Cena akcji dąży do zera. Warto o tym pamiętać, szczególnie w trakcie koronahossy
Drzewa nie rosną do samego nieba. Ceny akcji też nie. Warto o tym pamiętać w czasie koronahossy.
Obecnie na większości rynków giełdowych trwa korekta – co najmniej korekta – w koronahossie. To, co stało się na rynkach akcji od połowy marca do połowy września zaskoczyło wielu doświadczonych inwestorów. Masy weszły na giełdę z pieniędzmi, swoje dołożyli giganci tacy jak SoftBank – zajmując wielkie pozycje na wzrost akcji spółek technologicznych – i w ten sposób powstała wielka hossa.
Efekt? Pomimo marcowego krachu – który był najbardziej dynamiczny w historii - tak prezentują się stopy zwrotu z wybranych indeksów giełdowych za ostatnie 12 miesięcy:
- Nasdaq Composite (USA): +41,6%
- KOSPI (Korea Płd.): +17%
- S&P500 (USA): +16%
- OMX Stockholm (Szwecja): +14%
- TASI (Arabia Saud.): +5,1%
- DAX (Niemcy): +7%
- Nikkei (Japonia): +9,6%
„Świeżaki” na roller-coasterze
Na rynek weszło wielu niedoświadczonych inwestorów. Wielu z nich ma na rachunkach dwu lub trzycyfrowe zyski. Czy akcje będą drożały w nieskończoność – pyta wielu. I odpowiada to, co chce usłyszeć: tak.
Niestety, drzewa nie rosną do samego nieba, a akcje nie drożeją w nieskończoność. Historia nie zna przypadku spółki, która od momentu wejścia na giełdę tylko zyskuje na wartości. Niedoświadczeni inwestorzy przeżyją niejeden giełdowy roller-coaster.
Pierwsze ostrzeżenie dla „świeżaków” przyniosła ze sobą wrześniowa korekta (?). Podczas niej od historycznego maksimum odpadło już wiele walorów, które były hitami ostatnich miesięcy. Kurs spółki Wayfair spadł o 23% od szczytu, po tym jak urósł o 1 000% od początku marca. Zoom został już przeceniony o 19%, a DocuSign o 20%.
Nawet jeśli te spółki mają przed sobą rzeczywiście świetlaną przyszłość, to „świeżaki” już wiedzą, że ich kursy nie będą rosły bez przystanku.
Notowania Wayfair, Zoom i DocuSign w 2020 roku
Zobacz także: Inwestowanie w wartość jeszcze wróci do łask – twierdzi kanadyjski Warren Buffett, czyli Prem Watsa
Nawet giełdowe lokomotywy mają przystanki
Problem w tym, że kursy tych spółek mogą w pewnym momencie zaliczyć potężną przecenę. Mało kto wytrzymuje 60-90% obsunięcia na cenie akcji. A tak głębokie korekty wcale nie są rzadkością.
Obecnie najwyżej wyceniania spółka na świecie to Apple. Od początku lat 80-tych cena jej akcji poszła w górę o około 120 000%, czyli o 19,5% średniorocznie. Problem w tym, że pod drodze kurs zaliczył korektę głęboką na mniej więcej 70%. I to nie raz, ale trzy razy! A także szereg mniejszych korekt, takich po 30-50%.
Notowania Apple w latach 80-tych XX wieku
Źródło: macrotrends.net
Notowania Apple w latach 1990-2010
Źródło: macrotrends.net
Idźmy dalej. Facebook debiutował w 2012 roku i od tamtej pory jego wycena zwiększyła się 6-krotnie. Jednak pod drodze kurs spółki Marka Zuckerberga zaliczył trzy mniej więcej 35-procentowe korekty, a po debiucie spadł o 53%!
Historia notowań spółki Facebook
Źródło: macrotrends.net
Netflix od debiutu w 2002 roku urósł na wycenie już 43 000%, ale po drodze zaliczył dwa krachy po 75%! Dziś zapewne niewielu o tym pamięta. Oprócz tych, którzy kupili akcje przed tymi krachami…
Spójrzmy jeszcze na jakąś amerykańską spółkę spoza sektora technologicznego. McDonald’s od początku lat 70-tych XX wieku urósł na wycenie o 31 000%, ale po drodze zanotował dwa obsunięcia po – bagatela - 65%!
No a teraz popatrzmy na polską giełdę i wielki hit ostatnich lat, czyli CD Projekt. Może już niewielu o tym pamięta, ale całkiem niedawno, czyli w okresie wrzesień-listopad 2018 roku kurs producenta gry Wiedźmin zanurkował o -42%. Podczas marcowego koronakrachu spadł o 38%.
Czemu nawet dobre spółki od czasu do czasu przeżywają tak mocną przecenę? Ponieważ ich kursy są wynoszone na północ na fali optymistycznych oczekiwań lub pozytywnego rynkowego sentymentu. Gdy oczekiwania są zawiedzione - lub gdy dochodzi do nieoczekiwanego zdarzenia, negatywnego dla spółki - baloniki pękają. Czasami na chwilę, czasami na dłużej, czasami na zawsze.
Jakie jest rozwiązanie tego problemu? No cóż, trzeba się nauczyć ciąć straty albo… przetrzymywać tak duże obsunięcia na kapitale. Przy czym to drugie rozwiązanie jest o wiele bardziej ryzykowne, niż to pierwsze. Bo pamiętajmy, że żywot spółki – tak jak ludzkie życie – nie trwa wiecznie. Każda spółka kiedyś zakończy działalność, a jej wartość spadnie do zera.
Autor inspirował się tekstem „Why Even the Best Stocks Have to Crash” Bena Carlsona.