Google nie powiedziało ostatniego słowa. Dlaczego warto jeszcze trzymać akcje Alphabetu
To nie był tydzień, który dział PR Google’a odhaczy sobie zielonym ptaszkiem. W Nowym Jorku inwestorzy zaciskali zęby, gdy Alphabet — właściciel Google’a — w kilka dni stracił ponad 5% wartości. Powód? Sala sądowa i kilka zdań wypowiedzianych przez wiceprezesa Apple’a, Eddy’ego Cue. Podczas przesłuchania w trwającym procesie antymonopolowym rzucił mimochodem, że po raz pierwszy spadła liczba zapytań do Google’a w przeglądarce Safari. Winowajcą miały być... chatboty AI: Perplexity, Anthropic i oczywiście ChatGPT.
Dla analityków z Wall Street to był sygnał alarmowy. „Po prostu otwórzcie oczy — ludzie już nie tylko googlują” — napisał w nocie do klientów Ben Reitzes z Melius Research, który już wcześniej porównywał Alphabet do Kodaka. Tak, tego Kodaka. Symbolu firmy, która zlekceważyła nową technologię — i zniknęła z rynku, zanim się obejrzała.
Alphabet zaskakuje wynikami kwartalnymi i ogłasza skup akcji o wartości 70 miliardów dolarów
Alphabet kontra nowa fala
W odpowiedzi Alphabet nie milczał. Oficjalnie podkreślił, że zapytań do wyszukiwarki wciąż przybywa — ale są one „inne niż dawniej” i dotyczą „nowych sposobów użycia”. Mark Mahaney z Evercore ISI, jeden z bardziej szanowanych analityków w Dolinie Krzemowej, uważa, że choć tempo wzrostu może maleć, to przychody z wyszukiwania rosną o 11–15% kwartalnie już od prawie dwóch lat. „Pogłoski o śmierci wyszukiwarki są mocno przesadzone” — ironizuje Mahaney, cytując klasyka z innej epoki.
Akcje Alphabetu są dostępne na platformie SaxoTraderGo pod tym linkiem
Technologie napędzają hossę, ale widmo wojny handlowej wciąż kładzie się cieniem na Wall Street
AI zamiast reklamy?
Google dziś mierzy się nie tylko z konkurencją ze strony OpenAI, ale też z paradoksem własnych produktów. AI Overview, czyli automatyczne podsumowania odpowiedzi, już dziś mają 1,5 miliarda użytkowników miesięcznie. Gemini, ich model językowy — 350 milionów. To sukces? Tak. Ale nie dla reklamodawców. Według Dana Salmona z New Street Research, reklamy pojawiają się przy takich wynikach tylko w 5% przypadków. W tradycyjnych wynikach — cztery razy częściej.
Na Wall Street mówi się wprost: Google musi wymyślić, jak zarabiać na sztucznej inteligencji. Eksperymenty trwają — m.in. z reklamami w Google Lens oraz nową usługą AI Max, która ma jeszcze lepiej targetować komunikaty reklamowe. Na razie to testy, ale wielu inwestorów czeka na prezentację tych rozwiązań podczas dorocznej konferencji Google I/O (20–21 maja). W kalendarzu inwestora z Wall Street ta data już zakreślona na czerwono.
Więcej niż wyszukiwarka
Na Wall Street coraz częściej przypomina się, że Alphabet to nie tylko Google Search. YouTube i Google One razem mają aż 270 milionów subskrybentów — więcej niż Spotify i HBO razem wzięte. A jeśli ktoś potrzebuje bardziej „hardware’owego” argumentu, to Waymo — autonomiczne taksówki Alphabetu — zwiększyło liczbę przejazdów z 150 tys. do 250 tys. tygodniowo w zaledwie kilka miesięcy. I to w samym Phoenix i San Francisco.
W USA mówi się: „follow the rides, not just the clicks”.
YouTube napędza przychody Alphabet. AI nowym polem bitwy technologicznych gigantów
Wycena z przeceny
Analitycy cytowani przez Bloomberga przypominają: Alphabet dziś handluje na poziomie 16,8x przyszłych zysków. To mniej niż wtedy, gdy sami zarekomendowali zakup (18,6x). I znacząco mniej niż konkurenci z Wielkiej Piątki: Amazon, Apple, Meta, Microsoft czy Nvidia, które wyceniane są średnio na poziomie 28x. Nawet indeks S&P 500 jest droższy.
Czy to okazja? A może „value trap” — pułapka wartości, gdzie tania spółka nie daje już zwrotu?
Jeszcze nie czas na ewakuację
Bloomberg uważa, że Alphabet wciąż ma dobre perspektywy. Po pierwsze: buyback za 70 miliardów dolarów ogłoszony w kwietniu. Po drugie: zdolność do adaptacji i wdrażania nowych produktów, zanim zrobią to inni. Po trzecie — portfel usług, który rośnie nawet wtedy, gdy fundamenty starego modelu się chwieją.
Na Wall Street panuje zgoda co do jednego: takich środowych wstrząsów jak ten po zeznaniach Eddy’ego Cue będzie więcej. Ale dopóki Alphabet reaguje szybko i inwestuje w innowacje, jego akcje wciąż mogą przynieść solidny, choć już nie spektakularny zwrot.
W świecie, w którym sztuczna inteligencja pisze już za nas e-maile, a taksówki jeżdżą bez kierowcy — stabilny gracz, który nie przesypia zmian, jest wart więcej, niż pokazuje aktualny kurs na NASDAQ.
Opcjonalnie: https://zagranica.strefainwestorow.pl/