Przejdź do treści

udostępnij:

Kategorie

„Kubota to nie klapki, to styl życia” - rozmowa z Aliną Sztoch, współzałożycielką Kubota Wear

Udostępnij

„W utworzonej spółce podział był prosty. Reaktywatorzy będą prowadzić wszystkie bieżące działania, a założyciele marki wnoszą aportem do spółki znak towarowy, środki finansowe oraz know-how dotyczący importowania produktów z Chin. Do tej pory układ jest bardzo partnerski i świetnie się sprawdza” - odpowiada Alina Sztoch, współzałożycielka Kubota Wear.

Noszą je wszyscy, młodzi, starzy, prawnicy i nauczyciele. Produkty Kubota to niekwestionowany hit ostatnich miesięcy – czyli przenieśmy się do lat `90. W rozmowie z Aliną Sztoch, współzałożycielką marki Kubota Wear, dowiadujemy się o początkach współpracy z założycielami marki, fenomenie Kuboty, nowej kolekcji oraz planach giełdowych.

Wiola Hass: Na platformie CrowdConnect możemy znaleźć zapowiedź emisji akcji Kuboty. Czy to oznacza, że myślicie o wejściu na giełdę?

Alina Sztoch: Tak, już nawet nie myślimy, a jesteśmy na etapie przekształcania się w spółkę akcyjną. Przez cały proces prowadzi nas Dom Inwestycyjny INC. Domknięcie rundy finansowania pomostowego zajęło im dosłownie kilka minut, dlatego jesteśmy bardzo dobrej myśli przed zbliżającą się zbiórką crowdfundingową oraz upublicznieniem spółki na NewConnect. W ciągu 2-3 miesięcy podamy wszystkie szczegóły emisji.

Dlaczego chcecie zostać publiczną spółką?

Nie ukrywamy, że jest to marzenie Wiesława Michalskiego, założyciela marki. Poza tym, co bardzo ważne, Kubota to marka stworzona przez fanów, a nie marketerów. To fani ukuli claim marki „Kubota to nie klapki, to styl życia” oraz zbudowali wokół Kuboty niezwykle barwną i bogatą w znaczenia subkulturę. Niewiele marek może poszczycić się równie silną społecznością. W takim ujęciu, Kuboty są niczym dobro narodowe, a idea giełdy pięknie się w ten etos wpisuje. Marka dzięki upublicznieniu spółki w końcu wróci do jej fanów.

Oczywiście giełda to także sposób na pozyskanie niezbędnych środków na dalszy rozwój firmy. Rok 2020 był dla nas bardzo dobry. Udało nam się potroić przychody, dwukrotnie zwiększyliśmy ilość użytkowników na stronie (do 600 tys.) oraz ilość odsłon naszej strony (do 2 mln). Pieniądze z emisji pozwolą na pokonywanie kolejnych barier i jeszcze prężniejszy rozwój. Chcemy je przeznaczyć na zwiększenie stocku, budżetów reklamowych, rozszerzenie asortymentu oraz stworzenie modułu w naszym sklepie online do personalizacji klapków dla klienta detalicznego. W tym momencie mamy usługę personalizacji klapków kierowaną wyłącznie dla firm zamawiających ilości powyżej 25 szt. Naszymi klientami byli między innymi Google, Bolt, Harnaś, Asus czy YouTube. Marki dostrzegają, że personalizowane klapki to idealny prezent dla pracownika w dobie home office.

Uważamy, że usługa personalizacji klapków będzie cieszyła się równie dużą popularnością wśród klientów detalicznych. Jest nisza i chcemy to wykorzystać, tym bardziej że mamy szansę stać się jedyną w Europie firmą, która świadczyłaby tego typu usługi.

Wracając do giełdy i środków, które dzięki niej pozyskamy, to w zeszłym roku nie byliśmy w stanie zaspokoić popytu. W tym roku wyciągnęliśmy wnioski i ze stabilnym finansowaniem zamierzamy mocno przeć do przodu.

Zobacz także: „Koncentrujemy się na sprzedaży danych w postaci produktu, natomiast stopniowo ograniczamy ilość świadczonych usług” - mówi Piotr Prajsnar, prezez Cloud Technologies

W 2018 roku miała miejsce reaktywacja marki Kubota. Dlaczego zdecydowano się powrócić do marki?

W 2018 roku razem z Piotrem Kwiatkowskim, Asią Kwiatkowską oraz Wacławem Mikłaszewskim byliśmy grupą młodych przedsiębiorców, którzy chcieli stworzyć dochodowy i satysfakcjonujący biznes. Piotr miał pomysł na klapki z wymiennymi paskami. Stwierdziliśmy, że spróbujemy je sprototypować, mimo że nikt z nas nie miał doświadczenia w branży obuwniczej. Ostatecznie nie udało nam się stworzyć modelu klapków, na które jakikolwiek producent w Polsce dałby 2-letnią gwarancję. Nie chcieliśmy zmarnować wiedzy i kontaktów, które zdobyliśmy podczas prototypowania klapków z wymiennymi paskami, dlatego stwierdziliśmy, że zmieniamy model biznesowy i próbujemy dalej.

Po szybkiej burzy mózgów uznaliśmy, że najfajniejszym pomysłem na rozpoczęcie przygody w branży obuwniczej jest reaktywacja Kuboty. Całe szczęście, podobnie uważali właściciele znaku towarowego „Kubota”, którzy dali nam licencję na jego używanie przez okres 10 lat.

Jako nowi wspólnicy postawiliście na rebranding. Co na to założyciele marki? Czy mają wpływ na to jak produkty teraz wyglądają?

Po roku od reaktywacji doszliśmy do wniosku, że biznes ma duży potencjał, ale żeby dalej się rozwijać potrzebujemy dodatkowych środków finansowych. Rozpoczęliśmy rozmowy z potencjalnymi inwestorami. Wiele osób było poważnie zainteresowanych, ale to co ich powstrzymywało to to, że posiadaliśmy jedynie licencję na korzystanie ze znaku towarowego. W związku z tym wróciliśmy do rozmów z Wiesławem oraz Dorotą Michalskimi, właścicielami znaku i zaproponowaliśmy im jego odkupienie.

Okazało się, że Wiesław i Dorota od początku reaktywacji obserwowali nasze działania. Podobało im się to co robiliśmy i chcieli, jako inwestorzy, zostać częścią nowej Kuboty. To była dla nas idealna propozycja. Oprócz połączenia biznesowych potencjałów, był to też ważny przekaz dla fanów marki, że nowa Kubota = prawdziwa Kubota.

W utworzonej spółce podział był prosty. Reaktywatorzy będą prowadzić wszystkie bieżące działania, a założyciele marki wnoszą aportem do spółki znak towarowy, środki finansowe oraz know-how dotyczący importowania produktów z Chin. Do tej pory układ jest bardzo partnerski i świetnie się sprawdza. Wiesław oraz Dorota są ważną częścią spółki, ale to my reaktywatorzy, lepiej czujący bieżące trendy, decydujemy w jakim kierunku estetycznym i produktowym marka się rozwija.

kubota klapki gold

Jesteście rozpoznawalni na polskim rynku. Czy prowadzicie sprzedaż również na rynkach zagranicznych?

Planujemy rozpocząć sprzedaż za granicą, ale w tym roku jest na to jeszcze za wcześnie. Jeżeli wyjdziemy za granicę, to tylko ze spójną strategią sprzedażowo-marketingową i zapewnionym finansowaniem.

Oczywiście robimy małe przedbiegi, m.in. ostatnio weszliśmy na niemieckiego Amazona, ale nie jest to poparte szeroko zakrojonymi działaniami marketingowymi. Wychodzimy z założenia, że na wszystko w biznesie jest odpowiedni czas, a my w tym momencie, mamy jeszcze masę pracy do zrobienia na rodzimym podwórku.

Jednak jeżeli już myślimy o planach ekspansji, to kierujemy swoją uwagę w stronę Ukrainy, Rumunii i Węgier. Wydaje nam się, że te klienci na tych rynkach z łatwością zrozumieją filozofię marki i wartości, które prezentuje. Poza tym, są to jedne z prężniej rozwijających się rynków w Europie, otwarte na produkty z Polski.

Zobacz także: „Nadszedł czas zdrowych bilansowo spółek z branży stalowej” – mówi Łukasz Rudnik, analityk Trigon DM

Rodzajów klapków na Waszej stronie jest mnóstwo. Czy stawiacie teraz na sprzedaż poprzez kanał e-commerce?

Tak, zdecydowanie. Obecnie struktura przychodów kształtuje się u nas następująco: 50 % hurt, 50% e-commerce. W tym roku celujemy w stosunek 60% do 40% na korzyść sprzedaży online. Co ważne, niedługo będzie miała miejsce zupełnie nowa odsłona sklepu, zoptymalizowana pod kątem UX/UI. Jesteśmy przekonani, że to znacznie wpłynie na współczynnik konwersji, długość sesji i wartość koszyka.

Czyli myślicie o otwieraniu własnych sklepów stacjonarnych?

E-commerce to nasza główna droga rozwoju, ale chcemy ją wesprzeć organicznym, zrównoważonym wzrostem sieci punktów sprzedaży stacjonarnej. W perspektywie 2 lat mamy w planach otworzenie około 10 sklepów stacjonarnych w największych miastach w Polsce. Co więcej, już 1 czerwca otwieramy sklep w Galerii Poznania. W tym momencie mamy jeden sklep w Galerii Młociny w Warszawie, który współdzielimy z marką Chrum oraz wyspę handlową w Galerii Blue City w Warszawie. Mimo tego ciężkiego okresu pandemicznego, jesteśmy bardzo zadowoleni ze sprzedaży.

Wasze klapki były również dostępne w sklepach spożywczych jak Biedronka. Czy zamierzacie kontynuować współpracę z takimi sklepami?

Jak najbardziej. W tym roku planujemy jeszcze dwie promocje naszych klapków we wszystkich sieciach sklepów Jeronimo Martins. Każda promocja w Biedronce nie jest, jak niektórzy myślą, tylko jednorazowym dużym „strzałem” hurtowym, ale przede wszystkim, olbrzymim wzrostem sprzedaży w sklepie online www.kubotastore.pl.

O tym, jak udanym projektem jest współpraca z Biedronką, najlepiej świadczy fakt, że nasze promocje są z ich perspektywy uznawana za najlepsze akcje sprzedażowo-marketingowe w roku.

klapki red

Kubota to już nie tylko klapki, ale również skarpety, czapki oraz inne akcesoria. Jaki macie pomysł na dalszy rozwój marki?

Faktycznie w zeszłym roku znacznie rozszerzyliśmy asortyment. Wprowadziliśmy do oferty kilka nowych modeli obuwia, w tym sandały i japonki, a także akcesoria jak np. worki, nerki czy nasz obecnie największy bestseller – bucket haty. Sukces nowo wprowadzonych produktów oraz liczne zapytania fanów utwierdziły w nas przekonaniu, że jesteśmy gotowi na kolejny krok – wprowadzenie do oferty kolekcji odzieży. Nie ukrywamy, że od początku reaktywacji naszym największym marzeniem było stworzenie z Kuboty pełnoprawnego brandu obuwniczo-odzieżowego. I to się właśnie dzieje. Na przełomie maja i czerwca, po raz pierwszy w 25 letniej historii marki będziemy mieć premierę pełnoprawnej kolekcji odzieży, łączącej wygodę i estetykę lat 90. W kolekcji dostępne będą m.in. dresy, bawełniane bluzy i t-shirty zachowane w streetwearowej stylistyce pełnej sportowego luzu. Mam nadzieję, że kolekcja odzieży spodoba się nie tylko fanom marki, którzy znają ją od lat, ale także młodszym odbiorcom.

Nawiązujecie współprace z celebrytami oraz różnymi firmami i markami. Kto może zostać Waszym ambasadorem, jakimi wartościami przy wyborze się kierujecie?

Otwartością, luzem, dystansem do otoczenia czyli wartościami, które marka ogniskuje od ponad 25 lat. Kuboty mają w ogóle jedną wspaniałą właściwość, mając je na nogach mimowolnie wywołujemy uśmiechy ludzi z otoczenia. Osoby w Kubotach machają do siebie, zagadują. W końcu Kubota to nie klapki, to styl życia.

Mimo że marka stała się hitem, jak podchodzicie do memów na temat „kubotów” oraz utartemu wizerunkowi skarpetek podciągniętych do połowy łydki w Waszych klapkach?

W oficjalnych kanałach marki odchodzimy od tej estetyki, z tego względu, że od momentu reaktywacji staliśmy się firmą z branży modowej. Obecni klienci nie kupują już naszych produktów wyłącznie po to żeby się pośmiać, tylko po to żeby użyć ich jako pełnoprawnego elementu stylizacji.

Oczywiście nadal istnieją grupy fanowskie Kuboty, m.in. Wielka Loża Kuboty, gdzie materiały graficzne nawiązują do memów i tej, chwilami niechlujnej, estetyki z lat 90. Nie mamy z tym problemu, nie chcemy na siłę zmieniać tych rzeczy, które są elementami tożsamości marki i ważną częścią jej historii.

Zobacz także: „W tym roku, kluczowe jest połączenie z K&K Herbal i wprowadzenie na rynek True Games Sindicate” rozmowa z Patrykiem Jasińskim CEO True Games

Udostępnij