Przejdź do treści

udostępnij:

Kategorie

Współczesne technologiczne IPOs to schemat Ponziego – twierdzi amerykański bloger

Udostępnij

Czy debiuty spółek technologicznych działają na takiej samej zasadzie jak piramida finansowa? Wiele na to wskazuje – uważa J. David Stein prowadzący podcast „Money For the Rest of Us”.

Czy dokonywane obecnie IPO to schematy Ponziego? Takie pytanie zadał J. David Stein, prowadzący podcast „Money For the Rest of Us”, w odcinku “Are IPOs the New Ponzi Scheme?”. I odpowiedział na nie twierdząco!

Teraz blitzscaling, zyski później

W tym roku na Wall Street zadebiutowały już m.in. takie spółki technologiczne, jak Uber, Lyft, Fastly, Zoom Video czy Pinterest. W kolejce na amerykański parkiet czekają natomiast m.in. Slack, Palantir, Airbnb czy Robinhood. Cieszą się one olbrzymim zainteresowaniem inwestorów, bo hossa na spółkach tego typu zdaje się nie mieć końca. Zbierają one setki miliardów USD od kapitałodawców.

Tymczasem J. David Stein – założyciel firmy doradztwa finansowego Darby Creek Advisors oraz prowadzący podcast „Money For the Rest of Us”, były menedżer w AT&T – uważa, że IPOs w ostatnich kwartałach działają na podobnej zasadzie, co schemat Ponziego.

- IPO to sytuacja, w której spółka wchodzi na rynek publiczny, by zebrać kapitał na rozwój. Schemat Ponziego to sytuacja, w której rozwój jakiegoś przedsięwzięcia jest finansowany z wpłat kolejnych wchodzących z pieniędzmi do tegoż projektu – wyjaśnił na początku Stein.

J. David Stein wskazuje, że do roku 2000 rynek giełdowy i venture capital służył pozyskiwaniu pieniędzy na rozwój projektów, które mają wydatki większe niż zyski. Po kilku latach, gdy firma zaczynała zarabiać, zaczynała dzielić się udziałowcami (akcjonariuszami) swoimi zarobkami.

Obecnie cel pozyskiwania pieniędzy się zmienił. Od kilku lat – jak wskazuje J. David Stein – firmy technologiczne chcą przede wszystkim błyskawicznie rosnąć, lekceważąc kwestię zysków.

- Firmy technologiczne nastawiają się na blitzscaling, czyli na błyskawiczne łapanie wielkiej skali działalności. Obecnie w biznesie technologicznym nie trzeba tak dużo inwestować w infrastrukturę, jak jeszcze kilka czy kilkanaście lat temu. Pieniądze są więc przeznaczane na jak najszybsze łapanie skali i zdobywanie rynku – wskazuje prowadzący podcast „Money For the Rest of Us”.

Problem w tym, że obecnie średni okres potrzebny na to, by firma technologiczna zaczęła przynosić zyski jest szacowany na... 12 lat! – zwraca uwagę J. David Stein.

- To oznacza, że jeśli rozwinięta firma technologiczna wchodzi na giełdę, to pieniądze, które pozyskuje, tak naprawdę służą pokrywaniu strat. Spójrzmy na tegoroczne wielkie IPOs: Uber, Lyft, Pinterest. Te spółki weszły na parkiet bez zysków, za to z gigantycznymi stratami! A mimo to wiele instytucji i wielu inwestorów indywidualnych kupowało ich papiery – wskazuje J. David Stein.

1. Nadchodzące debiuty na Wall Street

ipo czerwiec
 

Zobacz także: Uber to Amazon branży usług. Mimo, że spółka traci miliardy to i tak najciekawszy debiut na giełdzie od czasu Facebooka

Przegrzany rynek spółek technologicznych

J. David Stein zwraca uwagę, że generalnie rynek technologiczny charakteryzuje się symptomami przegrzania. Nie chodzi tutaj tylko o rzucanie się inwestorów na akcje Ubera, który przepala co kwartał miliardy USD, a w całym 2018 roku stracił ponad 4 mld USD.

- Od roku 2010 do dziś wyceny amerykańskich spółek technologicznych urosły o 7,5 raza bardziej, niż wycena szerokiego rynku giełdowego w USA. W ciągu ostatnich 8 lat powstało 2 000 dużych firm technologicznych tylko w USA. W 2018 roku fundusze VC wydały na udziały w takich spółkach 18 mld USD, najwięcej od 2000 roku. Z danych PitchBook wynika, że pod koniec 2018 roku w spółki technologiczne na początkowym etapie rozwoju było zainwestowane 225 mld USD – wymienia prowadzący podcast „Money For the Rest of Us”.

2. Notowania Nasdaq Composite (linia czarna) na tle S&P500 (linia czerwona)

nasdaq vs spx
 

Podsumowując, zdaniem J. Davida Steina współczesne IPOs spółek technologicznych działają na zasadzie podobnej do piramidy finansowej. Wchodzący finansują swoimi pieniędzmi dalszy rozrost nierentownego obecnie przedsięwzięcia, licząc, że będą się do niego przyłączali kolejni inwestorzy i że projekt będzie się rozwijał. Wszyscy mają nadzieję, że spółki kiedyś zaczną zarabiać. Problem w tym, że to nie jest pewne (np. na całym świecie protesty przeciwko Uberowi są coraz większe). Poza tym, jak wskazuje ekspert prowadzący podcast „Money For the Rest of Us”, to zjawisko jest szkodlwie dla gospodarki: mnóstwo kapitału wędruje do spółek, które nie osiągają zysków, ani nie pokazują żadnego realnego horyzontu na ich osiągnięcie.

Czy uważacie, że J. David Stein ma rację? Czy debiuty spółek technologicznych funkcjonują jak piramidy finansowe? Czy takie firmy jak Uber zaczną kiedyś zarabiać, czy może będą chciały działać dzięki ratunkowym emisjom akcji?

Źródła wykresów: 1. IPOScoop, 2. MarketScreener.com

Zobacz także: Giełda spełnia kryteria piramidy finansowej – twierdzi autor książki „Ponzi Factor” Tan Liu

 

 

Udostępnij