Rynek elektryków z zadyszką. Zbyt szybką tracą na wartości co demoluje branżę
W miarę przybliżania się perspektywy odejścia od samochodów z tradycyjnymi silnikami spalinowymi, branża pojazdów elektrycznych napotyka na nowe i złożone wyzwania. Zjawisko to dotyczy zwłaszcza rynku używanych pojazdów elektrycznych, co wywiera wpływ zarówno na producentów, dealerów, jak i konsumentów.
Elektryki z zadyszką
Europejskie Stowarzyszenie Producentów Samochodów podało, że liczba rejestracji nowych pojazdów spadła w grudniu 2023 r. o 3,8 proc. do 1,05 miliona sztuk. Największy wpływ na spadek sprzedaży w Europie miał rynek niemiecki, gdzie sprzedaż spadła o prawie jedną czwartą.
Większość mediów za powód tego zjawiska uznaje wyczerpywanie się zachęt i systemów wsparcia finansowego dla zakupów pojazdów elektrycznych w UE. Jednak tak naprawdę sytuacja jest dużo bardziej złożona.
Szybki spadek wartości elektryków
Przede wszystkim na rynku wartym aż 1,2 biliona dolarów obserwujemy szybki spadek wartości pojazdów zasilanych bateriami, co jest szczególnie zauważalne w zestawieniu z ich odpowiednikami z silnikami spalinowymi. Przyczyną tego zjawiska jest kilka czynników, nie tylko wyczerpywanie się dotacji, ale także oczekiwanie na nowe technologie oraz niewystarczająca infrastruktura ładowania. Firmy, które decydują się na leasing nowych pojazdów elektrycznych, starają się odzyskać straty wynikające z gwałtownego spadku wartości, co wpływa na koszty finansowania zewnętrznego (tu szczególnie wymowny jest przypadek Hertz).
Zobacz także: Zielony briefing 14 stycznia [codziennie o 7.00 rano]. Hertz redukuje swoją flotę Tesli, eskalacja napięcia na rynkach naftowych, kazachski producent uranu z problemami
Wojna cenowa na chińskim rynku
Wojna cenowa, która wybuchła między amerykańską Teslą a chińskimi konkurentami, także mocno komplikuje sytuację na rynku. Agresywne obniżanie cen przez Teslę spowodowało reakcję innych producentów, wprowadzając dodatkową presję na rentowność i prowadząc do zwiększenia strat. Konkurencyjne obniżki cen mają wpływ zarówno na rynki nowych, jak i używanych pojazdów elektrycznych, co zagraża tradycyjnym producentom, takim jak Volkswagen czy Stellantis. Dla konsumentów indywidualnych to być może dobra informacja, ale już flotowych, którzy po zakupie szybko odczują gwałtowną utratę wartości już niekoniecznie…
Zobacz także: Zielony briefing 10 stycznia [codziennie o 7.00 rano]. Niemiecki Volkswagen pod presją konkurencji w Chinach, historyczny rekord zużycia energii w Polsce, Tusk zapowiada audyt atomu
Unijne cele klimatyczne w transporcie zagrożone
W Europie, gdzie większość nowych pojazdów jest sprzedawana w formie leasingu, gwałtowny spadek wartości używanych samochodów elektrycznych wpływa na koszty finansowania i ogranicza popyt. Spadek wartości używanych pojazdów elektrycznych może nawet utrudnić osiągnięcie celów Unii Europejskiej dotyczących ograniczenia sprzedaży nowych samochodów spalinowych do 2035 roku.
Bloomberg przewiduje, że wzrost sprzedaży w tym roku spowolni do 5 proc. z 14 proc. w 2023. To spektakularna zmiana!
Co z tego wynika?
Rozwiązanie tych wyzwań wymaga współpracy między producentami, dealerami, instytucjami finansowymi a rządami, aby stworzyć bardziej atrakcyjne warunki dla nabywców pojazdów elektrycznych oraz stymulować rozwój infrastruktury ładowania. Wszystko to wymaga olbrzymich środków finansowych, co dla pogrążonej w kłopotach gospodarczych UE jest problemem. Pomóc mogłyby dodatkowe środki wygenerowane przez pakiet stymulujący zielone inwestycje.
Niestety styczniowe negocjacje w ramach trilogów unijnych (PE + KE + RE) nie przyniosły znaczących postępów w sprawie właśnie takiego pakietu tj. Net-Zero Industry Act. Kolejną rundę rozmów zaplanowano na 6 lutego.
Wspomniany pakiet zachęt w inwestycje niskoemisyjne ma być odpowiedzią Europy na „zielony protekcjonizm” w postaci amerykańskiego Inflaction Reduction Act. Szeroki strumień pieniędzy od podatników w USA powoduje, że firmom z Europy jest coraz trudniej z nimi konkurować, a w efekcie przenoszą produkcję za ocean.