Polska waluta najtańsza w historii, w stosunku do koszyka walut PLN Index. Trwa ucieczka kapitału z Polski
Indeks złotego PLN Index zapalił wczoraj historyczne minimum. Tak, to prawda, znajduje się nawet niżej, niż na dnie pandemicznego krachu z marca 2020 roku.
Za USD trzeba już zapłacić 4,18 zł, a za euro 4,70 zł. Za CHF – 4,49 zł, co bije mocno we frankowiczów. Kurs USD/PLN w 5 miesięcy urósł o 11%, a EUR/PLN o 4,2%. Złoty NIGDY W HISTORII NIE BYŁ TAK SŁABY wobec innych walut. Dlaczego tak się stało i co z tego wynika, co dalej?
Notowania PLN Index
Zobacz także: Złoto wyceniane w polskiej walucie pobiło rekord cenowy z sierpnia 2020 i zbiera się do wielkiego byczego rajdu
Przyczyny niezwykłej słabości złotego
Przyczyn niezwykłej słabości polskiej waluty jest kilka. To oczywiste, bo jedna nie dałaby rady zrobić takiej „masakry”. Wymieńmy je:
Wysoka inflacja w Polsce i na świecie. W post-pandemicznym świecie zdrożało wszystko, głównie przez zerwanie łańcuchów dostaw i zaburzenia w produkcji materiałów oraz wydobywaniu surowców w trakcie pandemii. Drożeje ropa, kawa, stal, drewno, pszenica i kukurydza, gaz ziemny, a za tym idą podwyżki w sklepach i punktach usługowych. Inflacja w USA w październiku wyniosła ponad 6% i była najwyższa od 1990 r. W Polsce inflacja wyniosła w październiku 6,8% i była najwyższa od maja 2001 r. Oczywiście, wysoka inflacja oznacza spadek wartości pieniądza. Dzieje się tak nie tylko ze złotym – tak się można pocieszać.
Stopa inflacji w Polsce
Źródło: Trading Economics
Opóźniona reakcja RPP na zjawisko wysokiej inflacji. Nie ma co ukrywać, że większość analityków i ekonomistów jest zgodna – Rada Polityki Pieniężnej zaspała i za późno zaczęła podnosić stopy procentowe w Polsce z uwagi na rosnącą inflację. Banki centralne Czech czy Węgier ruszyły z cyklem podwyżek już latem, a RPP pierwszą podwyżkę zaordynowała dopiero na początku października, a drugą na początku listopada. Ciekawe, co się stanie na ostatnim w tym roku posiedzeniu 8 grudnia.
Silny dolar amerykański. Kolejną przyczyną słabości złotego jest rosnący w siłę dolar amerykański. Generalnie na rynku kapitałowym jest tak, że gdy USD się umacnia, to znaczy, że kapitał ucieka od ryzykownych aktywów, że panuje tzw. tryb „risk off”. Na rynku walutowym za ryzykowne aktywa uważane są waluty krajów wschodzących. Polska wciąż znajduje się w „koszyku” rynków wschodzących. Dolar umacnia się w związku z oczekiwaniem na zacieśnienie polityki monetarnej przez Fed w związku z wysoką inflacją.
Napięcie geopolityczne na wschodniej granicy Polski z Białorusią. Chyba wszyscy wiemy, co dzieje się na granicy z Białorusią. Mają tam miejsce sceny, które jeszcze kilkanaście tygodni temu nikomu się nie śniły. Do tego dochodzi wzrost aktywności militarnej Rosji przy granicy z Ukrainą. Inwestorom wyobraźnia zaczęła działać…
Napięcie polityczne na linii Polska – UE. Trwa spór Polski z Brukselą dotyczący praworządności, który może poskutkować opóźnieniem wypłat środków z Krajowego Funduszu Odbudowy. Oczywiście, ten spór nie trwa od miesiąca czy dwóch, ale on stale osłabia polską walutę, bowiem inwestorzy obawiają się o gospodarczą przyszłość Polski.
Kto na tym zyskuje, kto traci, co dalej
Co dalej? Wczoraj premier Mateusz Morawiecki próbował werbalnie wzmocnić złotego. Stwierdził on: „Będziemy robili wszystko w komunikacji i w naszych działaniach realnych, aby złotówka była nieco silniejsza".
Kilka dni temu prezes NBP Adam Glapiński stwierdził, że osłabienie złotego związane jest głównie z umocnieniem dolara na rynku globalnym Przypomniał, że kurs złotego jest płynny i „jeżeli za zmianami, zwłaszcza niewielkimi, przemawiają czynniki rynkowe, to trudno spodziewać się reakcji NBP”. Zasugerował więc, że żadnych interwencji nie należy się spodziewać. „Niekorzystnie na złotego może także oddziaływać wyraźny wzrost liczby zachorowań na COVID-19 w Europie i w Polsce. Może to bowiem oznaczać konieczność wprowadzania obostrzeń, straty dla gospodarki i dodatkowe wydatki budżetu” - dodał.
Prezes NBP nie wyklucza dalszych podwyżek stóp. „Jeżeli napływające dane będą potwierdzać obecną ocenę sytuacji, to prawdopodobieństwo dalszych dostosowań stóp jest wyższe, niż ich utrzymania na obecnym poziomie” - stwierdził. Według niego, brak jasnej deklaracji co do podwyżek nie jest przyczyną osłabiania się złotego. „Uczestnicy rynku oczekują więc podwyżek stóp procentowych NBP, a oczekiwane przez rynek stopy są znacznie wyższe, niż obecne. Słowem: ten czynnik nie powinien oddziaływać w kierunku osłabienia złotego” – dodał.
Słaby złoty jest dobry dla eksporterów – producentów mebli, ubrań, maszyn i urządzeń, którzy sprzedają je za granicę, rośnie bowiem ich konkurencyjność. Słaby złoty nie jest dobry dla konsumentów oraz dla tych, którzy mają kredyty walutowe, np. we frankach szwajcarskich.
Jeśli chodzi o giełdę, to wydawać by się mogło, że na umacniającym się kursie USD/PLN powinny zyskiwać spółki, które mają większość przychodów w dolarze. Chodzi głównie o spółki produkujące gry oraz spółki z sektora nowych technologii, takie jak LiveChat. Jednak w ostatnich tygodniach nie dają one zarobić kokosów, są po prostu mocniejsze od rynku, ale i to nie zawsze. Przykład? Kurs wspomnianej firmy LiveChat – która zdecydowaną większość przychodów generuje w USD - w 3 miesiące urósł o 6%, podczas gdy indeks mWIG40 – w którym ten walor ma swoje miejsce – poszedł w górę o 7,5%...
Klasyka polskiego rynku kapitałowego.
— Paweł Biedrzycki (@PawelBiedrzycki) November 22, 2021
Spółki, które tracą na słabnącej polskiej walucie, są bezlitośnie karane, a te które na tym korzystają są profilaktycznie niedoceniane.