Przejdź do treści

udostępnij:

Flash crash czyli błyskawiczny krach na giełdzie to zazwyczaj wina jednego dużego zlecenia, a nie HFT wynika z najnowszych badań

Udostępnij

Za większość błyskawicznych krachów giełdowych odpowiadają wielkie zlecenia sprzedaży, a nie działalność automatów w ramach handlu wysokich częstotliwości – wynika z najnowszego badania naukowców.

60% błyskawicznych krachów (flash crash) jest wywołanych jednym gigantycznym zleceniem, a nie działalnością automatów zawierających transakcje w ramach handlu wysokich częstotliwości – twierdzą naukowcy z Uniwersytetu w Duisburgu-Essen w artykule „Impact and recovery process of mini flash crashes: An empirical study”.

To nie handel wysokich częstotliwości odpowiada za większość błyskawicznych krachów

Handel wysokich częstotliwości (z ang. high frequency trading, HFT) polega na zawieraniu transakcji na rynku (giełdowym lub walutowym) w czasie liczonym w tysięcznych częściach sekundy. Stosowanie tej techniki inwestycyjnej jest możliwe przy użyciu algorytmów i odpowiedniego sprzętu i oprogramowania.

Handel HFT bywa oskarżany o sianie zamieszania na giełdach, bo już kilka lat temu odpowiadał za sporą część obrotów. Instytucje wykorzystujące tę technikę oskarżane są o zarabianie kosztem „normalnych” inwestorów – dużo mówiła o tym książka Michaela Lewisa „Błyskotliwi chłopcy”. Jednym z najbardziej pamiętnych zdarzeń typu flash crash jest spadek indeksu Dow Jones dnia 6 maja 2010 roku o 1000 pkt. (9%) w ciągu kilkunastu minut.

Tymczasem naukowcy z Uniwersytetu w Duisburgu - Tobias Braun, Jonas A. Fiegen, Daniel C. Wagner, Sebastian M. Krause i Thomas Guhr – przebadali 100 przypadków błyskawicznych krachów na akcjach zgrupowanych w S&P500 z lat 2007-08 i doszli do wniosku, że za większość odpowiadają pojedyncze zlecenia sprzedaży.

1. Liczba błyskawicznych krachów na akcjach spółek z S&P500 w wymiarze tygodniowym

krachy

Zobacz także: Bitcoin w przededniu prawdziwego krachu. Cena może spaść jeszcze o 70%

Akcje spółek finansowych są najbardziej narażone na błyskawiczne krachy

Co ciekawe, ale z drugiej strony niezbyt dziwne, najwięcej błyskawicznych krachów pojawia się zdecydowanie najczęściej na akcjach spółkach finansowych. W badaniu okazało się, że wśród firm z S&P500 najczęściej nagłe wahania ceny pojawiały się na papierach banku Morgan Stanley (aż 717 razy w latach 2007-08!). Najrzadziej takie zdarzenia pojawiały się na walorach spółek przemysłowych i handlowych.

Inną ciekawostką jest to, że zakończenie błyskawicznego krachu jest zazwyczaj zwiastowane przez 1 sekundę całkowitego spokoju na walorze. Przez jedną sekundę nie pojawiają się żadne zlecenia, a potem przychodzą zlecenia kupna, odwracające trend – wskazują naukowcy z niemieckiej uczelni.

Jak wskazują autorzy badania, po krachu większość walorów ma tendencję do odrabiania strat. Ale tylko niecałe 40% odrabia straty całkowicie, czyli powraca do punktu, w którym zaczął się krach. Około 25% błyskawicznych krachów zostaje zniwelowanych dość szybko jednym, dużym zleceniem kupna.

Zobacz także: Nadmiar wiedzy o spółkach nie szkodzi. Fundusze, które pobierają więcej raportów zarabiają więcej – wynika z badania amerykańskich naukowców

Jak widać, obecność automatów na giełdzie jest coraz bardziej powszechna, ale to pojedyncze duże zlecenia odpowiadają za większość zdarzeń zwanych flash crash. To oczywiście nie oznacza, że sytuacja nie zmieni się w przyszłości. Wielu naukowców przewiduje, że kolejny wielki krach na giełdach wywołają właśnie automaty inwestycyjne, które co prawda nie odczuwają emocji, ale za to mają sztywne wytyczne co do zachowania w przypadku pojawienia się nagłego krachu czy bessy.

Źródła wykresów: 1. „Impact and recovery process of mini flash crashes: An empirical study” (2018)

Zobacz także: CD PROJEKT znaczy dla polskiej giełdy nieporównywalnie więcej niż Activision Blizzard dla Nasdaq. To dobrze i niedobrze

Udostępnij