Możemy być dopiero w połowie spadków na giełdzie – ostrzegają legendy świata inwestycyjnego Michael Burry i Aswath Damodaran
Jeśli Fed nie wycofa się z podwyżek stóp, uszkodzi gospodarkę, a wyniki spółek będą tak fatalne, że będziemy mieli dalszy ciąg bessy – ostrzega Michael Burry.
Zła koniunktura na giełdach trwa już ponad pół roku. To długo. Zapanowała bessa, a jej końca nie widać. „Buy the dip” – ta strategia przestała działać. Co dalej? Czy ekstremalny strach i zmęczenie, które widać na różnych wskaźnikach oraz w social mediach, oznacza, że właśnie uklepujemy dołek? A może przyjdzie odbicie, które będzie tylko pułapką na byki?
W ostatnich dniach dwóch inwestorskich guru wypowiedziało się na ten temat.
Burry: Fed popełnia błąd
Jesteśmy dopiero w połowie trwającego rynku niedźwiedzia – uważa legendarny inwestor Michael J. Burry. Założyciel firmy Scion Asset Management i bohater filmu “The Big Short” tweetnął swoją opinię, w której wyjaśnił, że druga połowa bessy będzie wywołana złymi wynikami spółek. Co ciekawe, na początku 2022 roku Burry ostrzegał w liście do inwestorów, że nad rynek giełdowy nadciąga wielka korekta.
Zdaniem inwestora, Fed popełnia błąd upierając się przy podwyżkach stóp. Burry uważa, że Rezerwa Federalna weszła w cykl zbyt późno, a teraz tylko szkodzi gospodarce, tkwiąc w błędzie. Wpis Burry’ego odnosił się do artykułu opublikowanego na portalu CNN, opisującego nowe, zadziwiające praktyki sprzedawców detalicznych.
Zdaniem Burry’ego, może pojawić się w gospodarce tzw. „efekt bicza”. Nie pozwala on prawidłowo oszacować lub prognozować popytu na konkretne produkty. Zazwyczaj pojawia się błędna informacja o zwiększonym popycie, na podstawie której dostawcy zwiększają zapasy produktów. Gdy produkt nie znajduje nabywców, jest magazynowany. W efekcie, w końcu detaliści muszą pozbywać się zapasów po obniżonych cenach, i to mocno, co prowadzi do spadku inflacji, a nawet do deflacji. Według Burry’ego, wystąpienie efektu bicza może być tym, co zmusi Fed do zaniechania podwyżek stóp oraz dalszego zacieśniania polityki pieniężnej.
Warto zwrócić uwagę, że Burry w swoim wpisie odniósł się nie tylko do akcji, ale także do bitcoina. Pytanie, jak bardzo może jeszcze spaść cena BTC, jeśli Burry ma rację. Jak na razie w tym roku spadła o -58%.
USA – główna stopa proc. (linia niebieska, skala lewa) i stopa inflacji (linia czarna, skala prawa)
Źródło: Trading Economics
Zobacz także: Jak inwestować w nieruchomości gdy inflacja szaleje, a stopy procentowe rosną
Damodaran: inflacja wystraszyła kapitał zdolny do ryzyka
Ciekawy wpis na blogu, poruszający kwestię trwającego rynku niedźwiedzia, zamieścił także guru inwestorów w wartość prof. Aswath Damodaran. Zwrócił on uwagę, że splot wydarzeń makroekonomicznych wystraszył solidnie kapitał skłonny do ryzyka (risk capital). Na rynkach włączył się totalny risk-off (tryb „nie ryzykuj”), stąd bessa na giełdzie.
„Wielkie pytanie, przed którym wszyscy stoimy, patrząc na drugą połowę roku 2022, brzmi: czy spadek zaangażowanego na rynku kapitału ryzyka jest tymczasowy, jak to miało miejsce w 2020 r., czy też ma charakter bardziej długoterminowy, jak to miało miejsce po zapaści dot-comów w 2000 r. i kryzysie rynkowym w 2008 r.? Jeśli to pierwsze, to jest nadzieja nie tylko na ożywienie, ale także na silne odbicie cen ryzykownych aktywów, a jeśli to drugie, to generalnie akcje mogą się ustabilizować, ale najbardziej ryzykowne aktywa będą miały obniżone ceny przez znaczny czas. Nie mam kryształowej kuli ani specjalnych zdolności do prognozowania w skali makro, ale gdybym miał zgadywać, to powiedziałbym, że mamy do czynienia z tą drugą opcją” – stwierdził Damodaran.
Czemu jest on tak pesymistyczny? „W przeciwieństwie do wirusa, na który szczepionka może zapewnić przynajmniej pozory szybkiego lekarstwa (prawdziwego lub wyimaginowanego), inflacji raz uwolnionej nie da się szybko ujarzmić, wyleczyć. Co więcej, teraz - gdy inflacja dała o sobie znać - ani banki centralne, ani rządy nie mogą zapewnić takich bodźców, jakie były w stanie zapewnić w 2020 r., a nawet mogą być zmuszone do podjęcia działań, które pogorszą, a nie poprawią sytuację kapitału podwyższonego ryzyka. Wreszcie, uważam, że powrót strachu jest zdrowy dla rynków i gospodarki, ponieważ dostawcy kapitału ryzyka, rozpieszczeni przez dekadę, stali się leniwi i niechlujni w swoich decyzjach dotyczących wyceny i handlu, a w procesie tym zaburzyli alokację kapitału w gospodarce. Jeśli w grę wchodzi długoterminowe spowolnienie, jest niemal pewne, że strategie inwestycyjne, które przynosiły wysokie zyski w ostatniej dekadzie, nie sprawdzą się już w tym nowym środowisku, a stare lekcje, odrzucone jako nieaktualne zaledwie kilka lat temu, mogą wymagać odświeżenia” – podkreśla prof. Damodaran.
Implikowana premia za ryzyko dla S&P500 oraz rentowność obligacji skarbowych USA
Źródło: Musings on Markets