"Trudno mówić o bańce spekulacyjnej patrząc na cały rynek producentów gier" - rozmowa z Markiem Jachem, zarządzającym OFE Aviva | StrefaInwestorow.pl
Obrazek użytkownika Piotr Rosik
11 kwi 2017, 07:13

"Trudno mówić o bańce spekulacyjnej patrząc na cały rynek producentów gier" - rozmowa z Markiem Jachem, zarządzającym OFE Aviva

O tym, czy rację mają ci, którzy wieszczą dalszą hossę na spółkach gamingowych oraz o tym, dlaczego spółki produkujące gry RPG – jak CD Projekt Red – mają świetny model biznesowy, rozmawiamy z Markiem Jachem, zarządzającym OFE Aviva BZ WBK. Warto nadmienić, że ten fundusz emerytalny jest największym instytucjonalnym akcjonariuszem spółki produkującej „Wiedźmina”.

Piotr Rosik: Inwestorzy i eksperci są podzieleni, jeśli chodzi o prognozę dla spółek produkujących gry. Jedni mówią, że hossa na tych walorach będzie trwać jeszcze długo, a inni twierdzą, że właśnie powinno się z tych spółek wychodzić, realizując zyski. Co Pan sądzi – kto ma rację?

Marek Jach: Gdy popatrzymy na wyceny największych zagranicznych spółek produkujących gry, to zobaczymy prognozowany na przyszły rok wskaźnik cena do zysku na średnim poziomie około 21. Tymczasem dla spółek takich jak Amazon czy Netflix średni wskaźnik C/Z wynosi 55, a dla Tesli 210. Oczywiście oczekiwania co do wzrostu przyszłych wyników są wysokie i w tym kontekście można mówić o optymizmie analityków. To jest jednak jedna z nielicznych branż, która ma dużą dźwignię operacyjną, czyli wytwarzanie kolejnych kopii produktu nie jest kapitałochłonne. Raz poniesione nakłady, chociaż duże, bardzo dobrze procentują w przyszłości. Poza tym branża jest perspektywiczna, widać np. zmianę modelu dystrybucji, co może pozwolić na zwiększenia marży w przyszłości.

Mówi Pan o sprzedaży gier poprzez platformy internetowe?

Dokładnie. Ludzie coraz rzadziej będą kupować gry w pudełkach, w sklepie. Coraz częściej będą je ściągać poprzez sieć. Wydaje się, że największy potencjał do wzrostu w kanale dystrybucji cyfrowej mają gry na konsole. Bo jeśli chodzi o gry na PC, to już teraz większość jest kupowana przez Internet.

Czyli nie widzi Pan oznak tego, że emocje przeważają jeśli chodzi o wyceny spółek gamingowych? Alior Bank sprzedaje produkt strukturyzowany „Producenci gier” i cieszy się on podobno bardzo dużym zainteresowaniem. Czy to, że w okienku bankowym ludzie zaczęli kupować taki produkt, może być sygnałem, że zbliża się jakaś głęboka korekta na akcjach spółek gamingowych?

Trudno mówić o bańce patrząc na cały rynek producentów gier. Oczywiście, jeśli popatrzymy na każdą spółkę z osobna, to niektóre mogą być przewartościowane, a inne niedowartościowane, ale to naturalne zjawisko rynkowe.

Rynek gier będzie się dalej dynamicznie rozwijał?

Światowy rynek gier urósł od 2013 roku z poziomu około 70 mld USD do poziomu blisko 100 mld USD. To jest wzrost zgodny z wcześniejszymi prognozami firm analitycznych. Oczekiwania na kolejne lata nadal są optymistyczne. Największy potencjał upatruje się w segmencie gier na urządzenia mobilne.

Dlaczego?

Po pierwsze, zwiększają się możliwości urządzeń mobilnych. Po drugie, próg wejścia na rynek produkcji gier na urządzenia mobilne jest o wiele niższy, niż w przypadku gier na PC i konsole. Przecież gry takie jak Wiedźmin to wielkie, kapitałochłonne produkcje.

Czy którejś polskiej spółce uda się zawojować rynek gier na urządzenia mobilne?

Zawsze kibicuje polskim spółkom, ale w tej chwili trudno powiedzieć, czy którejś uda się osiągnąć globalny sukces. Rynek gier mobilnych charakteryzuje się duża konkurencyjnością, właśnie ze względu na stosunkowo niski próg wejścia. Dlatego prognozowanie jest obciążone dużym ryzykiem.

Potrafi Pan wskazać zagraniczne firmy produkujące gry, które powinny być wzorcem biznesowym dla polskich spółek?

Z pewnością polskie spółki powinny analizować zarówno historię, jak i na obecne działania takich gigantów, jak Activision Blizzard czy EA Sports. Te spółki posiadają dużo produktów, po mistrzowsku włączają do swojej oferty różne dodatki do gier, które zapewniają dodatkowe przychody. Prezentują również ciekawe rozwiązania w zakresie usług mobilnych.

Czy dostrzega Pan wyraźne trendy na rynku gier, za którymi powinny podążać polskie spółki gamingowe?

E-sport to jeden z ciekawszych trendów. Proszę sobie wyobrazić, że finał turnieju „The League of Legends World Championship” oglądało około 36 mln osób. Dla porównania, ostatni finał ligi koszykarskiej NBA śledziło 31 mln ludzi. To pokazuje, jak duży potencjał drzemie w e-sporcie.

Zobacz także: "W zamkniętą betę GWINTA gra grubo ponad 1 mln osób" - mówi Prezes CD PROJEKT i zdradza dalsze plany spółki

W tym miejscu w sposób naturalny nasuwa się pytanie o przychody spółek gamingowych z reklam. Czy one rosną znacząco?

Nie wszystkie spółki publikują szczegółowe dane o podziale segmentowym swoich przychodów dlatego ciężko odpowiedzieć na to pytanie. Na pewno rozwijanie tego typu rozwiązań ma miejsce. Z pewnością poprawianie się jakości i szybkości połączeń internetowych spowoduje, że gracze będą coraz więcej czasu poświęcać produktom dającym możliwość gry w trybie multiplayer. To będzie też oznaczało, że firmy produkujące gry będą mogły oferować coraz więcej ciekawych rozwiązań dla graczy, także w zakresie technologii mobilnych.

Czyli czeka nas zalew gier typu Pokemon?

Tak, to możliwe. Gry coraz częściej będą sprzęgnięte z rzeczywistością. Ale myślę, że to będzie oznaczało również, że gry coraz częściej będą produktami rozwijającymi użytkownika. Możliwe, że jesteśmy tuż przed momentem, w którym zacznie rosnąć dynamicznie segment gier edukacyjnych.

Co z wykorzystaniem wirtualnej rzeczywistości w grach? VR się kiedyś przyjmie? To będzie rewolucja?

Na razie istnieją spore ograniczenia dla tego rozwiązania. Myślę, że potrzebne jest jeszcze sporo czasu, aby VR generował istotną cześć przychodów producentów gier. Na pewno jest to ciekawa technologia, którą trzeba bacznie obserwować, nie tylko w kontekście gier video.

W Polsce działa już około 200 producentów gier – wynika ze sprawozdania zarządu CD Projekt za 2016 rok. Myśli Pan, że na GPW zobaczymy kolejne duże debiuty spółek produkujących gry? Czy Techland kiedyś zadebiutuje na giełdzie?

Trudno jest wypowiadać się w imieniu spółek czy planują wejść na rynek publiczny. To zawsze jest indywidualna decyzja poszczególnych podmiotów. Pojawienie się kolejnych spółek na naszym rynku kapitałowym jest niezbędne dla jego dalszego rozwoju. Jest to bardzo prawdopodobne, że kolejne spółki gamingowe będą wchodziły na GPW, ale nie potrafię wskazać, które stoją w kolejce.

Nie ma Pan wrażenia, że na polskim rynku robi się gęsto, że jest coraz większa konkurencja?

Nie postrzegam tego w ten sposób. W branży gamingowej jest tak samo, jak w każdej innej: spółki powstają, odnoszą sukcesy, inne upadają, jeszcze inne się łączą. Jest konkurencja, ale nie oceniłbym jej jako specjalnie dużej.

Zobacz także: "Kowalski" zaczyna inwestować w spółki produkujące gry. Struktura Alior Banku "Producenci gier" sprzedaje się jak świeże bułeczki

Czy jest możliwe, że na GPW wejdą jakieś zagraniczne spółki produkujące gry?

Wszystko jest możliwe. [śmiech]

Ale potrafi Pan wskazać takie, które widziałyby w tym sens biznesowy?

Powiem szczerze, że trudno jest śledzić dokładnie sytuację biznesową producentów gier, którzy nie są notowani na giełdzie. Jest to utrudnione ze względu na brak publikacji raportów finansowych tych spółek. Ale patrząc się na historię GPW, takie wydarzenie jest możliwe i prawdopodobne. Mamy przecież wiele przykładów spółek zagranicznych notowanych na warszawskim parkiecie.

Czy na warszawskiej giełdzie powinien powstać indeks sektorowy producentów gier WIG-Gry?

To pytanie do spółki GPW. Sądzę, że producentom gier to specjalnie nie pomoże, ich kapitalizacja nie wzrośnie tylko dlatego, że trafią do indeksu sektorowego.

Załóżmy, że w najbliższych latach złoty będzie się umacniał. To by zaszkodziło polskim producentom gier?

Nie da się odpowiedzieć na to pytanie w sposób jednoznaczny. Trzeba by tę kwestię rozpatrywać indywidualnie, patrząc się na biznes poszczególnych spółek, bo one mają różne profile sprzedaży. Generalnie jednak nie uważam, aby takie zjawisko jakoś specjalnie zaszkodziło polskim spółkom gamingowym.

Fundusz emerytalny Aviva BZ WBK jest największym akcjonariuszem CD Projekt, poza współzałożycielami spółki. Z danych zamieszczonych na stronie spółki wynika, że pod koniec 2016 roku mieliście 5,14 proc. akcji lidera polskiego rynku gamingowego. Jak oceniacie sytuację finansową i biznesową spółki?

CD Projekt znalazł się w naszym portfelu na podstawie przesłanek fundamentalnych. Nie mogę jednak zdradzać naszej wyceny spółki ani naszej oceny jej bieżącej działalności.

Czy OFE Aviva BZ WBK będzie zwiększało w najbliższym czasie udział w akcjonariacie CD Projekt?

Nie mogę odpowiedzieć na to pytanie. Gdybym odpowiedział, mogło by to być cenotwórcze. Gdybyśmy byli na tak płynnym rynku, jak giełda amerykańska, odpowiadanie na takie pytania być może byłoby możliwe.

Zobacz także: 6 powodów, dlaczego to nie jest szczyt i hossa spółek gamingowych może jeszcze potrwać

Czy coś Pana zaskoczyło w wynikach spółki za 2016 rok, pozytywnie lub negatywnie?

Zwracam uwagę, że wyniki CD Projekt były lepsze, niż oczekiwania analityków.

Ale rozumiem, że skoro macie wciąż papiery CD Projekt w portfelu, to jednak widzicie przyszłość tej spółki w jasnych barwach?

Ta firma ma to do siebie, że potrafi wytworzyć produkt, który ma długi okres życia. Dzięki temu czerpie z niego przychody przez długi czas. To dotyczy wszystkich firm gamingowych, które produkują gry typu RPG, przecież fabuła się nie dezaktualizuje.

Czyli sam koncept produkowania kolejnej gry RPG, jaką ma być Cyberpunk 2077, ocenia Pan pozytywnie?

Tak. Wydaje mi się, że to może być produkt, który celowo jest projektowany w ten sposób, by dawał graczom jak najwięcej satysfakcji, a co za tym idzie, miał długi cykl życia.

Na początku lutego analityk DM mBanku stwierdził w raporcie o CD Projekt, że pomimo ponadprzeciętnych zdolności spółki w obszarze tworzenia gier i mimo ambitnych, ale realistycznych prognoz, jej wycena jest zdecydowanie zbyt wysoka. Poradził, aby sprzedawać akcje CD Projekt, a cenę docelową wyznaczył na 43,40 zł. Co Pan sądzi o tej rekomendacji?

Tej konkretnej rekomendacji nie chciałbym komentować. Proszę jednak zauważyć, że na rynku pojawiają się rekomendacje dla CD Projekt z cenami docelowymi, które dość mocno się od siebie różnią. Poza tym my zawsze bazujemy na naszych własnych modelach i wycenach.

CD Projekt rozwija grę karcianą Gwint. Chce nią podbić między innymi rynek chiński. Uda się?

Chiny to jeden z trzech największych rynków gamingowych, obok USA i Japonii. Jeśli jakiejś spółce zagranicznej uda się odnieść sukces na rynku Państwa Środka, to będzie to sukces znaczący. Problem w tym, że Chińczycy chronią swój rynek. I wydaje się, że na razie żadna zagraniczna spółka produkująca gry nie odniosła tam spektakularnego sukcesu.

CD Projekt rozwija platformę do sprzedaży gier GOG Galaxy. Jak Pan ocenia jej potencjał? Czy to słuszny krok biznesowy?

CD Projekt rozwija platformę GOG od wielu lat i w pewnym sensie jest to dywersyfikacja biznesu. Na pewno nie stanowi to tak dużej części biznesu, jak segment produkcji gier, ale cały czas generuje zyski. Obecnie największą platformą tego typu jest Steam, który ma większość udziałów w rynku. Zwiększenie udziałów rynkowych przez GOG Galaxy było by dużą sprawą i oczywiście kibicuję spółce w tym zakresie.  

Jak ocenia Pan potencjał innych spółek gamingowych notowanych na GPW. Która wydaje się Panu najbardziej atrakcyjna?

Na to pytanie również nie mogę precyzyjnie odpowiedzieć. Mogę zapewnić, że obserwujemy i analizujemy to, co dzieje się u polskich konkurentów CD Projekt.

Młodzi ludzie w wielu krajach coraz więcej czasu poświęcają na granie. Szczególnie widać to w krajach anglosaskich. Niektórzy naukowcy wskazują, że to się robi problem społeczny, bo skoro młodzi dużo grają, to spada ich aktywność zawodowa i edukacyjna. Tak zwani Millenialsi coraz później zakładają rodziny, o ile w ogóle zakładają. Czy to możliwe, że rządy niektórych państw dojdą kiedyś do wniosku, że gry to towar szkodliwy społecznie i obłożą je akcyzą albo ograniczą ich dystrybucję?

Gry to rozrywka. To prawda, że niektórzy ludzie się od nich uzależniają. Istnieje jednak wiele innych używek, od których ludzie się uzależniają, na przykład oglądają nałogowo telewizję czy chodzą codziennie na siłownię. Nie sądzę jednak, aby wprowadzanie ograniczeń co do dystrybucji gier było możliwe, przynajmniej w najbliższym czasie.

A Pan grywa w gry?

Staram się.

Czy tylko jako zarządzający, który testuje produkty spółek gamingowych, czy także dla przyjemności?

Przyznam się, że w dzieciństwie i czasach szkolnych grałem dużo, nawet po około 8 godzin dziennie. Obecnie obowiązki rodzinne i zawodowe na to nie pozwalają. Ale właśnie z uwagi na pracę, jaką wykonuję, zdarza mi się zagrać w wersje beta nowych gier, przetestować je. To dzieje się poza biurem, w domu. W biurze nie gramy. Raczej czytamy, na przykład portale, które opiniują gry. [śmiech]

Dziękuję za rozmowę.

Śledź Strefę Inwestorów w Google News

Sprawdź więcej artykułów i analiz

Więcej praktycznej wiedzy o inwestowaniu na giełdzie, takiej jak analizy, artykuły, czy portfele edukacyjne, znajdziesz w części premium serwisu StrefaInwestorow.pl. Kliknij tutaj, aby dowiedzieć się więcej.