Fotowoltaika prawdopodobnie doczeka się blokady legislacyjnej podobnej jak wiatraki
Szybki rozwój OZE napotyka na poważny problem w związku z ograniczonymi możliwościami sieci. Zamiast zwiększenia inwestycji w obszarze sieciowym, rząd skupia się dziś na „ręcznym sterowaniu” i legislacyjnym ograniczaniu wzrostu określonych branż. Los lądowych farm wiatrowych może niebawem spotkać fotowoltaikę.
Rząd wyhamuje rozwój fotowoltaiki?
Ministerstwo Rozwoju i Technologii pracuje obecnie nad projektem ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym. Zdaniem branży fotowoltaicznej jej niektóre zapisy mogą spowolnić rozwój nowych instalacji na terenie kraju.
Chodzi o obowiązek lokalizacji farm PV o mocy ponad 1 MW (to niewiele) w oparciu o miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego. Polskie Stowarzyszenie Fotowoltaiki (PSF) chciałoby by ten limit dotyczył farm o mocy 20 MW i większych. Ponadto organizacja podkreśla, że do tej pory aż do momentu uchwalenia miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego decydowały w tym względzie decyzje o warunkach zabudowy. Nowe przepisy mogą więc mieć według PSF skutek podobny do niesławnej zasady 10H, która na lata wyhamowała rozwój energetyki wiatrowej w Polsce.
2022 r. pechowy dla fotowoltaiki
Już początek roku i zmiany Ustawy o OZE przyniosły negatywne zmiany dla branży fotowoltaicznej. Od kwietnia obowiązują nowe przepisy zgodnie z którymi prosument wprowadzając energię do sieci uzyskuje za nią cenę rynkową, ale już pobierając ją musi zapłacić kwotę powiększoną o wszelkie opłaty i podatki. W dodatku nadwyżkę wyprowadzoną do sieci może wykorzystać w ciągu roku, a po tym okresie uzyskać za nią nadpłatę, ale mocno ograniczoną finansowo.
Zgodnie z analizą Polskiego Alarmu Smogowego, zmiany legislacyjne z początku roku spowodowały, że zwrot z inwestycji w fotowoltaikę wydłuży się o 50-80 proc., co w efekcie uderzyło w branżę. Dowodem na to może być m.in. wniosek o upadłość Stilo Energy czy strata na poziomie ponad 40 mln zł Columbus Energy, gdzie dochodzi dodatkowo do przetasowań w akcjonariacie (swoje udziały sprzedał January Ciszewski).
Co z tego wynika?
W lipcu br. moc fotowoltaiki w Polsce przekroczyła 10 GW. Uchwalony przez rząd dokument kierunkowy Polityka Energetyczna Polski do 2040 r. zakładał osiągnięcie takiego udziału za 20 lat. W efekcie rośnie liczba odmów w zakresie przyłączeń instalacji fotowoltaicznych przez operatorów sieci. Zgodnie z informacjami podanymi przez Instytut Energetyki Odnawialnej tylko w 2021 r. do „zamrażarki” mogły trafić projekty o mocy około 20 GW.
Niedostosowanie sieci do szybko rosnących odnawialnych źródeł energii będzie rosnącym problemem zarówno w zakresie bezpieczeństwa energetycznego jak i przyszłych cen energii. Legislacyjne wyhamowywanie poszczególnych branż za pomocą „ręcznego sterowania” przez rząd (niegdyś energetyka wiatrowa, dziś fotowoltaika) to rozwiązanie krótkotrwałe i krótkowzroczne. „Rozwiązuje” ono problem doraźnie, ale generuje w dalszej perspektywie czasowej jeszcze większe perturbacje. Bez szybko rosnącego udziału OZE ceny energii zaczną w Polsce oscylować wokół nieakceptowalnych dla odbiorców poziomów, czego częściowo świadkami już jesteśmy.