Pandemia i masowe lockdowny wróciły do Chin. Eksport już się załamał, a mimo to Ludowy Bank Chin nie ratuje gospodarki
Kiedy w Polsce zdążyliśmy praktycznie zapomnieć o pandemii to Chiny właśnie mierzą się z kolejną falą i rośnie reżim sanitarny. Wszechobecny lockdown, który ponownie sparaliżuje cały kraj jak i większość światowych łańcuchów dostaw to nie jedyny ból głowy. Wiceminister handlu Chin użył terminy „Bezprecedensowe trudności” („Unprecedented difficulty”), aby opisać załamanie chińskiego eksportu.
Ludowy Bank Chin pozostawił stopę jednorocznego kredytu średnioterminowego na niezmienionym poziomie 2,85%. Oczekiwano, że bank centralny Chin obniży stopy procentowe, aby wesprzeć gospodarkę. Ostatnie odczyty wskazują na 1,5% inflacji w Chinach, jednak tam konsument odgrywa rolę marginalną i w tym przypadku nie jest to dobry wskaźnik.
Jeżeli sytuacja się zaogni – a wszystko na to wskazuje – to ponownie hasła „kurczący się popyt, szoki podażowe i słabnące oczekiwania” znowu coraz częściej będzie się pojawiać we wszystkich raportach analitycznych. W 2021 roku Chiny odnotowały jak na ówczesne warunki bardzo dobre wyniki w handlu. Według chińskich danych urzędu statystycznego nadwyżka handlowa wyniosła 676 mld USD, co było rekordowym wynikiem. - Wyniki będą prawdopodobnie słabnąć w miarę jak kraje importujące będą ograniczać środki stymulujące, a kraje konkurujące będą odzyskiwać swoje zdolności produkcyjne. Inflacja podniosła wartość eksportu, ale będzie spadać. - mówił wiceminister Ren Hongbin.
Dla porównania. 15 kwietnia w Chinach zanotowano ponad 174 tys. pozytywnych testów oraz 4,638 zgonów z powodu COVID19 i utrzymuje się w tym zakresie trend wzrostowy. W tym samym czasie w Polsce Ministerstwo Zdrowia poinformowało o 1201 nowych przypadkach zakażenia i 34 zgonach. W Polsce zniesiono obowiązek maseczek w pomieszczeniach (oprócz placówek medycznych), a w Chinach władze postanowiły o zamknięciu Szanghaju (twardy lockdown), gdzie mieszka 25 mln ludzi.
Pandemia na dobre wróciła do Chin. Dane: worldmeters.info.
Zobacz także: Hossa surowcowa dopiero się zaczyna – twierdzi główny analityk surowcowy Goldman Sachs
Za pandemię w Chinach zapłaci cały świat
Spadki na chińskich giełdach odzwierciedlają pesymizm, analitycy natomiast pozostają optymistyczni, jak twierdzi Georgiana Fung z Cirrus Research. Pomimo załamania rynku i spowolnienia gospodarczego w Chinach, korekty wyników są silne, a pewność tych szacunków - mierzona względnym brakiem rozproszenia między nimi - wskazuje na poziom nadmiernej pewności siebie przed sezonem wyników. „Obecnie wzrost oczekiwań co do wyników wydaje się być zbyt duży" - pisze Fung. „Te ostrożne odczyty sygnalizują, że w przyszłości oczekiwane zyski będą niższe".
Według Thomasa Gatleya z Gavekal Dragonomics, giełda w Chinach zyskuje na wartości, gdy wzrost kredytów prywatnych przyspiesza, ale osiąga gorsze wyniki, gdy wzrost kredytów spowalnia. Większym problemem może być jednak brak działań ze strony decydentów w celu pobudzenia gospodarki, co może być konieczne, aby chiński rynek akcji utrzymał hossę.
Gdy wzrost kredytów przyspiesza, oznacza to, że rośnie popyt, co powinno prowadzić do wyższych zysków chińskich firm. Podobnie jak w przypadku Rezerwy Federalnej, gdy Ludowy Bank Chin łagodzi politykę pieniężną, gotówka często trafia do akcji. „Na razie tempo wzrostu kredytu prywatnego, oparte na trzymiesięcznej średniej ruchomej rocznej zmiany kredytu prywatnego, nadal spada, choć może się to zmienić w ciągu najbliższych kilku miesięcy. Prawdziwy punkt zwrotny w przypadku tego wskaźnika jeszcze nie nadszedł, ale prawdopodobnie dopiero za kilka miesięcy" - pisze Gatley.
Według Janice Xue, stratega ds. stóp procentowych w BofA Securities, rynek stracił już nadzieję, że PBOC podejmie działania mające na celu pobudzenie gospodarki. Podczas konferencji prasowej, na której omówiono dane ekonomiczne za trzeci kwartał, nie wspomniano o obniżce stóp, co sugeruje, że nie jest ona brana pod uwagę. Ale to, że PBOC nie wspomniał o poluzowaniu polityki pieniężnej na posiedzeniu, nie oznacza, że do niego nie dojdzie - pisze Xue, która spodziewa się, że bank centralny zrobi to do końca roku.
Reasumując, dopóki PBOC nie zdecyduje się na zmiany w polityce pieniężnej to ogólna rekomendacja brzmi, aby trzymać się z dala od chińskiego rynku akcji.
Zobacz także: Elon Musk pozwany przez akcjonariusza Twittera za nieujawnienie skupowania udziałów na czas
Chiński inwestorzy instytucjonalni z optymistycznym nastawieniem
Chiński rynek akcji ma za sobą trudny rok, a atak regulacyjny władz na wiele sektorów biznesu dodatkowo pogłębiał kryzys. Kiedy nad Państwem Środka znowu zbierają się pandemiczne chmury i gęstnieje atmosfera, ponieważ część fabryk ponownie może stanąć to jednak wśród chińskich inwestorów przebija się dziwny optymizm. Ponad 80% profesjonalnych inwestorów w Chinach uważa, że ceny i zyski z chińskich akcji w ciągu najbliższych 12 miesięcy wzrosną, co stanowi znaczny wzrost w porównaniu z majem, kiedy to mniej niż połowa respondentów była tego zdania - wynika z nowego badania przeprowadzonego przez elitarną chińską uczelnię Cheung Kong Graduate School of Business (CKGSB). W badaniu wzięło udział 1 900 inwestorów indywidualnych i 600 inwestorów instytucjonalnych.
W międzyczasie nastroje wśród inwestorów detalicznych zmieniły się w drugą stronę, stając się bardziej pesymistyczne w odniesieniu do perspektyw rynkowych zarówno na kontynencie, jak i w Hong Kongu. Według Liu Jing, profesora i prodziekana CKGSB, który kierował zespołem przeprowadzającym badanie, najbardziej zaskakującym wnioskiem z badania była rozbieżność między inwestorami indywidualnymi a profesjonalnymi, która pogłębiała się przez cały rok.
Jego zdaniem, rozbieżność ta może być częściowo wyjaśniona przez tradycyjne czynniki, ale także przez okoliczności charakterystyczne dla obecnego klimatu politycznego i gospodarczego Chin. „Inwestorzy detaliczni i instytucjonalni skupiają się na różnych rzeczach. Pierwsi reagują na rynek poprzez "wyczucie", natomiast drudzy koncentrują się na długoterminowych kwestiach strukturalnych. W ciągu ostatnich kilku lat obie grupy podążały w tym samym kierunku. Jednak ostatnie wydarzenia na chińskich rynkach kapitałowych mogą mieć różne interpretacje w perspektywie krótkoterminowej i długoterminowej". - tłumaczy lider koordynator badań.
Zobacz także: CreativeForge Games, Brand24, Wielton - analitycy podsumowują wyniki i aktualizują rekomendacje
Regulacyjny strach, czyli chińska zabawa z kapitalizmem
Szeroko zakrojone działania Pekinu uderzyły m.in. w sektor usług przewozowych, dostaw żywności, edukacji i gier - akcje w tych sektorach odbiły się szerokim echem i wpłynęły na ceny akcji takich firm, jak Tencent Holdings (700: Hong Kong), Meituan (3690: Hong Kong), NetEase (NTES), a także notowanych na giełdzie amerykańskiej firm, takich jak Didi Global (DIDI), Alibaba Group Holding (BABA) i Baidu (BIDU).
„Wciąż widzę, że nastroje inwestorów w stosunku do Chin są głęboko podzielone na tych, którzy uciekają i tych, którzy - tak jak ja - szukają dzieci wylewanych z kąpielą" - napisał Tariq Dennison, zarządzający majątkiem w GFM Asset Management w Hong Kongu.
Jak policzył Financial Times, w przeciwieństwie do bardziej zaawansowanych rynków, niestabilne rynki chińskie niemal co roku doświadczają długich okresów bessy, choć roczne stopy zwrotu pozostają na wysokim poziomie. Na przykład, w ciągu ostatnich dwóch dekad indeks MSCI China Index osiągnął roczną całkowitą stopę zwrotu w wysokości 12,3%, z łatwością pokonując 9,3% osiągnięte przez indeks S&P 500.
MSCI China Index, interwał tygodniowy
Analitycy ujawniają pewien niuans. Indeks CSI 300 o dużej kapitalizacji, jak również chińskie akcje notowane w USA, odnotowują w tym roku spadki - te ostatnie głównie ze względu na obawy związane z regulacjami i wycofywaniem akcji z obrotu. Natomiast benchmarkowy Shanghai Composite Index w rzeczywistości nieznacznie wzrósł. Zły rok dla rynku w Hongkongu został spotęgowany przez zbliżający się upadek giganta na rynku nieruchomości, China Evergrande Group.
„Rynki Chin kontynentalnych odzwierciedlają nastroje panujące w Chinach, zwłaszcza wśród inwestorów detalicznych, podczas gdy rynek w Hongkongu odzwierciedla nastroje dużych globalnych inwestorów instytucjonalnych, więc tego typu rozbieżności nie są niczym niezwykłym" - powiedział Doug Young, redaktor naczelny Bamboo Works z siedzibą w Szanghaju, która zajmuje się analizą chińskich spółek notowanych w Hongkongu i USA.