Przejdź do treści

udostępnij:

Wyniesienie przez Creotech satelity na orbitę jest jak zakończenie trzeciej fazy badań klinicznych przez spółkę biotechnologiczną, mówi Aleksander Szalecki

Udostępnij

Misja EagleEye to duży sukces, który przenosi czołową polską spółkę w zupełnie inne miejsce, mówi nasz rozmówca. Mimo problemów z ładowaniem Creotech zyskał space heritage i potwierdził swoją zdolność do budowania satelitów, które są w stanie komunikować się z ziemią z przestrzeni kosmicznej. O tym, w jakim miejscu znajduje się cały polski sektor kosmiczny i dlaczego tworzenie własnych przełomowych technologii jest kluczowe dla przyszłości Polski, rozmawiamy z Aleksandrem Szaleckim, przedsiębiorcą i inwestorem specjalizujący się w obszarze deep-tech.

W tej rozmowie znajdziesz odpowiedzi na następujące pytania:

  • Jak oceniać misję EagleEye?
  • Jak problemy satelity z zasilaniem wpłynął na Creotech i ScanWay?
  • W jakim miejscu znajduje się polski sektor kosmiczny?
  • W czym tkwi fenomen takich spółek jak SpaceX czy ICEYE?
  • Dlaczego polska potrzebuje własnych przełomowych technologii?
  • Co zrobić aby takie technologie powstawały w Polsce?

Zobacz także: Creotech ocenia misję EagleEye jako sukces i przedstawia dalsze plany rozwoju spółki

Problemy Creotech z wystrzelonym satelitą EagleEye to problem tylko samej spółki, czy całej branży kosmicznej?

Aleksander Szalecki: Z mojego punktu widzenia, jako osoby, która od lat inwestuje w branżę i przez wiele lat była związana zawodowo z Creotech, to duży sukces, a nie problem. Oczywiście są problemy z zasilaniem, co spółka dokładnie wyjaśniła w swoich komunikatach, ale zanim utracono kontakt z EagleEye, telemetria z większości systemów została zebrana. To, co było kluczowe, udało się zrealizować – satelita został wystrzelony z sukcesem i nawiązał łączność z ziemią.

Rozumiem, że pierwszy EagleEye nie miał żadnych zadań komercyjnych do zrealizowania?

Nie miał. To było tak naprawdę latające laboratorium, z którego udało się zebrać najważniejsze dane. Nie miał on charakteru komercyjnego.

Zobacz także: Creotech podał datę startu misji EagleEye. To przełomowy projekt spółki i ważny kamień milowy dla polskiej branży kosmicznej

Czy może to wpłynąć na sentyment do branży?

Nie sądzę. Jeśli coś się pogorszyło, to jedynie sentyment do kursu akcji samego Creotechu. Warto jednak, aby inwestorzy rozumieli, że utrata łączności nie jest aż tak istotna.

Jak interpretować wyjaśnienia, które opublikowała spółka?

Moim zdaniem wyjaśnienia są jasne. Problem jest związany z pozycjonowaniem, co za tym idzie łącznością oraz zarządzaniem energią. EagleEye ma możliwość rebootu i być może uda się jeszcze przesłać kolejne dane. To byłaby bardzo dobra wiadomość, która przypieczętowałaby sukces misji.

Czy Space Heritage nowego satelity Creotech został osiągnięty?

Moim zdaniem nie ma co do tego wątpliwości. Satelita został wyniesiony na orbitę i nawiązał połączenie z ziemią, więc tak.

Rykoszetem dostał też ScanWay, którego nowy teleskop również znalazł się na EagleEye. Jak duży to problem dla nich?

Nie sądzę, aby miało to większy negatywny wpływ na tą spółkę. ScanWay to świetny podmiot ze zdywersyfikowanym portfelem zamówień.
 

Kurs akcji Creotech Instruments od debiutu na giełdzie

Creotech

Ostatnie tygodnie to generalnie słaby okres dla sektora kosmicznego – mieliśmy problemy misji załogowej Polaris, wcześniej problemy miała polska spółka SatRev. To zbieg nieszczęśliwych przypadków, czy po prostu efekt tego, że w przestrzeni kosmicznej więcej się dzieje?

Zdecydowanie to drugie. Liczba startów w kosmos rośnie wykładniczo, a wraz z tym zwiększa się liczba niepowodzeń i ludzkich błędów. Największą wpadkę zaliczyło ostatnio OHB – firma budowała przez kilka lat dwa satelity SAR dla niemieckiego wojska. Wysłali je w kosmos, ale prawdopodobnie nie przeprowadzono testów, lub nie zdjęto zabezpieczeń, i już na orbicie okazało się, że antena się nie rozkłada. Strata wyniosła około miliarda euro. Duże problemy ma także Starliner Boeinga, który nie był w stanie zwieść astronautów z orbity.

Oprócz ludzkich błędów i rosnącej liczby obiektów w przestrzeni kosmicznej ważne są również trudne warunki w kosmosie.

Kosmos to skrajnie nieprzyjazne środowisko – promieniowanie, rozbłyski, temperatura, kolizje z meteorytami. Tam nie da się polecieć i czegoś naprawić, dlatego nawet mały błąd ma duże konsekwencje. Z tego punktu widzenia powinniśmy być dumni, że EagleEye został wyniesiony na orbitę, rozłożył się i nawiązał połączenie.

Zobacz także: Inwestowanie w spółki kosmiczne i branżę New Space - Konrad Dziadkowiak, Podcast 21% rocznie - jak inwestować

Z drugiej strony, są takie spółki jak SpaceX czy polsko-fiński ICEYE, które osiągnęły sukcesy po pokonaniu etapu błędów. Co wyróżnia takie firmy?

Technologia jest konieczna do eksploracji kosmosu, ale wyróżnia je wizja. Od początku obie spółki miały jasną wizję biznesową, którą realizują i rozwijają. Znalazły się w odpowiednim momencie, potrafiły budować relacje z inwestorami i zdobywać kapitał na mądre inwestycje. Obecnie ich pozycja rynkowa jest na tyle silna, że mają przewagę konkurencyjną. Są bliskie momentu, w którym staną się generatorami kapitału i zysków.

Gdyby nie SpaceX i Elon Musk, chyba nie byłoby za bardzo o czym rozmawiać w kontekście biznesu w kosmosie?

Myślę, że nie, ponieważ nawet satelita EagleEye został wyniesiony rakietą SpaceX. Niezależnie od tego, czy ktoś lubi Muska, czy nie, zmienił on zasady gry, tworząc rakiety, które znacząco obniżyły koszty wynoszenia ładunków. Równocześnie stworzył konstelację internetu satelitarnego Starlink. Google i Facebook chcieli to zrobić wcześniej, ale udało się to Muskowi. Obecnie SpaceX obsługuje 80% frachtu kosmicznego i pod względem konkurencyjności jest nie do pobicia.
 

Rakieta SpaceX (lewa strona), Satelita typu SAR od ICEYE (prawa strona)

SpaceX i ICEYE

źródło: materiały spółek

Jak możemy ocenić poziom rozwoju sektora kosmicznego na giełdzie w porównaniu do innych branż, takich jak biotechnologia?

Wyniesienie przez Creotech satelity na orbitę jest jak zakończenie trzeciej fazy badań klinicznych przez spółkę biotechnologiczną. Pod względem naukowym polski sektor kosmiczny jest dalej niż polska biotechnologia, ale pod każdym innym względem jest na wcześniejszym etapie. Biotechnologia przyciągnęła więcej inwestycji, jest bardziej zrozumiała dla inwestorów, a liczba spółek i osób zaangażowanych w ten sektor jest znacznie większa.

Jaki model biznesowy ma Creotech?

Creotech ma bardzo konkretny model biznesowy – tworzy modułowy system satelitarny, który będzie stosunkowo atrakcyjny cenowo. To, nad czym Creotech zaczął pracować 7–8 lat temu, dzisiaj doskonale wpisuje się w potrzeby rynkowe.

Czy potrzeba uniezależniania się od innych i dbania o swoje bezpieczeństwo może być szansą dla spółki?

To może być punkt wyjścia, ale model biznesowy musi zakładać globalną ekspansję. Creotech myśli globalnie i w chce działać na całym świecie.

Zobacz także: Creotech Instruments ma umowę z Europejską Agencją Kosmiczną

Czy projekty, takie jak Plasma Observatory, realizowane przez Creotech we współpracy z Europejską Agencją Kosmiczną, przybliżają spółkę do tego celu?

Tak, to niezwykle ważny projekt, w którym Creotech odgrywa kluczową rolę, walcząc o bycie tzw Primem, czyli podmiotem zarządzającym współpracą z innymi spółkami z sektora.

Jakie inne interesujące spółki z sektora kosmicznego rozwijają się w Polsce?

Są takie spółki jak KP Labs czy EyeCor, które rozwijają swoją technologię o globalnym potencjale. Ważne jest, aby te spółki przebiły się na rynki międzynarodowe.

Czy Polska musi być mocna we wszystkich obszarach?

Wystarczy, że w 1–2 obszarach będziemy mieli swoje autorskie technologie.

Jakie znaczenie ma to dla przyszłego wzrostu gospodarczego Polski?

To będzie miało kluczowe znaczenie. Silniki wzrostu, takie jak tania siła robocza, powoli się wyczerpują, a przyszły wzrost musi opierać się na własnych technologiach.

Czy istnieje szansa na debiut kolejnych spółek z sektora kosmicznego?

Tak, ale sektorowi brakuje wieloletnich kontraktów z państwem, które są niezbędne do rozwoju.

Czy wsparcie na poziomie Unii Europejskiej i rządu, w postaci kontraktów i grantów, jest konieczne dla rozwoju sektora?

Tak, bez wsparcia nie uda się stworzyć unikatowych technologii.

Czy mindset inwestorów powinien się zmienić?

Zdecydowanie tak. Potrzebujemy inwestorów, którzy rozumieją, że rozwój technologii to proces długotrwały.

Dziękuję za rozmowę

Zobacz także: Creotech Instruments zaprojektuje sześć sond badawczych dla misji kosmicznej ESA

----

Aleksander Szalecki, przedsiębiorca i inwestor specjalizujący się w obszarze deep-tech. Jeden z pierwszych inwestorów Creotech Instruments oraz były przewodniczący i wiceprzewodniczący spółki.

Prezes Stratego, firmy doradzającej w obszarze strategii, R&D oraz funduszy europejskich. Doradzał w zakresie strategii oraz badań i rozwoju kilkuset przedsiębiorstwom, od start-upów po międzynarodowe korporacje.

Aktywny inwestor w branży technologicznej, w której zrealizował blisko 20 inwestycji. Late co-founder w spółkach AP-Tech i Microamp.

Studiował prawo na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego i Universitad Internacional de Catalunya w Barcelonie oraz socjologię na Uniwersytecie Warszawskim. Ukończył aplikację adwokacką w Okręgowej Radzie Adwokackiej w Warszawie oraz studia podyplomowe w Szkole Głównej Handlowej oraz Uniwersytecie Oxfordzkim.

Udostępnij