Przejdź do treści

udostępnij:

Kategorie

Nawet 10% notowanych na giełdach spółek to firmy Zombie - najwięcej w historii

Udostępnij

Żywe biznesowe trupy można spotkać coraz częściej nie tylko na GPW i New Connect, ale też na parkietach całego świata. Tak wynika z badań firmy Factor Research czy Banku Rozrachunków Międzynarodowych.

Zombie to żywy trup. Ta figura jest wiecznie żywa w pop-kulturze, no bo czy jest ktokolwiek kto nie oglądał nigdy horroru z takimi bohaterami w roli głównej? Okazuje się, że coraz częściej żywe trupy można zobaczyć nie tylko na srebrnym ekranie, ale także na giełdach całego świata.

Plaga zombie nie tylko w USA...

Firma zombie to pojęcie określające przedsiębiorstwo, które nie jest w stanie ze swoich bieżących przychodów regulować zobowiązań. Czyli musi się ciągle zadłużać lub emitować akcje, żeby przeżyć. Czyli jest jakby martwe, ale wciąż żyje, albo na odwrót – dokładnie jak zombie.

Wyniki badań poważnych instytucji dotyczące firm zombie, opublikowane w ostatnich tygodniach, są wręcz szokujące. Popatrzmy na najnowszy raport firmy Factor Research. Wynika z niego, że już około 8% spółek notowanych na amerykańskiej giełdzie to zombie!

1. Odsetek firm zombie na giełdzie w USA (2018)

zombie usa

2. Podział amerykańskich firm zombie na sektory (2018)

zombie usa segmenty

Co ciekawe, największy odsetek firm zombie pochodzi nie z sektora technologicznego, jak można by się spodziewać. Około 40% firm, które są żywymi trupami, to przedsiębiorstwa z sektora zdrowotnego – podaje Factor Research. Innowacje medyczne w ostatnich latach przyspieszają, a efektem jest pojawienie się mnóstwa przedsiębiorstw, które obiecują przełomowe rozwiązania, ale nie potrafią ich monetyzować. Doskonałymi przykładami takich firm jest Theranos czy Braster (przy czym Braster jeszcze funkcjonuje choć ostatnio poinformował, że nie jest w stanie wykupić obligacji).

Zobacz także: Prezydent USA Donald Trump oskarża FED, że hamuje hossę na akcjach

...ale i na całym świecie

Okazuje się, że zombie to nie jest tylko efekt przegrzania rynku amerykańskiego, obfitującego w tani pieniądz dzięki polityce Rezerwy Federalnej. Żywe giełdowe trupy są coraz częściej spotykane również na innych rynkach akcyjnych.

Włosy na głowie jeży raport „The rise of zombie firms: causes and consequences” Banku Rozrachunków Międzynarodowych (BIS) z końcówki 2018 roku. Eksperci z tej instytucji wzięli pod lupę 32 tys. spółek z 14 rynków giełdowych z całego świata. Jako zombie określili te firmy, które działają od co najmniej 10 lat, a od co najmniej 3 lat nie potrafią regulować zobowiązań z bieżących przychodów. Czyli warto tutaj jeszcze raz podkreślić – wzięto pod uwagę tylko firmy w miarę dojrzałe, z jakąś historią biznesową, a nie start-upy.

Co się okazało? Że 6-12% spółek notowanych na tych 14 rynkach spełnia te kryteria! (Widełki wynikają z tego, że zastosowano jeszcze bardziej precyzyjne definicje firm zombie, w które nie będziemy tutaj wchodzić.) W dodatku prawdopodobieństwo pozostania zombie w ostatnich latach znacznie się zwiększyło, z około 50% w 2010 roku do około 70% w 2018 roku.

3. Odsetek firm zombie na 14 giełdach (linia czerwona) i prawdopodobieństwo pozostania zombie (linia niebieska)

zombie bis

Co to wszystko oznacza dla inwestorów?

Primo: powinni z wielką uwagą analizować fundamenty spółek i ich wskaźniki finansowe. Oczywiście, nie można z automatu skreślać z listy potencjalnych inwestycji tych firm, które są zadłużone – szczególnie jeśli rozwijają jakieś ciekawe produkty technologiczne – ale jednak powinni się dwa albo trzy razy zastanowić, zanim zakupią ich akcje.

Secundo: te statystyki mogą oznaczać, że recesja globalna jest już blisko. I że nie będzie ona lekka, łatwa i przyjemna, bo w jej trakcie wiele z tych żywych trupów w końcu znajdzie się pod ziemią...

Źródła wykresów: 1-2. FactorResearch, 3. BIS

Zobacz także: Eksperci wróżący pęknięcie bańki na akcjach są bardzo płytcy w swoich ocenach – uważa guru analizy fundamentalnej Aswath Damodaran

Udostępnij