Przejdź do treści

udostępnij:

"Banki najgorsze mają już za sobą" - rozmowa z Piotrem Osieckim, prezesem Altus TFI

Udostępnij

Altus TFI to jedno z największych polskich towarzystw funduszy inwestycyjnych niezależnych od grupy bankowych. Zostało zbudowane od zera przez Piotra Osieckiego i jego partnerów i w 2014 roku wprowadzone na giełdę. O tym, czy na WGPW mamy już hossę w wariancie węgierskim, czemu w portfelach Altus TFI nie ma modnych spółek typu Live Chat i CD Projekt oraz czy zmaterializuje się ryzyko regulacyjne, które wisi nad branżą TFI, rozmawialiśmy z prezesem Altus TFI Piotrem Osieckim.

Co jest, Pańskim zdaniem, najważniejsze w inwestowaniu?

Według mnie najważniejsza jest cierpliwość. Jest takie powiedzenie: pieniądze rosną na drzewie cierpliwości. Bardzo je lubię. W inwestowaniu na pewno potrzebna jest również konsekwencja.

Kogo uważa Pan za autorytet w świecie inwestycji?

Dla mnie, jak i dla wielu osób w branży, punktem odniesienia jest Warren Buffett. Jego długoterminowe podejście, cechujące się cierpliwością, bardzo mi się podoba.

Lubi Pan jakąś konkretną strategię inwestycyjną?

Ja osobiście, i my jako Altus TFI, najbardziej wierzymy w strategie absolutnej stopy zwrotu. Czyli takie, które pozwalają, przy umiarkowanym ryzyku, zarabiać pieniądze w każdych warunkach rynkowych. Tego rodzaju strategie bardzo się nam sprawdzają w zarządzaniu funduszami w ostatnich latach. Ale to nie oznacza, że nie ma momentów, w których nie warto się otworzyć na większe ryzyko.

Taki moment mamy teraz?

Od wielu lat nie ma już na giełdach silnych trendów, jest za to duża zmienność. Rynek jest „szarpany” ważnymi informacjami. Sytuacja na parkietach pozostaje pod silnym wpływem banków centralnych, których działania typu QE doprowadziły do zaburzenia trendów.

To jest tzw. new normal? Nowa rzeczywistość?

Na dziś tak. Ale zobaczymy, co się będzie działo, gdy banki centralne zaczną się wycofywać ze swoich polityk typu QE. Na razie ten proces zaczął się w USA, ale Fed de facto cały czas roluje dług. Europa jest jeszcze przed tą decyzją.

Czy to, co dzieje się na warszawskim parkiecie od grudnia, to początek hossy? Czy stanie się podobnie, jak na Węgrzech? Indeks BUX wyruszył na północ, gdy niepewność polityczna była dosyć duża.

Na pewno mamy mocne odreagowanie w długim trendzie spadkowym. Z drugiej strony, małe i średnie spółki są od dawna w hossie. To wygląda na przyspieszony efekt węgierski. Warto zauważyć, że na innych rynkach wschodzących z regionu niepewność polityczna jest jeszcze większa. Przykładem jest Turcja. Kapitał stamtąd ucieka. Zapewne część z tych środków trafia do Polski, bo nasz kraj dla wielu zarządzających jest w tym samym koszyku, a przy tym jest dużo bardziej stabilny politycznie i ma dobre odczyty makroekonomiczne.

Czy masy wrócą kiedyś na GPW? Kiedy?

Aby przysłowiowy Kowalski wrócił z pieniędzmi na giełdę, musi się pojawić dłuższy okres dobrej koniunktury. Im dłużej trwa to mocne odbicie, które teraz obserwujemy, tym jest większa szansa na hossę. Pamiętajmy, że w środowisku niskich stóp lokaty bankowe nie przynoszą zbyt dużych odsetek. Giełda z pewnością daje bardziej atrakcyjne stopy zwrotu.

Co dalej stanie się z OFE i jak to wpłynie na rynek giełdowy?

Wydaje mi się, że zostanie zrealizowany projekt wicepremiera Mateusza Morawieckiego i być może OFE zostaną przekształcone w TFI, co będzie dobrym rozwiązaniem i dla giełdy, i dla przyszłych emerytów. Staną się częścią gry rynkowej. Zostanie zachowana dywersyfikacja.

Działa Pan na polskim rynku kapitałowym od wielu lat. Czy uważa Pan, że uczestnicy tego rynku dojrzewają, uczą się? Pytam zarówno o firmy wchodzące na GPW, jak i inwestorów instytucjonalnych i indywidualnych.

Polski rynek profesjonalizuje się po każdej stronie. To jest normalne, że proces uczenia się dzieje się przez doświadczenie. Mówi się, że doświadczenie to przyjemne określenie wszystkich nieprzyjemnych rzeczy, jakie nas spotykają w życiu.

Czy polski rynek nie jest przeregulowany?

Urząd Komisji Nadzoru Finansowego wykonuje dobrą pracę. Można odnieść czasami wrażenie, że jesteśmy troszkę przeregulowani, ale z drugiej strony wydaje się, że to wielokrotnie uratowało rynek przed poważnymi kłopotami. Sfera, którą z pewnością należy poprawić, to corporate governance i kwestia relacji między większościowymi i mniejszościowymi akcjonariuszami spółek. Prawa mniejszościowych udziałowców mogłyby być lepiej chronione. Mogłyby się pojawić pewne regulacje nie pozwalające akcjonariuszom większościowym na wykorzystywanie swojej dominującej pozycji w stosunku do mniejszościowych.

W jaki sposób Altus TFI dobiera spółki do portfela? Macie jakieś twarde kryteria, czy raczej przyglądacie się dogłębnie każdej spółce, każdej dajecie szansę?

Patrzymy się na spółki na zasadzie case by case. Przyglądamy się im uważnie. Wynika to również z tego, że szukamy papierów przewartościowanych, do gry na krótko, bo czasami obstawiamy spadek kursu akcji. Staramy się nie kupować spółek, bo jest na nie moda.

W portfelach waszych funduszy nie widać „gorących” spółek z GPW, takich jak CD Projekt czy Live Chat...

Nie chciałbym mówić o konkretnych spółkach, ze względu na tajemnice zawodową, ale rzeczywiście jest obecnie moda na walory firm produkujących gry. My, jeśli nie widzimy w nich ponadprzeciętnej wartości, staramy się w nie nie inwestować. Oczywiście, w ten sposób tracimy jakieś okazje, ale to pozwala nam również unikać poważnych rozczarowań. Akurat w przypadku kilku spółek publicznych można znaleźć sporo wartości fundamentalnej, ale są inne spółki z tej branży, które są zbyt drogie, a to nie jest korzystne dla całego sektora.

Które spółki z GPW zwróciły ostatnio Pana uwagę? A może wskaże Pan sektor, który w najbliższym roku czy dwóch będzie się świetnie spisywał?

Należy podkreślić, że dziś prognozowanie w horyzoncie dwuletnim jest obarczone dużym ryzykiem. Ale naszym zdaniem widać, że poprawia się np. klimat wokół banków. Czarne chmury związane z kredytami frankowymi gdzieś się rozeszły. Wydaje się, że podatek bankowy nie uderzył w branżę tak mocno, jak się większość spodziewała. Uważam, że banki najgorsze mają już za sobą.

Ostatnio przejęliście kontrolę nad Life Tube. Ile podobnych spółek kontrolujecie? Czy nadal będziecie inwestować w sektor rozrywki elektronicznej?

To jest inwestycja poza naszym core businessem. Takich prywatnych inwestycji dokonujemy 2-3 razy w roku. Nie ograniczamy się sektorowo. Kupujemy te firmy, w których widzimy wartość.

W ciągu ostatnich 3 miesięcy wycena Altus TFI spadła o 8 proc. Dlaczego? Wyniki za III kwartał oceniane były jako rewelacyjne... Czy to rzeczywiście efekt obaw o to, w jaki sposób zostanie wdrożona do polskiego prawa unijna dyrektywa MiFID II?

Ja jestem przekonany o dużej wartości Altus TFI. Na pewno w ostatnich miesiącach pojawiła się niepewność, co do przyszłości całej branży w związku z projektem opodatkowania funduszy inwestycyjnych zamkniętych. Ostatecznie przyjęte rozwiązania są neutralne dla Altus TFI. Oczywiście, cały czas jest znak zapytania co do tego, jak będzie wyglądała implementacja dyrektywy MiFID II. Wierzę w mądrość polskiego regulatora i myślę, że nowe przepisy utrzymają siłę polskiego rynku inwestycyjnego.

Pod egidą Izby Zarządzających Funduszami i Aktywami toczą się prace nad dokumentem, który ma przedstawić pewne wzorce wdrożenia MiFID II do polskiego prawa. Może Pan zdradzić jakieś szczegóły tego projektu?

Będą w nim zawarte reguły ujawniania klientom pełniejszych informacji o opłatach pobieranych przez TFI i dystrybutorów funduszy. Środowisko chce, aby opłaty były rynkowe i przejrzyste. W tym miejscu chciałbym podkreślić, że to mit, iż opłaty w polskich funduszach są zbyt wysokie. Polskie fundusze nie są istotnie droższe od zagranicznych dla klienta. Wiele strategii oferowanych przez polskie TFI to strategie bardziej wysublimowane, wymagające większej aktywności od zarządzających, niż w przypadku funduszy zagranicznych.

Nie macie własnej sieci dystrybucji. Jak dużą część opłat oddajecie partnerom, którzy sprzedają wasze fundusze?

Takich danych nie ujawniamy. Średnia rynkowa to 50-60 proc. opłaty za zarządzanie.

Spotkałem się z dosyć profesjonalnym wyliczeniem wykonanym przez inwestora indywidualnego mówiącym, że - biorąc pod uwagę wyniki finansowe – jeden papier Altus TFI powinien być wart około 35 zł. Co Pan na to?

Nie chciałbym się odnosić do takich analiz. Wierzę, że ryzyka regulacyjne, które są na horyzoncie, nie zmaterializują się, a sytuacja makroekonomiczna poprawi się. Wtedy pojawi się przestrzeń do wzrostu kursu TFI notowanych na giełdzie, w tym Altus TFI.

Przychody w 2016 roku na pewno będą rekordowe. A zysk netto - przekroczy 61,7 mln zł, czyli poziom z 2015 roku?

Znane są nasze wyniki po trzech kwartałach 2016 roku. Nie potrzeba wytrawnego analityka, by zaprognozować, co mogło się stać w IV kwartale ubiegłego roku.

Wartość aktywów netto pod zarządzaniem Altus TFI wynosiła 15,2 mld zł na koniec stycznia i była o ponad 125 proc. większa, niż w grudniu 2014 roku. W tym okresie rynek, mierzony aktywami, urósł o 24 proc. Czyli rozwijaliście się, po wejściu na giełdę, o wiele szybciej niż rynek. Czy jesteście w stanie utrzymać to tempo?

Tempo wzrostu wartości aktywów to nie jest dla nas celem samym w sobie. Stawiamy raczej na jakość zarządzania, tak by zapewnić optymalne stopy zwrotu naszym klientom. Stawiamy na zarządzanie portfelami własnym zespołem. Przychody nie są najważniejsze, chcemy być najbardziej rentownym TFI w Polsce. Oczywiście, widać przestrzeń do dalszego wzrostu wartości aktywów w zarządzaniu i do wzrostu marży, ale skupiamy się przede wszystkim na tym, by być firmą bardzo dochodową.

Nie jest tajemnicą, że macie bardzo dużo kapitału zapasowego. Na koniec września było to ponad 160 mln zł. Co zrobicie z tymi pieniędzmi?

W 2016 r. prowadzimy skup akcji własnych. Zapłaciliśmy po 16 zł za papier. Trwa proces wypłacania środków. Inwestorzy otrzymają pieniądze pod koniec tego roku o czym informowaliśmy w raportach bieżących. Jeśli nie będziemy dostrzegali okazji do akwizycji innych TFI, to będziemy te środki przeznaczali w dalszym ciągu na buy-back lub na dywidendę. Ale naszym priorytetem jest budowanie wartości własnych produktów, a nie akwizycje.

Na razie wolicie skup akcji. Czemu?

Według nas buy-back lepiej buduje wartość rynkową firmy.

W waszym akcjonariacie jest, jakby nie patrzeć, konkurent – Quercus TFI. Jak się zachowuje? Jego przedstawiciele przychodzą na walne zgromadzenie akcjonariuszy?

Quercus TFI zachowuje się wobec nas jak najbardziej poprawnie. Jego przedstawiciele pojawiają się na WZA. Dla nas ma to wymiar weryfikacji rynkowej. To dla nas dowartościowanie, gdy konkurencja kupuje nasze akcje.

Po co założyliście spółkę Altus Agent Transferowy?

To jest spółka celowa, mająca prowadzić rejestry uczestników funduszy. Powstała w związku z potencjalnymi akwizycjami. Zgodnie z polskim prawem, TFI nie może bezpośrednio nabyć udziałów w innym TFI. W tej chwili ten podmiot jest „zamrożony” i czeka aż go wykorzystamy przy ewentualnej akwizycji.

Co jakiś czas w swoich raportach wskazujecie na rozwój rynku funduszy ETF w Polsce jako na potencjalny czynnik ryzyka. Ale takie fundusze już są u nas od kilku lat i jakoś nie zachwyciły inwestorów. Rynek jeszcze do nich nie dojrzał?

Fundusze ETF, czyli notowane na giełdzie podmioty odwzorowujące zachowanie wybranych aktywów czy indeksów, są relatywnie tanie. O wiele tańsze, niż fundusze aktywnie zarządzane. Nie wydaje mi się jednak, aby na tak zmiennym rynku, jak w tej chwili, fundusze ETF zyskiwały na popularności. Mogłoby się tak stać, gdyby pojawił się długi trend wzrostowy. Ja osobiście nie inwestowałbym w ETF.

Macie spore doświadczenie w zarządzaniu aktywami klientów zewnętrznych, jak Raiffeisen czy Fundusz Rządu Norwegii. Jak ważna jest obecnie ta część waszego biznesu? Będziecie ją rozwijać?

Praktyka pokazuje, że bardzo duże instytucje finansowe, których podstawowym biznesem nie jest inwestowanie, często mają problem ze skutecznym zarządzaniem swoimi pieniędzmi. A my chcemy być profesjonalnym asset managerem. Interesuje nas zarządzanie środkami na zlecenie dużych graczy. Mogę przyznać, że chcemy się mocno rozwijać w tym kierunku.

W Państwa ofercie nie ma funduszy surowcowych ani sektorowych. Dlaczego? Czy to się zmieni? Może okres, kiedy surowce dają dobrze zarabiać, jest dobrym okresem na uruchomienie funduszu surowcowego?

Dla nas jest to kwestia kompetencji. Problem dotyczy braku specjalistów w tej dziedzinie mogących pochwalić się dobrymi i długoterminowymi wynikami. Jeśli znajdziemy zarządzającego, który posiada dużą wiedzę na temat surowców, i dojdziemy do wniosku, że na jego barkach możemy zbudować dobry fundusz, to to zrobimy. Nie chcemy uruchamiać funduszy niejako na siłę, bo zbieranie aktywów dla samego wzrostu ich wartości w zarządzaniu nas nie interesuje.

Czy w 2017 roku pojawią się jakieś nowości w ofercie Altus TFI?

Myślimy o modyfikacjach strategii akcyjnych i obligacyjnych.

Dziękuję za rozmowę.

Zobacz także: Quercus, Altus, Skarbiec: obawy przed nowymi regulacjami biją w notowania TFI

Udostępnij