Inwestor musi być cierpliwy i pokochać straty, by osiągnąć sukces – recenzja „Tao kapitału”
Do naprawdę dużych zysków trzeba iść okrężnymi drogami – przekonuje Mark Spitznagel w książce „Tao kapitału”.
Musicie pokochać tracenie pieniędzy, a znienawidzić ich zarabianie, by zostać świetnymi inwestorami – przekonuje w książce “Tao kapitału” (Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2020, II wydanie) Mark Spitznagel, uczeń Nassima N. Taleba. Przypomnijmy, że Spitznagel jest inwestorem, właścicielem firmy Universa, której Black Swan Protection Protocol Fund zarobił 3 612% w marcu 2020 roku i 4 144% w I kwartale 2020, dzięki zajęciu odpowiedniej pozycji przed nadejściem koronakrachu, o czym pisaliśmy.
Okrężna droga
Mark Spitznagel, choć jest inwestorem, na co dzień zajmuje się hodowlą kóz i czytaniem książek. Jest wielbicielem austriackiej szkoły ekonomii i filozofii Wschodu. Jest też uczniem Nassima Taleba, który – jak wiemy – jest twórcą pojęcia „czarny łabędź” (nieprzewidywalne zjawisko, które uderza w rynki finansowe) oraz maniakiem zarządzania ryzykiem. Spitznagel pod wpływem tych trzech czynników – nauk Taleba i „Austriaków” oraz filozofów z Azjii – stworzył własną myśl inwestycyjną, która daje mu świetnie zarabiać, a przy tym także spokojnie żyć.
Na czym polega tao kapitału według Spitznagela? Tao to droga. Według niego droga kapitału to droga okrężna. To droga zimnej wody. To droga pełna wyrzeczeń i strat. To droga, na której wiele razy trzeba stawać i czekać „aż błoto wystygnie”. To droga, na które trzeba często ustępować, by potem, na jej końcu, okazać się zwycięzcą.
Spitznagel powołuje się m.in. na zasady chińskiej sztuki walki taijquan. Stworzył ją taoistowski kapłan po tym, jak obejrzał walkę sroki z wężem. Sroka była agresywna (twarda, siła li), a wąż był defensywny (miękki, siła shi) i unikał jej ataków, aż w końcu wykorzystał chwilę - brak równowagi u ptaka - by go śmiertelnie ukąsić. Ta sztuka walki polega więc głównie na unikaniu ciosów agresora i na wyczekiwaniu momentu, w którym można zadać zwycięskie ciosy.
Taki też powinien być na rynku kapitałowym inwestor: musi on czekać cierpliwie na wielkie okazje, przepuszczając te mniejsze. Musi czekać na odpowiedni moment. „Koś siano, gdy świeci słońce” – mówi chińskie przysłowie. Najlepiej, by wygrywać bez walki, dzięki zajęciu pozycji (przewaga pozycyjna) i cierpliwemu czekaniu.
Zobacz także: „Perfekcyjny zakład” – książka o tym jak łączą się drogi hazardu, matematyki i inwestowania
Tiger Woods i fińska zimna wojna
Na podparcie swojej filozofii inwestycyjnej Spitznagel przywołuje kilka przykładów z życia, które dowodzą skuteczności okrężności. Jednym z nich jest słynna historia wygranej Tigera Woodsa w turnieju golfowym British Open w 2006 roku. Pole było bardzo trudne. Woods uchylił się wtedy od stosowania kijów na długi dystans, stosując tzw. irony, przeznaczone na krótki i średni dystans. Zmienił swoją strategię, zbliżając się do flagi małymi krokami, czym wszystkich zaskoczył. Nie chciał bowiem ryzykować, tylko zbudować sobie cierpliwie jak najlepszą pozycję do ostatecznego uderzenia skutkującego wygraną w całym turnieju.
Innym przykładem jest fińska zimna wojna. Na przełomie 1939 i 1940 roku Finlandia została zaatakowana brutalnie przez ZSRR. Nie broniła się na granicach. Wpuściła nieprzyjaciela z ciężkim sprzętem na trudny teren, by tam zdobyć przewagę. „Ruchome fińskie wojska na nartach unikały bezpośrednich starć, zajmowały natomiast pozycje na zaśnieżonych leśnych terenach, żeby zyskać przewagę. […] Dzieliły potężniejszego przeciwnika na mniejsze oddziały, które można było otoczyć i pokonać” – wskazuje Spitznagel.
Warren Buffett a szkoła austriacka
Trochę miejsca Spitznagel poświęca grahamowskiej szkole inwestowania w wartość. Według niego, jest ona pokrewna ekonomii austriackiej i opracowanego przez Spitznagela tao kapitału. Jednak są pewne różnice, i one są ważne. Według autora „Tao kapitału”, szkoła inwestowania w wartość trochę naiwnie podchodzi do wskaźników C/Z i C/WK. „Firmy cechuje różny stopień okrężności i wynikające z tego zróżnicowanie ich ROIC. Inwestorzy muszą bardziej zgłębiać środki osiągania zysku” – wskazuje Spitznagel.
Spitznagel przypomina, że największy inwestor wszechczasów, czyli Warren Buffett, otarł się w swoim życiu o szkołę austriacką, bo jego ojciec – Howard Buffett – był jej wielkim miłośnikiem. Spitznagel wskazuje, że do dziś Buffett hołduje niektórym działaniom inwestycyjnym, które wypływają wprost ze szkoły austriackiej. Na przykład Buffett uwielbia spółki posiadające dużo gotówki, a więc czekające na okazje („to takie misesowskie” – rozczula się Spitznagel).
Książka „Tao kapitału” jest wysublimowaną, trudną lekturą, ale jak najbardziej godną polecenia. Czasami można mieć wrażenie, że jest nieco „przegadana”: mogłaby być o 1/3 krótsza, bo autor często chce się popisać swoją erudycją (np. opisując gatunki drzew). Poza tym dowiadujemy się szczegółów dotyczących jego historii w zakresie fascynacji inwestowaniem. Urocze są historie o tym, jak na początku kariery dostał obsesji na punkcie handlu zbożami i wytapetował wykresami cały pokój oraz skonstruował własne, domowe laboratorium kukurydzy i soi, służące prognozowaniu zbiorów. Anekdoty te są urocze i ubarwiają książkę, ale są w gruncie rzeczy zbyteczne. Dla niektórych dodatkową wartością omawianej pozycji może być przedmowa autorstwa libertariańskiego polityka Rona Paula.
Polecamy!