Tesla rusza z autonomicznymi taksówkami. Inwestorzy zachwyceni, ale nie wszystko działa idealnie
Akcje Tesli znów pną się w górę. Po niedzielnym, głośnym debiucie usługi autonomicznych taksówek w Austin, inwestorzy zdają się wierzyć, że Elon Musk wreszcie dostarczył to, co od lat obiecywał — samochód, który pojedzie sam. Ale euforia na Wall Street to jedno, a realna ocena technologii — drugie. I tu zaczynają się schody, które mogą jeszcze ostudzić nastroje.
Roboty, konflikty z Donaldem Trumpem i giełdowe drżenie, czyli tydzień pełen napięć wokół Tesli
We wtorek przed rozpoczęciem notowań akcje Tesli drożały o kolejne 2,6%, osiągając poziom 357,72 dolara. To kontynuacja rajdu z poniedziałku, gdy kurs wystrzelił o ponad 8%. Wszystko za sprawą testowego startu robo-taksówek Tesli — usługi, która może zrewolucjonizować transport, jeśli tylko technologia nie zawiedzie.
Akcje Tesli są dostępne na platformie SaxoTraderGo pod tym linkiem
Drony, czyli przyszłość wojny i jeden z jej największych beneficjentów
W Austin, stolicy Teksasu, wyselekcjonowani pasażerowie mogli w niedzielę po raz pierwszy skorzystać z przejazdów Teslą bez kierowcy. Stała opłata? 4,20 dolara za kurs. W mediach społecznościowych zaroiło się od nagrań zadowolonych pasażerów, którzy z uśmiechem dokumentowali swój przejazd. Ale szybko pojawiły się też mniej optymistyczne relacje.
Jeden z popularnych profili — Rob Maurer — opublikował wideo, na którym autonomiczny pojazd Tesli przekracza dozwoloną prędkość w strefie 35 mil na godzinę, a następnie ma problem z wykonaniem lewoskrętu, przez chwilę lądując na pasie przeznaczonym dla ruchu z naprzeciwka. Na szczęście obyło się bez kolizji, ale takie sytuacje przypominają, jak daleka droga dzieli entuzjazm inwestorów od bezpiecznej codzienności na drogach.
— Błędy się zdarzają i prędzej czy później dojdzie do jakiegoś wypadku, niezależnie od tego, czy to będzie wina Tesli, czy nie — komentuje Jeff Windau, analityk Edward Jones. Sam pozostaje ostrożny — rekomenduje trzymanie akcji Tesli, ale nie wyznacza konkretnego celu cenowego.
Dragon spada z orbity. Musk kontra Trump, czyli rozpad sojuszu ego o rozmiarze planety
Rynek lubi porównania, a tu naturalnym punktem odniesienia jest Waymo — należący do Alphabetu projekt autonomicznych taksówek, który funkcjonuje już w kilku amerykańskich miastach. Waymo wykonuje ponad 250 tysięcy takich przejazdów dziennie i według danych firmy liczba wypadków z obrażeniami spadła o 80%. To 223 mniej groźnych incydentów — rezultat, który dziś stanowi punkt odniesienia dla każdej firmy marzącej o dominacji na rynku robotaksówek.
Ale nawet przy takich statystykach droga do masowej opłacalności jest długa. Roczne przychody Waymo z tej działalności szacowane są na 260 milionów dolarów, co wciąż nie gwarantuje rentowności. Sektor potrzebuje skali, większej liczby pojazdów, pasażerów i oczywiście — zgody regulatorów.
Ben Rose z Battle Road Research, choć porównuje start Tesli do "pierwszej rundy w baseballu", sam utrzymuje optymistyczne nastawienie — rekomenduje kupno akcji Tesli z założeniem, że w najbliższych 12 miesiącach firma pobije szeroki rynek.
Nie zmienia to faktu, że Tesla wciąż musi odpowiedzieć na szereg pytań: Jak szybko zdoła skalować usługę? Jak zareagują władze, gdy pojawią się pierwsze wypadki? Jak poradzi sobie z technologicznymi wyzwaniami? Bo choć niedzielny start w Austin można nazwać sukcesem wizerunkowym, to prawdziwa gra dopiero się zaczyna.
Inwestorzy kupują dziś marzenia, ale rynek, jak to rynek — prędzej czy później zażąda konkretów. A w świecie autonomicznych pojazdów konkret to nie tylko rosnący kurs akcji, ale przede wszystkim niezawodność, bezpieczeństwo i akceptacja społeczna. Europa patrzy na to z pewnym dystansem, ale też z ciekawością. Bo jeśli Tesli się uda, reszta świata będzie musiała nadrobić zaległości — albo zostanie pasażerem w samochodzie, którego nawet nie prowadzi.

Opcjonalnie: https://zagranica.strefainwestorow.pl/