Przejdź do treści

udostępnij:

Kategorie

„OATD-02 to kolejny projekt, który ma szansę na transakcję o porównywalnej strukturze do umowy z Galapagos” – rozmowa z zarządem OncoArendi

Udostępnij

Oprócz Galapagos, które zdecydowało się zapłacić 110 mln zł w upfront payment i 1,5 mld zł w milestonach, projektem potencjalnego leku OATD-01 interesowała się mocno spora część z absolutnej czołówki firm farmaceutycznych na świecie.

Belgijski partner warszawskiej spółki biotechnologicznej chce budować pozycję globalnego lidera w leczeniu chorób włóknieniowych. To o tyle istotne, że pojawia się coraz więcej badań potwierdzających, że w gronie osób, które przeszły COVID-19 występuje włóknienie płuc. O szczepionce na COVID-19, potencjale platformy chitynazowej, którą rozwija OncoArendi i perspektywach na kolejne transakcje komercjalizacyjne rozmawiamy z CEO Marcinem Szumowskim, CSO Rafał Kamiński i CFO OncoArendi Sławomirem Broniarkiem.

Paweł Biedrzycki: W historii rozwoju OATD-01 było wiele zwrotów. Początkowo celem projekt było leczenie astmy, potem mocno postawiliście na sarkoidozę, a ostatecznie udało się skomercjalizować cząsteczkę dzięki IPF. O czym to świadczy?

Marcin Szumowski: To świadczy o dużym potencjale platformy chitynazowej którą rozwijamy. Świadczy też o dużej uniwersalności samej cząsteczki OATD-01, której skuteczność potwierdziliśmy w modelach wielu chorób. Konsekwentnie, dzięki szerokiemu pakietowi badań, budowaliśmy zasób naszej wiedzy naukowej. To pozwoliło nam na świadome przesunięcie chorób powszechnych jak astma na dalszy plan, a za priorytet obraliśmy niezaspokojone potrzeby terapeutyczne jak sarkoidoza czy IPF (idiopatyczne włóknienie płuc).

Zmiany kierunku rozwoju okazały się słuszne, bo udało nam się znaleźć partnera, którego strategicznym priorytetem jest włóknienie płuc i choroby włóknieniowe. Galapagos deklaruje, że chce budować pozycję światowego lidera w tym obszarze. Podpisana przez nas umowa partneringowa wcale nie wyklucza jednak tego, że OATD-01 lub inne inhibitory chitynaz mogą w przyszłości być rozwijane w innych obszarach terapeutycznych, na co oczywiście bardzo liczymy.

Czy możecie zdradzić, ile firm poważnie się interesowało OATD-01 oprócz Galapagos?

Marcin Szumowski: Mieliśmy podpisanych kilkanaście umów o poufności. Interesowała się nami spora część z absolutnej czołówki firm farmaceutycznych na świecie. Trzeba pamiętać, że chitynazy nie były do tej pory rozpoznanym celem terapeutycznym w praktyce rozwoju leków, przez co wiele firm wolało czekać na walidację kliniczną, czyli tzw. proof of concept u pacjentów, nawet kosztem tego, że zapłacą dużo więcej za projekt. Ostatecznie oferty złożyło nam kilka firm. Galapagos dało bardzo atrakcyjną ofertę finansową, ale oprócz tego jako firma biotechnologiczna ma podobną kulturę organizacyjną i więcej odwagi w podejmowaniu decyzji przyspieszających doprowadzenie leku do rynku.

Zobacz także: OncoArendi podpisał umowę partneringową w sprawie rozwoju leku OATD-01

Czy to właśnie IPF przesądził o tym, że Galapagos zdecydowało się na przejęcie OATD-01? Po co im ten projekt, przecież mają 4 projekty celujące w ten obszar terapeutyczny?

Rafał Kamiński: Punktem wyjścia zawsze jest strategia. Galapagos chce być liderem w leczeniu chorób włóknieniowych płuc i aby osiągnąć ten cel musi w swoich programach iść szerzej niż inni. OATD-01 to najlepsza cząsteczka z platformy chitynazowej, która ma szanse stać się lekiem pierwszym w swojej klasie – tzw. first-in-class, dlatego Galapagos zdecydował się na inwestycję. Ponownie nie można zapominać o specyfice rozwoju leków - czyli że na pewno nie wszystkie projekty realizowane przez naszego partnera się powiodą. Ponadto charakterystyka takich skomplikowanych chorób jak włóknienie płuc sprawia, że często dopiero kombinacje leków i terapii dają pożądane efekty, stąd tak szeroki pipeline projektów Galapagos w tym obszarze.

To co przekonało Galapagos do współpracy z OncoArendi, to przede wszystkim jakość danych przedklinicznych dotyczących mechanizmu działania związku, a punktem przełomowym było zakończenie I fazy badań klinicznych i pokazanie dobrego profilu bezpieczeństwa oraz to, że lek może działać w testowanych dawkach.

Czego powinniśmy się teraz spodziewać w zakresie dalszego rozwoju OATD-01. Czy wiecie już jaka będzie strategia rozwoju tego projektu w Galapagos i kiedy mogą się pojawić dalsze ważne informacje w tym zakresie?

Rafał Kamiński: Naszą współpracę można podzielić na trzy obszary. Pierwszym jest oczywiście OATD-01 i rozwój kliniczny tego projektu w IPF. Będziemy mieli w tym obszarze wspólny zespół projektowy z Galapagos, który będzie podejmował razem decyzje. Tutaj głos decydujący będzie miało Galapagos, ponieważ jest sponsorem tego badania.

Drugi obszar to projekty badawcze we wcześniejszych etapach rozwoju, dotyczące innych podwójnych inhibitorów chitynaz. Te związki, obie firmy mogą rozwijać wspólnie na koszt Galapagos, a w przypadku wprowadzenia ich do badań klinicznych OncoArendi uzyska niezależny strumień płatności z kamieni milowych w tej samej wysokości, co dla OATD-01. Trzecim obszarem są projekty dot. selektywnych inhibitorów jednej z chitynaz oraz związków oddziaływujących z białkami chitynazopodobnymi, tj. YKL-40. Galapagos zapłaciło OncoArendi za prawo pierwszeństwa w negocjacjach. Tutaj będziemy się konsultować z partnerem, ale wszystkie decyzje podejmuje OncoArendi.
 

7L1A4665-copy.png

Czy realne są kolejne milestony z tej umowy już w 2021 roku?

Sławomir Broniarek: Mogę na to pytanie odpowiedzieć ogólnie, że spodziewamy się kolejnej płatności w perspektywie kilkunastu miesięcy.

Na konferencji Galapagos podczas omawiania OATD-01 głównie wskazywało dalszy rozwój projektu w IPF. Czy realne jest aby zainteresowali się jeszcze rozwojem projektu w obszarze sarkoidozy?

Marcin Szumowski: Na pewno Galapagos skoncentruje się na IPF, bo jest to ich strategiczny kierunek rozwoju. W umowie przewidziane są również inne kierunki związane z chorobami płuc z elementami włóknienia, w które wpisuje się sarkoidoza. Plan jest taki, żeby równolegle do głównego wskazania, i największego badania fazy 2 w IPF, z czasem prowadzić inne mniejsze badania u pacjentów z innymi chorobami śródmiąższowymi płuc.

Zobacz także: SEL24 od Ryvu to Wiedźmin 1, a OATD-01 od OncoArendi to Wiedźmin 2 polskiej biotechnologii. Kto będzie Wiedźminem 3 biotechu?

Jak mocno Wasza platforma chitynazowa jest zaawansowana względem innych spółek biotechnologicznych i jak duże nadzieje pokładacie w cząsteczkach drugiej generacji?

Marcin Szumowski: Możemy się odnieść jedynie do tego, co jest w domenie publicznej. Nie ma na świecie przyznanych patentów ani opublikowanych zgłoszeń patentowych chroniących podwójne lub selektywne inhibitory chitynaz. Na pewno toczą się jakieś badania w tym zakresie i po transakcji z Galapagos zostaną one mocno zintensyfikowane. Jeśli inhibitory chitynaz pokażą efekt terapeutyczny w badaniach 2 fazy, to z pewnością wiele spółek biotechnologicznych i farmaceutycznych na świecie wejdzie w ten obszar. Myślę jednak, że w tym momencie mamy jakieś 5 lat przewagi w chitynazach nad innymi i wspólnie z Galapagos będziemy chcieli tę przewagę utrzymać.

Istnieje wiele badań zarówno z Chin i Włoch potwierdzających występowanie włóknienia płuc po przebyciu COVID-19. Rozpoczęliście współpracę z VIB w tym zakresie. Jaki jest jej cel i dlaczego nie chcecie jasno powiedzieć, że wasza platforma chitynazowa może pomóc w leczeniu powikłań po COVID?

Rafał Kamiński: Rzeczywiście istnieje coraz więcej badań potwierdzających, że w gronie osób, które przeszły COVID-19 występuje włóknienie płuc. My te doniesienia uważnie śledzimy od wczesnej wiosny. Dla nas bardzo ważne jest to, że coraz więcej publikacji naukowych potwierdza, że chitynazy w tego rodzaju powikłaniach mogą odgrywać bardzo ważną rolę. Dane spływające z wielu niezależnych ośrodków klinicznych są zbieżne z danymi, którymi dysponuje Profesor Bart Lambrecht z VIB, z którym nawiązaliśmy współpracę. Potrzeba jednak więcej danych i dłuższych obserwacji klinicznych aby tę hipotezę badawczą uwiarygodnić, co uzasadniałoby rozpoczęcie badań klinicznych w tym obszarze.

Od komercjalizacji OATD-01 sporo się zmieniło jeśli chodzi o COVID. Pfizer i Moderna zapowiedziały szczepionkę na koronawirusa już w przyszłym roku. Co to oznacza dla waszej współpracy z VIB i czy te zapowiedzi oznaczają, że za rok epidemia koronawirusa może być już przeszłością?

Rafał Kamiński: My od początku jasno informowaliśmy, że chitynazy nie będą miały zastosowania w leczeniu samego COVID-19. Mogą mieć natomiast zastosowanie w leczeniu powikłań po tej chorobie. Zmiany włóknieniowe płuc postępują powoli, czasem mija kilka miesięcy od przebiegu choroby wywołanej zakażeniem SARS-CoV-2 do ich wystąpienia i nie wiemy w jakim stopniu takie zmiany będą odwracalne. Nie można więc zbyt pochopnie stawiać ostatecznych wniosków. Do tej pory COVID-19 przeszło około 58 mln osób na świecie. Nawet jeżeli szczepionki na koronawirusa zostaną szybko wprowadzone na rynek, liczba chorych jeszcze się znacząco zwiększy. Część z tych pacjentów za jakiś czas najprawdopodobniej rozwinie zmiany włóknieniowe i to jest ogromna liczba osób, która będzie znajdować się w naszym obszarze zainteresowania.

Sławomir Broniarek: Przekładając to na konkretne liczby - są już badania, które pokazują, że w gronie osób z rozpoznaniem COVID-19, które przechodzą chorobę w sposób objawowy, około jedna piąta ma ciężkie dolegliwości. W tym gronie znów u około połowy osób rozpoznaje się zmiany włóknieniowe w płucach. Przekładając te statystyki na dziesiątki, a nawet setki milionów potencjalnych zachorowań na koronawirusa łatwo oszacować, jak duże robią się z tego liczby, co nie pozostanie bez wpływu na wielkość rynku dla chorób włóknieniowych płuc w przyszłości.

Zobacz także: U części pacjentów z COVID-19 zaobserwowano wczesne zmiany włóknieniowe płuc, na które rozwijamy potencjalny lek - Rafał Kamiński, CSO i Sławomir Broniarek, CFO OncoArendi Therapeutics

Kiedy możemy się spodziewać ważnych postępów odnośnie drugiej generacji cząsteczek z platformy chitynazowej?

Rafał Kamiński: Dysponujemy szeregiem cząsteczek drugiej generacji z platformy chitynazowej. Wszystkie znajdują się na znacznie wcześniejszym etapie rozwoju niż OATD-01 i myślę, że do fazy klinicznej badań mogą wejść za 1,5 – 2 lata. Część z nich jest objęte umową licencyjną z Galapagos i głos decydujący do jakiego momentu i w jakich wskazaniach będą rozwijane, będzie należał do Galapagos. Nas te projekty interesują z punktu widzenia naukowego, ale nie bez znaczenia jest to, że z punktu widzenia finansowego i inwestycyjnego mogą one otworzyć kolejne źródła finansowania w postaci finansowania prac badawczych w OncoArendi oraz, po wejściu do badań klinicznych, płatności za osiągane przez kolejne związki kamienie milowe.

Kiedy OATD-02 może wejść do fazy klinicznej i jak duże nadzieje wiążecie z tym projektem?

Marcin Szumowski: OATD-02 to nasz drugi najbardziej zaawansowany projekt. Arginazy stały się obszarem szerszego zainteresowania, po tym jak w 2017 roku Calithera sprzedała licencję na rozwój inhibitora arginaz firmie Incyte Corporation. Wcześniej podobnym zainteresowaniem cieszyły się inhibitory IDO, gdzie po pierwszej umowie partneringowej miały miejsce jeszcze przynajmniej cztery transakcje. Obecnie w obszarze inhibitorów arginaz pojawiło się w domenie publicznej kilka nowych zgłoszeń patentowych, m.in. z takich firm jak Merck czy AstraZeneca, jednak wszystkie są na wcześniejszym etapie rozwoju niż nasza cząsteczka. OATD-02 to drugi najbardziej zaawansowany inhibitor arginaz na świecie i jednocześnie z potencjałem bycia najlepszym w swojej klasie.

Tak jak komunikowaliśmy w raportach okresowych- myślę, że jesteśmy w stanie wprowadzić go do kliniki pod koniec 2021 roku, co powinno nam pozwolić na aktywniejsze działania marketingowe dla tego projektu. OATD-02 to kolejny projekt, który ma szansę na transakcję o porównywalnej strukturze do umowy z Galapagos. Oczywiście jest to obwarowane wieloma warunkami, ale potencjał OATD-02 wynika z tego, że jest to cząsteczka immunoonkologiczna, która może świetnie się sprawdzać w terapiach łączonych.

To czym dokładnie Wasz projekt się różni od tego co posiada Calithera Biosciences?

Rafał Kamiński: Związek Calithery sprofilowaliśmy i porównujemy go do naszego oraz śledzimy postępy w jego rozwoju klinicznym. Na tej podstawie uczymy się i adaptujemy nasze plany rozwoju klinicznego. Nasza cząsteczka jest bardziej aktywna - wymaga niższych dawek i ma bardziej dwutorowy mechanizm działania. Nasze analizy potwierdzają też, że OATD-02 może mocniej wpływać na metabolizm nowotworu. Dlatego nasz związek ma przewagi. W tym momencie zarówno dalsze postępy projektu Calithery, jak i jej ewentualne problemy mogą być dla nas cenną informacją, bo obserwujemy ich działania i możemy wiele ryzyk zminimalizować.
 

Oncoarendi

Po nawiązaniu współpracy z Galapagos kurs akcji OncoArendi mocno wzrósł. Na pewno mieliście duży napływ zainteresowania ze strony inwestorów zagranicznych. Czy możecie zdradzić o co pytali i na co zwracali uwagę?

Marcin Szumowski: Pytali głównie o to, kiedy będziemy notowani na NASDAQ! [Śmiech] Pierwszy kontakt z większą liczbą zagranicznych inwestorów mieliśmy, gdy zakończyliśmy pierwszą fazę kliniczną badań dla OATD-01. Na pewno inwestorzy zagraniczni mają dużo większą świadomość rynku i zadają bardzo konkretne pytania o aspekty naukowe oraz ich horyzont inwestycyjny jest długi, co jest specyficzne dla branży biotechnologicznej.

Umowa z Galapagos uwiarygadnia Was na świecie jako wiarygodnego partnera do współpracy z innymi spółkami biotechnologicznymi?

Rafał Kamiński: Zdecydowanie daje to taki efekt. Już sam fakt, że jesteśmy w stanie doprowadzić cząsteczkę do fazy klinicznej i podpisać umowę partnerignową z dużym globalnym podmiotem sprawia, że jesteśmy postrzegani przez potencjalnych partnerów w inny sposób. Warto dodać, że umowę z Galapagos wynegocjowaliśmy i podpisaliśmy sami, bez udziału doradców, którzy pośredniczą w takich transakcjach, za wyjątkiem wyspecjalizowanej międzynarodowej kancelarii prawnej. To potwierdza wysokie kompetencje naszego zespołu.

Umowa z Galapagos sprawia, że do OncoArendi trafi dużo gotówki. Wydaje się, że w stosunku do obecnych planów gwarantuje wam to spokój działania. Czy planujecie w najbliższym czasie przedstawienie nowej strategii czy raczej nie należy się spodziewać rewolucji w OncoArendi?

Sławomir Broniarek: Gotówka, która wpłynie do spółki na pewno doda nam skrzydeł, ale nie zmieni naszego rozsądnego podejścia do dysponowania nią. Przekazanie praw do OATD-01 Galapagos uwolni nam też sporo zasobów. Dlatego w najbliższym czasie będziemy chcieli poinformować o dalszych kierunkach rozwoju strategicznego OncoArendi, szczególnie że w programach które dalej będziemy rozwijać w firmie jest duży potencjał.

Marcin Szumowski: Na konkrety trzeba będzie jednak trochę poczekać, bo znaleźliśmy się w całkowicie innej sytuacji niż byliśmy przed komercjalizacją OATD-01. W tej chwili możemy myśleć naprawdę długoterminowo. Nasze działania muszą przewidywać trendy rynkowe i wpisywać się w to, co będzie się cieszyć największym zainteresowaniem za 3 – 5 lat. To wymaga dogłębnych analiz, na co potrzebujemy czasu.

Jak na komercjalizację OATD-01 zareagowali wasi główni akcjonariusze? Czy dalej wiążą długoterminowe plany z OncoArendi?

Marcin Szumowski: My jako zarząd myślimy długoterminowo o przyszłości firmy i większość naszego akcjonariatu jest podobnie do tego nastawiona. Tak naprawdę w obecnej sytuacji „Sky is The Limit”. Dla nas najważniejsze są postępy naukowe naszych projektów i możliwość ratowania ludzkiego życia i zdrowia. Chcielibyśmy też kiedyś być pierwszym polskim biotechnologicznym „Unicornem” wartym co najmniej 1 mld USD. To oczywiście wymaga czasu, ale jest możliwe. W tej chwili obroty na akcjach OncoArendi znacznie wzrosły. Jedni inwestorzy sprzedają, inni kupują i to jest dobre, ale to nie ma większego znaczenia dla działalności spółki. Jeśli będziemy się dynamicznie rozwijać w nowych obszarach, a rozwój zaawansowanych cząsteczek będzie postępował do przodu, to wartość będzie rosła.

Zobacz także: Biotechnologia kontra gaming na giełdzie - największe podobieństwa i różnice - Łukasz Kosiarski, Pekao Investment Banking

Mieliście też swojego czasu sporo problemów z dotacją NCBR na OATD-01, ze względu na zwrot w prowadzonych badaniach. Czego historia OATD-01 uczy w tym zakresie?

Marcin Szumowski: Myślę, że nie powinniśmy ograniczać tej kwestii tylko do NCBR, bo jest to ogólne wyzwanie dla wszystkich instytucji finansujących badania i rozwój poprzez dotacje i granty. Wyzwaniem jest to, że stosowane w Polsce mechanizmy finansowania mają swoje ramy, które są mało elastyczne. Specyfika projektów biotechnologicznych sprawia, że trudniej się w tych sztywnych ramach poruszać. Projekty dotyczące podwójnych inhibitorów chitynaz rozwijaliśmy wykorzystując w sumie aż cztery dotacje. Nie da się rozwinąć leku od pomysłu do badań klinicznych w dwa lata, dlatego pewna elastyczność mechanizmów finansowania w biotechnologii, uwzględniająca specyfikę tej branży, byłaby bardzo pomocna.

Czyli kluczowa jest elastyczność prowadzonych badań i możliwość zmiany kierunku w trakcie trwania grantu czy programu finansującego?

Rafał Kamiński: Nie da się wszystkich innowacyjnych sektorów finansować w taki sam sposób. Biotechnologia ma swoją charakterystykę i tutaj na końcowy sukces składa się wiele elementów. Rozwojowi OATD-01 towarzyszył złożony proces decyzyjny. Początkowo projekt miał celować w astmę, ale zdecydowaliśmy o zmianie głównego kierunku rozwoju projektu w ślad za wnioskami płynącymi z coraz większej ilości danych naukowych, a także ze względu na zmiany w otoczeniu rynkowym oraz związane z nimi szanse na podpisanie umowy parteringowej.

Rozwój leku od fazy discovery do badań klinicznych cechuje wielu zwrotów, które zazwyczaj następują szybko. W dużych firmach farmaceutycznych, w których miałem okazję przepracować wiele lat, takie decyzje są podejmowane szybko i przyjmowane za oczywiste. Finansowanie grantowe w Polsce często nie uwzględnia jeszcze w pełni tej specyfiki branży biotechnologicznej i na pewno warto by było tutaj coś zmienić.

Trzeba jednak oddać to, że gdyby nie NCBR o taki sukces chyba byłoby bardzo trudno.

Sławomir Broniarek: Zastrzyk finansowy z NCBR był kluczowy i bez tej instytucji zapewne nie bylibyśmy w tym miejscu, gdzie jesteśmy dziś jako spółka biotechnologiczna w Polsce. Oprócz elastyczności związanej z kierunkiem rozwoju i czasem postępów prac dodałbym tylko to, co już widzimy na horyzoncie, czyli elastyczność uwzględniania kosztów. Polska biotechnologia dojrzewa, coraz więcej projektów wchodzi do faz klinicznych i to jest moment, w którym coraz większy zakres kosztów stanowią prace zlecane na zewnątrz. Tego rodzaju wydatki również powinny być objęte dotacjami, bo większości firm wciąż na ich finansowanie nie stać.

Marcin Szumowski: Tak naprawdę wszystko sprowadza się do tego, że w instytucjach oceniających wnioski i podejmujących decyzje o przyznaniu finansowania badań powinny zasiadać osoby z doświadczeniem w danej dziedzinie badań które mają wiedzę jak działa branża biotechnologiczna i rozumieją proces odkrywania leków. Partnerska rozmowa umożliwia znalezienie najkorzystniejszych rozwiązań, najlepszych dla projektu.

Dziękuję za rozmowę.

Zobacz także: WEBINAR: Branża biotechnologiczna na giełdzie. Czym się charakteryzuje i co inwestor powinien o niej wiedzieć?

Udostępnij