ESCO, Mój Prąd i umowy CPPA – jak wpłyną na rynek OZE od strony prawnej
Nie od dziś wiadomo, że działania ustawodawcy w sposób bezpośredni przekładają się na ruchy rynku kapitałowego. Sektor energii odnawialnej jest rynkiem relatywnie młodym, dlatego działania ustawodawcy mają na niego szczególnie silny wpływ. Wiele kwestii, od których zależą wzrosty sektora OZE, wciąż jest nieuregulowanych – wiele kwestii uregulowanych jest tylko tymczasowo, a pozostałe z nich wydają się bezcelowa, budząc wątpliwości nawet u samego ustawodawcy.
W niniejszym artykule opiszemy czynniki prawne, o których w najbliższej przyszłości będzie głośno.
Program Mój Prąd
Na początku grudnia 2020 roku skończyły się środki z dotacji w ramach programu Mój Prąd. W pierwszych dwóch naborach wniosków o dofinansowanie, które były prowadzone od września 2019 roku do grudnia 2020 roku, można było pozyskać dotację w wysokości do 5 tysięcy złotych na domowe instalacje fotowoltaiczne. Jedynym ostrym ograniczeniem w programie była moc instalacji, która musiała mieścić się w przedziale od 2 kW do 10 kW. Dzięki środkom z programu udało się dofinansować budowę około 220 tysięcy instalacji, w sumie na kwotę 1,1 miliarda złotych – warto wskazać, że według stanu na początek stycznia 2021 roku złożonych wniosków było ponad 265 tysięcy, a ich wykonanie wiązałoby się z przekroczeniem przyjętego budżet o ponad 225 milionów złotych.
W 2021 roku przedstawiciele Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (NFOŚiGW) planują przeznaczenie kwoty około 500 milionów złotych na kolejną edycję programu. Obecnie projekt jest na wczesnym etapie rozwoju, prace nad programem trwają zarówno w Ministerstwie Klimatu i Środowiska, jak i w NFOŚiGW, choć wszystko wskazuje na to, iż nowy, trzeci nabór będzie miał miejsce jeszcze w 2021 roku.
Według kierownik Wydziału Promocji i Komunikacji Społecznej w NFOŚiGW, w nowym naborze programu Mój Prąd premiowany ma być zakup i montaż instalacji fotowoltaicznych z dodatkowym elementem umożliwiającym zwiększenie autokonsumpcji wytworzonej energii elektrycznej oraz poziomu efektywności energetycznej. Ustawodawca rozważa także potencjalne rozszerzenie programu o punkty ładowania samochodów elektrycznych, inteligentne systemy zarządzania energią domową oraz magazyny energii. Prace wciąż trwają, dlatego obecnie trudno jest ustalić jakiekolwiek szczegóły odnośnie możliwości rozszerzenia programu, które wcale nie jest przesądzone, jednak z punktu widzenia inwestorów szczególnie interesująco zapowiada się opcja włączenia do Mojego Prądu magazynów energii. Przyszłość pokaże, czy rzeczywiście jest to propozycja realna – obecnie domniemań jest więcej niż informacji.
Mój Prąd to niejedyny program dotacyjny NFOŚiGW, aż 1,75 miliarda złotych ma być w 2021 roku przeznaczone na program Czyste Powietrze. Ze względu na połączenie programów, popyt na Czyste Powietrze może przyczynić się do jeszcze większej popularności Mojego Prądu.
Oprócz licznych programów rządowych, przedsiębiorcy mogą także liczyć na wsparcie innych organizacji. Dla przykładu, Wielkopolska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości wraz z partnerami stworzyła program „Twoja Firma”, w ramach którego przedsiębiorcy rozpoczynający działalność w branży OZE mogą otrzymać do 46 tysięcy złotych na rozpoczęcie działalności oraz pokrycie początkowych kosztów związanych z prowadzeniem działalności gospodarczej. Programy tego typu pokazują, jak bardzo popularna staje się branża OZE i jak wiele wskazuje na to, że rzeczywiście można w niej zarobić – poprzednio pisaliśmy już, że inwestorzy na całym świecie bardzo mocno uwierzyli w branżę energii odnawialnej, która także w Polsce powoli wchodzi do tzw. głównego nurtu.
Zobacz także: Spółki z branży OZE od strony fundamentalnej. Czy warto stawiać na odnawialne źródła energii z GPW i NewConnect w 2021 roku?
ESCO
W 2020 roku wiele mówiło się o efektywności energetycznej, a kluczowe miejsce w dyskusjach na ten temat miał zdobywający popularność model ESCO (Energy Service Company, czyli Przedsiębiorstwo Usług Energetycznych). Model ESCO charakteryzuje się tym, że pozwala na wdrożenie przedsięwzięć obniżających zapotrzebowanie energetyczne bez konieczności angażowania własnych zasobów kadrowych i finansowych – w prostych słowach, wartość wynagrodzenia jest uzależniona od wygenerowanych oszczędności, ponieważ stanowi ich procent.
To duża zmiana względem tradycyjnych modeli, gdzie zainwestowanie w poprawę efektywności energetycznej wiązało się z dużymi nakładami kapitałowymi, które zwracały się z reguły dopiero po kilku latach. W polskim systemie prawnym próżno szukać definicji przedsiębiorstwa ESCO, choć na stronie Ministerstwa Klimatu i Środowiska możemy przeczytać, iż jest to firma świadcząca usługi energetyczne lub dostarczająca innych środków poprawy efektywności energetycznej dla użytkownika/odbiorcy energii, biorąc przy tym na siebie pewną część ryzyka finansowego wynikającego ze sposobu zapłaty, który z reguły uzależniony jest od osiągnięcia poprawy efektywności energetycznej oraz spełnienia innych uzgodnionych kryteriów efektywności. Niestety – definicja ta, o ile trafna, nie ma wiążącej mocy prawnej i w żadnym stopniu nie przyspiesza rozwoju rynku ESCO.
Od dłuższego czasu tworzony jest projekt nowelizacji ustawy o efektywności energetycznej, który niebawem powinien trafić do Sejmu. W obecnym stanie nie jest to nowelizacja prawdziwie przełomowa, a raczej zmiany, które mogłyby ułatwić funkcjonowanie sektora – nawet drobne ułatwienia byłyby w branży na wagę złota, podobnie jak rozszerzone programy dotacyjne dla przedsiębiorstw, które mogą zostać wdrożone po uchwaleniu nowelizacji. Z konsultacji przeprowadzonych wśród firm zajmujących się audytem energetycznym wiemy, że kluczową potrzebą dla branży ESCO są bardziej doniosłe i daleko idące zmiany prawne w zakresie ustawy o efektywności energetycznej.
Według ekspertów z DB Energy, pierwszą zmianą powinno być wprowadzenie do ustawy definicji podmiotu ESCO, który powinien mieć możliwość szybszego pozyskania i rozliczania świadectw w trybie uzgodnionym regulaminem, co docelowo powinno przyśpieszyć proces pozyskania finansowania przy inwestycjach energooszczędnych, a przez to zachęcić przedsiębiorstwa do realizacji projektów tego typu. Nie zapominajmy, że Polska związana jest unijnym i międzynarodowym obowiązkiem ograniczenia emisji gazów cieplarnianych, czego częścią jest także poprawa efektywności energetycznej w produkcji, zwłaszcza w przemyśle ciężkim.
Wartość polskiego sektora ESCO szacuje się na 200 milionów złotych, podczas gdy rozmiar europejskiej branży ESCO przekracza 3 miliardy dolarów. Wprawdzie nie są to duże wartości, szczególnie gdy zestawi się je z dwustoma miliardami rocznego obrotu na europejskim rynku PV (wartość na podstawie raportu SolarPower Europe), jednak rynek ESCO wykazuje wysoki potencjał wzrostowy – nawet teraz, bez preferowanych regulacji prawnych, rośnie znacznie szybciej, niż dojrzewające rynki fotowoltaiki, energii wodnej i wiatrowej.
Globalny rynek ESCO to aż 27 miliardów dolarów, z czego aż 7 miliardów dolarów stanowi wkład Stanów Zjednoczonych, co jeszcze mocniej podkreśla wielkie oczekiwania względem branży. Obecnie rynek ESCO w Polsce żyje własnym życiem, a odpowiednie rozwiązania prawne wprowadzone do ustawy o efektywności energetycznej mogłyby znacząco przyspieszyć rozwój sektora oraz jeszcze bardziej zwiększyć jego potencjał. Rynek radzi sobie bez ustawodawcy, ale bardziej dosadna ingerencja mogłaby przekonać do modelu wahających się lub nieświadomych klientów.
Zobacz także: DB Energy udowadnia, że na oszczędzaniu prądu i energii można świetnie zarabiać i kończy rok rekordowymi wynikami
Umowy CPPA
Umowy CPPA, czyli Corporate Power Purchase Agreements (Korporacyjne Umowy Zakupu Energii) to relatywnie nowy trend, który nieustannie zyskuje na popularności. Dzięki temu rozwiązaniu przedsiębiorstwa mogą kupować energię niemal bezpośrednio od jej wytwórcy, z pominięciem spółki obrotu, co pozwala na ustabilizowanie cen energii oraz uniezależnienie ich od zewnętrznych czynników na okres nawet do kilkunastu lat. Korzystanie z umów tego typu opłaca się firmom przede wszystkim przez wzgląd na tańszą energię – w końcu pomijamy pośrednika – mniejszy ślad węglowy i stabilność cenową. Dla inwestorów oznacza to nic innego, jak możliwość ubiegania się o finansowanie projektów i ich realizację poza systemem wsparcia. Obecnie umowy CPPA stanowią w Polsce raczej ciekawostkę, choć z dużych firm w minionym roku zawarło je choćby Orange Polska. Rozwiązania te są bardziej popularne w Europie zachodniej, także ze względu na bardziej stabilne ustawodawstwo i większe ukierunkowanie ku zielonej energii.
W Polsce wyróżniamy trzy typy kontraktów CPPA: „off site”, gdzie wytworzona zielona energia elektryczna przesyłana jest do odbiorcy za pośrednictwem linii przesyłowej lub dystrybucyjnej operatora sieciowego, „on-site”, gdzie instalacja producenta energii odnawialnej położona jest bezpośrednio przy instalacji odbiorczej, oraz „near site direct wire” (lub „near site”), gdzie instalacja OZE położona jest w niedalekim sąsiedztwie odbiorcy, a prąd jest przesyłany dedykowaną linią dystrybucyjną. Podobnie jak w przypadku ESCO, tutaj głównym problemem również jest niepewność prawna i brak szerszych regulacji.
Polskie prawo energetyczne bezpośrednio nie zobowiązuje producentów energii ze źródeł odnawialnych do korzystania z sieci dystrybucyjnych czy przesyłowych operatora, choć pewne ograniczenia dotyczą w tej kwestii producentów zielonej energii otrzymujących wsparcie w ramach systemu akcyjnego lub w systemie zielonych certyfikatów. W dużym stopniu umowy CPPA blokuje ustawa odległościowa, jednak zasadniczo polskie prawo zezwala na zawieranie umów tego typu. Cechą charakterystyczną umów CPPA jest fakt, iż często są one finansowane przez sektor bankowy, który związany jest metodami oceny ryzyka kredytowego i wiarygodności podmiotów, a to staje się bardzo trudne, gdy klarowne przepisy dotyczące umów CPPA nie zostały jeszcze przedstawione. Pewne problemy dotyczą także szczegółów umów „near site” oraz „on-site”.
Należy także zwrócić uwagę na fakt, iż w Polsce brakuje przepisów promujących sprzedaż energii elektrycznej z odnawialnych źródeł energii bezpośrednio do odbiorców końcowych. Mecenas Rafał Hajduk zwrócił uwagę, iż obecnie do tego typu transakcji stosuje się przepisy Prawa energetycznego, które zobowiązuje wytwórców sprzedających energię bezpośrednio do odbiorców do tzw. „kolorowania” energii, przez które właściciel instalacji produkującej zieloną energię musi część wolumenu sprzedawanego odbiorcy końcowemu pokryć dodatkowo świadectwami pochodzenia z innej instalacji OZE, uruchomionej jeszcze w ramach systemu zielonych certyfikatów.
Ostatnimi czasy kwestię umów CPPA ułatwiła Europejska Federacja Przedsiębiorstw Obrotu Energią, która wraz z zewnętrznymi ekspertami opracowała międzynarodowy standard umów CPPA – to duży krok, który już przyspieszył szeroką implementację umów tego typu. Wprawdzie nie rozwiązuje to powyższych problemów, ale buduje solidny fundament pod popularyzację tego typu kontraktów.
Ustawodawca w Polsce wielokrotnie pokazał, iż nie jest w stanie nadążyć za dynamicznie zmieniającymi się globalnymi trendami – jest to w pewnym stopniu zrozumiałe, ponieważ podstawową cechą systemu prawnego jest jego pewność, a opracowanie właściwych regulacji prawnych wymaga czasu. Inwestorzy mogą w tym wypadku tylko czekać, aż przygotowywany nabór do Mojego Prądu, nowelizacja ustawy o efektywności energetycznej oraz dostosowanie systemu prawnego do umów CPPA nastąpią bez zbędnej zwłoki.