Przejdź do treści

udostępnij:

Kategorie

Warszawska giełda nie jest „bananowa”, choć występują na niej nieprawidłowości - mówi dr Roman Asyngier z UMCS w Lublinie

Udostępnij

Gdyby twierdzenie o „bananowości” polskiej giełdy było prawdziwe, to byłby to poważny cios dla Komisji Nadzoru Finansowego. Nie mam wątpliwości, że na NewConnect nieprawidłowości pojawiają się notorycznie. Ja jestem daleki od stwierdzenia, że polski rynek jest skażony „bananowością”. Poza tym, innym istotnym problemem NewConnect jest płynność, bo połowa spółek to spółki groszowe – mówi dr Roman Asyngier w wywiadzie dla Strefy Inwestorów.

Piotr Rosik: W minionym roku FTSE awansowało Polskę do grona rynków dojrzałych. Czy ten awans jest zasłużony?

Dr Roman Asyngier (Uniwersytet M. Curie-Skłodowskiej w Lublinie): Wydaje mi się, że przywiązaliśmy zbyt dużą wagę do tego wydarzenia. Są też inne agencje, w tym przede wszystkim MSCI, na których komunikaty inwestorzy wnikliwie patrzą i one wciąż zaliczają nasz rynek do grona rynków wschodzących. W gronie rynków rozwiniętych jesteśmy maluszkiem. Zresztą, tak naprawdę to inwestorzy swoimi decyzjami pokazują, które rynki uważają za rozwinięte, a które za wschodzące. Nie można tego zadekretować.

I nie sposób nie odnieść wrażenia, że nasz jest wciąż wschodzący, jeśli popatrzymy na „głosowanie” inwestorów pieniędzmi...

Tak, dokładnie.

Wiele się żartuje w mediach społecznościowych - pół żartem, pół serio - o „bananowości” GPW. Chodzi o to, że - wbrew pozorom – nasz parkiet jest bardzo niedojrzały i kręci się wielu podejrzanych inwestorów. Do jakiego stopnia twierdzenie o „bananowości” GPW jest uprawnione? Chyba nie ma wątpliwości, że pojawiają się na GPW próby manipulacji kursem poprzez komunikaty ze spółek.

Gdyby twierdzenie o „bananowości” polskiej giełdy było prawdziwe, to byłby to poważny cios dla Komisji Nadzoru Finansowego. To ona powinna wychwytywać manipulacje, przeciwdziałać im i karać za nie przykładnie. Ja jestem daleki od stwierdzenia, że polski rynek jest skażony „bananowością”. Nie wiem jak wygląda liczba i struktura oszustw na polskim rynku regulowanym w porównaniu do podobnych rynków w Europie, ale wydaje się, że nie odstaje on bardzo in minus od podobnych parkietów.

Natomiast nie mam wątpliwości, że na NewConnect nieprawidłowości pojawiają się notorycznie. Nie jest jednak tak, że cały rynek alternatywnego obrotu jest generalnie zmanipulowany. Z drugiej strony w badaniu inwestorów robionym cyklicznie przez SII można znaleźć opinię, że główną barierą w rozwoju polskiego rynku – obok podatku od zysków kapitałowych – są właśnie oszustwa i manipulacje. To oznacza, że inwestorzy indywidualni odczuwają takie zdarzenia na własnej skórze i mają negatywną opinię o polskiej giełdzie.

Zobacz także: To był najgorszy rok pod względem debiutów w historii GPW i NewConnect

Nawet na głównym rynku często kursy rosną, jak się później okazuje, przed pojawieniem się ważnych komunikatów. To sugeruje, że dochodzi do wykorzystania informacji poufnych...

Takie zdarzenia niestety mają miejsce. Powinny być surowo karane przez nadzór. Problem w tym, że nie są. Wystarczy tutaj przypomnieć sprawę Enei i Bogdanki z przełomu sierpnia i września 2015 roku. Najpierw spółka Enea wypowiedziała spółce LW Bogdanka wieloletnią umowę na dostawy węgla energetycznego, w wyniku czego kurs Bogdanki spadł w kilka sesji o około 42%. Potem w ciągu kilku kolejnych sesji kurs kopalni urósł o 50%, po czym Enea ogłosiła wezwanie do zapisywania się na sprzedaż akcji LW Bogdanka. Nie wiem, jak to możliwe, ale KNF po zbadaniu sprawy nie dopatrzyła się tutaj jakichkolwiek nieprawidłowości.

W tym miejscu warto zwrócić uwagę, że nawet jeśli taka sprawa trafia do sądu, to pojawia się kwestia odpowiedniego przygotowania i wiedzy z zakresu rynków finansowych sędziego. Bywałem biegłym w sprawach związanych z obrotem giełdowym i wiem, że wiedza polskich sędziów na temat rynku kapitałowego i ich świadomość w tym zakresie jest czasami niewystarczająca.

Z czego wynika ta opieszałość i nieudolność polskich instytucji nadzorczych? Ostatnio pojawił się raport NIK o GetBack, w którym wyraźnie stwierdzono, że organy nadzorcze zawiodły w tej sprawie.

Raport o GetBack jest dla KNF miażdżący. Tak naprawdę nie mam pojęcia z czego wynikała ta nieudolność. Chyba sama Komisja powinna - dla przejrzystości rynku oraz własnej reputacji - dokładnie sprawę wyjaśnić.

Napisał Pan kilka lat temu pracę naukową o nieprawidłowościach funkcjonowania nieregulowanego rynku alternatywnego NewConnect. Jakie płyną z niej najważniejsze wnioski?

W pracy z 2013 roku, o której Pan mówi, zwracałem uwagę, że bez poważnych zmian regulacyjnych dotyczących wprowadzania i wykluczania spółek z obrotu, czeka ten rynek stagnacja. Podkreślałem, że stawia się na ilość debiutantów, nie zwracając uwagi na jakość. Moje przewidywania okazały się słuszne. W latach 2010-13 szczyciliśmy się imponującą liczbą IPO na NewConnect, a w kolejnych latach wykluczono z tego rynku mnóstwo spółek, które nie przestrzegały obowiązujących przepisów.

Warto także zauważyć, że od kilku lat na NC niemal w ogóle nie ma ofert publicznych. Częste są oferty prywatne, w ramach których dotychczasowi właściciele sprzedają swoje akcje.

Dlaczego tak się dzieje?

Jeśli właściciel sprzedaje akcje na debiucie, a nie bierze de facto pod uwagę możliwości dalszego dofinansowywania spółki, to znaczy, że nie wierzy w swój projekt.

Ostatnio GPW rozpoczęła „sprzątanie” na NewConnect. Wygląda też na to, że dużo trudniej na ten rynek się dostać. To wystarczające ruchy, aby poprawić sytuację? W 2019 roku mieliśmy 6 przejść z NC na rynek główny. Może to dobry znak?

W tej chwili jest na NewConnect 377 spółek, a w apogeum było około 450. Wykluczono w ostatnich latach dużą liczbę spółek, głównie z uwagi na bezpieczeństwo obrotu. W samym 2018 roku wykluczono z obrotu na NC aż 36 spółek, z czego tylko jedna przeszła na rynek główny.

Warto też zastanowić się, kto jest tak naprawdę karany, gdy spółka jest wykluczana z obrotu. Czy to jest kara dla zarządu, albo dla głównego właściciela? Nie, bo zazwyczaj firma jest już „porzuconą wydmuszką”. Konsekwencje ponoszą mniejszościowi akcjonariusze, zostając z bezwartościowymi akcjami, których nie mogą zbyć. Co więcej, nie mogą strat zaliczyć do kosztów podatkowych.

Poza tym istotnym problemem NewConnect jest płynność. Nie może być traktowany poważnie rynek giełdowy, na którym połowa spółek to spółki groszowe, czyli tzw. penny stocks. Obecnie 84% obrotu generują na NC krajowi inwestorzy indywidualni, zagraniczni w ogóle tam nie zaglądają.

Zobacz także: Jak inwestować w akcje o niskiej płynności, takie jak na NewConnect

W pierwszej 15 spółek z NC z najwyższymi obrotami są głównie producenci gier...

Tak, bo spółki gamingowe mają szansę przejść na rynek główny. Inwestorzy interesują się ostatnio także spółkami związanymi z fotowoltaiką.

Do tej pory najwyżej z NewConnect zaszła spółka 11bit studios, która należy do indeksu mWIG40. Czy jakaś inna firma z NC pójdzie jej śladem?

To możliwe. Jest na rynku alternatywnym sporo ciekawych spółek gamingowych, biotechnologicznych czy kojarzonych z fotowoltaiką. W kontekście zmiany rynku obrotu mam dla inwestorów ciekawą informację wynikającą z moich badań. Najbardziej opłaca się kupić akcje spółki na NC i sprzedać jeszcze przed debiutem na rynku głównym. Anormalne skumulowane stopy zwrotu są dodatnie przed, a silnie negatywne po przejściu na GPW i utrzymują się przez wiele tygodni.

Ostatnio widać mały boom na crowdfunding. Czy to dobry pomysł, aby spółki pozyskiwały kapitał w crowdfundingu i dopiero potem wchodziły na NewConnect?

Każdy pomysł prowadzący do efektywnego pozyskania środków przez spółki należy ocenić pozytywnie. Tym bardziej jeśli zostanie to uregulowane i będzie pod kontrolą krajowej instytucji nadzorującej. Giełda też chce wspierać takie rozwiązanie i uruchomiła Programu Firm Partnerskich GPW - Partner Crowdfundigowy GPW. Taka droga pozyskiwania kapitału jest jednak obciążona dużym ryzykiem, czego świadomość powinny mieć osoby wspierające spółkę. Z drugiej strony to może oznaczać w przyszłości też większe rozdrobnienie akcjonariatu, a tym samym większą płynność akcji po debiucie na NewConnect.

Zostawmy już na boku NewConnect. Co Pan sądzi o rosnącej roli spółek Skarbu Państwa w WIG20? Czy to pomaga, czy szkodzi polskiemu rynkowi kapitałowemu?

Wydaje się, że to zjawisko szkodzi giełdzie. W ostatnich kwartałach spółki z udziałem Skarbu spisywały się bardzo słabo, ciągnęły indeks WIG20 w dół. Generalnie uważam, że własność prywatna jest czymś lepszym, niż państwowa. Niewykluczone, że ten duży udział państwa w WIG20 to jeden z głównych czynników słabości naszej giełdy - w stosunku do innych parkietów - która jest wyraźnie widoczna w ostatnich latach.

Mówiliśmy już o tym, że płynność polskiego rynku głównego i NewConnect to istotny problem odstraszający inwestorów zagranicznych od GPW. Jak go rozwiązać?

Wskazałbym na Program Wsparcia Pokrycia Analitycznego, uruchomiony przez GPW, jako szansę na zmianę w tym zakresie. Objęto nim 40 spółek z mWIG40 i sWIG80. Idea jest jak najbardziej słuszna, bo przyciąga do spółek inwestorów zainteresowanych ich wycenami. Problem w tym, że w tym programie pokrycie uzyskały spółki, które już je miały. Przykład? Eurocash, który już wcześniej był pokrywany przez aż 20 analityków. Program wymaga bezwzględnie modyfikacji.

Styczeń 2020 roku pokazał, że czasowo zapomniane małe i średnie spółki zachowują się lepiej, niż duże. To nimi interesują się inwestorzy, którzy być może dostrzegli ich niedowartościowanie. Problem w tym, że to może być zjawisko przejściowe. Ale inną drogę do zwiększenia płynności, niż dojrzewanie rynku - ale też animacja notowań czy wspieranie pokrycia analitycznego - trudno w tym momencie wskazać.

Podobno jest Pan aktywnym inwestorem. Czy można poznać Pana strategię? W co Pan inwestuje, w jakie sektory i spółki?

Ja bardziej gram, niż inwestuję.

O, to Pan spekuluje.

Tak, przyznaję. Poza tym skupiam się na wyszukiwaniu spółek po trendzie spadkowym, które są dość mocne fundamentalnie, a analiza techniczna ich kursu pokazuje, że jest szansa na odwrócenie złej passy z ostatnich okresów. Stronię od dużych spółek, koncentruję się na średnich i małych.

Czyta Pan Strefę Inwestorów?

Tak, zerkam dość często. Korzystam z waszych analiz.

Cieszymy się. Dziękuję za rozmowę.

--------------------------------------------------

Dr Roman Asyngier - Adiunkt w Katedrze Ubezpieczeń i Inwestycji UMCS w Lublinie. Swoje zainteresowania naukowe koncentruje na szeroko rozumianym funkcjonowaniu rynku finansowego, bada szczegółowo wpływ informacji i zdarzeń rynkowych na notowania instrumentów finansowych. Autor licznych prac naukowych, m.in. raportów o polskim ASO: „Ekonomiczne i prawne aspekty nieprawidłowości funkcjonowania rynku NewConnect. Ocena i propozycje zmian” (2013) oraz “10 Years of the NewConnect Market – Success or Failure?” (2018). Biegły sądowy w zakresie: giełda i obrót instrumentami finansowymi. Inwestor giełdowy.

Zobacz także: Gaming rządzi NewConnect - 7 z 10 najpłynniejszych spółek to producenci gier

Udostępnij