Przejdź do treści

udostępnij:

Kategorie

Joanna Pydo z C- Power Advisory - "Inwestorzy z zagranicy są coraz bardziej zainteresowani spółkami z Polski"

Udostępnij

Coraz więcej spółek notowanych na polskiej giełdzie myśli o wyjściu za granicę. Mowa już nie tylko o sprzedaży swoich produktów, ale też o poszukiwaniu inwestorów i akcjonariuszy. Według Joanny Pydo z C- Power Advisory, która założyła firmę doradzającą polskim spółkom giełdowym, ten proces już trwa. To o tyle istotne, że wejście do akcjonariatu notowanej na GPW spółki inwestorów zagranicznych, zwłaszcza spoza indeksu WIG20, może przełożyć się na znaczny wzrost kursu akcji i potwierdzać dobre długoterminowe perspektywy dla spółki.

W naszym regionie polska giełda wciąż oferuje spółkom największe wyceny rynkowe. Wyjście na zachód, gotowych na to podmiotów, może je jeszcze poprawić .O sytuacji w jakiej znajduje się obecnie polski rynek kapitałowy, jakie ma przed sobą perspektywy oraz o tym które spółki mają szanse szerzej zaistnieć w portfelach zagranicznych inwestorów porozmawialiśmy z weteranem polskiej branży relacji inwestorskich Joanną Pydo.

Paweł Biedrzycki: Które wiadomości są dla polskich inwestorów najważniejsze, na które najmocniej reaguje kurs akcji?

Joanna Pydo: Oczywiście w pierwszej kolejności najważniejsze są wyniki finansowe lub szacunki tych wyników. Liczby mają znacznie. W Polsce dużą wagę przywiązuje się także do konsekwentnej wypłaty dywidendy. Jeżeli spółka co roku płaci dywidendę, a nagle zaprzestaje dzielić się zyskiem z akcjonariuszami, to inwestorzy od razu zaczynają się zastanawiać, kiedy będzie powrót do wypłaty dywidendy.

Natomiast zachodni inwestorzy patrzą na wskaźniki makroekonomiczne, a także na otoczenie, w jakim spółka działa. Na dany rynek patrzą globalnie i porównują go z innymi rynkami zagranicznymi. Nawet polscy inwestorzy szukają spółek zagranicznych, do których dana polska firma jest porównywalna. Dlatego, że nie każda spółka notowana na polskiej giełdzie ma swojego odpowiednika na naszym rynku.

Miałaś okazję obserwować z perspektywy insidera jak reaguje rynek na poszczególne informacje ze spółek. Czy Twoim zdaniem polscy inwestorzy są racjonalni? Kurs akcji reagował tak jak się spodziewałaś?

Nie zawsze. [śmiech] Z doświadczenia mogę podać wiele przykładów, że różnie z tym bywa. Czasami publikowaliśmy dobre informacje i według oceny zarządu, i według oceny działu relacji inwestorskich. Natomiast kurs akcji w ogóle nie reagował, a nawet zdarzało się, że spadał.

Pomimo równomiernej i transparentnej polityki informacyjnej, inwestorzy indywidualni czy instytucjonalni nie zawsze reagują tak jakby spółka tego oczekiwała albo teoretycznie tak jak powinni byli zareagować. To może wynikać z braku zaufania do głównego akcjonariusza czy zarządu. Czasami zarządy spółek nie są zbyt otwarte podczas organizowanych spotkań z inwestorami. Zdarza się również, że są nieprzygotowane do spotkania. Wtedy inwestorzy siłą rzeczy stają się podejrzliwi.
 

stock-1863880_1280


Jeśli, mimo spadku kursu akcji, publikowana informacja była pozytywna, to czy rynek po dłuższym czasie przyznawał się do błędu i kurs akcji rósł?

Jeżeli kurs reaguje negatywnie na informację pozytywną, to pierwsze co robiłam jako pracownik relacji inwestorskich, to podnosiłam telefon i obdzwaniałam wszystkich analityków, którzy pokrywali spółkę. To oni są łącznikiem, który przekazuje informacje dalej do inwestora instytucjonalnego. Mają swoje flash notes, daily notes i różne komentarze, które są przekazywane klientom. Na tej podstawie generuje się zwrot akcji i powrót do normalności. Wtedy kurs jest w stanie się odbić i spełnić oczekiwania zarządu czy właściciela.

Rzeczywiście giełda dyskontuje przyszłość? Odniosłaś takie samo wrażenie podczas swojej pracy, że rynek wyprzedzał, to co się działo w spółce?

Zawsze występuje pewne przesunięcie w czasie, bo rynek pewne rzeczy dyskontuje od razu. Nawet jeśli spółka opublikuje dobre wyniki finansowe, a wcześniej podawała wyniki szacunkowe, to wtedy ta pozytywna informacja jest już w cenie. Giełda zawsze wychodzi trochę w przyszłość, bo mamy też dane makroekonomiczne, które wpływają na nasz rynek kapitałowy. Jest więcej informacji na rynku niż sama spółka dostarcza. Spółki są tylko wycinkiem życia gospodarczego. Mamy, poza tym, dane makroekonomiczne, dane branżowe czy sezonowość danego biznesu. Ponadto czasami spółki spotykają się z inwestorami instytucjonalnymi między publikacjami wyników kwartalnych i wtedy inwestorzy również pozyskują dodatkowe informacje.

Premia za bycie transparentną spółką, która prawidłowo komunikuje się z inwestorami to prawda czy mit?

Moim zdaniem budowanie wiarygodności, czyli cała strategia relacji inwestorskich, przynosi efekty. Niestety nie mamy w tym zakresie badań polskich. Jednak badania amerykańskie wykazały, że dobre i rzetelne relacje inwestorskie mogą spowodować wzrost wartości spółki nawet o 20-30%.

A Twoje doświadczenia co mówią?

Moje doświadczenia wskazują, że faktycznie następuje ten wzrost wartości. Przykładowo kurs Energii, od momentu rozpoczęcia mojej współpracy ze spółką (od debiutu na giełdzie) do jej zakończenia, wzrósł z 16 do 27 zł. W ostatniej spółce, w której pracowałam, kurs akcji wrósł w granicach kilkadziesiąt procent.

Czyli widzisz, że twoja praca przynosi efekty?

Tak. Oczywiście relacje inwestorskie to codzienna, konsekwentna praca, a nie tylko od kwartału do kwartału podczas ogłaszania wyników. Relacje inwestorskie obejmują rozmowy z analitykami, z zarządzającymi, publikację komunikatów prasowych i informacji cenotwórczych, komunikację z inwestorami indywidualnymi i instytucjonalnymi w Polsce czy zagranicą.

Moim zdaniem pierwsze efekty tej pracy można zauważyć dopiero po roku. Jedna konferencja niczego nie zmieni. To jest duży nakład pracy poprzez jakość materiałów, zbudowanie nowego equity story czy wypracowanie pokrycia analitycznego. Natomiast po pierwszym roku pracy następuje stabilizacja i pewne działania są już powtarzalne.

Branża relacji inwestorskich powstała i rozkwitła w USA w latach 70-tych. To była odpowiedź na wszechobecne wezwania będące efektem niskich wycen na giełdzie. Czy w obliczu rosnącej liczby wezwań na GPW spodziewasz się, że polskie spółki będą coraz chętniej się kontaktować z inwestorami?

Spółka, która już weszła na giełdę, w pewnym momencie znów będzie musiała szukać finansowania. Wtedy zwróci się po raz kolejny po kapitał do inwestorów. Jeśli więc relacje inwestorskie nie są konsekwentnie prowadzone, to inwestorzy nie mają zaufania do spółki i najczęściej nie interesują się takim emitentem. Uważają, że jest ona jednorazowym biorcą kapitału. Praktycznie rzecz biorąc, kapitał na giełdzie jest kapitałem bezzwrotnym i za darmo.

Zobacz także: Mirosław Kachniewski, SEG: "giełda jako instytucja powinna pomyśleć, co będzie kiedy straci swój monopol"

No, ale rok 2017 jest niezaprzeczalnie rokiem wezwań.

To prawda, w tym roku było około dwadzieścia wezwań. Taka sam sytuacja wystąpiła na przełomie 2003 i 2004 roku. Branża relacji inwestorskich w ogóle nie jest zagrożona. Trendy z zachodu powodują, że w ciągu ostatnich dziesięciu lat nastąpiła znaczna jej profesjonalizacja. Oczywiście wiele jest jeszcze do zrobienia, ale także po stronie samych zarządów spółek.

Zarządy spółek powinny być świadome, że relacje inwestorskie nie są dodatkiem do komunikacji tylko są elementem strategicznym działalności spółki. Tylko wtedy wartość spółki na giełdzie może rosnąć. W przyszłości być może spółka będzie chciała wyjść z giełdy albo sprzedać spółkę inwestorowi strategicznemu czy finansowemu. Natomiast bez prowadzonych konsekwentnie relacji inwestorskich, nikt nie będzie chciał przyglądać się ofercie tej spółki.

Jak najłatwiej rozpoznać spółkę, która poważnie traktuje inwestorów od tej, która mniej się do tego przykłada?

Na pewno inwestor najpierw patrzy na obroty. Sprawdza czy jest płynność papieru. Kolejną kwestią jest to, czy spółka spotyka się z inwestorami, czy organizuje konferencje wynikowe lub prasowe. Warto sprawdzić czy konferencje wynikowe są tylko dla inwestorów instytucjonalnych i analityków czy też dla inwestorów indywidualnych. Liczy się także jakość materiałów np. prezentacji. Ważne jest, czy prezentacje i raporty bieżące są publikowane na stornie internetowej, jaka jest jakość tego raportowania, czy prezentacjom i raportom towarzyszą komunikaty prasowe. To jest podstawa.

Natomiast z punktu widzenia analityka czy inwestora instytucjonalnego, ważne jest, czy spółka publikuje na swojej stronie internetowej dokumenty zapisane w excelu. One są wtedy łatwe do ściągnięcia i analizy. Wiem, że mało spółek to praktykuje. Istotne są również materiały typu fact sheet, czyli dwustronna pigułka informacyjna o spółce. Informacje dotyczące polityki dywidendowej, jej zasad, zasad przyznawania wynagrodzeń członkom zarządu także są pożądane przez inwestorów. Te wszystkie informacje powinny być też dostępne w wersji angielskiej.
 

_M122367


Startujesz z inicjatywą C- Power Advisory, która i tu cytat „jest niezależnym butikiem doradczym specjalizującym się w strategicznych relacjach z polskimi i zagranicznymi inwestorami instytucjonalnymi i indywidualnymi z szeroko rozumianego rynku kapitałowego” na czym będzie polegać Twoja praca?

Będę doradcą zarządu i rady nadzorczej. Chcę też budować dialog pomiędzy spółką a inwestorami tak, żeby zaangażować bardziej inwestorów w życie spółki. Można to zrobić przez konsultację uchwał, programów motywacyjnych, wynagrodzeń członków zarządu czy rad nadzorczych. Ten ład korporacyjny cały czas się zmienia. Jesteśmy już blisko standardów zachodnich.

Będę także wspierać działy relacji inwestorskich poprzez ich edukację. Mam dwunastoletnie doświadczenie w branży IR, zebrane w Polsce i zagranicą. Teraz mogę się nim podzielić z innymi osobami. Kluczowym elementem będzie wsparcie spółek w poszukiwaniu inwestorów zagranicznych. Spółki powinny już same wyjść z taką inicjatywą. Kto pierwszy, ten lepszy.

Zobacz także: Wojciech Iwaniuk, prezes Inner Value - "Na polskiej giełdzie nie ma już miejsca dla słabych spółek"

Czy myślisz, że polskie spółki rzeczywiście mają szanse zaistnieć w gronie zagranicznych inwestorów, zwłaszcza w Londynie?

Mamy wiele ciekawych spółek, ale wymaga to od nich naprawdę dużo pracy. Należy przygotować dobre equity story spółki. Wszystkie materiały muszą być odpowiednio przygotowane pod względem rodzaju branży i wielkości spółki. Cały czas problemem jest bariera językowa. Nad tym wszystkim można jednak pracować.

Inwestorzy z zagranicy są coraz bardziej zainteresowani spółkami z Polski. Wiadomo, że mają w portfelu spółki z WIG20. Jednak można znaleźć perełki z mWIG40 czy nawet sWIG80. Na New Connect również znajdzie się kilka ciekawych spółek, które są na radarach zagranicznych inwestorów.

Z jakich obszarów czy branż są spółki, które mogą zaistnieć w świadomości inwestorów zagranicznych?

W każdej branży są spółki, które są dobre. To są liderzy branży. Oni mają najłatwiej. Na rynku amerykańskim bardzo mocno promowana jest branża biotechnologiczna, telemedyczna czy też sektor high-tech. Są także spółki kosmetyczne czy dóbr luksusowych, które rozważają coraz bardziej wejście na giełdę. Na polskiej giełdzie nadal jesteśmy w stanie uzyskać najwyższe wyceny w regionie.

Czyli spółki z naszego regionu są w stanie uzyskać najwyższe wyceny na polskiej giełdzie. A jeżeli chcą wyjść dalej i poprawić swoją wycenę to muszą wyjść zagranicę?

Zdecydowanie. Wtedy atrakcyjność spółek wzrasta także dla naszych inwestorów. Rynek amerykański, brytyjski czy niemiecki jest o wiele większy. Z naszego punktu widzenia nieograniczony. W Polsce mamy jednak ograniczoną liczbę inwestorów.

Jakie są inne korzyści?

Jeśli spółka w swojej strategii posiada element ekspansji zagranicznej to np. w przypadku finansowania dłużnego będzie prawdopodobnie łatwiej jej się starać także o inwestorów zagranicznych.

Można wyselekcjonować wcześniej spółki z potencjałem międzynarodowym?

Da się to zrobić. To jest właśnie know-how, który mam i mogę go zastosować przy współpracy z konkretnymi spółkami. Liczy się więc branża, to czy dana spółka jest liderem w tej branży, a także czy ma w planach ekspansję zagraniczną. To jest podstawa i punkt wyjścia do pozyskania funduszy zagranicznych. Praca trwa wiele miesięcy. Sam zarząd musi się także do tego dobrze przygotować.

Czym się różni polski inwestor od zagranicznego – na co bardziej zwraca uwagę?

Polski inwestor ma dobrze rozpoznany rynek i dobrze zna spółki z naszej giełdy. Natomiast inwestor zagraniczny ma inne postrzeganie rynku. Dla niego są ważne wskaźniki makroekonomiczne, ład korporacyjny, wynagrodzenia zarządu, polityka środowiskowa. Interesuje się także tym, jaka jest sytuacja polityczna w Polsce, jakie są zmiany prawne, czy nadchodzące zmiany prawne planowane przez rząd będą dotykać daną spółkę, a jeśli tak, to w jakim zakresie. Lokalni inwestorzy posiadają większą wiedzę na wymienione kwestie , bo mają szybszy dostęp do informacji. I kolejnym problemem jest znów bariera językowa, która utrudnia dotarcie inwestorom zagranicznym do informacji.

Nad czym polskie spółki muszą popracować i poprawić jeżeli chcą wyjść szerzej do inwestorów zagranicznych?

Po pierwsze, strona internetowa relacji inwestorskich spółki w języku angielskim. Zamieszczone tam informacje muszą być podane w przystępny sposób. Po drugie, prezentacje inwestorskie. Inwestor zagraniczny zwraca uwagę na equity story, wyniki finansowe i bardzo dobrze przygotowany zarząd. Zazwyczaj inwestor zagraniczny chce na pierwszym spotkaniu spotkać się z zarządem. Chce spojrzeć prezesowi w oczy, aby samemu ocenić, czy jest on wiarygodny i stwierdzić, czy może mu zaufać. To jest właśnie profesjonalizacja rynku w zakresie relacji inwestorskich. Bez tego spółka nie ma z czym wychodzić na rynek zagraniczny. Trzeba jeszcze pracować nad prowadzeniem dialogu z akcjonariuszami, ponieważ spółki bardzo często nie konsultują z nimi podejmowanych uchwał.

A umiejętności miękkie?

Wraz z profesjonalizacją branży IR, profesjonalizuje się także nasz klient, którym jest analityk czy zarządzający. Oni mają coraz większą świadomość i oczekiwania, co do przekazu komunikacyjnego i co do sposobu prezentacji. W wielu spółkach brakuje prób prezentacji. Prezentacja często powstaje na ostatnią chwilę. We wszystkich spółkach, w których pracowałam, praktykowałam przeprowadzanie pierwszych prób prezentacji na tydzień przed głównym wystąpieniem. W międzyczasie powstawał komunikat prasowy towarzyszący wynikom finansowym.

Niestety wielu członków zarządu jest nadal nieprzygotowanych do spotkań albo nie posiadają umiejętności sztuki prezentacji. Dostałam kilka razy informacje od spółek giełdowych, że analitycy nie rozumieją, co opowiada im zarząd. Problemem mógł być sposób prezentacji, która była zbyt szczegółowa i techniczna.

Albo to nie były dla nich ważne informacje...

Dokładnie. Dlatego czasami trzeba poprawić prezentację, a dodatkowo popracować nad przekazem komunikacyjnym. Tu jest bardzo duże pole do zagospodarowania w zakresie coachingu prezentacyjnego.

Czy w przypadku wyjścia do zagranicznych inwestorów, nie jest trochę tak, że prezes ma jedną szansę?

Zdecydowanie tak jest. Bardzo często kluczowe jest pierwsze wrażenie, najczęściej jedyne. Też ważny jest dobór osób, które pojadą na spotkanie z inwestorami zagranicznymi i które będą się uzupełniały. Bo dyrektor finansowy będzie znał wyniki spółki bardzo dokładnie. Natomiast prezes już niekoniecznie, bo on odpowiada głównie za strategię działania.

Jak się rozpoczęła Twoja przygoda z giełdą?

Studiowałam finanse i politykę pieniężną na Akademii Ekonomicznej w Poznaniu. Miałam bardzo dobrego promotora Prof. Janca, który był wtedy członkiem Rady Polityki Pieniężnej. I to właśnie on mnie zachęcił do większego zainteresowania się rynkiem kapitałowym. Pod jego okiem napisałam pracę magisterską o kontraktach terminowych na WIG20. I od tamtej pory, czyli od 2003 r., jestem już związana z rynkiem kapitałowym do dzisiaj. Natomiast drugie studia typu Master ukończyłam na Uniwersytecie Kassel w 2005 r., gdzie obroniłam pracę magisterską analizującą ekonomiczne i polityczne czynniki wpływające na osiągniecie jednolitego rynku finansowego w Unii Europejskiej.

W ilu spółkach giełdowych do tej pory pracowałaś?

Daj mi chwilę, żeby to policzyć [śmiech]. Myślę, że było to około 12-13 spółek. Pracowałam transakcyjnie i wewnątrz spółek, w agencji PR i agencji Relacji Inwestorskich. Zbierałam więc doświadczenie po stronie nie tylko IR-u, ale także po stronie rzecznictwa prasowego. Byłam zatrudniona w takich spółkach jak: Quantum software, ABC Data, Energa czy Pfleiderer Group.

Dziękuję za rozmowę

Udostępnij