Kategorie
Czego łowienie ryb może nauczyć inwestorów, w czym jest podobne do inwestowania?
Łowienie tam, gdzie są okazje, a nie ma konkurentów oraz dużo cierpliwości. To podstawy zarówno łowienia ryb, jak i inwestowania.
Łowienie ryb jest w pewnym sensie podobne do inwestowania i może inwestorów wiele nauczyć – przekonywali w trakcie rozmowy na łamach podcastu VALUE: After Hours analitycy Jake Taylor z firmy Farnam Street Investments, prywatny inwestor Bill Brewster i Tobias Carlisle z firmy Acquirer's Multiple.
Jake Taylor wskazał aż 6 zakresów, w których łowienie ryb jest podobne do inwestowania, w których inwestorzy mogą się czegoś nauczyć w trakcie tej jakże relaksującej czynności.
- Musisz łowić tam, gdzie są ryby. „To mówił już Charlie Munger. Czyli to oznacza, że musisz widzieć i rozumieć, gdzie zaraz będą się pojawiały okazje, który sektor będzie miał z górki, gdzie pojawi się koniunktura, które branże są niesłusznie lekceważone przez kapitał” – wskazał Taylor.
- Musisz łowić tam gdzie nie ma innych wędkarzy. „Spółki cieszące się dużym zainteresowaniem inwestorów są zazwyczaj przewartościowane, lub wycenione fair. Tymczasem całe inwestowanie to jest sztuka znalezienia aktywa niedocenionego, zanim znajdą je inni. Naprawdę warto wykonywać tę ciężką pracę przyglądania się spółkom małym i niedocenianym, tam na pewno znajdują się perełki czekające na odkrycie, na złowienie” – stwierdził.
- Łowienie ryb to czekanie na okazję. „Nie złowisz wielkiej ryby na siłę. Musisz zastosować odpowiednią przynętę i być niezwykle cierpliwym. Tylko tak można osiągnąć duży sukces w inwestowaniu. I w tym zakresie jest ono bardzo podobne do łowienia ryb. Cierpliwość, cierpliwość, jeszcze raz cierpliwość” – podkreślał Taylor.
- Musisz łowić na dużym i głębokim zbiorniku. „Najlepsze ryby kryją się na dnie dużych i głębokich zbiorników. Czyli jeśli zastosujemy analogię do inwestowania, oznacza to, że inwestorzy muszą szukać okazji na dużych rynkach, ale wykonywać również dużą pracę analityczną, czyli zaglądać głęboko, szukać nawet blisko dna. Oczywiście, trzeba uważać, by nie poranić się o kamienie, by nie zakopać w mule, ale generalnie trzeba być odważnym i szukać głęboko” – podkreśla Taylor.
- Dobrzy wędkarze używają naturalnych przynęt, najlepiej takich występujących wokół jeziora. „To jest bardzo powszechna praktyka, że wędkarze sprawdzają co jest w pajęczych sieciach wokół jeziora. Dowiadują się w ten sposób do czego są przyzwyczajone miejscowe ryby. Inwestor może robić to samo, używając odpowiednich narzędzi analitycznych do poszukiwania tanich, ale silnych fundamentalnie spółek. Może też czytać raporty analityczne, to z pewnością nakieruje go na właściwy trop” – stwierdza Taylor.
- Najlepsi wędkarze sami sobie robią przynęty. „Inwestor musi znać siebie oraz musi wiedzieć czego szuka, jakiego rodzaju okazji, na jakim rynku. Musi poznać rynek, poznać spółkę. Czyli musi wykonać dużą samodzielną pracę w zakresie zrozumienia spółki i biznesu. To tak jakby jako wędkarz samodzielnie robił sobie przynętę. Oczywiście, można słuchać się porad brokerów czy jakichś doradców, czyli korzystać z kupnych przynęt, ale w ten sposób nie odniesie się wielkiego sukcesu, a nawet jeśli jakiś sukces będzie, to jednak satysfakcja jest większa, jeśli naprawdę jest on wypracowany samodzielnie” – przekonuje Taylor.