Przejdź do treści

udostępnij:

W tej chwili 4 banki komercyjne i 13 banków spółdzielczych generuje straty, a przecież ogólna sytuacja gospodarcza jest dobra - zwraca uwagę prof. Lech Kurkliński

Udostępnij

Polski sektor bankowy jest nieatrakcyjny pod względem inwestycyjnym, ponieważ nie jest w stanie wygenerować stopy zwrotu powyżej kosztu kapitału. Nasze banki wciąż są innowacyjne, ale z tendencją spadkową. Największym zagrożeniem dla ich przyszłości nie są fintechy tylko bigtechy jak Google, Facebook czy Amazon. O konsolidacji sektora bankowego, wpływie decyzji TSUE w sprawie kredytów CHF na niego, przyszłości Getin Noble Banku oraz Idea Banku rozmawiamy z Lechem Kurklińskim, profesorem SGH, byłym prezesem i członkiem zarządu kilku banków, aktualnie dyrektorem thinktanku Alterum.

Piotr Rosik: Jak Pan ocenia obecną sytuację polskiego sektora bankowego? Czy nie niepokoi Pana postępująca koncentracja sektora w ręku jednego właściciela, czyli Skarbu Państwa?

Prof. Lech Kurkliński (SGH): Już 4-5 lat temu KNF nie chciał, by sektor się dalej koncentrował. Ale ta koncentracja postępuje. Obecnie 5 największych banków ma połowę aktywów sektora bankowego i 86% wyniku netto. To pokazuje znaczenie największych polskich banków. A Skarb Państwa, można tak to ująć, ma prawie połowę polskiego rynku bankowego (ponad 40%).

Na naszych oczach dochodzi do swoistego pęknięcia rynku. Największe banki umacniają swoją pozycję, a małe coraz bardziej osłabiają się. W ciągu ostatnich 3 lat liczba krajowych banków komercyjnych spadła o 20%. W tej chwili 4 banki komercyjne i 13 banków spółdzielczych generuje straty, a przecież ogólna sytuacja gospodarcza (wzrost PKB) jest dobra, a nawet bym powiedział bardzo dobra.

Co będzie gdy przyjdzie spowolnienie gospodarcze?

To bardzo dobre pytanie. Myślę, że to będzie duże wyzwanie zarówno dla banków jak i polskiej gospodarki. W 2008 roku mieliśmy solidne spowolnienie w polskiej gospodarce. Co się wtedy stało? Banki komercyjne wyhamowały akcję kredytową, przeprowadziły restrukturyzację portfeli. Częściowo w ich miejsce (sektor MSP) weszły banki spółdzielcze, którym ten ruch do dziś odbija się czkawką. Banki komercyjne zadziałały więc procyklicznie, przeczekały zły okres, ostrożniej podchodząc do biznesu przedsiębiorstw. Kolejne spowolnienie dla niektórych banków spółdzielczych może być dużym wyzwaniem. Banki pomne tych doświadczeń mogą jeszcze bardziej zadziałać procyklicznie, ze szkodą dla polskiej gospodarki i dla polskich firm.


Notowania indeksu WIG-banki lata 2018 - 2019

WIG-banki

Po co rządowi aż taka ilość banków?

Najwidoczniej uzyskanie dużego wpływu na sektor bankowy jest jednym z priorytetów obecnej ekipy rządzącej. Przecież sektor bankowy zapewnia finansowanie, jest motorem napędowym gospodarki. Mając pod kontrolą 40% bankowych aktywów można się czuć w miarę bezpiecznie wobec nadchodzącego spowolnienia i próbować wpływać na ożywienie gospodarki poprzez akcję kredytową lub finansować sektory nie wpisujące się w koncepcję zrównoważonego rozwoju.

Teraz do kupienia jest mBank. To świetny bank, dlaczego Commerzbank zdecydował się wystawić go na sprzedaż?

Commerzbank ma swoje problemy. I chce się pozbyć swojej perły w koronie, póki może za nią uzyskać bardzo dobrą cenę. W przyszłości nie wiadomo jak to będzie wyglądać. Teraz na horyzoncie widać potencjalnych kupców. Przejmowanie banku to nie jest kupno kilku akcji na giełdzie i sprzedaż po 2 miesiącach. To są bardzo poważne transakcje, w tym wymagające pozwolenia od nadzorcy. Moim zdaniem to jest podobna historia jak w przypadku UniCredit i Pekao, jest względnie odpowiedni klimat do przeprowadzenia takiej transakcji z punktu widzenia zagranicznego inwestora, mimo niskiej atrakcyjności inwestycyjnej sektora bankowego w Polsce.

Prezes PKO BP Zbigniew Jagiełło powiedział, że przejmowanie mBanku przez bank już obecny w Polsce byłoby wysoce ryzykowne. Jak inwestorzy powinni interpretować te słowa?

Być może chodzi o duży portfel kredytów frankowych, posiadany przez mBank. Być może chodziło też o to, że przeprowadzenie fuzji z sukcesem z tak dużym podmiotem wcale nie jest proste. Mimo tej pierwszej uwagi na pewno prezesowi nie chodziło o jakość całego banku. Powiedzmy sobie szczerze, mBank to jest bardzo dobry, nowoczesny, świetnie oceniany przez młodych ludzi bank.

Teoretycznie załóżmy, że PEKAO połączy się z mBankiem. Czy nie idziemy w Polsce w tworzenie instytucji ”zbyt dużej by upaść”?

Wśród rządzących panuje przekonanie, że duży może więcej. Konsolidacja kolejnych spółek w ręku państwa jest właśnie wyrazem tego przekonania. Oczywiście, w pewnych okolicznościach taka droga może okazać się niebezpieczna, ale dzisiaj raczej nikt z podejmujących decyzje o tym nie myśli.

Zobacz także: Brytyjski fundusz inwestycyjny zaczął grać na spadek akcji Banku Pekao i sprzedał na krótko dużo akcji 

Pozostając w temacie przejęć, to co dalej będzie z Getin Noble Bankiem i Idea Bankiem? Wygląda na to, że powstała sytuacja patowa i nikt specjalnie nie kwapi się do rozwiązania problemu. Czas zrobi swoje?

Działania restrukturyzacyjne, podjęte wobec tych banków, zaczęły dawać efekty. Największy kryzys, jaki dotknął te instytucje, prawdopodobnie został już zażegnany. Udało się zredukować koszty, stworzyć odpowiednie rezerwy.

Proszę nie zapominać, że Getin Noble Bank to wciąż jeden z 10 największych banków w Polsce. Dlatego nie jestem przekonany, że można postawić na nim krzyżyk. Ma on sporą liczbę klientów, a to jest duża wartość. Ma też zdolność do prowadzenia działalności bankowej. Oczywiście jak zawsze w tego typu transakcjach jest pytanie o wycenę. Moim zdaniem bank ma problem ze znalezieniem inwestora, bo cała branża bankowa w Polsce ma problem z rentownością. Dodatkowo w przypadku GNB i Idea Banku w tle czai się sprawa byłego przewodniczącego KNF i innych ryzyk które zapewne powrócą.

Czy polski sektor bankowy wciąż zasługuje na miano innowacyjnego?

On wciąż jest innowacyjny, ale z tendencją słabnącą. Już 3 lata temu prezes Banku Millennium to dostrzegał. Na razie pomaga mu to, że mamy słabą konkurencję fintechową dla sektora bankowego w Polsce. A to wynika głównie z nadmiaru regulacji i słabej przyjazności regulacyjnej, jak np. utrzymujący się brak piaskownicy regulacyjnej dla fintechów, która miała być stworzona przez KNF.

Moim zdaniem to nie fintechy tylko bigtechy są największym zagrożeniem dla polskich banków. Chodzi o takie spółki, jak Google, Facebook, Apple, Baidu, Alibaba itd. Fintechy raczej myślą o tym, aby dobrze się sprzedawać bankom, a nie z nimi rywalizować. Tutaj oczywiście są też pewne wyjątki jak chociażby Revolut. Tymczasem wielkie firmy technologiczne mają łatwy dostęp do ogromnej liczby klientów, wielkich budżetów na inwestycje i to one są największym zagrożeniem dla banków. Zintegrowane platformy cyfrowe osiągnęły ogromna skalę działalności w różnych dziedzinach i teraz branża finansowa jest dla nich łakomym kąskiem (to już się stało w Chinach). Boję się, że banki czeka los takich firmy jak Tom Tom, która swego czasu wsławiła się świetną nawigacją do poruszania się po drogach, ale teraz prawie wszyscy i tak używają Google Maps, takim dowodem jestem ja sam.

Jaki wpływ na sektor ma wprowadzony podatek od aktywów bankowych? Prezes Cezary Stypułkowski przy każdej okazji powtarza, że polskie banki płacą za duże podatki.

Podzielam opinię prezesa Stypułkowskiego. Jeśli sektor bankowy przy koniunkturze gospodarczej rzędu 5% rocznie nie jest w stanie zapewniać stopy zwrotu atrakcyjnej dla inwestorów (powyżej kosztu kapitału), to coś tu jest nie tak. Przecież jest nowoczesny, nie ma na razie wielkiej konkurencji. Wszystko wskazuje więc na to, że skala obciążeń podatkowych sięgająca ponad 40% w przypadku niektórych banków jest zbyt duża.

Wprowadzenie podatku bankowego dobiło banki. Przecież można powiedzieć, że od każdego kredytu państwo pobiera 0,5%. Z punktu widzenia sektora bankowego szkoda, że wpływy z tego podatku idą do budżetu, a nie do BFG, bo takie rozwiązanie byłoby bardziej sensowne.

Co z marżą odsetkową banków, która stanowi podstawę ich przychodów? Czy będzie się pozytywnie zmieniać wraz ze wzrostem inflacji?

Podejście NBP do stóp wydaje się mieć w dużym stopniu podłoże polityczne. Gdyby inflacja rosła rzeczywiście szybko, a tutaj kluczowy impuls mogą dać ceny energii, to stopy procentowe, a w konsekwencji marże mogłyby urosnąć. Jednak obecnie marża ma tendencję do stabilizowania się (po lekkim wzroście, aby zaabsorbować podatek bankowy) i nie sądzę, aby to się w najbliższym czasie zmieniło. To nie jest dobry prognostyk dla sektora, bo banki nie potrafią powiększyć przychodów prowizyjnych, a ich wpływ na marże odsetkowe jest ograniczony.

Czemu banki nie mogą podnosić opłat?

Jest kilka czynników to powodujących. Polscy nie lubią płacić za usługi bankowe i klienci są bardzo wrażliwi na wysokość opłat. Mimo wszystko rynek bankowy pozostaje jeszcze dość zdywersyfikowany – konkurencyjny. Poza tym banki już czują pewną presję cenową ze strony nowych graczy (przykład Revoluta). We wzroście opłat nie szukałbym nadziei na poprawę w sektorze.

Co wyrok TSUE w sprawie kredytów frankowych oznacza dla banków z dużymi portfelami CHF? Największy taki portfel ma Bank Millennium...

To jest istotny czynnik ryzyka. Na pewno w efekcie tego orzeczenia perspektywy dla sektora się pogorszyły. Ta sprawa osłabia atrakcyjność inwestycyjną polskiego sektora bankowego, szczególnie w oczach inwestorów zagranicznych. Tutaj wchodzi w grę również kwestia wizerunkowa, gwarancji stabilności reguł gry, bo kapitał spoza Polski naprawdę nie wnika o co dokładnie w tym wszystkim chodzi. W tle jest również problem z systemem sądownictwa w Polsce.

Jeśli chodzi o poszczególne banki, to moim zdaniem dla żadnego z nich problem ten nie powinien być ich ostatecznym „killerem”. Każda sprawa frankowicza będzie rozpatrywana indywidualnie przez sąd. Nie ma tutaj jednej uniwersalnej wykładni. To będzie trwało. Ale tym niemniej nadchodzące wyroki z pewnością będą osłabiać banki z portfelami w CHF.

Zobacz także: Posiadacze kredytów we franku szwajcarskim mają 6 lat na skuteczną walkę w sądzie – rozmowa z mec. Barbarą Garlacz

A czy mogą powrócić czasy złego oddziaływania kursu franka na polskie banki?

Oczywiście takie ryzyko istnieje. Z tym, że nie można zapominać o tym, że jakość portfeli kredytów frankowych jest bardzo wysoka. Te kredyty przed 2010 rokiem zaciągali często przedstawiciele wolnych zawodów, wykształceni, dobrze zarabiający ludzie, których stać na spłatę. Kredyty frankowe bardzo dobrze się spłacają.

Czy to nie jest tak, że polskie banki mają za swoje, bo się migały od rozwiązania w sposób kompromisowy kwestii kredytów frankowych? W innych krajach Europy Środkowej szybko ten problem rozwiązano...

Niestety, w Polsce nie było ochoty do takich działań po żadnej ze stron: banków, klientów, państwa. No może była ochota, ale „po mojemu”. Zabrakło elementarnego dialogu, bo generalnie w naszym kraju jest problem z dialogiem między klientami, obywatelami, instytucjami. Sprawa jednak wróciła i będzie się jeszcze długo ciągnęła za sektorem.

Jakie znaczenie dla polskich banków mają ostatnie zmiany w prawie, chociażby w zakresie likwidacji bankowego tytułu egzekucyjnego?

Nie sądzę, żeby moralność płatnicza pogarszała się radykalnie w najbliższym okresie. Ale na pewno widać taką tendencję, że to inni, a nie ja, mają odpowiadać za moje zobowiązania. I to jest niepokojące. To jest pokłosie różnych ruchów regulacyjnych, chociażby takich, jak w zakresie obrotu ziemią rolną. Coraz mniej osób chce zaciskać pasa, nierzadko nie ma kultury spłacania zobowiązań. Perspektywa możliwości ogłoszenia upadłości konsumenckiej też robi swoje, choć to akurat nie ma największego znaczenia. Poza tym jest coś takiego w polskiej kulturze, że mamy skłonność do nieakceptowania formalnych wymogów, występowania przeciwko państwu, przeciwko instytucjom, a ci którzy są ostrożni, respektują przepisy, płacą podatki, traktowani są jak frajerzy.

Powszechnie mówi się, że na rynku nieruchomości jest bańka. Czy to nie jest jakieś zagrożenie dla banków?

Ceny mieszkań w Warszawie są bardzo wysokie, a najlepszym tego potwierdzeniem jest fakt, że wreszcie zdecydowaliśmy się sprzedać swoje mieszkanie, jakie posiadaliśmy z żoną od kilkunastu lat i osiągnęliśmy na tej inwestycji spektakularną stopę zwrotu. Nie spodziewałbym się jednak jakiegoś załamania cen. W ekstremalnym przypadku przeceny rzędu 20%, to nie jest coś, co mocno uderzy w banki.

To jakby Pan ocenił aktualną sytuację polskich banków, jakie perspektywy ma przed sobą sektor?

Perspektywy na pewno nie są najlepsze, ale nie ma jakiegoś jednego czynnika, który mógłby wywrócić sektor do góry nogami. Ja bym powiedział, że w polskie banki są wbijane kolejne szpilki, które utrudniają im wzrost i działalność. Zaczynając od czynników jak stopy procentowe, nowe podatki, zmiany w prawie, czynniki operacyjne jak kredyty CHF, czy konkurencja ze strony firm technologicznych oraz oczywiście walka konkurencyjna między samymi bankami. Na pewno dużym wyzwaniem dla mniejszych banków jest postępująca konsolidacja w branży. To wszystko sprawia, że trudno jest zapowiadać świetlistą przyszłość dla banków.

A jakieś szanse? Co może lub powinno się wydarzyć, żeby sytuacja uległa poprawie?

Po pierwsze, przewidując spowolnienie gospodarcze władze powinny zacząć rozpatrywać stworzenie pakietu regulacyjnego (na pewne podobieństwo do tego przygotowanego w 2008 r.) łagodzącego skutki dla gospodarki. Wiemy jednak, że nie ma nic za darmo. Oznacza to m.in. ograniczenie dochodów budżetowych, co musi rzutować na programy społeczne rządu. Z drugiej strony, jeśli się „zarżnie” silnik, to samochód nie zawiezie nikogo. Na tym tle aż się prosi o dialog społeczny, tworzenie różnych form dyskusji z udziałem rządzących i rządzonych, dobra analiza skutków regulacji, tworzenie przyjaznego klimatu inwestycyjnego, przede wszystkim gwarantującego stabilność reguł gry w długim horyzoncie czasowym. Na przykład, kto po doświadczeniu z OFE będzie miał zaufanie do PPK, czy też kwestia praw wierzycieli. Brakuje przykładów ochrony przedsiębiorców, biznesu, zwłaszcza prywatnego.

Zobacz także: Bank Millennium wypłacił 172 tys. zł zwrotu kosztów klientowi, który miał kredyt we franku szwajcarskim

---
Prof. nadz. dr hab. Lech Kurkliński to absolwent i wieloletni pracownik naukowy SGPiS/SGH (obecnie profesor w Zakładzie Zarządzania Ryzykiem instytutu Finansów Korporacji i Inwestycji, Kolegium Nauk o Przedsiębiorstwie SGH) oraz Katedry Bankowości i Finansów UW, studiował na University of Virginia, University of Oklahoma City, od 1991 r. związany z bankowością, m.in. dyrektor Banku Spółdzielczego Rzemiosła w Warszawie, prezes zarządu Polskiego Banku Inwestycyjnego, członek zarządu BIG Banku Gdańskiego odpowiedzialny za pion detaliczny oraz małych i średnich przedsiębiorstw, organizator i szef pionu bankowości detalicznej Millennium – wiceprezes zarządu BIG Banku, dyrektor zarządzający Household International w Polsce, organizator i wiceprezes zarządu HSBC Bank Polska, członek rad m.in. Toyota Bank Polska, PolCard, Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie, Domu Maklerskiego BIG BG, Fundacji Edukacji i Badań Bankowych ZBP. Autor szeregu publikacji na temat bankowości i zarządzania ryzykiem. Przewodniczący Komitetu ds. Standardów Kwalifikacyjnych w Bankowości Polskiej przy Związku Banków Polskich.

Udostępnij