Kredyt w Polsce będzie droższy i mniej dostępny, mówi Mariusz Grendowicz z ACP Credit
Kredyt, zwłaszcza długoterminowy, będzie w Polsce mniej dostępny zarówno dla klientów indywidualnych jak i instytucjonalnych. Czasy w których można było pożyczyć dużo pieniędzy z banków w naszym kraju powoli odchodzą do lamusa.
O obecnej sytuacji w jakiej znalazły się banki, zmianach na rynku kredytowym, finansowaniu małych i średnich firm oraz nowej inicjatywie ACP Credit rozmawiamy z byłym prezesem BRE Banku Mariuszem Grendowiczem.
- Biznes bankowy w Polsce staje się coraz mniej przewidywalny. Instytucje finansowe nad Wisłą są cały czas zaskakiwane co może skłaniać ich właścicieli do wyjścia z inwestycji.
- W krótkim terminie banki mogą próbować ograniczać ryzyko i być coraz mniej skłonne do udzielania długoterminowych kredytów.
- W Polsce powoli pojawia się potrzeba na finansowanie firm długiem ze strony prywatnych funduszy.
- Tego rodzaju finansowanie może być idealne dla firm zainteresowanych przejęciami oraz inwestycjami w zieloną transformację.
Paweł Biedrzycki: Jak Pan widzi co się dzieje w polskim systemie bankowym to co Pan myśli?
Mariusz Grendowicz: Trudne pytanie, na które nie da się odpowiedzieć bez zahaczenia o politykę. Sektor bankowy jest cały czas czymś zaskakiwany, a sytuacja z roku na rok robi się coraz mniej przewidywalna. Myślę, że coraz więcej inwestorów, którzy są zaangażowani w ten sektor zastanawia się po co im to, skoro na swoich inwestycjach nie zarabiają.
Jakie to może mieć skutki średnioterminowe?
W średnim terminie myślę, że znacząco ograniczony zostanie dostęp do finansowania, zwłaszcza długoterminowego. To będzie dotyczyć zarówno klientów indywidualnych jak i instytucjonalnych. Poniekąd już się to zaczęło. Proszę zobaczyć, że w ostatnich latach największa dynamika wzrostu aktywów banków miała miejsce w obszarze obligacji skarbowych, a nie długu dla firm czy klientów detalicznych, czego teraz banki w kontekście znacznej ich przeceny pewnie żałują.
Zobacz także: Popyt na kredyty hipoteczne w 2 kwartale 2022 spadł o 87%, to efekt drastycznego zaostrzenia polityki kredytowej banków
A w długim terminie?
W długim terminie myślę, że coraz więcej właścicieli polskich banków będzie zainteresowanych ich sprzedażą. Gdyby nie kredyty walutowe być może te transakcje nastąpiłyby dużo wcześniej.
Dlaczego kredyty walutowe są problemem?
Bo bardzo trudno wycenić w tej chwili portfel walutowy banków, a przez to całe banki. W sytuacji w której sądy anulują legalnie zawarte umowy wszystko dosłownie stoi na głowie. Dopóki to się nie wyjaśni bardzo trudno będzie o poważnych kupców na takie aktywa. Dodatkowo teraz zaczynają pojawiać się delikatne sugestie, że wątpliwości budzą też kredyty o zmiennej stopie procentowej. Co chwilę coś się zmienia, więc jak w takich warunkach inwestować?
Może odpowiedzią na brak kredytów o stałej stopie powinno być wprowadzenie euro w Polsce?
Na pewno to by rozwiązało wiele problemów, bo rynek w euro jest dużo płynniejszy i daje więcej możliwości. Osobiście po ostatnich wydarzeniach na rynku długu, na którym duzi inwestorzy ponieśli ogromne straty w wyniku spektakularnego wzrostu stóp procentowych w Polsce, nie wierzę, że znajdą się chętni na lokowanie w instrumenty bankowe, po stałym oprocentowaniu, na 20-25 lat w złotym. A bank, żeby komuś na tak długo po stałej stopie pożyczyć pieniądze, musi sam je na podobnych zasadach pozyskać. Dlatego przymuszanie banków do oferowania finansowania w oparciu o stałą stopę procentową poskutkuje skróceniem jego okresu albo drastycznym zwiększeniem jego kosztu.
Zobacz także: Wakacje kredytowe przyniosą bankom około 20 mld zł straty i są zwykłym wywłaszczeniem ich akcjonariuszy - oceniają analitycy
Czyli kredyt w Polsce będzie droższy i mniej dostępny?
Tak to wygląda na ten moment, ale to nie oznacza, że tak będzie już zawsze. Polskie banki są wciąż bardzo silne kapitałowo, innowacyjne i szybko dostosowujące się do nowych warunków. Zwracam tylko uwagę, że w Polsce od lat było łatwo o finansowanie bankowe. Swojego czasu współpracowałem z wieloma zagranicznymi firmami, zawsze dziwiły się jak łatwo i dużo finansowania od banków mogą dostać ich spółki córki zlokalizowane w Polsce.
Skąd się wziął pomysł na powołanie funduszu ACP Credit, który będzie oferował finansowanie dłużne firmom?
Stoi za tym kilka powodów. Po pierwsze to efekt moich analiz i rozmów z wieloma znajomymi z branży bankowej i inwestycyjnej z których wynika, że jest coraz większa potrzeba na finansowanie firm długiem senioralnym czy typu mezzanine. Przygniecione coraz większymi regulacjami banki są coraz mniej otwarte na średnioterminowe finansowanie małych i średnich spółek. Wydaje się, że czas jest odpowiedni, a potencjał na takim rynku duży. Dlatego gdy otrzymałem propozycję pełnego zaangażowania się w taki projekt, od dobrze znanych mi osób, to nie wahałem się długo i postanowiłem, że angażuję się w niego w 100% i dodatkowo zainwestuję swój kapitał.
Kredyt w banku to nie jedyny sposób finansowania po który mogą sięgnąć przedsiębiorstwa jest jeszcze rynek obligacji…
ACP Credit będzie uzupełniać, a nie zastępować, istniejącą ofertę na rynku i dawać inne możliwości. Oczywiście firmy mogą zdecydować się na emisję obligacji, ale nasz rynek obligacji wciąż jest stosunkowo niedojrzały i dość kapryśny, raz jest, a raz go nie ma. My celujemy w transakcje finansowania od 5 do 15 mln euro i z takimi wielkościami emisji obligacji w Polsce też jest problem, więc myślę, że zarówno dla banków jak i dla rynku obligacji będziemy bardziej uzupełnieniem oferty niż konkurencją.
Z tego co Pan mówi, wyłania się obraz, że na rynku długu, podobnie jak na rynku emisji akcji, pojawiła się luka kapitałowa w obrębie finansowania średniej wielkości projektów?
Taką tezę stawiam, a rynek zweryfikuje, czy ona jest słuszna. Na razie widać, że odzew ze strony spółek jest spory. Start swojej działalności ogłosiliśmy kilka tygodni temu, a mam już podpisane pierwsze umowy NDA i rozpoczęliśmy analizy konkretnych transakcji naszych klientów.
Zobacz także: WIBOR zostanie zlikwidowany całkowicie. Zastąpi go WIRD lub WIRF, wynika z ustaleń Strefy Inwestorów
Kto i ile w was zainwestował?
W pierwszej rundzie finansowej udało nam się pozyskać 90 mln euro, a w gronie inwestorów oprócz Europejskiego Funduszu Inwestycyjnego (EIF) znalazły się banki, firmy ubezpieczeniowe, fundusze emerytalne i family office.
Rozumiem, że celujecie w inwestorów zagranicznych?
Celujemy w inwestorów instytucjonalnych, a jako, że fundusz mamy w euro to głównie zainteresowani alokowaniem kapitału są zagraniczne podmioty. Proszę pamiętać, że w tej chwili na rynku mamy do czynienia z sytuacją w której jednocześnie tracą na wartości akcje i dług, dlatego poszukiwane są przez instytucje finansowe tzw. aktywa alternatywne do których my się kwalifikujemy.
Gdy słyszę o finansowaniu mezzanine czy długu senioralnym to od razu przychodzą mi na myśl przejęcia? Czy nastawiacie się na tego rodzaju transakcje?
Myślę, że czeka nas okres wzmożonych transakcji M&A. Sukcesja, wyzwania kosztowe, wysokie stopy procentowe, nasilająca się konkurencja zagraniczna sprawiają, że w naturalny sposób silniejsze podmioty będą przejmować słabsze. Transakcjom sprzyjać będzie też to, że sytuacja rynkowa jest niepewna co sprawia, że wyceny na rynku są niższe. To musi wywołać wzrost aktywności i na to liczymy, a nawet już widzimy, że to ma miejsce. Wracając do Pana pytania – tak, zapewne część naszych Klientów będzie pozyskiwać od nas środki właśnie na przejęcia.
Gdzie widzicie swoją przewagę względem chociażby innych funduszy typu private debt?
Przede wszystkim w doświadczeniu. Suma rynkowych doświadczeń naszego zespołu inwestycyjnego przekracza już sto lat. Po kilkunastu kryzysach, które miałem okazję w swoim życiu widzieć na własne oczy wiem doskonale, że Excel to tylko Excel. Trzeba zrozumieć co realnie stoi za modelem biznesowym i jaka jest jego wrażliwość na różne zmienne. Kluczowe jest to aby wiedzieć, które elementy modelu są zależne od koniunktury gospodarczej, a które nie.
Jakie transakcje was jeszcze będą szczególnie interesować?
Szczególnie interesujące są dla nas wszelkie transakcje związane z zielonym ładem, transformacją energetyczną i ESG. Jednym z naszych inwestorów jest EIF, który wspiera Unię Europejską w realizowaniu jej polityki klimatycznej. Ten kierunek jest mi też szczególnie bliski osobiście, ponieważ od kilku lat jestem przewodniczącym rady Fundacji WWF Polska, która jest mocnym orędownikiem odejścia od paliw kopalnych.
Coraz więcej się pisze i mówi o tym, że fundusze ESG może czekać pierwszy poważny kryzys, nie obawia się Pan tego?
Bez wątpienia krótkoterminowo paliwa kopalne przeżywają renesans i w ostatnich miesiącach fundusze ESG wypadają słabiej na tle funduszy inwestujących w wydobycie ropy czy broń. Niemniej jednak w długim terminie jestem spokojny, bo metatrendy będą nam sprzyjać. Samochody elektryczne, OZE i zielone inwestycje są już nie do zatrzymania i myślę, że po tym co ostatnio się działo jeszcze przyspieszą jak tylko sytuacja się nieco uspokoi.