwoju leku ogólnie jest bardzo wysoki i obarczony dużym ryzykiem. Jednak warto inwestować w nowe innowacyjne terapie, bo to jest po prostu dobry biznes.
Który z projektów, które prowadzicie, ma największy potencjał komercyjny?
Esketamina jest obarczona niskim ryzykiem i ma duży potencjał komercyjny. Cały rynek leków stosowanych w leczeniu depresji lekoopornej wynosi dzisiaj ok. 4-5 mld dolarów rocznie. Natomiast analitycy twierdzą, że sama Esketamina powinna wygenerować 2-3 mld dolarów rocznie.
Nasz lek jest podawany pacjentom w wygodnej postaci poprzez inhalator. Badania pokazują, że pacjenci preferują postać inhalacyjną. Lek ma pewne ryzyko uzależniające. Natomiast najbardziej odczuwalnym i przykrym doświadczeniem pacjenta w przypadku ketaminy jest tzw. działanie psychomimetyczne, czyli delikatne stany odlotu. W praktyce komuś po prostu wolniej płynie czas.
Dlatego tak ważna jest precyzja dawkowania. Do poziomu między 10 a 200 nanogram na mililitr, lek nie wywoła silniejszych stanów psychomimetycznych, a zapewni efekt przeciwdepresyjny. Im bardziej precyzyjne dawkowanie, tym lepiej. I właśnie nasza postać inhalacyjna leku daje dużo większą precyzję dawkowania niż postać donosowa.
W przypadku Esketaminy cel molekularny jest dobrze klinicznie zweryfikowany. Moim zdaniem lek ma bardzo duże szanse na dopuszczenie do obrotu. Pytanie tylko w jakim zakresie, czy w najcięższych postaciach depresji czy również w tzw. czystej depresji lekoopornej. A rynek jest dość duży ponieważ ok. 30-50% pacjentów nie reaguje dobrze na pierwsze podawane leki i wykazuje się depresją lekooporną.
A co z projektem Celonko?
To jest bardzo ciekawy projekt onkologiczny. Współpracujemy przy nim z kilkoma instytucjami klinicznymi w Polsce. Właśnie kończymy podpisywanie umów pomiędzy ośrodkami. Już niedługo rozpoczynamy badania kliniczne.
Lek będzie potencjalnie stosowany u pacjentów, którzy mają aberracje genetyczne niektórych guzów litych np. raka pęcherza. Ogólnie nowotwory dzielimy na dwa typy: nowotwory krwi i nowotwory narządów tzw. guzy lite np. guz piersi, płuca czy pęcherza. Nowotwory krwi są rzadsze i najczęściej lepiej leczone. Tylko kilkanaście procent pacjentów ma nowotwory krwi. Większość choruje na guzy lite, które dużo trudniej leczyć. Pacjenci z nowotworami narządowymi mają przeważnie dużo mniejsze rokowania niż pacjenci z nowotworami krwi.
A gdzie w tym wszystkim są leki biopodobne? Ostatnio otrzymaliście dotacje na lek ranibizumab...
Ranibizumab to lek stosowany w okulistyce przy utracie wzroku. Jednocześnie rozwijamy lek biotechnologiczny, przeciwciało agptl4, który ma być efektywny również w podobnych wskazaniach. Będzie to dobre rozwiązanie u pacjentów, którzy nie mają już dostatecznej odpowiedzi na Lucentis albo mają pogorszenie leczenia w przypadku stosowania samego tylko Lucentisu. Ranibizumab jest efektywny i wstępne badania wykazują, że także agptl4 będzie skuteczny.
Czym lek biopodobny różni się od leku innowacyjnego?
Lek biopodobny jest swego rodzaju biotechnologicznym odpowiednikiem leku referencyjnego. Leki biotechnologiczne nigdy nie są takie same. To są wielkie struktury, w dużej mierze definiowane przez proces ich wytwarzania. Możemy powiedzieć, że nawet dwie serie tego samego oryginalnego leku jak Lucentis, Mabthtera, Herceptin są różne. Zatem lek biopodobny jest lekiem podobnym do leku referencyjnego, ale nigdy nie jest taki sam. Zawsze mogą być pewne różnice wynikające z procesu wytwarzania leku ponieważ każda komórka danego organizmu jest inna.
Dlatego regulator wprowadził możliwość konkurencji dla leków biotechnologicznych. Bo w innym wypadku nikt inny oprócz danej firmy nie mógłby wprowadzać odpowiedników konkurencyjnych. Natomiast należy to robić mądrze i mieć pewność, że leki biopodobne wykazują równoważność kliniczną w dobrze przeprowadzonych badaniach klinicznych. Jednak, leki biopodobne mogą być w pewnym zakresie różne. W klasyfikacji skomplikowania i ryzyka znajdują się pomiędzy lekami generycznymi i lekami innowacyjnymi. One są zawsze trochę różne i cechują się większym ryzykiem, ale nie tak dużym jak w przypadku leków innowacyjnych.
Z tego wniosek, że technologia tworzenia leków biopodobnych jest już sama w sobie dużą wartością?
Firma biotechnologiczna produkująca leki biopodobne musi być bardzo efektywna od strony inżynieryjnej, naukowej oraz technicznej. Paradoksalnie trudno rozwija się lek biopodobny. Cały czas trzeba monitorować, czy lek biopodobny nie jest za bardzo różny od leku oryginalnego. To wymaga dużo więcej uwagi i dwa razy więcej wkładu pracy.
Uważa Pan, że polski rynek kapitałowy rozumie już dobrze branżę biotechnologiczną?
Myślę, że jest jeszcze dużo do zrobienia. Regularnie spotykamy się z inwestorami i analitykami. Rozmawiamy na temat onkologii i neuropsychiatrii. Staramy się jak najlepiej opisać i wyjaśnić procesy, metody ewaluacji i ryzyka związane z rozwojem naszych leków. Planujemy także kolejne spotkanie dotyczące chorób metabolicznych i inflamacyjnych. Chcemy przekazywać wiedzę i edukować głównie analityków, żeby wiedzieli w jaki sposób patrzeć na naszą spółkę i całą branżę
Fakty są takie, że w tej chwili jesteśmy w sytuacji, w której nie potrzebujemy finansowania. Mamy środki w wysokości 200 mln zł z IPO, a także zakontraktowane ponad 150 mln zł w NCBIR. Możemy się skupić na pracy i rozwoju.
Z raportu finansowego wynika, że możecie ubiegać się jeszcze o 100 mln zł w NCBiR?
Tak. Jeśli mamy związek, który jest naszym kandydatem klinicznym, przeszedł wszystkie procesy przedkliniczne i uważamy, że ma realne szanse na wykazanie efektywności i bezpieczeństwa, to wtedy składamy wniosek do NCBiR.
A czy branża gamingowa nie przypomina trochę branży biotechnologicznej?
Moim zdaniem jest jeden problem. Cykl życia produktów w branży gamingowej jest znacznie krótszy. Inny jest też zakres ochrony patentowej. I za każdym razem każda nowa gra jest związana z niewyobrażalnym ryzykiem. Cykl życia tych produktów, według mojej oceny, to 2-3 lata. Oczywiście można te gry modyfikować, ale wciąż to nie jest cykl życia leków, które mają chronologię patentową, czyli te 15-20 lat.
Gdzie Pan widzi kurs akcji Celon Pharmy za rok?
Wycena naszej spółki według standardów na NASDQ, wtedy kiedy będziemy mieć Esketaminę w drugiej fazie badań i pięć czy sześć projektów w pierwszej fazie, powinna wynosić około miliarda euro. Zobaczymy jak to będzie na polskiej giełdzie.
Dla mnie najważniejsze jest to aby konsekwentnie nieść wartość dla akcjonariuszy. W praktyce chodzi mi o to aby kurs stabilnie rósł, bez spektakularnych zwyżek przeplatanych silnymi korektami.