Czy Polski Nowy Ład ruszy polskim rynkiem OZE? Poniedziałkowa awaria w Bełchatowie obnaża problemy polskiego systemu energetycznego
W ciągu ostatnich 6 miesięcy spółki OZE nie są najbardziej chodliwym towarem na warszawskim parkiecie. Może wynikać to z faktu, że sektor ten popadł w niełaskę inwestorów – choć ostatnie krótkoterminowe spadki są raczej wynikiem praw statystyki lub efektem przemian gospodarczych ostatnich kilkunastu miesięcy, niż spowodowane zmianą perspektyw rysujących się przed rynkiem zielonej energii.
Sytuację tę mógłby zmienić przedstawiony w sobotę Polski Nowy Ład, który… który niestety mocno zawodzi. Zawodzi również polski system energetyczny, który w poniedziałek przeszedł bardzo mocny test obnażający wszystkie problemy polskiej energetyki.
Krótkoterminowa zła passa sektora
Ostatnie 6 miesięcy nie należało do najlepszego okresu, jaki widział Polski sektor OZE – dynamicznie zyskujące na wartości spółki zderzyły się z prawem regresji do średniej oraz coraz wyższymi oczekiwaniami inwestorów. Zyski spółek za 2020 rok oraz pierwszy kwartał 2021 roku nie zadowoliły inwestorów, a w sektorze powoli rozwija się trend konsolidacji. Większość przedsiębiorstw związanych z rynkiem zielonej energii w ciągu ostatnich sześciu miesięcy mocno potaniało, dla przykładu:
- Columbus Energy stracił niecałe 30% wartości,
- Novavis potaniał o 17%,
- Kapitalizacja Remor Solar zmniejszyła się o 14%,
- Wycena OZE Capital zmalała o niecałe 7%,
- 01Cyberaton stracił 11% ceny,
- Photon Energy potaniał o 2,5%,
- FotoVolt Eko Energia potaniał o 15%,
- Biomass Energy Project potaniał o niecałe 16%.
W tej sytuacji nie byłoby nic dziwnego, gdyby nie świetne wyniki – indeks WIG w ciągu ostatnich sześciu miesięcy wzrósł o przeszło 21%. Choć, dla przykładu, w ciągu ostatniego pół roku w sektorze OZE można było też zarobić, choć zdecydowanie nie tak spektakularnie, jak w ostatnich kilku latach:
- Kapitalizacja ML Systems wzrosła o zawrotne 74%,
- Wycena Termo2Power zwiększyła się o ponad 22%.
Spadki te wynikają nie tylko z praw statystyki, ale także z dużego ciosu, jakim dla sektora zielonej energii była pandemia. Mimo, iż 2020 rok nie był złym rokiem dla energii odnawialnej – świat zanotował przyrost mocy w tej kategorii – to przerwane łańcuchy dostaw i sprzedaży mocno odbiły się na wynikach oraz krótkoterminowych perspektywach spółek z sektora OZE. Po wycenie rynkowej blue-chipów z polskiego sektora energetycznego widać, iż spowolnienie to dotyczy jedynie mniejszych graczy – indeks WIG-ENERGIA wzrósł w ciągu ostatnich 6 miesięcy o aż 52%. W raportach wielu spółek przeczytać można, że pandemia opóźniła wykonanie wielu planowanych projektów. Opóźnienia wskazywane są także po stronie inwestorów, którzy starają się oddalać moment odbioru projektów przez wzgląd na swoją kondycję finansową.
Zobacz także: Rząd chce zmienić przepisy, które w 2016 zatrzymały rozwój energetyki wiatrowej na lądzie - liberalizacja „ustawy odległościowej”
Awaria w Bełchatowie obnaża wszystkie problemy polskiego sektora energetycznego
Z całej tej sytuacji nie można jednak wyciągnąć wniosku, iż OZE są w odwrocie, co najlepiej pokazuje poniedziałkowa awaria elektrowni w Bełchatowie, przez którą – wskutek awarii transformatora – polski system elektroenergetyczny znalazł się na skraju blackoutu. W elektrowni wyłączono 10 bloków, co złożyło się na ubytek ponad 3,6 GW mocy netto – to mniej-więcej 16% krajowego zapotrzebowania na energię na ten czas. Wprawdzie system interwencyjny zadziałał dobrze, bo ubytek energii został zbilansowany m.in. przez uruchomienie elektrowni szczytowo-pompowych oraz import energii zza granicy, ale sytuacja ta jak nic innego obrazuje wszystkie wady polskiego systemu energetycznego, którego transformacja wydaje się być obecnie nieunikniona. Do wad tych należy zaliczyć przede wszystkim dużą centralizację systemu oraz złą strukturę sieci elektroenergetycznych. Brak decentralizacji – obecnie częściowo niwelowany przez zdecentralizowane z zasady: energię wiatrową oraz fotowoltaiczną – zwiększa prawdopodobieństwo blackoutu, znacząco komplikuję dystrybucję energii oraz intensyfikuje skutki wszystkich awarii. Sytuację tę pogorszają sieci elektroenergetyczne, które w Polsce są skonstruowane w sposób wręcz karygodny, co pokazuje przykład kryzysowej sytuacji w Bełchatowie, która spowodowana była faktem, iż wyprowadzenie mocy z elektrowni odbywa się nie poprzez kilka równoległych linii, a jedną stację – konkretnie stację Rogowiec, która stała się przyczyną poniedziałkowego problemu. Co więcej, awarię elektrowni w Bełchatowie odczują także przedsiębiorstwa handlujące energia, ponieważ ceny energii na rynku bilansujących wzrosły chwilowo do ponad 1400 złotych za MWh. Można powiedzieć, że poniedziałkowy wielki sukces systemu interwencji został przyćmiony przez problemy, które przy nim wyszły.
Zobacz także: Tydzień szczytów klimatycznych – UE i USA zwiększają cele redukcji CO2 do 2030 i 2050 roku
OZE w Polskim Nowym Ładzie
O ile Polski Nowy Ład jest projektem zasługującym na szeroką analizę gospodarczo-polityczną, o tyle warto zastanowić się, czy przestawione w nim plany dotyczące transformacji energetycznej mogą z powrotem pchnąć sektor spółek OZE na wzrostowy tor. „Czysta energia, czyste powietrze” to jeden z dziesięciu filarów programu stymulacyjno-transformacyjnego, w ramach którego rząd do 2030 roku zakłada wydanie niecałych 37 miliardów złotych na transformację energetyczną – to około 5,5% z 651,6 miliardów złotych. W dokumencie nie ma zbyt wiele konkretów, a wcześniej niezapowiedzianych planów jest jak na lekarstwo, jednak wskazane statystyki dobrze rokują: rząd chwali się, że na przestrzeni lat 2015-2019 środki zainwestowane w OZE wzrosły aż pięciokrotnie – z 3 do 16 miliardów złotych. Jeszcze więcej, bo aż siedmiokrotnie, wzrosły moce zainstalowane w fotowoltaice. Wśród najważniejszych zmian wskazano na znaną już dobrze ideę sprawiedliwej transformacji energetycznej, zapowiedź powstania nowych parków narodowych oraz wdrożenie projektu „Miasto z klimatem”, który polega na likwidacji betonu i asfaltu z centrum miast na rzecz mikroparków, zielonych ścian oraz drzew.
Wśród kontynuowanych projektów, które mają dla rządu duże znaczenie, podkreślono „Mój Prąd” oraz „Czyste Powietrze” – wiele wskazuje na to, iż obecne edycje programów nie będą ostatnimi. Pozostałymi celami są:
- Uniezależnienie Polski od importu ropy,
- Rozwój infrastruktury wodorowej w Polsce,
- Realizacja projektów offshore,
- Budowa elektrowni atomowej,
- Realizacja projektu „Dom z klimatem”, którego celem jest wdrożenie systemu certyfikacji efektywności energetycznej w budownictwie,
- Wsparcie krajowych technologii magazynowania energii,
- Program gazyfikacji gmin,
- Odejście od finansowania kotłów węglowych i wsparcie dla powszechnego zastosowania pomp ciepła w indywidualnych gospodarstwach domowych,
- Dedykowane wsparcie z Funduszu Niskoemisyjnego Transportu, z którego przyznawane będą dopłaty do autobusów i samochodów elektrycznych i wodorowych oraz infrastruktury ładowania i tankowania oraz wsparcie dla rozwoju polskiego przemysłu samochodów elektrycznych (warto wskazać, iż fundusz ten od 2020 roku nie istnieje, o czym autorzy chyba nie wiedzieli),
- Uruchomienie spółdzielni energetycznych rolników,
- Program „Moja woda” nakierowany na przeciwdziałanie skutkom suszy poprzez intensyfikację infrastruktury cieków i oczek wodnych.
Jako plany dotyczące czystej energii, rząd przedstawia trzy postulaty: rozbudowa sieci energetycznej, modernizacja ciepłowni oraz rozwój technologii OZE – na inwestycje w farmy wiatrowe oraz infrastrukturę towarzyszącą przeznaczonych ma być 500 milionów euro. Porównując do pozostałych wydatków – nie są to wygórowane plany.
Po opublikowaniu bardzo nieostrego i ogólnikowego programu, który nie stawia celów klimatycznych, a jedynie potwierdza wcześniejsze dokumenty rządu określające politykę energetyczną polski, nie dziwią naciski Unii Europejskiej, aby Polski Nowy Ład uczynić bardziej zielonym i precyzyjnym, uzupełniając go o jakiekolwiek deklaracje dotyczące polskiego systemu energii. Dokument zaprezentowany przez rząd pozostaje w tyle za europejskim „Nowym Zielonym Ładem” pod wieloma kwestiami – co więcej, pozostaje on w tyle także za deklaracjami rządu dotyczących newralgicznych kwestii polskiej transformacji energetycznej. Polski Nowy Ład trudno nazwać wyznacznikiem przemian w Polsce na kolejne lata – jest to raczej dokument skierowany do opinii publicznej, a nie papierek lakmusowy zmian. Jeśli polski sektor OZE naprawdę ma przyspieszyć, a tego oczekuje od Polski Unia Europejska, potrzebne będzie znacznie więcej niż 6 stron tekstu z 132-stronnicowego dokumentu.