Przejdź do treści

udostępnij:

Kategorie

"Nie można wykluczyć w przyszłości zaangażowania EBOR w IPO spółki gamingowej" - rozmowa z Grzegorzem Zielińskim

Udostępnij

Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju (EBOR) to dosyć ważny gracz instytucjonalny na warszawskiej giełdzie. Jego ruchy są śledzone z uwagą przez ekspertów i inwestorów. Postanowiliśmy spotkać się z dyrektorem EBOR na Polskę Grzegorzem Zielińskim i porozmawiać z nim o dokonaniach i planach banku jako inwestora na polskim rynku.

Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju (EBOR) to międzynarodowa instytucja finansowa utworzona podczas obrad Rady Europejskiej 1989 roku. Działa od marca 1991 roku. W założeniu ma promować rozwój sektora prywatnego w europejskich państwach demokratycznych w celu przyspieszenia transformacji i zapewnienia dobrej jakości ochrony środowiska. EBOR ma 66 członków (64 państwa plus Europejski Bank Inwestycyjny i Unia Europejska).

Grzegorz Zieliński został dyrektorem regionalnym EBOR na Polskę oraz kraje bałtyckie w 2014 roku. Pracuje w banku od 1998 roku. Wcześniej był zawodowo związany z firmą doradczą Ernst and Young (EY). Od roku 2006 był odpowiedzialny za działania EBORu w polskim sektorze energetycznym. Jest absolwentem Wydziału Ekonomii Uniwersytetu Gdańskiego i członkiem Association of Chartered Certified Accountants.

Piotr Rosik: Jakie polskie spółki z GPW ma EBOR w tej chwili w portfelu? Z ostatnich oficjalnych informacji wynika, że są to: Azoty, Altus TFI, Asseco SEE, Alior Bank, Cyfrowy Polsat, Griffin Premium RE. Jest coś jeszcze?

Grzegorz Zieliński: Potwierdzam, że walory tych spółek publicznych, które Pan wymienił, mamy w naszym portfelu.

Zobacz także: EBOR zmniejszył zaangażowanie w Asseco SEE do 4,99% akcji z 9,27% akcji

Nic w ostatnich dniach nie doszło?

Nie. Należy pamiętać, że EBOR interesuje przede wszystkim branie udziału w ofertach publicznych. I to nie we wszystkich. Możliwość, że kupimy akcje bezpośrednio na rynku istnieje, ale tylko w wyjątkowych sytuacjach.

Co musi zrobić polska spółka, by EBOR wszedł do jej akcjonariatu? Jakie macie kryteria doboru spółek do portfela? W czym w ogóle wasza obecność ma pomóc spółkom?

Nasze wejście do akcjonariatu ma wiele wymiarów. Oczywiście, jesteśmy typowym inwestorem kapitałowym, któremu zależy na zysku. Ale nie tylko o zysk nam chodzi. Mówiąc w dużym skrócie, byśmy pojawili się w akcjonariacie, musimy dojść do wniosku, że pomożemy w ten sposób danej spółce i branży, którą reprezentuje, a nawet całej polskiej gospodarce i rynkowi kapitałowemu. Ta postawa ma oczywiście swoje źródło w mandacie EBOR-u, który zakłada, że realizujemy inwestycje na takich samych zasadach, jak banki komercyjne, ale wchodzimy w projekty, do których wnosimy wartość dodaną, a efektem naszego pojawienia się w akcjonariacie jest fundamentalna zmiana w firmie lub jej otoczeniu. Czasami zdarza się, że ten pozytywny efekt naszego zaangażowania okazuje się niezwykle ważny dla całego sektora, nie tylko dla spółki.

Może Pan podać przykład?

Tak, nasze zaangażowanie w ofertę Griffin Premium Re miało duże znaczenie.

Czyli Państwa zaangażowanie w tę spółkę można postrzegać jako poparcie do utworzenia instytucji REIT-ów w Polsce?

Dokładnie. Uważamy że pojawienie się REIT-ów, czyli funduszy rynku wynajmu nieruchomości, to byłby kolejny ważny krok w rozwoju polskiego rynku kapitałowego i rynku real estate.

Zobacz także: EBOR kupił 9,48% akcji Griffin Premium RE w IPO

Czyli wszystkie IPO na warszawskim parkiecie uważnie moniturujecie?

Tak, przyglądamy się każdemu debiutowi na GPW. To nie oznacza, że rozważamy wzięcie udziału w każdym. Powody, dla których nie bierzemy udziału w ofercie pierwotnej ciekawej spółki mogą być różne. Na przykład może to wynikać z braku spójności z mandatem EBOR-u lub strategii banku w Polsce, terminów oferty, możemy mieć za mało czasu na porządne due dilligence, czyli na dokładnie prześwietlenie spółki.

Poza tym nie możemy szkodzić innymi inwestorom. Czyli nie bierzemy udziału w IPO, które cieszy się bardzo dużym zainteresowaniem, bo nie chcemy „wypychać” prywatnego kapitału. Tak było w przypadku oferty Dino.

Jaki jest Państwa horyzont inwestycyjny? W jakich okolicznościach wychodzicie z akcjonariatu?

Jesteśmy typowym inwestorem finansowym, którego horyzont waha się w granicach 3 do 5 lat. Oczywiście, to zależy od tego, o jakim aktywie mówimy oraz czy obecność EBOR w spółce jest potrzebna.

Ile średniorocznie macie do zainwestowania w Polsce? Jaką część tej kwoty zainwestowaliście od początku tego roku?

W tym roku nasze zaangażowanie w Polsce powinno sięgnąć powyżej 700 mln euro. W ubiegłym roku wyniosło niemal 780 mln euro. Mowa tu o całkowitym zaangażowaniu, czyli również o kwotach wydawanych na instrumenty dłużne. Suma wydatków na udziały i akcje zależy od tego, jakie pojawiają się oferty czy projekty biznesowe. Należy pamiętać, że angażujemy się kapitałowo również w fundusze private equity oraz spółki prywatne. Pierwsza połowa 2017 roku była bardzo udana, nasze plany zostały zrealizowane w ponad 50 proc.

Dużo macie w portfelu spółek prywatnych, które mogą wejść w najbliższej przyszłości na GPW?

Z dosyć dużą uwagą przeczesujemy polski rynek w poszukiwaniu spółek prywatnych, które w pewnym momencie rzeczywiście mogą zadebiutować na parkiecie. Ale wprowadzanie tych spółek na GPW to nie zawsze jest nasz cel. Nie wszyscy zauważyli, że swego czasu zaangażowaliśmy się mocno w spółkę Iberdrola Renovables, działającą na rynku odnawialnych źródeł energii. Naszym celem było wsparcie sektora OZE, a nie wprowadzanie tej spółki na giełdę.

Jaka część polskiego portfela EBOR to instrumenty udziałowe, a jaka część to dłużne? Jak w najbliższym czasie będzie się to zmieniało?

Około 70 proc. portfela do instrumenty dłużne. Ostatnio wsparliśmy m.in. emisję listów zastawnych PKO Banku Hipotecznego, bo chcemy, by ten rynek się w Polsce z powodzeniem rozwinął.

Czy w najbliższym czasie będziecie wychodzić z niektórych polskich spółek?

Nie mogę nic na ten temat powiedzieć. Tego rodzaju informacje mają charakter poufny.

Czy EBOR liczy sobie średnią stopę zwrotu osiąganą na inwestycjach na GPW? Jaka ona jest?

Tak. Jak każdy inwestor zainteresowani jesteśmy zyskiem i monitorujemy osiągniętą stopę zwrotu. Aczkolwiek nie jest to informacja, która mogę się podzielić.

Dlaczego zdecydowaliście się ostatnio sprzedać część posiadanego pakietu akcji spółki Azoty?

Duża część naszych oczekiwań, jeśli chodzi o rozwój spółki, została spełniona. Zdecydowaliśmy się na wyjście, by zachować równowagę między mandatem EBOR a zasadą, że jednak staramy się na naszych inwestycjach zarabiać. Sprzedaliśmy tylko połowę walorów po to, by pokazać rynkowi, że wierzymy w dalszy rozwój spółki.

Byliście akcjonariuszem spółki InPost. Rozumiem, że straciliście na tej inwestycji?

Zainwestowaliśmy w spółkę InPost dlatego, że niosła ona ze sobą silny element misyjny. W swojej historii pełniła rolę rywala dla Poczty Polskiej, a to w znaczny sposób przyczyniło się do poprawy jakości usług pocztowych w Polsce. InPost jest dla nas porażką z punktu widzenia inwestycyjnego, ale z punktu widzenia naszego mandatu możemy mówić o pozytywnym efekcie naszego zaangażowania i rozwoju sektora usług pocztowych w Polsce.

A czy EBOR jest inwestorem aktywnym w tym sensie, że spotykacie się z zarządami spółek, które macie w portfelu?

Jesteśmy jednymi z bardziej aktywnych akcjonariuszy na polskim rynku. Dyskutujemy z zarządami, z innymi akcjonariuszami. Chcemy, jako inwestor, wpływać na poprawę jakości ładu korporacyjnego w naszych spółkach portfelowych. Z reguły z właścicielem większościowym i spółką podpisujemy dokument, który zawiera plan tworzenia poprawnych zasad zarządzania i nadzoru korporacyjnego. Oczywiście, to nie jest tak, że chcemy rządzić w spółce. Ale staramy się wskazać najlepsze wzorce, które prowadzą do poprawy jakości zarządzania, a tym samym do rozwoju biznesu i wzrostu jego wartości.

Co EBOR sądzi o sektorze producentów gier? Czy gry to może stać się polska specjalność? Czy można sobie wyobrazić, że weźmiecie udział w IPO jakieś dużej polskiej spółki gamingowej, gdyby wchodziła na GPW?

Z pewnym zainteresowaniem i podziwem patrzymy się na to, jak rozwija się w Polsce sektor producentów gier. On ma spory potencjał. Nie wpisuje się on jednak w sposób oczywisty w mandat EBOR-u, który był tworzony w latach 90-tych XX wieku. Trudno nam mówić o tym, że sektor gamingowy jest ważny w kontekście całej gospodarki. Gdybyśmy mieli rozważać zaangażowanie w producenta gier, to patrzylibyśmy na to pod kątem całego rynku kapitałowego. Nie wykluczałbym zaangażowania EBOR w IPO spółki gamingowej w przyszłości.

Hossa, z którą mamy obecnie do czynienia, jest dosyć pokaźna i trwa już dosyć długo. U jej podstaw leży super-luźna polityka pieniężna banków centralnych. Co dalej? Co się będzie działo na globalnym rynku akcji, co się będzie działo na polskim? Co się stanie, gdy banki centralne zaczną wyraźnie zmniejszać bilanse?

To prawda, że duży wpływ na hossę ma zachowanie FED czy EBC. Można zaobserwować dużą nadpodaż kapitału. Dlatego wydaje się, że lepiej i bezpieczniej dla polskiego rynku kapitałowego byłoby, gdyby na GPW była większa baza krajowych inwestorów. Z nadzieją patrzymy na zapowiedzi rządu polskiego odnośnie wzmocnienia III filara emerytalnego.

Co Pan sądzi na temat zamieszania wokół stanowiska prezesa GPW? Czy ono bardzo szkodzi wizerunkowi polskiego parkietu za granicą?

Niepożądaną jest sytuacja, w której największa giełda w regionie przez wiele miesięcy nie ma prezesa. Mam nadzieję, że to stanowisko zostanie wkrótce obsadzone.

Jak oceniacie Państwo ostatnie działania rządu RP związane z repolonizacją sektora bankowego w Polsce. Czy koncentracja banków w rękach państwa jest bezpieczna? Jakie może nieść konsekwencje w długim terminie dla rynku i dla banków jako spółek?

EBOR zawsze wspierał tworzenie się sektora prywatnego. W kod DNA naszego banku wpisane jest popieranie zwiększania udziału sektora prywatnego w gospodarce. Repolonizacja banków to marsz w odwrotnym kierunku. Trudno oczekiwać, by EBOR wspierał program repolonizacji. Wydaje się nam, że dobrze regulowany sektor finansowy, w którym większość podmiotów to podmioty prywatne, efektywnie wspiera rozwój gospodarki.

Podsumowując: jakie Pan widzi szanse, a jakie zagrożenia dla polskiego rynku akcji w najbliższych 12 miesiącach?

Kluczową sprawą będzie rozwiązanie kwestii funduszy emerytalnych. Pojawiały się liczne zapowiedzi dotyczące nowych planów dla OFE i realizacji planu akumulacji kapitału. Wierzę, że najpóźniej na początku roku 2018 pojawią się jakieś konkrety.

Należy też pamiętać, że sytuacja makroekonomiczna polskiej gospodarki jest bardzo dobra. Z drugiej jednak strony pozostają ryzyka geopolityczne oraz kwestia tego, co będzie się działo na zachodnich rynkach. Jeżeli, odpukać, będziemy mieć gigantyczny krach na giełdzie nowojorskiej, to nie wyobrażam sobie, by to nie miało negatywnego wpływu na polską giełdę.

Dziękuję za rozmowę.

Udostępnij