Przejdź do treści

udostępnij:

Kategorie

„Czyste Powietrze” z zadyszką. 43 tys. nierozpatrzonych wniosków

Udostępnij

Program „Czyste Powietrze”, reklamowany jako największy w historii projekt wsparcia termomodernizacji domów, wytracił impet. Ministerstwo Klimatu i Środowiska przyznaje, że w systemie Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej zalega dziś ponad 43 tys. wniosków o wartości 1,2 mld zł, które nie zostały poddane ocenie w terminie.

To oznacza tysiące rodzin, które wyłożyły własne pieniądze na wymianę pieców czy ocieplenie budynków i teraz miesiącami czekają na zwrot. Firmy instalacyjne – często małe, lokalne przedsiębiorstwa – też znalazły się w potrzasku. Zamiast płynnych rozliczeń, muszą kredytować inwestycje, ryzykując utratę płynności finansowej.

Czytaj także: Weto ustawy wiatrakowej to wiano na poczet relacji z Trumpem?

Skąd problemy „Czystego Powietrza”?

Resort klimatu winę zrzuca na trzy czynniki: brak stabilnego finansowania programu aż do 2024 r., brak mechanizmów kontroli kosztów, co otworzyło furtkę do nadużyć oraz lawinowy napływ wniosków, którego system NFOŚiGW i wojewódzkie fundusze nie były w stanie obsłużyć.

Na dodatek kontrole wykrywały zawyżone stawki i wysokie marże wykonawców. Zamiast przyspieszać – urzędnicy musieli weryfikować faktury jedna po drugiej.

Jak unormować sytuację w „Czystym powietrzu”?

Teraz ministerstwo i NFOŚiGW próbują gasić pożar. Obiecują, że wszystkie wnioski z 2024 roku zostaną rozpatrzone i wypłacone najpóźniej do 30 września 2025 r.. Pieniądze mają trafiać do beneficjentów w ciągu 3 dni od zatwierdzenia wniosku, a maksymalny czas oczekiwania ma wynieść 60 dni. Wprowadzono też tabele kosztów jednostkowych, które mają ułatwić ocenę i wyeliminować zawyżone ceny.

Aby podreperować finansowanie, sięgnięto po 10 mld zł z Funduszu Modernizacyjnego. Z kolei czasowe wstrzymanie naboru nowych wniosków pod koniec 2024 r. miało pozwolić urzędnikom na „odrobienie zaległości”. Resort chwali się, że tempo rozliczeń rośnie, ale skala zaległości pokazuje, że problemu nie da się rozwiązać w kilka miesięcy.

Kto zapłaci za opóźnienia?

Najbardziej tracą ci, którzy na własnej skórze odczuwają przewlekłość systemu – beneficjenci i wykonawcy. Ministerstwo nie przewiduje wypłaty odsetek czy specjalnych rekompensat. Argument jest prosty: trzeba przyspieszyć procedury, a nie wypłacać kary.

Ale dla wielu firm takie podejście to zbyt mało. Lokalne przedsiębiorstwa sygnalizują, że wielomiesięczne oczekiwanie na pieniądze prowadzi do zatorów finansowych i ogranicza możliwości realizacji kolejnych inwestycji.

Źródło: Interpelacja poselska

 

Udostępnij