Przejdź do treści

udostępnij:

Kategorie

Nowy podatek od CO2, likwidacja aut spalinowych i wzrost cen prądu - sprawdzamy co zawiera strategia klimatyczne UE „Fit for 55”

Udostępnij

Niedawno Parlament Europejski uchwalił dokument „Fit for 55” aktualizujący wcześniejszy Europejski Zielony Ład (The European Green Deal) – zgodnie z nowym dokumentem, Unia Europejska już do 2030 roku ma osiągnąć redukcję emisji dwutlenku węgla aż o 55% względem 1990 (kwestia neutralności klimatycznej do 2050 roku pozostaje bez zmian). Jest to podwyżka o aż 15 punktów procentowych względem ostatnich ustaleń, cele Unii są więc niezwykle ambitne.

Przyjęty dokument niesie za sobą nie tylko ambitne wyzwanie, ale gruntowne zmiany kierunku tej ponadnarodowej organizacji – w sumie na ponad 4 tysiącach stron rozpisano nowy cel, który Unia Europejska ma obrać. Tym razem walka o klimat przestaje być pobocznym zadaniem, a staje się jedną z głównych determinant polityki i zwrotu ekonomicznego, które mają być remedium na problemy gospodarcze i społeczne postpandemicznej (?) Europy. My patrzymy na tę sytuację nieco szerzej – z geopolitycznego, społecznego i makroekonomicznego punktu widzenia.

Zobacz także: Transformacja energetyczna światowej gospodarki ku zeroemisyjności będzie kosztować minimum 56 bilionów dolarów, ocenia Goldman Sachs

Transformacja energetyczna remedium na problemy Europy

Wielu analityków dokonujących oceny uchwalonego w lipcu dokumentu pomija kluczowy fakt: obecnie walka z ociepleniem klimatu przestaje być argumentem zmian, a zaczyna być ich celem czy też sposobnością do wprowadzenia gruntownych zmian, bez których przyszłość Europy nie jawi się w barwach tak jasnych, jak przyszłość Chin czy Stanów Zjednoczonych. Po części jest to cel uświęcający środki, a po części umożliwiający głęboką transformację kontynentu, której, zdaniem Brukseli, tak bardzo nam obecnie potrzeba – również ze względów gospodarczych wynikających z długoterminowych trendów. Zmiany klimatyczne wydają się być wystarczająco dobrym powodem, aby zreformować Europę zarówno gospodarczo, jak i światopoglądowo. „Fit for 55” modeluje wcześniejsze cele w taki sposób, aby transformacja energetyczna pociągnęła za sobą zmiany w sposobie pracy i stylu bycia, co ma się przełożyć na zmianę w sposobie funkcjonowanie społeczeństwa. Jeszcze niedawno przez Europę przetoczyły się fale protestów będące odpowiedzią na ekonomiczne i socjalne problemy spowodowane pokłosiem gospodarczych następstw pandemii – Parlament Europejski zdaje sobie sprawę z rozwarstwienia społecznego oraz narastających niepokojów, które w efekcie doprowadzają do wzrostu poparcia dla skrajnych ruchów politycznych, na czym nikomu w Unii nie zależy. Wbrew pozorom, przemiany te mają głęboki fundament gospodarczy, wynikający z wieloletniego braku dogłębnych reform oraz z szybkiego tempa zmian, do którego trudno dostosować się nie tylko ludziom, ale także europejskiemu rynkowi pracy. Rynek ten w wielu miejscach jest obecnie przeregulowany oraz niekonkurencyjny, przez co organy rządzące, przyparte do muru, próbują ustabilizować przyszła sytuację poprzez odgórną ingerencję.

Odpowiedzią Parlamentu Europejskiego na wszystkie te zjawiska ma być wspólny cel, który jak nic innego ponownie zjednoczy Europę – a „Fit for 55” jest kolejnym, choć tym razem znacznie bardziej dosadnym, zwiastunem zmian. Już wcześniej pisaliśmy, że z perspektywy Unii Europejskiej przemiany energetyczne mają być sposobem na wyjście z kryzysu spowodowanego pandemią wirusa SARS-CoV-2 – zgodnie z nowym dokumentem należy to twierdzenie zaktualizować i stwierdzić, że transformacja energetyczna ma być sposobem na znacznie większe i mniej od Unii Europejskiej zależne przemiany. „Fit for 55” oraz wcześniejsze i prawdopodobnie też późniejsze „zielone” akty prawne Unii Europejskiej mają być nie tyle planem wyjścia z obecnej recesji, co sposobem na zapobiegnięcie głębokiemu kryzysowi gospodarczemu w przyszłości i potencjalnym narzędziem do załagodzenia postępujących niepokojów społecznych, a także sposobnością do zmiany europejskiego rynku pracy i przywrócenia / utrzymania globalnej konkurencyjności Europy. W efekcie, jeśli Unia Europejska zrealizuje swoje plany, europejska gospodarka powinna stać się bardziej konkurencyjna i dostosowana do przyszłych potrzeb świata. Co z tych planów wyjdzie – to powie przyszłość, jednak już teraz możemy je ocenić i sprawdzić, jak wpłyną one na nasze teraźniejsze i przyszłe życie, w tym, czy decyzje organów unijnych mogą przyczynić się do powstania okazji inwestycyjnych.

W niniejszym artykule dokładnie opiszemy proponowane zmiany, a w następnym ocenimy, czy osiągnięcie założonych przez Unię celów w ogóle będzie możliwe i ile będzie kosztowało – przeanalizujemy także konsekwencje nowych celów oraz drogę do ich osiągnięcia.

Zobacz także: Panele słoneczne na wodzie – przyszłość czy chwilowa moda?

Propozycja nie do odrzucenia – także dla Polski

Zdaniem Unii Europejskiej, bez dogłębnych zmian systemowych, w tym szerokich zmian prawnych, niemożliwe będzie osiągnięcie redukcji emisji powyżej 60% do 2050 roku, a przecież cel na 2050 rok to całkowita zeroemisyjność. W związku z tym, wraz z podwyższeniem celu na 2030 rok z 40% do 55%, Komisja Europejska zaproponowała szereg dziedzin, które muszą zostać całkowicie przemodelowane – tak wysoki poziom redukcji emisji CO2 wymaga wielu wyrzeczeń, co prawdopodobnie zmieni życie nas wszystkich.
 

Rysunek 1. Dedykowane zmiany w prawie Unii Europejskiej wprowadzone w ramach pakietu „Fit for 55”.

Dedykowane zmiany w prawie Unii Europejskiej

Opracowanie: Komisja Europejska
 

Pośród frazesów o międzypokoleniowej i międzynarodowej solidarności oraz realizacji celów w sprawiedliwy, opłacalny i konkurencyjny sposób, znalazły się klarowne deklaracje i pakiet 66 zmian w systemie prawa Unii Europejskiej, z których kilka(naście) wprowadzono już w lipcu tego roku – trudno obecnie znaleźć sektor, który nie zostanie dotknięty przez dodatkowe restrykcje, spośród których najbardziej doniosłymi do tej pory są:

  • Mechanizm dostosowywania cen na granicach z uwzględnieniem emisji CO2 (Carbon Border Adjustment Mechanism) ma zapobiec faworyzowaniu produkcji poza Unią Europejską, co jest przyczyną fenomenu określanego jako „ucieczka emisji gazów cieplarnianych”, czyli zjawiska wyprowadzania produkcji z UE do innych krajów o mniej ambitnym celu w zakresie redukcji emisji. Wcześniejszy system zapobiegał jej poprzez wydawanie bezpłatnych uprawnień w ramach systemu handlu emisjami, jednak szybko okazało się, że tego typu schemat ograniczał atrakcyjność inwestycji w bardziej ekologiczną produkcję w kraju i za granicą – nowy system jest kolejną próbą podejścia do rozwiązania problemu, który ciągnie się za Unią Europejską od wielu lat. W prostych słowach, będzie to dodatkowy podatek płacony przez spółki, które do tej pory omijały restrykcyjny system emisyjny Unii Europejskiej. Jak zawsze, podatek ten zostanie przerzucony na konsumenta – prawdopodobnie jak duża część innych podwyżek, wynikających z pakietu „Fit for 55”.
     
  • Wspólny Wysiłek Redukcyjny (Effort Sharing Regulation) ma wzmocnić pozycję państw członkowskich pod względem działań krajowych w zakresie eliminowania emisji w sektorach budynków, transportu, rolnictwa, odpadów i przemysłu drobnego. Zdaniem Unii Europejskiej, transport, budownictwo, rolnictwo, gałęzie przemysłu nieobjęte systemem ETS (system ETS to unijny system handlu uprawnieniami do emisji, którym objęty jest przede wszystkim cięższy przemysł oraz gałęzie bezpośrednio z nim powiązane) oraz sektor odpadów odpowiadają za blisko 60% całkowitej wartości emisji w Unii. Zgodnie ze Wspólnym Wysiłkiem Redukcyjnym każde państwo otrzyma własny roczny cel redukcji emisji – proporcjonalnie do możliwości, zasady sprawiedliwości, racjonalności kosztowej oraz integralności środowiskowej – z którego będzie musiało się wywiązać. „Fit for 55” stawia poprzeczkę bardzo wysoko, bo do 2030 roku poziom całościowy emisji ze wskazanych sektorów non-ETS ma spaść aż o 40% względem 2005 roku.
     
  • Redukcja produkcji metanu w przemyśle energetycznym – ta najbardziej dotknie sektor produkcji energii, rolnictwa oraz gospodarki odpadami i ściekami, choć oberwie się także wydobyciu paliw kopalnych.
     
  • Duże zmiany zajdą też w transporcie – zakaz sprzedaży pojazdów z silnikami spalinowymi od 2035 roku. Brzmi groźnie? I tak jest, ale to nie koniec rewelacji – do 2030 roku emisyjność nowych silników spalinowych ma spaść o 55%. Nie brzmi źle? To dodajmy, że poziomem odniesienia nie jest 1990 rok, ani nawet 2005, tylko 2021. Wszystko to sprowadza się do jednej prostej idei – przyszłość transportu w Unii Europejskiej jest zbiorowa. Jeśli samochody elektryczne nie potanieją, a poziom dopłat do „elektryków” zostanie utrzymany na obecnym poziomie, wiele ludzi będzie skazanych na rower, mały pojazd elektryczny lub zbiorowy transport. Póki co, na poziomie Unii Europejskiej mówiono bardzo niewiele o całkowitym zakazie poruszania się pojazdami z silnikami spalinowymi, ale możemy mieć przekonanie graniczące z pewnością, że jest to tylko kwestia czasu – i to z bardzo prostego powodu: wraz z zakazem sprzedaży aut spalinowych przyjdzie zakaz komercyjnej, masowej dystrybucji „bezołowiowej” i oleju napędowego. Komisja Europejska zauważa, że przeciętny okres użytkowania samochodów to aż 10-15 lat, dlatego „istnieje pilna potrzeba ustalenia opłat za emisję gazów cieplarnianych w transporcie drogowym, aby istniejąca flota pojazdów stała bardziej ekologiczna”. Transport ciężarowy od lat nie ma lekko, jednak wydaje się, że najcięższe dopiero przed nim. Cóż, nikt nie mówił, że ratowanie planety będzie łatwe i przyjemne.
     
  • To nie koniec rewolucji w transporcie – nadchodzi era biopaliw i e-paliw. Komisja Europejska zauważa, że bardzo trudno w efektywny i szybki sposób zmienić oblicze transportu, dlatego w drodze do wykluczenia silników spalinowych będziemy stopniowo odchodzili od tych najbardziej „nieczystych” wersji paliw spalanych w silnikach. Jak czytamy: rozporządzenie w sprawie infrastruktury paliw alternatywnych zapewni niezbędny rozwój interoperacyjnej i przyjaznej dla użytkownika infrastruktury służącej do ładowania i tankowania czystszych ekologicznie pojazdów w całej UE, dotrzymując kroku rozwojowi rynku i gwarantując objęcie niż również obszarów wiejskich i regionów oddalonych. Proponowane obowiązkowe cele w zakresie infrastruktury paliw alternatywnych mają kluczowe znaczenie dla wsparcia rozpowszechniania czystszych ekologicznie pojazdów i stałego rozwoju tego rynku, który stwarza wyjątkowe możliwości dla przemysłu motoryzacyjnego UE.
     
  • A to wciąż nie koniec transformacji transportu. Nie tylko transport drogowy, ale też transport morski i żegluga będą przedmiotem stopniowego wprowadzania systemu handlu uprawnieniami do emisji (ETS – czyli tego samego, który teraz tak mocno dotyka przemysł). Komisja proponuje również promowanie stosowania zrównoważonych paliw w sektorach lotniczym i morskim, uzupełniając system handlu emisjami dla sektorów lotniczego i morskiego, który sprawia, że paliwa zanieczyszczające są droższe dla dostawców. W ramach inicjatywy ReFuelEU Aviation, promującej zrównoważone paliwa lotnicze, dostawcy paliwa zostaną̨ zobowiązani do mieszania coraz większej ilości zrównoważonych paliw lotniczych z istniejącymi paliwami do silników odrzutowych tankowanymi w portach lotniczych w Unii, a także zostaną̨ zapewnione zachęty do stosowania syntetycznych paliw niskoemisyjnych, znanych jako e-paliwa. Wniosek FuelEU Maritime dotyczący promowania zrównoważonych paliw morskich przyczyni się do stworzenia nowych wymogów dla statków, niezależnie od ich bandery, wpływających do portów UE lub z nich wypływających, nakładając maksymalny limit zawartości gazów cieplarnianych w zużywanej przez nie energii i stopniowo zaostrzając te limity. Czyżby kończył się czas mazutu – no, przynajmniej „czystego”?

Zobacz także: Inwestycje w energetykę będą rosły, ale i tak są za małe aby Polska osiągnęła neutralność klimatyczną w 2050 roku

Co więcej, warto tu docenić wysoką spójność polityki Unii Europejskiej – nie tak dawno temu pisaliśmy o dwóch scenariuszach drogi do zeroemisyjności, które modelował Goldman Sachs. W ramach pierwszego, zakładającego zerową emisję CO2 netto do 2050 roku, znacznie większa uwaga powinna być przykładana do przemian w transporcie. Drugi scenariusz, zakładający osiągnięcie zeroemisyjności w 2060 roku, wymagał znacznie większych nakładów inwestycyjnych dla sektora produkcji energii. Widać tu, że Unia Europejska mierzy naprawdę wysoko, bo neutralność klimatyczna w 2050 roku po prostu musi wiązać się z całkowitą i bezpowrotną transformacją transportu, o której Komisja Europejska mówi już głośno i bez ogródek. A jak zmieni to życie przeciętnego europejskiego Kowalskiego czy Millera – to pokaże przyszłość.

  • Kontynuując, Goldman Sachs, w scenariuszu zeroemisyjności do 2050 roku, dużą uwagę zwracał na efektywność energetyczną – o tym Unia też nie zapomniała. Czytamy o wymogu modernizacji co najmniej 3% zasobów mieszkaniowych rocznie, a do 2030 roku zużycie energii ma zmaleć o 9% w porównaniu do prognoz bazowych (tym razem jest to 2020 rok, nie 2007 rok). Brzmi nierealnie? W takim razie warto już teraz o tym myśleć, bo budynki także będą przedmiotem systemu handlu emisjami ETS (chodzi tu konkretnie o paliwa kopalne wykorzystywane w procesie ogrzewania).
     
  • A co z węglem, gazem i atomem? Jeśli chodzi o węgiel, to Unia wyrzekła się go już dawno temu – niewiele zmieniło się w tej kwestii, poza tym, że teraz wykluczenie węgla zostało uniesione na wyższy poziom. Co ciekawe, z obecnych deklaracji możemy wnioskować, że obecnie organy europejskie traktują gaz tak samo, jak jeszcze kilka lat temu traktowały węgiel, czyli jako przejściowe zło konieczne, którego zaraz się pozbędziemy. Aż chce się rzec, zmieniając lekko słynne słowa „Bella gerant alii, tu Austria felix nube” – „Niechaj inni odchodzą od gazu, ty, Polsko, odchodź od węgla”. O atomie w ostatnich unijnych „zielonych zmianach prawnych” niewiele się mówiło, ale raczej nie jest on w żaden sposób faworyzowany, a wręcz przeciwnie – milczenie w tej kwestii przypomina raczej groźne spojrzenie legislatora. Przypomnijmy, że Niemcy od dawna spoglądali groźnym wzrokiem na atom (choć to akurat związane było z forsowaniem polityki gazu, od której obecnie bardzo mocno się na szczeblach Unii odchodzi), a siła przetargowa nuklearnej Francji w strukturach unijnych szybko słabnie, może się więc niedługo okazać, że na atom będą skazani tylko ci, którzy nie przeprowadzili transformacji energetycznej w sposób optymalny, odpowiednio szybki czy po prostu efektywny, także ze względu na złą kondycję wyjściową sektora energetycznego – w innym wypadku budowa elektrowni atomowych nie spotka się z szerokim poklaskiem. Warto również dodać, że jednym z priorytetów polityki unijnej ma być koniec rabunkowego wykorzystania zasobów naturalnych ziemi europejskiej.
     
  • Przyszłością i ratunkiem dla wielu sektorów gospodarki ma być wodór – to niemal ironiczne, że Komisja Europejska obecnie postrzega gaz ziemny jako sposób na pozyskanie wodoru. O wodorze coraz więcej się mówi, choć wciąż pomijany jest fakt olbrzymich wręcz ograniczeń technologicznych, na których przeskoczenie po prostu nie ma obecnie sposobu.
     
  • Zaktualizowano także wiele rozporządzeń w ten sposób, aby były zgodne z zasadami nowej wizji Unii Europejskiej. Część zmian już opisaliśmy, a pozostałe, szczegółowe kwestie dotyczą przede wszystkim:
    • Rozporządzenia w kwestii użytkowania gruntów, zmiany użytkowania gruntów i leśnictwa (LULUCF);
    • Dyrektywy w sprawie odnawialnych źródeł energii;
    • Dyrektywy w sprawie efektywności energetycznej;
    • Dyrektywy w sprawie handlu uprawnieniami do emisji (ETS);
    • Dyrektywy o efektywności energetycznej budynków;
    • Dyrektywy o opodatkowaniu energii.

Wiele z tych zmian zostało wprowadzonych do systemu prawnego Unii Europejskiej znacznie wcześniej, w ramach pakietu „The European Grean Deal”, jednak pakiet „Fit for 55” aktualizuje same cele oraz sposób ich osiągania, sytuacja jest więc nie tylko bardziej ambitna, ale też bardziej napięta.

Kwestia opodatkowania energii nie została do tej pory poruszona – a, w zamyśle ustawodawcy, zwiększy ona atrakcyjność czystszych paliw we wszystkich rodzajach transportu i zlikwiduje luki dotyczące paliw zanieczyszczających. W jej ramach zaproponowano dostosowanie minimalnych stawek podatkowych dla paliw opałowych i transportowych do celów UE w zakresie klimatu i środowiska przy jednoczesnym łagodzeniu skutków społecznych. Nowe przepisy spowodują usunięcie przestarzałych włączeń, na przykład w lotnictwie i transporcie morskim, oraz innych zachęt do stosowania paliw kopalnych, promując jednocześnie upowszechnianie czystych paliw.

Warto też wspomnieć, że Komisja Europejska już niedługo przedstawi nowe przepisy mające na celu zminimalizowanie udziału UE w wylesianiu i degradacji lasów na całym świecie oraz uwzględnienie zrównoważonego ładu korporacyjnego w strategiach przedsiębiorstw. Tak jak pisaliśmy na początku – teraz polityka Unii Europejskiej przenosi się na wyższy poziom celowości i ingerencji w codzienne życie obywateli całego świata.

Na koniec warto dodać, że wzrost cen uprawnień do emisji CO2 odbije się rykoszetem na cenach prądu w Polsce, gdzie produkcja elektryczności wciąż w dużej mierze opiera się o spalanie węgla. Obecnie oscylują one w okolicach 55 euro – w 2030 roku ma to być między 85 euro, a 110 euro. Warto jednak wspomnieć, że wzrost cen prądu jest bezpośrednio związany z postępem w transformacji energetycznej, dlatego im lepiej ta nam będzie szła, tym mniejsza część kosztów powinna być przerzucana na konsumenta. Cóż – w zasadzie większość zmian wprowadzonych w pakiecie „Fit for 55” najprawdopodobniej przyczyni się do jednych z najwyższych wzrostów cen prądu i paliw, jakie widziała współczesna historia. Na domiar złego, tak masowe poszerzenie systemu handlu emisjami poprzez włączenie do niego nowych sektorów najprawdopodobniej mocno odbije się na ich długoterminowej cenie – pytanie czy wzrost cen uprawnień do emisji po 2030 roku będzie logarytmiczny, liniowy czy wykładniczy.

Zobacz także: Transformacja energetyczna świata wywinduje ceny surowców. Jakie metale i minerały są wykorzystywane w budowie turbiny wiatrowej i panelu słonecznego

Praca od zaraz

Wszystkie wyżej opisane zmiany wiążą się z całkowitą transformacją europejskiej gospodarki i prawdopodobnie jedną z większych migracji pracowników we współczesnej historii – jednostki odchodzące z sektora wydobycia paliw kopalnych oraz sektorów powiązanych z tą częścią gospodarki będą musiały znaleźć pracę gdzieś indziej. To samo tyczy się dystrybucji paliw, produkcji silników spalinowych i dziesiątek, jeśli nie setek innych sektorów. Bardzo wiele mówi się o nowych miejscach pracy, które mają być tworzone w oparciu o sektor elektrowni wiatrowych, produkcję wodoru i technologie magazynowania energii, montaż i produkcję paneli słonecznych, budowę infrastruktury dla segmentu paliw alternatywnych, montaż i serwis instalacji ładowania pojazdów elektrycznych, jak również produkcję samochodów elektrycznych i recykling wszystkiego, co nie jest efektywne i produktywne – a to tylko przykłady, które można mnożyć. Kolejnym słowem niezmiernie często powtarzanym jest „innowacja”, która ma być głównym rzeczownikiem charakteryzującym odgórną przemianę energetyczną dyskutowaną na szczeblach unijnych. Czytamy też o „zawodach przyszłości”, które mają być pewną gwarancją stabilnej przyszłości. Nie sposób nie wspomnieć o „solidarności” i „sprawiedliwości społecznej”, bo podobno bez tego trudno będzie „dowozić” rezultaty.

Warto dodać, że całkowitej przemianie ma ulec rynek pracy – na kilku z 4 tysięcy stron czytamy, że podstawą ma być wykształcenie i bez tego trudno będzie się odnaleźć w nowej rzeczywistości. Unia Europejska mocno liczy na start-upy i nowe technologie, dlatego inwestorzy raczej mogą być spokojni – naturalnie, jeśli nie wiążą swojej przyszłości z sektorami „starej gospodarki”.

Kuszą ogromne fundusze

Komisja Europejska argumentuje, że wszelkie zaplanowane zmiany mają jeden główny cel – uczynić europejski przemysł i biznes pionierskimi na skalę światową. W 2050 roku europejska gospodarka ma być zmodernizowana, nowoczesna i konkurencyjna, a także ma gwarantować bezpieczeństwo i niezależność dostaw energii, a także najwyższy z możliwych standardów zdrowotności. Zdaniem Komisji Europejskiej, osiągnięcie tak ambitnych planów nie będzie możliwe bez wspólnego działania i narzucenia na siebie większego ciężaru, niż zakładałby „cel minimalny”, stąd też zmiany w uchwalonym dawniej Europejskim Zielonym Układzie (The European Green Deal) – Nowe Wieloletnie Ramy Finansowe i Unia Europejska Nowej Generacji mają dawać możliwość jednoczesnej transformacji i rozwoju gospodarki. Zgodnie z oczekiwaniami obserwatorów, nowa polityka Unii będzie opierała się na włączeniu kwestii klimatycznych do większości lub niemal wszystkich programów wsparcia w oparciu o Mechanizm Sprawiedliwej Transformacji. Póki co trudno próbować cokolwiek przewidzieć, jednak z deklaracji organów unijnych wnika, że państwa najbardziej zacofane w kwestiach transformacji klimatycznej, którym niestety przoduje Polska, mogą liczyć na największe wsparcie finansowej. Warto jednak wspomnieć, że uporczywe mijanie się z unijnymi celami oraz opieszałość czy nieefektywnie wydatkowanie unijnych środków nigdy nie spotka się z aprobatą agencji kontrolujących przepływy pieniężne państw członkowskich, dlatego nie sposób tu nie wspomnieć o „wielkiej odpowiedzialności”, która spadnie na rządzących w Polsce.

Transformacja przemysłu motoryzacyjnego i jego łańcucha dostaw już trwa. Zdaniem Komisji Europejskiej niezbędne do tego jest wykorzystanie zasobów finansowych, takich jak fundusz innowacyjny, oraz inwestycji zgodnych z zasadami pomocy państwa możliwości w celu stworzenia nowych możliwości biznesowych w rożnych segmentach ekosystemu przemysłowego. Do wspierania działań w zakresie przekwalifikowania i podnoszenia kwalifikacji można wykorzystać Europejski Fundusz Społeczny Plus, InvestEU oraz inne unijne programy finansowania. Okazji, zatem, nie brakuje – zdaniem Komisji Europejskiej chęci i działanie w zupełności wystarczą, aby odnaleźć się w nowej rzeczywistości.

Póki co, deklaracje ciał unijnych zdecydowanie mają pokrycie w czynach – w połowie sierpnia Unia Europejska zatwierdziła zgłoszone przez polski rząd programy, z których dofinansowanie przeznaczone będzie na budowę inteligentnych sieci energetycznych, renowację budynków, a także rozbudowę sieci w celu przyłączania stacji ładowania samochodów elektrycznych. Polska już teraz jest największym beneficjentem Funduszu Modernizacji, a ma być tylko lepiej, bo nad Wisłę ma trafić około 20 miliardów złotych, czyli około 43% wszystkich środków funduszu. Nieciekawa sytuacja wyjściowa, w jakiej się znajdujemy, stawia nas w uprzywilejowanej pozycji w kontekście transformacji energetycznej. Wszystko to nie oznacza jednak, że łatwo będzie odmienić oblicze Polski – ale na pewno łatwiej będzie zmienić nasz kraj z dużym zapasem środków europejskich

Zobacz także: Rząd uważa, że cena prądu w Polsce może rosnąć przez dekadę… Co może powtrzymać ten wzrost?

Lot ku Słońcu

Złośliwi piszą, że dokument to tylko ładnie przedstawione historyjki i idee nierealne do osiągnięcia, jednak w miarę wczytywania się w 4 tysiące stron tekstu główny cel dokumentu pozostaje dość klarowny – Parlament Europejski wreszcie znalazł cel, który może być światełkiem nadziei dla gospodarczo-społecznej przemiany Europy. Teraz, w zależności od naszego nastawienia, możemy zakrzyknąć „cel uświęca środki” lub zgodzić się z tezą, iż obecne przemiany klimatyczne są kwestią niecierpiącą zwłoki i nieodzowną w przeprowadzeniu oraz przystać na sposób, w jaki Unia Europejska ma zamiar sterować wielkim okrętem o nazwie „Europa”. Globalizacja, internetyzacja i automatyzacja zmieniają rynek pracy oraz schematy funkcjonowania ludzi i całego społeczeństwa – a pandemia wirusa SARS-CoV-2 tylko eskalowała trendy panujące wcześniej, okazała się być katalizatorem, a nie przyczyną zmian. Teraz Unia Europejska powoli zdaje sobie sprawę, że musi wyjść naprzeciw przemianom społecznym i gospodarczym oraz spróbować pokierować nimi we właściwym kierunku – a do tego niezbędny jest jasny i mierzalny cel, który, zdaje się, już znaleziono.

Warto też wspomnieć najnowsze rozważania Komisji Europejskiej, dotyczące umożliwienia państwom członkowskim dodawania stu procent wartości projektów z sektora energii odnawialnej. Zgodnie z uzasadnieniem, proponowane zmiany mają na celu ograniczenie do minimum ewentualnych zakłóceń konkurencji. Cóż, nie brzmi to znajomo?

Widać, że Unia Europejska się nie patyczkuje i idzie po tytuł pierwszego kontynentu (tak to określono) neutralnego klimatycznie – możemy przyrównywać to do lotu Ikara, ale może rzeczywiście „w tym szaleństwie jest metoda”?

Zobacz także: Krajowy Plan Odbudowy zakłada duże inwestycje w OZE i transformację energetyczną

Udostępnij