Przejdź do treści

udostępnij:

Kategorie

Nie ma kryzysu na rynku nieruchomości, a ceny mieszkań mogą wkrótce wzrosnąć – stwierdzili zgodnie eksperci na EKF

Udostępnij

Pandemia wywołała pewne perturbacje na rynku nieruchomości, ale nie wywoła na nim kryzysu. Ceny mieszkań nie pójdą znacząco w dół – uważają eksperci, którzy brali udział w Europejskim Kongresie Finansowym.

Negatywny efekt pandemii może być widoczny ewentualnie w segmencie nieruchomości handlowych – stwierdzili zgodnie eksperci podczas X Europejskiego Kongresu Finansowego, który odbywa się online w dniach 15-17 czerwca.

Nieruchomości handlowe w najtrudniejszej sytuacji

Podczas panelu pt. „Pokryzysowe scenariusze dla rynku nieruchomości” Michał Sapota z think tanku HRE Investments podkreślał, że na razie nie widać tąpnięcia na rynku nieruchomości w związku z pandemią i kwarantanną. „Oczywiście, on odczuł w pewnym stopniu kwarantannę. Wydaje mi się jednak, że w średnim i długim terminie w deweloperce wszystko wróci do normy” – stwierdził.

Jego zdaniem, porównania obecnej sytuacji z kryzysem 2008 roku są kompletnie nietrafione. „W poprzednim kryzysie pieniądze trafiały do banków, a teraz trafiają bezpośrednio do osób i firm. Dzięki temu nieruchomości, jeśli chodzi o ceny, zachowują się dobrze, na tle gospodarki. Negatywny efekt pandemii może być widoczny ewentualnie w segmencie nieruchomości handlowych” – stwierdził Sapota.

Również Agnieszka Hryniewiecka-Jachowicz, członek zarządu Polskiej Izby Nieruchomości Komercyjnych, podkreślała, że nie widać kryzysu na rynku nieruchomości. „Budowy się nieco opóźnią z uwagi na to, że urzędy przez 2 miesiące były niemal nieczynne. Ale nie ma problemów na rynku nieruchomości biurowych, nie widać masowych renegocjacji umów, parcia na obniżki czynszów. W najlepszej kondycji jest rynek magazynowy” - powiedziała.

Podobnie jak Sapota, przyznała, że w najgorszej sytuacji znalazł się segment nieruchomości handlowych. „Korekta na rynku nieruchomości handlowych przyszła już przez pandemią. Ten rynek powoli się rozkręca. Trudno powiedzieć, kiedy odwiedzalność galerii powróci do poziomu sprzed kwarantanny. Uważam, że większość sieci handlowych poradzi sobie dzięki sprzedaży online” - stwierdziła.
 

Notowania WIG-Nieruchomości

WIG-nieruchomości

Zobacz także: Rynek nieruchomości po pandemii będzie selektywny. Najbardziej mogą zyskać obiekty rekreacyjne, a stracić handlowe i hotelowe

Praca zdalna nie załamie rynku nieruchomości biurowych

Całkiem nieźle za to radzi sobie segment nieruchomości biurowych. Jarosław Zagórski, dyrektor handlowy Ghelamco Poland podkreślał, że jest tak dlatego, iż podmioty działające na rynku biurowym są nastawione na długi termin. „Mamy problem z łańcuchami dostaw, z materiałami. Czyli mamy problem z odstawą produktu na rynek. Ale nie mamy problemów z umowami, nowe są cały czas zawierane” - powiedział.

Zagórski przyznał, że rynek biurowy był przegrzany już przed pandemią. „Trudno jednak powiedzieć, czy jego schłodzenie będzie miało miejsce właśnie teraz, po pandemii. Z naszej perspektywy pandemia wywołała perturbacje, ale nie odczuwamy tego tak mocno, żeby to nazwać kryzysem. My teraz pracujemy spokojnie nad projektami, które pojawią się na rynku w 2024 roku” - stwierdził.

W mediach mówi się dużo o tym, że popyt na przestrzeń biurową spadnie, bo nadchodzi rewolucja pracy zdalnej. Według Zagórskiego, są to niemalże fantazje. „My uważamy, że nie będzie żadnej rewolucji w kierunku pracy zdalnej. Na razie za wcześnie na takie prognozy. Być może będzie ewolucja. Po zamachach terrorystycznych z 11 września 2001 roku mówiło się, że ludzie będą się bali latać. Ale wszystko wróciło do normy, tylko pojawiły się bramki wykrywające metale na lotniskach. Podobnie będzie z pandemią: pojawią się pewne nowe nawyki społeczne, ale ludzie wrócą do biur. Zresztą, firmy nie zezwolą na stałą pracę zdalną pracowników, bo badania pokazują, że w długim terminie efektywność pracy zdalnej spada, a nie rośnie” – stwierdził ekspert Ghelamco Poland.

Zobacz także: Rynek nieruchomości biurowych a praca zdalna. Jak zmienią się trendy?

Ceny mieszkań mogą… wzrosnąć

Czy ceny nieruchomości mieszkaniowych mogą w związku z pandemią spaść w 2020 i 2021 roku? Jeśli tak, o ile? To jedno z najbardziej gorących pytań, jakie w tej chwili zadają sobie wszyscy działający i obserwujący rynek nieruchomości. Okazuje się, że - wedle ekspertów – mogą one… pójść w górę. Dlaczego?

Damian Kaźmierczak, główny ekonomista Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa podkreślał, że sektor budownictwa co prawda wykazuje się dużą odpornością na recesję, bo nie było odgórnej decyzji o wstrzymaniu robót budowlanych w kwarantannie, ale teraz bardzo duże problemy mają małe i średnie firmy, które opierały się na sile roboczej z Ukrainy. „Ta siła robocza wróciła do kraju i w dużej części wciąż tam pozostaje” – wskazał.

Sapota również stwierdził, że na ten moment - w obecnych warunkach rynkowych, przy takim wsparciu rządu - nie powinna się pojawić duża presja na obniżki cen mieszkań. „Mało tego, w ciągu najbliższych 2 lat może spaść podaż mieszkań, z uwagi na opóźnienia w realizacji projektów. Chętnych na mieszkania jest sporo. Pamiętajmy, że duża część Polaków traktuje nieruchomości jak inwestycję, jak lokatę. Oczywiście, na lokalnych rynkach, czy w poszczególnych segmentach, mogą wystąpić korekty cen, ale w długim terminie nie będzie żadnych mocnych spadków cen, a mogą być wzrosty” – przekonywał.
 

ICMI-maj-2020
 

Deweloperom trudniej o finansowanie projektów, mimo niskich stóp

Jak wiadomo, w tym roku doszło w Polsce do 3 obniżek stóp. Główna stopa, po decyzjach RPP, wynosi ledwie 0,1%. Jak to wpływa na rynek nieruchomości?

Zdaniem Michała Sapoty zachowanie banków będzie miało fundamentalny wpływ na to, co będzie się działo na rynku nieruchomości, ale też z całą gospodarką. Niestety, na razie nie wygląda ono zachęcająco. „Mamy już sygnały, że banki usztywniają mocno warunki kredytowe, podnoszą poziom wymaganego wkładu własnego przy kredycie hipotecznym” – stwierdził Sapota.

Hryniewiecka-Jachowicz przyznała, że obecnie bardzo trudno dostać kredyt deweloperski. „Pogorszyły się warunki LTV. Finansowanie jest trudno dostępne dla deweloperów. Wyzwaniem jest obecnie finansowanie budowy galerii handlowych, są one obecnie postrzegane jako produkt ryzykowny” – zdradziła ekspertka PINK.

Przedstawiciel Ghelamco podkreślił, że obligacje deweloperów i firm budowlanych w środowisku niskich stóp stają się ciekawą alternatywą alokacji kapitału dla rachunków bankowych czy lokat. „My na rynku jesteśmy od lat, mamy dobrą historię i długoterminową strategię. Staramy się jednak utrzymywać zadłużenie na rozsądnym poziomie, dlatego ostatnio przechodzimy mocniej na finansowanie bankowe” – stwierdził Zagórski.
 

Notowania obligacji Ghelamco Invest GHI0720

ghelamco dług

Źródło: gpwcatalyst.pl
 

„Budownictwo nie będzie zieloną wyspą bez końca. W tym roku już będzie widać oznaki spowolnienia, a w 2021 roku może ono być bardzo widoczne. Podratować sytuację mogą inwestycje publiczne. Widać jednak wstrzymywanie się wielu korporacji z wielu branż z inwestycjami, chodzi m.in. o banki” – przyznał Damian Kaźmierczak.

2
 

Zobacz także: Polskie banki są bezpieczne. Ale mogą mieć problem z zarabianiem przez zbyt niskie stopy procentowe

Udostępnij