W co i jak warto inwestować w czasie wojny w Ukrainie - wyjaśnia guru analizy fundamentalnej Aswath Damodaran
Nie istnieje strategia, która uchroni portfele inwestorów w przypadku eskalacji wojny w Ukrainie w kierunku III wojny światowej – ostrzega prof. Aswath Damodaran.
Prof. Aswath Damodaran ze Stern School of Business na Uniwersytecie Nowojorskim w najnowszym wpisie na swoim blogu postanowił przyjrzeć się, jak wojna w Ukrainie wpływa na rynki kapitałowe. I spróbował poradzić inwestorom, w co powinni inwestować w tym trudnym czasie.
W czasie wojny wartość najlepiej trzymają dojrzałe spółki value
Prof. Damodaran zaczął od zaprezentowania potencjału gospodarczego, politycznego i militarnego obu krajów. Podkreślił, że Rosja to wojskowa potęga, dysponująca arsenałem nuklearnym, jednak jej potencjał gospodarczy jest mniejszy. PKB Rosji stanowi ledwie 1,77% światowego. Ukraina jest jeszcze mniej znaczącym, w skali świata, krajem, z PKB stanowiącym 0,19% globalnego.
Jednakże cały ambaras polega na tym, że Rosja jest znaczącym producentem wielu surowców, szeroko wykorzystywanych w przemyśle – wskazuje Damodaran. Przede wszystkim, zajmuje ważne miejsce w zestawieniu producentów ropy, niklu, węgla i rudy żelaza. „Przede wszystkim trzeba też zwrócić uwagę na fakt, że Rosja odpowiada za 45% dostaw gazu do Europy” – podkreślił naukowiec. Z kolei Ukraina jest znaczącym producentem rudy żelaza oraz surowców rolnych.
Rosja na tle najważniejszych producentów surowców (od lewej: ropa, węgiel, nikiel, ruda żelaza)
Źródło: A. Damodaran
Nic więc dziwnego, że reakcja rynków na wojnę w Ukrainie była zdecydowanie negatywna, wręcz paniczna. Prof. Damodaran wskazał, że widać to było przede wszystkim na rynku ubezpieczeń od upadłości emitentów obligacji skarbowych - CDS (Credit Default Swap). Spready dla CDSów dla Rosji i Ukrainy wskazywały na rosnące zagrożenie dla pokoju już na kilka tygodni przed wybuchem wojny – podkreśla prof. Damodaran. Spread dla Rosji urósł z 1,7% na początku roku do 25% po wybuchu wojny, a obecnie oscyluje w okolicach 10,6%. Spread dla Ukrainy rozpoczął rok w okolicach 6,2%, potem urósł do ponad 100%, co oznaczało, że ukraińskie papiery skarbowe stały się nieubezpieczalnym aktywem. Damodaran zwrócił uwagę, że od ponad miesiąca ratingi kredytowe Rosji i Ukrainy są sukcesywnie obniżane, co oczywiście nie pomaga w tym, by aktywa obu krajów były aktywami w jakikolwiek sposób pożądanymi przez inwestorów.
Notowania 5-letnich CDS dla Rosji w 2022 r.
Źródło: worldgovernmentbonds.com
Notowania 5-letnich CDS dla Ukrainy w 2022 r.
Źródło: cbonds.com
Prof. Damodaran wziął pod lupę także zachowanie rosyjskich akcji. Wybrał 4 spółki reprezentatywne dla rosyjskiej gospodarki, notowane nie tylko w Moskwie, ale też na zagranicznych parkietach: Łukoil, Sberbank, Siewierstal, Yandex. „Wszystkie te spółki doświadczyły drastycznego spadku wartości na giełdach zagranicznych, straciły niemal całą swoją kapitalizację. Każdy inwestor, który ma w sobie kontrariańskiego ducha, z pewnością rozważa zajęcie pozycji na tych akcjach. Ale ja doradzałbym wielką ostrożność. Co złego może się jeszcze im stać? Mogę sobie wyobrazić, że Kreml te spółki znacjonalizuje, czyniąc tym samym ich akcje bezwartościowymi” – ostrzegł naukowiec. Wskazał także, że katastrofa, jaka wydarzyła się na giełdzie w Moskwie, miała znaczący wpływ na giełdy na całym świecie.
Zachowanie kursów spółek Łukoil, Sberbank, Siewierstal i Yandex w 2022 r.
Źródło: A. Damodaran
Zmiany w kapitalizacji wybranych rynków giełdowych w okresie 1 stycznia – 16 marca 2022
Źródło: A. Damodaran
Jak wskazuje prof. Damodaran, w tym kryzysie spółki dojrzałe lepiej trzymają wartość od spółek wzrostowych, mimo że niosą na swoich barkach zazwyczaj większe zadłużenie. „Podobny fenomen można było zaobserwować w okresie luty-marzec 2020. Jednak w kolejnych miesiącach spółki wzrostowe podniosły się z kolan i zaliczyły piękny rajd na północ, prezentując się koniec końców w całym 2020 roku jako lepsza inwestycja, niż spółki value” – przypomina naukowiec.
Implikowana premia za ryzyko dla S&P500
Źródło: A. Damodaran
Prof. Damodaran wskazał, że – jak zwykle przy tego typu kryzysach – rynek doświadczył ucieczki kapitału w kierunku „bezpiecznych przystani”. Według niego, kapitał uciekał przede wszystkim z Rosji w kierunku USD oraz obligacji skarbowych krajów rozwiniętych. „Pieniądze przerażonych popłynęły również w kierunku złota, które ma za sobą tysiące lat historii i zawsze jest postrzegane jako safe haven” – podkreślił prof. Damodaran.
Naukowiec wspomniał oczywiście o reakcji surowców na wojnę. Ropa oraz nikiel dynamicznie zdrożały. “Wojna dolała oliwy do ognia inflacji. Wywołuje ona obawy o to, że bardzo wysoki poziom inflacji będzie utrzymywał się w długim terminie. Pytanie, jak władze monetarne zachowają się w tej sytuacji i czy ich odpowiedź nie podkopie wzrostu gospodarczego. Zwracam uwagę, że nastroje konsumentów w wielu krajach świata są obecnie gorsze, niż były podczas pandemii COVID-19 w 2020 roku” – napisał Damodaran.
Zobacz także: Saudi Aramco jest już warte tyle co kolejne 19 firm paliwowych razem wziętych. Saudowie zarabiają krocie na ropie i finansowo korzystają na wojnie w Ukrainie
Inwestorzy muszą być ostrożni i używać skalpela
Prof. Damodaran zwrócił uwagę, że na początku 2022 roku wycenił S&P500 na 4 320 pkt., to znaczy na 10% poniżej jego ówczesnej realnej wartości. „Analitycy nie obniżają prognoz zysków dla spółek z S&P500, czyli nie spodziewają się recesji. Prawdopodobnie liczą na to, że wojenny sztorm nie uderzy znacząco w amerykańską gospodarkę. Jednak ja mam nieco bardziej sceptyczne spojrzenie i wyceniłem indeks S&P500 na dzień 16 marca na 4 197 pkt., co oznacza, że jest on przewartościowany o około 5,6%” – pisze prof. Damodaran.
Wycena S&P500 na dzień 16.03.2022
Źródło: A. Damodaran
„Generalnie, obecnie inwestorzy zadają sobie pytanie, czy rynek akcji przereagował wojnę w Ukrainie, czy jej niedoszacował? Jeśli masz duszę kontrarianina, to będziesz przekonany, że rynek wojnę przereagował, więc warto obecnie kupować mocno przecenione aktywa, takie jak europejskie czy chińskie akcje, szczególnie z sektora technologicznego czy dóbr szybkozbywalnych, a sprzedawać te aktywa, które mocno zdrożały na skutek wybuchu wojny, czyli np. akcje spółek paliwowych czy energetycznych. Jeśli zaś jesteś inwestorem ostrożnym i uważasz, że rynek niedoszacował wojny, to powinieneś wciąż akumulować akcje, które w wyniku wojny podrożały, a pozbywać się akcji, które już mocno potaniały ale mogą dalej tracić na wartości” – tłumaczy prof. Damodaran.
Podkreśla on, że którego podejścia inwestor by nie wybrał, i tak musi być ostrożny i „używać skalpela”. „Według mnie, obecnie inwestorzy aktywni na rynku akcji nie mogą czynić ogólnych zakładów, tylko muszą uważnie dobierać spółki do portfela, po ich dogłębnej analizie fundamentalnej. Bardzo uważny stock picking jest niezbędny w takich burzliwych czasach. Uważam, że obecnie szczególnie godne zainteresowania są Big Techy zgromadzone pod szyldem FANGAM (Facebook, Amazon, Netflix, Google, Apple, Microsoft), które są bardzo nisko wycenione. Warto też stawiać na duże spółki spożywcze i farmaceutyczne z rynków rozwiniętych, płacące sowite dywidendy” – przekonuje prof. Damodaran.
Na samym końcu swojej analizy guru inwestowania w wartość zamieścił jednak mrożące krew w żyłach ostrzeżenie. „Istnieje scenariusz, który mało kto bierze pod uwagę. Jest to ten najgorszy scenariusz, w którym wojna wychodzi poza Ukrainę, mamy swego rodzaju III wojnę światową, dochodzi do użycia broni masowego rażenia – chemicznej, lub nawet nuklearnej. Prawdopodobieństwo realizacji takiego scenariusza jest niskie, ale nie jest zerowe. Ostrzegam, że nie istnieje strategia, która uchroni portfele inwestorów przed takim scenariuszem. Efekt jego materializacji byłby dla portfeli straszny. Miejmy jednak nadzieję, że konflikt dość szybko się zakończy, a rynki odbiją z ulgą. Jednak zakładanie, że skoro poprzednie kryzysy kończyły się dość szczęśliwie, więc ten też się tak zakończy, może być niebezpieczne” – podsumował Damodaran.