Przejdź do treści

udostępnij:

Kategorie

Polski ekosystem start-upów i VC dynamicznie się rozwija, ale do najlepszych nam daleko – mówi Marcin Zabielski, managing partner w Market One Capital

Udostępnij

Jestem umiarkowanie entuzjastyczny, jeśli chodzi o krótkoterminową atrakcyjność inwestycyjną Polski – przekonuje Marcin Zabielski, managing partner w Market One Capital.

Piotr Rosik (Strefa Inwestorów): Na jakim etapie rozwoju jest polski rynek venture capital? Jakie największe wyzwania przed nim stoją? Jakie problemy go trapią? Jak Pan ogólnie ocenia polski ekosystem dla funduszy VC?

Zacznę może od końca. Polski ekosystem start-upów i VC na pewno dynamicznie się rozwija. Jeszcze 5 lat temu w Polsce w start-upy inwestowało się po ok. 30-40 mln euro rocznie. Od 2019 roku odnotowujemy jednak duży wzrost tych kwot. W ubiegłym, rekordowym dla rodzimej sceny, roku było to ponad 800 mln euro. Tylko w tym roku w Polsce ma szansę powstać kilka większych - powyżej 50-70 mln euro - funduszy VC. Ten kapitał, o ile dobrze zainwestowany, będzie procentował w kolejnych latach.

Ważne jest jednak, aby przedstawiać fakty w odpowiedniej perspektywie. W USA jeszcze kilka lat temu powstawało ok. 5 tys. pre-seed startups, w ostatnim roku ta liczba urosła do 15 tysięcy. Zainwestowany kapitał zwiększył się z 50 bln USD do 150 bln USD. W samym Izraelu inwestuje się 22 bln USD rocznie. Dla nas najlepszym punktem odniesienia jest porównywanie się z innymi krajami europejskimi, gdzie póki co nie wypadamy nadzwyczaj rewelacyjnie. Jeśli chodzi o inwestycje per capita, w Polsce inwestujemy około 15 razy mniej, niż w Niemczech, albo choćby 5 razy mniej, niż w Hiszpanii i 4 razy mniej, niż w Portugalii, które to kraje powinny być dla nas dobrym punktem odniesienia.

To sprawia, że jestem umiarkowanie entuzjastyczny, jeśli chodzi o krótkoterminową atrakcyjność naszego kraju. Na pewno będą pojawiać się tutaj wspaniali przedsiębiorcy i z nadzieją liczę na pierwsze większe sukcesy. Jednak biorąc pod uwagę wciąż spore niedoinwestowanie start-upów w Polsce, musiałyby zajść spore zmiany w strukturze inwestowanego kapitału, żeby rzeczywiście „inwestycyjne koło zamachowe” zaczęło pracować samodzielnie.
 

Wartość transakcji VC w Polsce (mln USD)

vc funding

Źródło: White Star Capital

Pojawiają się jakieś pierwsze jaskółki zmian?

Tak, choćby ulgi podatkowe dla inwestorów indywidualnych i aniołów biznesu. Znaczącą zmianą byłoby jednak, gdyby rodzime lub regionalne fundusze emerytalne zaczęły inwestować w tę klasę aktywów tak samo, jak to robią fundusze w Stanach Zjednoczonych czy Europie Zachodniej. Również bardzo rzadko tę klasę aktywów dostrzegają takie podmioty, jak rodzime family offices. Nie rozumiejąc rynku venture capital, wolą oni inwestować w bardziej zrozumiałe i stabilne z ich punktu widzenia dla nich aktywa. 

Ważne jest również obniżanie barier dla przedsiębiorców do zakładania spółek technologicznych oraz programy zachęcające do takiej działalności mniejszości, imigrantów, czy female founders. Niestety, polski ekosystem start-upowy jest za bardzo „polski”, co powoduje, że zamykamy się na napływ nowej wiedzy, pomysłów i punktów widzenia.

Jakie są największe różnice między polskim rynkiem VC a zachodnioeuropejskimi i amerykańskim? W jakim tempie zwiększają swoje aktywa polskie fundusze VC, a w jakim te z Zachodu? 

Wspominałem już o różnorodności ekosystemów w Stanach Zjednoczonych czy Europie Zachodniej. W Londynie czy Berlinie można spotkać ukraińskich przedsiębiorców, którzy rozwijają start-upy w regionie i są finansowani przez grupy funduszy z kilku krajów. My w Polsce wciąż pracujemy nad zbudowaniem kilku rodzimych, rozpoznawalnych brandów funduszowych po to, aby móc zaistnieć w świadomości europejskich przedsiębiorców. 

Wspomniałem też, że w tym roku ma szansę powstać kilka większych funduszy venture capital z polskimi zespołami zarządzającymi. Fundusze seedowe o wielkości 80 czy 100 mln euro nie są o wiele mniejsze, niż ich odpowiedniki w Niemczech, we Francji lub w Hiszpanii. Musimy jednak zdawać sobie sprawę z kilku trendów, które można zaobserwować na rynku venture capital. Duże, zagraniczne fundusze multi-stage zaczynają interesować się Europą, w tym również Europą Wschodnią, i „schodzić” ze swoimi rundami coraz niżej, inwestując nawet w rundach seed. Pojawia się również konkurencja ze strony family offices lub tzw. „jednoosobowych funduszy”, które bezpośrednio konkurują w rundach seed. Dlatego tak istotna - moim zdaniem - jest specjalizacja danego funduszu i budowanie w jej obszarze rozpoznawalności.

Zobacz także: Nadchodzą czasy inwestowania w wartość i strategii long/short – przekonuje Cliff Asness

Ostatnio pojawiły się dane Invest Europe dowodzące, że europejskie VC spisują się lepiej, osiągają lepsze stopy zwrotu, niż amerykańskie. Z czego to może wynikać?  

Patrząc bardzo wysokopoziomowo, w Europie mimo wszystko konkurencja jest mniejsza i jeszcze niedawno kapitału było znacznie mniej, niż w Stanach Zjednoczonych. Jednak realnie patrząc na rynek, niestety na palcach jednej ręki mógłbym policzyć europejskie fundusze z brandem, który spokojnie może konkurować z dużymi funduszami amerykańskimi.

Uważam również, że w Europie dostępność talentów technologicznych jest obecnie taka sama, o ile nie lepsza, niż w Stanach. Trochę gorzej wygląda sprawa w dostępie do talentów z obszarów marketingu czy sprzedaży, ale i tutaj nadganiamy. 

Na koniec warto nadmienić, że przez działania takich instytucji, jak chociażby Europejski Fundusz Inwestycyjny czy też rodzimy Polski Fundusz Rozwoju, zwiększa się dostępność tego kapitału, co z kolei sprawia, że wspomniane przeze mnie koło zamachowe zaczyna funkcjonować.

Jak spisują się polskie fundusze VC na tle europejskich w średnim i długim terminie? 

To dobre pytanie, bo skuteczność funduszu mierzy się wielkością generowanych zwrotów, a większość rodzimych funduszy venture capital nie publikuje tych danych. W związku z tym, póki co, miarą sukcesu powinno być zbieranie kolejnego funduszu przez dany zespół zarządzający – jeśli potrafią taki fundusz zebrać, to oznacza, że inwestorzy dostrzegają w tym wartość.

W jakim horyzoncie czasowym inwestuje Market One Capital? 

Jesteśmy tradycyjnym funduszem venture capital działającym w okresie 10 lat, choć nasz okres inwestycyjny jest zaplanowany na połowę czasu trwania funduszu. W rzeczywistości jednak fundusze potrafią stworzyć swoje portfolio projektów inwestując początkowy kapitał w okresie 2-3 lat, by następnie tylko wspierać te projekty, które prezentują najlepsze wzrosty.

W MOC I nasz okres inwestycyjny trwał 4 lata. W tym roku pojawi się MOC II, z którego już zaczynamy inwestować i podejrzewam, że okres inwestycyjny może skrócić się nawet do 3-3,5 roku. 

Na jakiej inwestycji Market One Capital osiągnął najwyższą jak do tej pory stopę zwrotu?  

Nie ujawniamy takich danych, natomiast możemy powiedzieć, że jesteśmy dumni z inwestycji w takie projekty jak np. Convious, JOKR, Magaloop, Mindgram, PackHelp, Symmetrical, Vosbor, czy Tier Mobility. 

Zobacz także: Metaverse, Tech4Good, Web3 – najgłośniejsze tematy ze świata biznesu już niedługo na Infoshare 2022

Jaki jest Pański dotychczasowy największy sukces?

To dość metafizyczne pytanie, bo niekoniecznie uważam, że największym sukcesem zawsze jest najwyższy zwrot. Osobiście bardzo dobrze wspominam udane exity z takich projektów, jak Preply czy Allani, jeszcze w poprzednim funduszu - Hedgehog Fund. Na pewno cieszy mnie każdy sukces przedsiębiorców z firm, które posiadamy w swoim portfolio, ale także wszystkich innych przedstawicieli rodzimego ekosystemu.  

Bardzo kibicuję zbieraniu nowych funduszy przez kolegów po fachu. Prawdziwie „jaram się” zebraniem przez polskie firmy sporych rund finansowania od topowych funduszy polskich i zagranicznych. 

Na obecnym etapie mojej kariery za największy sukces uważam budowę silnego brandu Market One Capital i rozwój zaangażowanych w niego osób. Może zabrzmi to dziwnie, ale najbardziej cieszę się, gdy usłyszę od nowo poznanego kolegi po fachu albo przedsiębiorcy z zagranicy, że spotkał kogoś z mojego zespołu i że bardzo dobrze wspomina ten kontakt. 

Czy ma Pan jakiś biznesowy czy inwestycyjny wzorzec, kogoś kogo Pan podziwia? 

Mam ich wiele. Najbardziej mi chyba imponują dokonania Point Nine Capital - funduszu, który potrafił zbudować globalnie rozpoznawalny brand z Berlina, dowożąc przy tym świetne rezultaty. 

Czy to jest tak, że swoje prywatne pieniądze w całości inwestuje Pan razem z funduszem, czy też część inwestuje Pan inaczej, na przykład w spółki publiczne albo inne aktywa? Jeśli tak, to czy można wiedzieć w jakie aktywa Pan inwestuje?  

Jestem zwolennikiem teorii „put the money where your mouth is”, dlatego większość kapitału inwestuję w Market One Capital. Mam oczywiście pewien procent zainwestowany w nieruchomości, giełdę, czy też kryptowaluty, ale nie są to istotne środki. 

Co Pan myśli o obecnej mocnej bessie na giełdach – czy to wielka okazja?  

Nie jestem specjalistą w tej dziedzinie, więc moja opinia nie będzie chyba odbiegała od obiegowej opinii. Uważam, że głęboka korekta, z jaką mamy do czynienia, była bardzo potrzebna, bo waluacje spółek nie przystawały do rzeczywistych rezultatów przez nie generowanych. Uważam, że chyba nie osiągnęliśmy jeszcze „dna”, jeśli chodzi o spadki wartości spółek i że bardzo są one uzależnione od ogólnej sytuacji geopolitycznej. Logika podpowiada, że w takiej sytuacji warto jeszcze poczekać na okazje. 

Co Pan sądzi o kryptowalutach, a szczególnie o bitcoinie? Czy inwestujecie, albo zamierzacie inwestować w jakieś biznesy powiązane z blockchain czy cryptos? 

Tutaj również znam wielu mądrzejszych ode mnie ludzi, którzy siedzą głębiej w tym temacie. Same kryptowaluty są dla mnie kolejnym sposobem na odzwierciedlenie wartości, jaką daje technologia blockchain. Na razie technologia ta nie przedarła się do mainstreamu, ale jestem entuzjastą możliwości, jakie ze sobą niesie. Dlatego też uważnie przyglądamy się w funduszu takim tematom, które można zastosować w marketplaces czy przy platformach z efektami sieciowymi. MOC nie inwestuje jednak w same tokeny czy w altcoiny. Kapitał przeznaczony na nasze inwestycje powinien iść w equity spółki. 

Jest Pan wokalistą zespołu prog-rockowego Grupa Robocza. Kiedy można się spodziewać kolejnego albumu? 

To lekka przesada z tym rockiem progresywnym [śmiech]. Na pewno mamy spore chęci i mnóstwo inspiracji z tego nurtu, ale wciąż zbyt małe umiejętności, aby nazwać się zespołem grającym tę muzykę.

Grupa Robocza jest dla nas możliwością dania ujścia naszej kreatywności, którą pewnie na co dzień tłumimy w życiu zawodowym. Zachęcamy oczywiście wszystkich do słuchania oraz przychodzenia na nasze koncerty.

Jeśli chodzi o plany wydania nowej płyty, to mamy sporo rozgrzebanego materiału, ale musimy znaleźć czas, aby to jakoś nagrać, co przy napiętych kalendarzach każdego z nas nie jest łatwym zadaniem. 

Dziękuję za rozmowę.

 

Marcin Zabielski - Partner funduszu VC Market One Capital. Uczestniczył już w kilkudziesięciu procesach inwestycyjnych. Rozwijał spółki internetowe, przyczynił się do sukcesu Grupy Pracuj. Prywatnie mąż i ojciec 3 wspaniałych córek, wielki fan rocka progresywnego, wokalista – amator w zespole Grupa Robocza i oddany kibic Chelsea Londyn. Ukończył marketing i zarządzanie na Uniwersytecie Ekonomicznym we Wrocławiu. Marcin Zabielski będzie jednym z prelegentów w czasie konferencji Infoshare 2022.

Zobacz także: Co jest najważniejsze w inwestowaniu i dlaczego trudno będzie powtórzyć sukces Warrena Buffetta – wyjaśnia Mohnish Pabrai

 

Metaverse, Tech4Good, Web3 – najgłośniejsze tematy ze świata biznesu już niedługo na Infoshare 2022

Metaverse, Tech4Good, Web3 – najgłośniejsze tematy ze świata biznesu już niedługo na Infoshare 2022

6 października po raz 16. rusza Infoshare – największa konferencja technologiczna w CEE. W tym roku czołowi prelegenci z całego świata poruszą takie tematy, jak: Web3, metaverse w biznesie, Tech4Good oraz ukraiński ekosystem startupów i IT w obliczu wojny. To dwudniowe wydarzenie co roku gromadzi w Gdańsku ok. 6 tys. osób. Strefa Inwestorów jest patronem medialnym konferencji. Sprawdź szczegóły.

Udostępnij