Bitcoin jest nadal blisko trzy razy droższy, niż na początku 2017 roku – Bartosz Grejner z Cinkciarz.pl
Co dalej z Bitcoinem? Czy jakaś kryptowaluta może stać się cyfrowym safe haven? Jak zarabiać na kryptowalutach, gdy ich ceny spadają? Na te i wiele innych pytań odpowiada Bartosz Grejner, analityk firmy Cinkciarz.pl.
Piotr Rosik (Strefa Inwestorów): Zacznijmy od pytania najważniejszego, które zapewne nurtuje wiele tysięcy inwestorów w Polsce: co dalej z notowaniami Bitcoina? Trend spadkowy kiedyś się odwróci? Co się będzie działo z BTC w 2019 roku?
Bartosz Grejner (Cinkciarz.pl): Aby odpowiedzieć na to pytanie, można przeanalizować silny w ostatnim roku trend spadkowy. Wysokie oczekiwania rynkowe z przełomu 2017 i 2018 roku, dotyczące szybkiej adaptacji kryptowalut, nie zostały spełnione. Ten „zawód” ma swoje odzwierciedlenie w spadkach cen. Na przeszkodzie ponownego wzrostu cen kryptowalut, w tym Bitcoina, stoi brak jasnego uregulowania kryptowalut w największych jurysdykcjach na świecie. Przez to nie dochodzi do adaptacji tych wirtualnych walut wśród konsumentów. Dlatego też zainteresowanie nimi wśród największych instytucji na świecie jest póki co niewielkie.
Jak wyglądają notowania Bitcoina od strony technicznej? Jakie są najważniejsze poziomy wsparcia i oporu? Kiedy można oczekiwać przełomu na wykresie – powrotu do trendu wzrostowego?
Oczywiście, tak jak w przypadku notowań akcji, obligacji czy walut, można analizować kurs Bitcoina od strony technicznej. Istotną informacją w tym przypadku wydaje się fakt, że bieżąca cena tej kryptowaluty znajduje się poniżej „średnich kroczących” z 200 i 100 dni, a flirtuje z 50-dniową. To pokazuje skalę spadków na BTC w ostatnich kwartałach. Istotne są także bariery psychologiczne. Biorąc pod uwagę trend spadkowy, taką „naturalną” granicą wydaje się cena 3 000 USD.
W przypadku kryptowalut warto jednak z dystansem podchodzić do analizy technicznej. Jest ona pomocna, ale to nie techniczne poziomy cen będą w stanie wesprzeć trend wzrostowy kryptowalut.
Notowania BTC w USD ( średnia 50 kolor zielony, średnia 100 kolor niebieski i średnia 200 kolor czarny)
Czy w długim terminie możliwe jest, że zobaczymy BTC powyżej 20 000 USD? Przy takim obrocie sprawy nawet ci, którzy wchodzili na górce, odrobiliby straty. Czy Bitcoin może się jeszcze stać safe haven?
Nie można tego wykluczyć. Wystarczy przypomnieć przełom 2017 i 2018 roku, kiedy szeroko wieszczono Bitcoinowi wzrost ceny do 50 000 czy nawet 100 000 USD. To jest możliwe, jak najbardziej. Czy jest to wysoce prawdopodobne? Niestety nie. Trzeba przy tym pamiętać, że ceny wielu kryptowalut nadal znajdują się na relatywnie wysokich poziomach, porównując je do tych sprzed dwóch lat. Bitcoin jest nadal blisko trzy razy droższy, niż na początku 2017 roku.
Zobacz także: Rok temu KNF i NBP ostrzegały „Uważaj Na Kryptowaluty”. Internet z tego szydził, dziś Bitcoin jest 80% tańszy
Na ile wyceniłby Pan wartość fundamentalną Bitcoina? Czy on w ogóle ją ma? W jaki sposób ją obliczyć?
Temat ten coraz częściej pojawia się w mediach. Prób oszacowania wartości Bitcoina podejmują się zarówno uniwersyteccy badacze, jak i praktycy z największych banków na świecie. Ostatnio analitycy z JPMorgan Chase obliczyli, że w IV kwartale średni globalny koszt wydobycia jednego Bitcoina wynosi nieco ponad 4 000 USD, czyli jest wyższy, niż jego bieżąca wycena.
Można na to spojrzeć też inaczej: Bitcoin nie ma pokrycia w żadnych rezerwach banku centralnego, nie jest też niezbędny dla systemu finansowego. Gdy więc popyt na niego drastycznie spadnie, np. z powodu niekorzystnych regulacji czy z powodu konkurencji ze strony innych kryptowalut, jego wartość może dążyć do zera.
Czemu inwestorzy instytucjonalni nie interesują się Bitcoinem, zarówno jako aktywem, jak i jako środkiem płatniczym?
Bitcoin teoretycznie mógłby być postrzegany jako alternatywa dla tradycyjnych aktywów, takich jak akcje i obligacje. Inwestorzy instytucjonalni mogliby przy jego pomocy dywersyfikować swoje portfele. Korelacja BTC z tradycyjnymi aktywami jest niewielka.
Trudno jednak spodziewać się inwestycji w aktywo, które od ponad roku znajduje się w nieustannym trendzie spadkowym, a jego przyszłość obarczona jest dużą niepewnością. Do wykorzystania jako środek płatniczy prawdopodobnie nadają się w większym stopniu inne kryptowaluty, jak np. Ripple, która została de facto do tego stworzona.
Czemu Bitcoin nie upowszechnia się jako środek płatniczy, skoro koszty transakcyjne w ciągu ostatnich 12 miesięcy spadły znacząco?
Zaufanie do kryptowalut, zarówno ze strony konsumentów, jak i instytucji, cały czas jest zbyt małe, by mogły one stać się powszechnym środkiem płatniczym. Ich spekulacyjna natura i istotne wahania cenowe odstraszają.
Czy na kryptowalutach można zarabiać, mimo że są w trendzie spadkowym?
Teoretycznie sposobów jest wiele. Można liczyć na zyski m.in. zajmując krótkie pozycje na kontraktach terminowych czy CFD, wykorzystując proces zwany stakingiem, kopiąc kryptowaluty albo inwestując w ICO. Wszystko natomiast obarczone jest istotnym ryzykiem związanym z utratą zainwestowanego kapitału.
Czy może Pan przybliżyć kwestię stakingu? Co oznacza ten termin?
Staking jest pewnego rodzaju aternatywą dla kopania kryptowalut. Posiadane przez nas wirtualne waluty wykorzystywane są do potwierdzania transakcji i tworzenia nowych bloków dodawanych do sieci blockchain. Jako wynagrodzenie otrzymujemy dodatkowe monety. Staking wykorzystuje protokół Proof-of-Stake i obecnie obsługuje go ponad 100 kryptowalut. Dla porównania, Bitcoin wykorzystuje protokół Proof-of-Work. Staking ma tę przewagę nad kopaniem, że nie wymaga posiadania specjalistycznego sprzętu, a w teorii umożliwia osiąganie zysku, gdy ceny tkwią w miejscu.
Zobacz także: Rozkwita sztuka inspirowana kryptowalutami. Wiele wskazuje, że może być lepszą inwestycją niż Bitcoin
Analitycy JP Morgan policzyli ostatnio, że wydobywanie BTC przestało się opłacać większości kopalni. Czy ten rodzaj biznesu ma przyszłość tylko w Chinach, jak wskazują analitycy JP Morgan?
Aż tak drastycznie prawdopodobnie nie będzie, ale spadający kurs BTC może przyczyniać się do „wykruszenia” z rynku podmiotów o relatywnie wyższych kosztach. W takim przypadku pozostanie niewielka liczba tych, których jednostkowy koszt energii jest najniższy. Tak jest np. w Chinach, stąd coraz większy odsetek podmiotów może wydobywać kryptowaluty właśnie tam.
Co Pan sądzi o inwestowaniu w ramach ICO? Czy to nie jest zbyt niebezpieczne dla indywidualnego inwestora, który nie ma czasu by zbadać ofertę, a nawet spotkać się z biorcami kapitału?
Na inwestycję w ICO należy przeznaczyć taką część kapitału, której zupełna strata nie wpłynie istotnie na całość naszych finansów. Oczywiście, gdy ktoś nie ma czasu przeanalizować oferty, lepiej nie inwestować. Jednak nawet jej zbadanie nie da gwarancji tego, że osiągniemy zysk, czy choćby odzyskamy zainwestowany kapitał.
Czy może Pan wskazać jakieś inne kryptowaluty, którymi warto się zainteresować w kontekście inwestycyjnym? Czyli takie, które mają szansę na zostanie „cyfrowym safe haven”, albo takie których inwestorzy jeszcze nie odkryli i ich wycena jest niska?
Bitcoin jest największy pod względem kapitalizacji rynkowej. Jest najstarszy. Stanowi nadal nieco ponad 50% całego rynku kryptowalut. Mimo to nie można go nazwać „safe haven”. Byłby nim, gdyby tracił istotnie mniej w trakcie bessy.
Szanse, aby inna kryptowaluta została „cyfrowym safe haven”, są obecnie bliskie zeru. Oczywiście istnieją kryptowaluty, których wycena jest bardzo niska i które prawdopodobnie mogą istotnie zyskać na wartości - kilkaset czy nawet więcej procent. Zważywszy jednak na negatywny sentyment panujący na rynku walut wirtualnych, inwestycje w tego typu kryptowaluty są w przeważającej mierze czystą spekulacją i należy być ostrożnym.
Jak ocenia Pan zmiany w polskim prawie podatkowym, które zaszły od początku 2019 roku, w kontekście inwestowania w kryptowaluty?
Z punktu widzenia globalnego rynku, zmiany w polskim prawie są praktycznie nieistotne. Polska nie stanie się dla kryptowalut drugą Szwajcarią czy Maltą. Zmiany są i raczej pozostaną bardzo ostrożne. Można założyć, że będą miały charakter adaptacyjny. Najistotniejsze dla rynku zmiany musiałby najpierw zajść m.in. w USA, Wielkiej Brytanii czy Japonii. Regulatorzy obecnie bardzo ostrożnie podchodzą tam jednak do tematu regulacji kryptowalut i regulacje, które mogłyby wesprzeć rynek, są jeszcze oddalone co najmniej o miesiące, a być może nawet lata.
Czy w przyszłości pojawią się kryptowaluty emitowane przez banki centralne? Co wtedy stanie się z istniejącymi dziś „prywatnymi” kryptowalutami?
Największe banki centralne na świecie bardzo ostrożnie podchodzą do tematu kryptowalut. Chwalą technologię blockchain, leżącą u podstaw wielu z nich. Natomiast do samych walut wirtualnych podchodzą z dużym dystansem. Nie postrzegają ich jako zagrożenia dla systemu finansowego ani jako szansy dla niego. Wartość rynku kryptowalut jest na razie zbyt mała, by miała jakiekolwiek większe znaczenie dla świata finansów.
Dziękuję za rozmowę.
Bartosz Grejner – analityk Cinkciarz.pl jest absolwentem Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie. Od dziesięciu lat związany z rynkami kapitałowymi. W Cinkciarz.pl odpowiada m.in. za analizę makroekonomiczną oraz bieżących wydarzeń na rynku finansowym.
Zobacz także: Kryptowaluta Bitcoin jest co prawda warta więcej niż zero, ale pozostanie w trendzie spadkowym – uważają ekonomiści z FED