„Automatyzacja procesów biznesowych jest w zasadzie potrzebna każdemu, nawet 40-50% powtarzalnych zadań może zostać zautomatyzowanych” - rozmowa z Emplocity
Przewiduje się, że rynek automatyzacji urośnie 10-krotnie w ciągu najbliższych kilku lat. Jednak czy jesteśmy już przygotowani na takie zmiany?
Emplocity tworzy rozwiązania łączące w sobie osobistego wirtualnego asystenta i platformy stworzonej do automatyzacji procesów biznesowych. Spółka wykorzystała technologię chatbotów by ułatwić i zoptymalizować czas pracy pracowników w wielu firmach. O tym od czego się zaczęło, na czym dokładnie polegają działania Emplocity, planach na przyszłość oraz o branży automatyzacji procesów biznesowych rozmawialiśmy z Krzysztofem Sobczakiem i Arkadiuszem Talunem z Emplocity.
Wiola Hass: Kiedy i skąd się wziął pomysł na powołanie Emplocity i automatyzację procesów biznesowych?
Krzysztof Sobczak: Pomysł wziął się z obserwacji procesów biznesowych i częstych niedogodności związanych z ich funkcjonowaniem. Kiedy zatrudnialiśmy osoby do pracy, widzieliśmy jak karkołomnym zadaniem, z perspektywy kandydata, jest ten proces. Z Arkiem znamy się jeszcze ze szkolnej ławki, oboje spotkaliśmy się z różnymi doświadczeniami w Polsce i za granicą. Tak od słowa do słowa postanowiliśmy ten proces naprawić. Chcieliśmy zastosować technologię która uprości taki proces, chcieliśmy dać człowiekowi narzędzie, które pomoże mu nie tylko znaleźć pracę ale sprawi, że sam proces będzie przyjemniejszy.
Pojawiła się technologia chatbotów, na początku 2017 rozpoczęliśmy więc pracę nad prototypem. Dzisiaj możemy już powiedzieć, że zastosowanie tej technologii, automatyzacji, upraszczającej procesy biznesowe, jest dużo większe niż na początku myśleliśmy.
Zobacz także: Emplocity rozpoczyna ofertę akcji. Co warto wiedzieć o spółce z branży automatyzacji procesów biznesowych
O jak dużych potrzebach mówimy, komu tak naprawdę potrzebna jest automatyzacja procesów biznesowych?
KS: Automatyzacja procesów biznesowych jest w zasadzie potrzebna każdemu. Jednak najczęściej po takie rozwiązania sięgają duże i średnie firmy, które z reguły przywiązują większą wagę do optymalizacji działań swoich pracowników. Nawet niewielkie zwiększenie efektywności jednego pracownika, zmultiplikowane przez liczbę osób pracujących w organizacji, może dać duże korzyści. To efekt skali w czystej postaci. Jednak w swych działaniach nie chcemy zapominać, że tak naprawdę, to odbiorcą końcowym jest człowiek, któremu takie rozwiązanie może zaoszczędzić czas w pracy na czynności czasochłonne, ale mniej twórcze.
Badania wskazują na to, że nawet 40-50% powtarzalnych zadań w ciągu dnia, może zostać zautomatyzowanych. Takie rozwiązania dają oszczędność nawet do 2 godzin w ciągu dnia na zatrudnionego, czyli w skali roku mówimy o 3 miesiącach oszczędności. W praktyce to są nie tylko oszczędności wynikającej z zaoszczędzenia czasu pracy, ale też korzyści wynikające z możliwości przesunięcia pracownika w obszary które przynoszą większą wartość dodaną. I potencjał na to dostrzegamy nie tylko my, ale wiele firm. Według KPMG rynek sztucznej automatyzacji, czyli tego czym profesjonalnie się zajmujemy, wzrośnie z 27,4 mld USD w 2020 r. do 234,9 mld USD 5 lat później. To są gigantyczne wzrosty, które obrazują jak wielką wagę spółki zaczynają przywiązywać do automatyzacji procesów biznesowych.
Czy możecie dać przykład jak w waszym przypadku automatyzujecie proces?
Arkadiusz Talun: No to bardzo prosty przykład, pierwszy z brzegu. Kwestia wymiany informacji w firmie. Można to często sprowadzić do prozaicznych problemów, jak np. kwestia wypełnienia wniosków urlopowych, w dużych organizacjach to jest problem, często nie wiadomo jaka jest procedura, do kogo napisać. Zwykle dzwoni się do działów HR, które muszą odpowiadać wciąż na te same pytania. Kolejnymi przykładami jest np. reset hasła, albo jak dostać się do jakiejś aplikacji albo generowanie raportu sprzedażowego dla managerów średniego szczebla – oni mogą taki raport sami wyklikać, albo kogoś o to poprosić, ale mogą też zapytać wirtualnego asystenta o ten raport, a ten go poda. Czyli cały tan czas, który ta osoba zmarnowałaby na poszukiwanie danych, może przeznaczyć na coś innego. Właśnie dlatego powstał Intrabot, który optymalizuje szeroko pojęte zarządzanie informacją. Jest też swoistym wirtualnym asystentem, który zastępuje nas wszędzie tam, we wszystkich procesach, które nie wymagają ludzkich decyzji i myśli. Dzięki temu ludzie mają więcej czasu na robienie tego w czym są naprawdę dobrzy.
Co dzisiaj oferujecie i co chcecie oferować w przyszłości?
AT: Naszym głównym produktem jest platforma Emplocity, która w prosty sposób pozwala na tworzenie rozwiązań domenowych, czyli takich skrojonych na potrzeby każdej firmy i każdego problemu w organizacji. Ponadto w ofercie posiadamy gotowe rozwiązania domenowe, predefiniowane do rozwiązywania określonych problemów, tak by firmy mogły wdrożyć wirtualnego asystenta bardzo szybko, nie ponosząc dużych kosztów wdrożenia oraz nie ponosząc ryzyka związanego z długotrwałymi projektami. Takie produkty to – już wcześniej wspomniany – Intrabot, wspierający wymianę informacji w firmie -osobisty asystent każdego pracownika w firmie. Emplobot, czyli bot automatyzujący procesy rekrutacyjne, z jednej strony odciążając rekrutera, od powtarzalnych zadań, jak sourcing kandydatów, preselekcja, ale również Emplobot ułatwia życie potencjalnym kandydatom, taki bot za kandydata wygeneruje CV, zaaplikuje oraz odpowie na część pytań (jeśli tylko posiada wcześniej zgromadzoną wiedzę).
Pracujemy obecnie również nad innymi projektami, np. nad botem który wspiera pracę prawników oraz nad rozwiązaniem z obszaru mental health, które ma pomagać młodym ludziom w radzeniu sobie z trudnymi sytuacjami egzystencjalnymi.
Źródło: Emplocity.com
Czy w obliczu takich gigantów sektora jak UiPath jest dla was jeszcze jakieś miejsce?
AT: Przewidywania pokazują, że sektor automatyzacji procesów w ciągu najbliższych kilku lat rynek urośnie 10-krotnie – tak wskazuje m.in. raport KPMG. Miejsca na rynku jest dużo dla wielu graczy. W segmencie automatyzacji i RPA pojawią się kolejne podsegmenty, które będą różnicowały te rozwiązania. My robimy trochę inne rzeczy niż UiPath, bo specjalizujemy się w Intelligent Automation, czyli automatyzacji połączonej z elementami sztucznej inteligencji oraz urządzeniami kognitywnymi. Nie tylko ułatwiamy automatyzację, ale przede wszystkim ułatwiamy te procesy, które wymagają zaangażowania umysłowego człowieka – zwalniamy zasoby umysłowe, które można przeznaczyć na coś efektywniejszego dla organizacji. Jednak naszą największą przewagą jest autorska technologia. Wiele firm konkurencyjnych bazuje w mniejszym bądź większym stopniu na rozwiązaniach zewnętrznych dostawców, co zmniejsza ich elastyczność, bo nie mogą zmieniać kodu źródłowego. My, korzystając z własnej technologii, mamy elastyczność i jesteśmy w stanie lepiej dopasować się do oczekiwań klientów.
Co zmienił Covid19. Czy pandemia pozytywnie wpłynęła na działalność waszej spółki?
KS: Z punktu widzenia biznesu, dla wielu organizacji ten rok był wymagającym czasem. W naszym przypadku też tak było. Paradoksalnie przełożyło się to na podjęcie decyzji, które dzisiaj zaczynają przynosić owoce. Pandemia obnażyła słabości wielu organizacji, w szczególności w kontekście komunikacji wewnątrz firm, dostępu do danych (w tym danych nie strukturyzowanych, których z dnia na dzień jest coraz więcej) oraz zarządzania nimi. Ostatnie lata to lawinowy przyrost różnego rodzaju danych i ich nie będzie mniej. Trzeba nauczyć się filtrować ten zalew informacji. Te organizacje, które wyposażą się w narzędzia umożliwiające szybki dostęp do danych oraz umożliwiające przekazywanie tych danych, wygrają. Firmy, które jeszcze nie rozpoczęły procesu digitalizacji i automatyzacji będą miały problem. Ich konkurencyjność diametralnie spadnie.
Z drugiej strony pandemia otworzyła pewne drzwi, dała szanse na wprowadzenie tych zmian. Firmy coraz częściej decydują się na rozwiązania automatyzujące przepływ danych, kontakt firm z klientami oraz użytkownikami, a także wsparcie komunikacji wewnętrznej.
A co z takimi rozwiązaniami jak Open AI, czy to stanowi jakąś alternatywę dla tego co oferujecie i czy może w długim terminie stanowić dla was konkurencję?.
AT: Nie, Open AI zajmuje się innymi rzeczami, to jest głównie firma nastawiona na badania takich korowych technologii związanych z głębokimi sieciami neuronowymi. Bardzo dużo swoich badań udostępnia jako open source. Więc śledzimy, korzystamy do pewnego stopnia z wyników ich badań, tak jak korzystamy z wyników badań całej nauki, ale prowadzimy również własne badania. Oni w ogóle nie zajmują się problemem automatyzacji procesów biznesowych, oni tworzą podstawową technologię. Nie jest to konkurent dla rozwiązań Emplocity.
Kto jest waszą największą konkurencją na polskim rynku? Nie brakuje spółek zajmujących się AI w procesach biznesowych.
AT: Na pewno są firmy, również w Polsce, robiące szeroko pojęte boty. Oczywiście my uważamy, że jesteśmy najlepsi (uśmiech). Robimy trochę inną rzecz niż większość dostawców na rynku, ponieważ my stworzyliśmy platformę która pozwala na automatyzację procesów, również w firmach. Jednak większość rozwiązań botowych które są na rynku, to są rozwiązania które koncentrują się na automatyzacji komunikacji firma-klient, nie są to również systemy, które można zintegrować z wewnętrznymi systemami firm.
Druga rzecz jest taka, że duża część tych firm nie posiada własnych platform, tylko korzysta z platform udostępnianych przez serwisy zewnętrzne. To są dwie główne różnice. My uważamy też, że działamy jednak w trochę innym segmencie.
Trwa emisja akcji podczas której chcecie pozyskać 3 mln zł., docelowo planujecie debiut na NewConnect. Na co chcecie przeznaczyć pozyskane fundusze?
KS: Tak, aktualnie trwa oferta publiczna akcji Emplocity S.A., która opiewa na 3 mln zł. Część środków chcielibyśmy przeznaczyć na implementację efektów naszych badań i prac badawczo-rozwojowych, które przez ostatnie 2-3 lata prowadziliśmy wspólnie z Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, w oparciu o ich granty. Do tej pory zainwestowaliśmy blisko 15 mln zł w samą technologię. Te prace właśnie dobiegają końca, wchodzimy w etap wdrożenia wyników tych prac w produkty i usługi które zaczynamy oferować. Natomiast drugą część pozyskanych środków, chcemy przeznaczyć, konsekwentnie po etapie wdrożenia na komercjalizację, zarówno na rynek polski jak i międzynarodowy, w zależności od tego jak dynamicznie i gdzie będą pojawiały się możliwości. W zależności od dopełnienia wszystkich procesów, chcemy złożyć wniosek o dopuszczenie akcji Emplocity S.A. do obrotu na NewConnect już pod koniec tego roku. Po latach ciężkiej pracy w zaciszu biur i mieszkań, chcielibyśmy wejść na rynek i zacząć robić biznes. To jest nasz cel na najbliższe lata.
Zobacz także: Oferta publiczna akcji Emplocity oraz plany rozwoju [Webinar z zarządem spółki
Czy Emplocity prowadzi działalność na rynkach zagranicznych?
KS: Mamy rozwiązania działające już produkcyjnie w języku angielskim i rosyjskim. Byliśmy na tych rynkach właśnie w kontekście automatyzacji procesów rekrutacyjnych, w tej chwili, ze względu na pandemie sytuacja trochę się utrudniła. Byliśmy na Ukrainie, w krajach rosyjskojęzycznych, w ubiegłym roku. Naszą platformę i rozwiązania z łatwością możemy zaadoptować pod każdy język na świecie – jest to kwestia tylko tłumaczenia. Obecnie wchodzimy na rynek niemiecki i mamy podpisane umowy z jednym z wiodących dostawców oprogramowania wspierającego firmy w zakresie rozwiązań Hrtech’owych. Są to rzeczywiście współprace które otwierają nam wiele drzwi. Ponadto niedawno zostaliśmy nominowani przez Microsoft, do wspólnej sprzedaży naszych produktów. Ciekawe czasy komercjalizacji właśnie nadchodzą.
Największe wyzwania jakie stoją przed branżą w której działacie?
KS: Dużym wyzwaniem jest dotarcie do biznesu i przekonanie, że warto. Jednym z podstawowych hamulców jest brak wiedzy na temat możliwości jakie oferują takie rozwiązania i jaki efekt mogą wywołać.. Sądzę, że tutaj duża praca edukacyjna jest po stronie dostawców technologii. Na szczęście ostatnia inwestycja w UiPath i jego debiut na NASDAQ to odrodzenie się obszaru firm, które dostarczają software. Ostatnie lata na giełdzie pokazują, że czas ten należał raczej do firm z obszaru lifestyle, rozwiązań wspierających logistykę, czy usługi dla masowego konsumenta. Przykład UiPatha jest ważnym wydarzeniem, przykładem zmiany postrzegania świata, mimo że nie jest jeszcze tą jaskółka zapowiadającą wiosnę to jest przełamaniem pewnego trendu.
Technologia dynamicznie się rozwija, prace nad sztuczną inteligencją trwają. Więc myślę, że z jednej strony sztuczna inteligencja, a z drugiej jej praktyczne zastosowania przez pryzmat ułatwień i wartości jakie za sobą niosą przysłużą się firmom. Przed tym wyzwaniem właśnie stoją dziś dostawcy, żebyśmy mogli wnosić wartość do biznesów, mimo że takie projekty często wiążą się z ryzykiem. My staramy się do tego inaczej podchodzić, nie angażując zasobów wewnętrznych klienta, tym samym znacznie zmniejszając jego ekspozycję na potencjalne, negatywne skutki.
AT: Dużym takim paradoksem we wdrażaniu automatyzacji jest to, że żeby zautomatyzować proces i robić automatyzację trzeba często poświęcić dużo czasu i pieniędzy, a potem to jeszcze utrzymywać. Dlatego często na automatyzację pozwalają sobie tylko największe firmy, które mają najbardziej masowe procesy. Dlatego naszą dewizą jest to aby to „zdemokratyzować”. Nasze rozwiązania nie wymagają wieloletnich wdrożeń, można je zaimplementować niemalże od ręki, a castomizacja w wielu wypadkach nie wymaga w ogóle zewnętrznych konsultantów, firma jest w stanie sama rozwijać bazę wiedzy, czy wdrożyć własne akcje za pomocą pracowników biznesowych czy pracowników technicznych ale wewnątrz firmy. Nie wymaga to tyle pracy jak typowe rozwiązania RPA. Uważamy właśnie, że ważnym wyzwaniem jest postawienie na optymalizację kosztów i czasu pracy osób które to wdrażają i pokazanie tych narzędzi biznesowi. Rynek kojarzy się potencjalnym nabywcom z wieloma wymaganiami i utrudnieniami przy starcie współpracy, my stawiamy na jego prostotę.
A jakie są najważniejsze wyzwania jakie stoją przed Emplocity?
AT: Chcemy spełnić oczekiwania inwestorów, chcemy rosnąć dalej tak dynamicznie jak do tej pory. Tutaj warto się pochwalić, że jesteśmy rentowni – więc już tylko do przodu. Przed nami również rozwój rynku i ekspansja zagraniczna.
KS: Tak, zgadzam się. Chcemy zacząć robić biznes. Przez ostatnie lata trwała ciężka praca nad technologią, więc marzy nam się aby ta technologia zawitała pod strzechy firm i by stała się powszechna, by wirtualni asystenci zawitali na dobre do biur, by ten czas pracy był łatwiejszy z punktu widzenia pracownika. Chcielibyśmy odciążyć pracowników od tych powtarzalnych, często nie przynoszących dużej wartości dodanej, czynności. Jest takie określenie – „bullshit jobs”, które określa pracę mało ambitną, ale potrzebną. Uważamy, że technologia może w tym pomóc. I wcale nie musi to oznaczać cięcia etatów, a przeniesienie ludzi do miejsc, gdzie ich praca będzie ciekawsza, bardziej kreatywna i da większą wartość dodaną zarówno dla firmy, jak i dla jej pracowników.
Zobacz także: Emplocity rozpoczyna ofertę publiczną akcji
Czy AI i automatyzacja procesów biznesowych zagraża miejscom pracy?
KS: Popatrzył bym na to jako na pewną szansę, niż zagrożenie. Skłamalibyśmy, gdybyśmy powiedzieli, że technologia się nie rozwija, że społeczeństwo się nie rozwija, że firmy nie wprowadzają nowych produktów. Technologia powoduje potężne zmiany społeczne, demograficzne, zmiany podejścia do świata i komunikacji. Dlatego jeśli nie wykorzystamy tej szansy jako społeczeństwo i jako firmy i nie zaprzyjaźnimy się z potencjałem i korzyściami jakie wnosi technologia w nasze życie, czas pracy i organizacje to zostaniemy w tyle. Nie zostaniemy zautomatyzowani, ale może być tak że udział automatyzacji będzie coraz większy, a to czy my będziemy nimi kierować czy one nami – to jest do nas pytanie, czy będziemy w stanie przesiąść się na ambitniejsze zadania i sterować pracą takich maszyn.
Wiele zawodów zostanie zautomatyzowanych, pojawi się również wiele zawodów o których nie mamy jeszcze pojęcia. Wszelkie badania ośrodków które przewidują i wyznaczają pewne trendy, wskazuje na to, że nawet do 60% zwodów do roku 2050 jeszcze nie powstało, nie zostało jeszcze nazwanych. Także nasze dzieci będą pracowały w zawodach które jeszcze nie istnieją, to są dynamiczne zmiany na które lepiej się przygotować.
AT: Ja dodam tylko, że każda rewolucja technologiczna w historii spowodowała tego typu zmiany. Ludzie zawsze obawiali się tego, że technologia zabierze im miejsca pracy, ale zawsze okazywało się, że technologia tworzyła więcej miejsc pracy niż zabierała. Nawet obecnie są badania, które to mierzą. Teraz też jest tworzonych więcej miejsc pracy niż jest przez technologię niszczonych. Ponadto żyjemy w świecie historycznie niskich poziomów bezrobocia, nawet podczas recesji popandemicznej, nawet w tych najbardziej dotkniętych krajach recesja jest znacznie niższa niż 2008 czy krachu z 2000 roku. Wydaje się, że wchodzimy w erę w której to ludzi będzie brakowało, a nie pracy. Więc automatyzacja ma już nie tylko aspekt oszczędnościowy, ale również konieczności. Firmy, które nie będą się automatyzowały, nie będą w stanie zatrudnić dostatecznej ilości ludzi.