„Turystyka biznesowa otrząsnęła się po pierwszym szoku, jakim był międzynarodowy administracyjny lockdown” - Rafał Orlicki, Meetbit
Polski startup Meetbit - specjalizujący się w tworzeniu aplikacji biznesowych - pracuje obecnie nad narzędziem, które ma być odpowiedzią na problemy komunikacyjne występujące w kryzysowych sytuacjach, takich jak np. pandemia koronawirusa.
Epidemia COVID-19 wstrząsnęła rynkiem pracy na całym świecie. Lock down państw zmusił społeczeństwo do pracy zdalnej, gdzie to tylko możliwe, a spotkanie służbowe odbywają się teraz w sieci. Na ratunek ma przyjść polska aplikacja Meetlify od startupu Meetbit, która będzie systemem komunikacji B2B wspomagającym kontakt biznesowy online. Spółka specjalizuje się w branży MICE, czyli turystyce biznesowej. Porozmawialiśmy z prezesem Meetbit, Rafałem Orlickim oraz dyrektorem technicznym, Jakubem Dudą o działalności startupu, przełomowej aplikacji biznesowej oraz planach giełdowych spółki.
Natalia Kieszek: Skąd pojawił się pomysł założenia startupu Meetbit i jakie jest doświadczenie zarządu w branży MICE?
Rafał Orlicki (współzałożyciel i prezes Meetbit): Pomysł na rozpoczęcie prac nad systemem wspierającym nawiązywanie nowych, wartościowych relacji biznesowych wziął się z własnych doświadczeń założycieli firmy. Wieloletnie doświadczenie uczestnika procesów B2B, czyli networking, mach-making oraz business development w branżach IT, game dev i film pozwoliło na identyfikację obszarów, których efektywność nie była zadowalająca.
Te spostrzeżenia, poparte również wieloletnim doświadczeniem organizatora przedsięwzięć i wydarzeń MICE, umożliwiły określenie kierunków i modelowych rozwiązań zmian i nowych funkcjonalności, które po analizie konkurencji technologicznej i wywiadzie potrzeb rynkowym, skłoniło nas do założenia Meetbit i prac nad prototypem autorskiego systemu.
Zobacz także: 11 gorących startupów, które warto obserwować w 2020 roku
Spółka specjalizuje się w turystyce biznesowej. Jak wygląda obecna sytuacja w tej branży?
R.O.: Branża otrząsnęła się po pierwszym szoku, jakim był międzynarodowy administracyjny lockdown prawie wszystkich wydarzeń na rynku. Obecnie w kręgach organizacji i stowarzyszeń branżowych toczone są rozmowy panelowe nad przyszłością branży przede wszystkim w ujęciu social distancing uczestników. Wielu organizatorów testuje modele zdalne, jednak najpowszechniejsze jest odwoływanie lub przenoszenie imprez na inny, późniejszy termin. Ta postawa jest odpowiedzią na oczekiwania klientów, dla których spotkania i eventy wirtualne nie gwarantują dotychczasowej skuteczności. Dla branży największą niewiadomą jest czas obecnego uśpienia.
Dla nas, twórców aplikacji Meetlify, najważniejszy będzie okres odbudowywania aktywności B2B naszych użytkowników, kiedy podstawą sprawnego działania będzie jak największa efektywność.
Firma specjalizuje się w tworzeniu aplikacji biznesowych. Czym dokładnie zajmowała się spółka przed pandemią COVID-19?
Jakub Duda (współzałożyciel i dyrektor techniczny Meetbit): Poza pracami projektowymi związanymi dopracowaniem pomysłów i funkcjonalności, zrealizowaliśmy działający prototyp aplikacji Meetlify. Aktualnie pracujemy nad jego rozbudową i przygotowujemy się do rozpoczęcia prac badawczo-rozwojowych na większą skalę.
Czyli cała praca spółki skupia się na aplikacji Meetlify, która pozwoli przetrwać biznesom w dobie koronawirusa?
J.D.: Uważamy, że niezależnie od tego, czy wirus w takiej czy innej formie zostanie z nami na dłużej, czy też zniknie, spotkania bezpośrednie, nawet jeśli ograniczone, pozostaną niezbędną codziennością świata biznesu. A optymalizacja tych spotkań – możliwość pewnej, pozbawionej szumu komunikacji i szybkiego wyszukania ciekawych kontaktów biznesowych staną się jeszcze ważniejsze – zarówno ze względu na konieczność nadrobienia straconego czasu jak i minimalizację zagrożenia.
Czym dokładnie ma być Meetlify?
R.O: Meetlify to system łączący w sobie aplikację społecznościową, silnik rekomendacji oraz narzędzie ograniczające szum komunikatów wchodzących. W praktyce Meetlify pozwala na wykrywanie i nawiązywanie wartościowych relacji B2B w czasie rzeczywistym.
Jak rozumiem, aplikacja Meetlify nie jest tworzona jedynie na potrzeby obecnej epidemii, ale również na wypadek innych kryzysowych sytuacji w przyszłości?
J.D.: Pomysł na samą aplikację powstał prawie 1,5 roku temu, a sam pierwszy prototyp zakończyliśmy tuż przed wybuchem pandemii, tak więc nie jest to działalność „okazjonalna”. Uważamy jednak, że nasz system może być równie - jeśli nie bardziej - przydatny w sytuacjach kryzysowych. Przykładowo: Salon Samochodowy w Genewie odwołano już w czasie, gdy prawie wszyscy uczestniczy przybyli na miejsce. Tym samym mnóstwo ludzi przybyłych tam, aby się spotkać biznesowo, znalazło się nagle w tym samym mieście, ale bez prostej metody umówienia spotkania.
Od kiedy trwają pracy nad aplikacją Meetlify i kiedy możemy spodziewać się pojawienia jej na rynku?
R.O.: Spółka pracuje na prototypem od stycznia 2019 roku. Wejście na rynek planowane jest II połowę 2021 roku.
Czym nowa aplikacja ma się wyróżniać pośród innych narzędzi dostępnych na rynku do komunikacji?
J.D.: Przede wszystkim, nie jesteśmy typowym narzędziem komunikacyjnym, a już na pewno nie platformą telekonferencyjną, choć w przyszłości rozważamy integracje z zewnętrznymi usługami. Jesteśmy po części aplikacją konferencyjną, a po części społecznościową. Skupiamy się jednak na jakości, nie ilości komunikacji. Na podstawie osobistych doświadczeń uważamy, że kryteria ilościowe - ilość kontaktów, czas zaangażowania - są błędne dla komunikacji biznesowej, ponieważ tworzą szum i zabierają czas, zamiast działać dokładnie odwrotnie.
Czy spółka planuje debiut aplikacji na rynkach zagranicznych?
R.O.: Tak. Jeśli testy potwierdzą nasze założenie, debiut na rynku amerykańskim i w krajach Europy Zachodniej nastąpi jeszcze w 2021 roku.
Skąd spółka pozyskuje finansowanie na swoją działalność?
R.O.: W spółkę od początku zaangażowany jest fundusz Blite Fund, który odpowiada za dotychczasowe finansowanie prac nad projektem.
Ile osób obecnie pracuje nad aplikacją?
R.O.: Zespół tworzy 8 osób, w tym 6 osobowym zespół IT, na czele z Dyrektorem Technicznym projektu.
Jak wygląda praca spółki w dobie epidemii?
J.D.: Zwinne startupy technologiczne są w relatywnie dobrej sytuacji. By zminimalizować zbędne koszty od początku pracowaliśmy zdalnie. Obecna sytuacja spowodowała, że przesunęliśmy termin otwarcia biura stacjonarnego. Oczywiście nie jesteśmy szczęśliwi z tego powodu, że dzień po umeblowaniu biura musieliśmy je zamknąć, ale dzięki dobrej organizacji prace nad projektem trwają bez większych zakłóceń.
To jakie są plany Meetbit w najbliższym czasie?
R.O.: Spółka rozwija własny projekt B+R, którego założenia znacząco podniosą unikalność proponowanych przez nas rozwiązań. Mamy nadzieję już wkrótce, będziemy mogli podać więcej informacji na ten temat.
Czy Meetbit w dalszej perspektywie rozważa wejście na rynek publiczny?
R.O.: Tak, taki scenariusz jest brany pod uwagę.
Czy w planach jest również wejście na zagraniczną giełdę?
R.O.: Na obecnym etapie rozwoju spółki nie wykluczamy również takiego scenariusza.