Coraz więcej sygnałów, że kończy się era spółek wzrostowych, a nadchodzi era spółek value
Padają jak muchy fundusze inwestujące w wartość, jak przed pęknięciem bańki internetowej w 2000 roku. Eksperci uważają, że kapitał przepływa już od sektora growth do value.
Został zamknięty słynny fundusz inwestujący w wartość IVA Fund i od tamtej pory spółki value dobrze performują. Czy to był sygnał kontrariański - jak zamknięcie funduszu Tiger Management Juliana Robertsona w marcu 2000?
Fundusze inwestujące w wartość rzucają ręcznik
Zapewne w Polsce niewielu zna nazwisko Charles de Vaulx. Jest to inwestor i zarządzający, który jako miłośnik i naśladowca Warrena Buffetta wiele lat temu założył rodzinę funduszy IVA inwestujących w spółki value (nisko wycenione). Kilka miesięcy temu zamknął jeden z funduszy – IVA World. Powód? Spółki value przynosiły tak nikłe zyski inwestorom, że ci po prostu zaczęli wypłacać pieniądze z funduszu de Vaulxa.
Problem w tym, że odkąd de Vaulx zamknął swój fundusz, kursy spółek na które miał ekspozycję zaczęły piąć się na północ. Od końca stycznia 2021 roku – czyli w ledwie 3 miesiące – pozycje z TOP 10 tegoż funduszu urosły średnio o 18%, bijąc na głowę S&P500 czy MSCI AC World Index, wskazują analitycy portalu MarketWatch.
Wiele wskazuje na to, że historia się powtórzyła. Słynny fundusz inwestujący w wartość został zamknięty w dołku cyklu, po latach dominacji spółek growth. Taka historia miała już miejsce 20 lat temu. Pod koniec marca 2000 roku zostały zamknięte wszystkie fundusze Tiger Management – firmy inwestycyjnej słynnego Juliana Robertsona. Zwrócił on 6 mld USD inwestorom i utyskiwał, że nikt nie interesuje się spółkami value, a wszystkie pieniądze płyną w kierunku spółek wzrostowych, czyli głównie technologicznych. Wtedy właśnie, w marcu 2000 roku, uformował się szczyt bańki internetowej. Na trwałe przebicie przez tamten szczyt indeks Nasdaq Composite musiał pracować aż 16 lat.
Zobacz także: UiPath – rumuński cud technologiczny. Spółka rewolucjonizująca pracę biurową weszła na NYSE
Kapitał już płynie od growth do value
Coraz większa rzesza ekspertów wskazuje, że właśnie trwa przesilenie w walce między value a growth. Ryan Detrick z FINRA pokazał niedawno na Twitterze być może jeden z najważniejszych wykresów dla portfeli inwestorów w 2021 roku: zmieniającą się relację między spółkami value i growth.
Growth has bounced versus Value recently, but this is still a major topping pattern.
— Ryan Detrick, CMT (@RyanDetrick) April 26, 2021
Also, this ratio is now right near previous support, so in theory should be resistance.
This could be one of the more important charts for portfolios in '21. pic.twitter.com/aDZ3UcD3nJ
Analitycy BNP Paribas zwrócili uwagę w swoim badaniu, że w ciągu kilku ostatnich lat spółki value zachowywały się o wiele gorzej od spółek growth, ale jest jeden wskaźnik, który sugeruje, że ta sytuacja dobiega końca. Chodzi o spread między średnią wyceną spółek value a wyceną najdroższych spółek value. Jest on ekstremalnie duży, a podobna sytuacja miała miejsce w 2000 roku, gdy pękała bańka internetowa i zaczynał się znakomity okres dla spółek value. „Prawdopodobieństwo, że ten spread będzie się zmniejszał jest największe od 20 lat. Tymczasem, jak się łatwo domyślać, spółki value w takim okresie zmniejszania się spreadu okazują się świetną inwestycją. Rekomendujemy, by inwestorzy w wartość nie kapitulowali teraz. Po wielu chudych latach mogą bowiem przyjść w końcu lata tłuste” – stwierdzili analitycy BNP Paribas.
Spread w sektorze value
Źródło: BNP Paribas
Warto też dodać, że wedle firmy inwestycyjnej GMO w najbliższych 7 latach spółki value będą najlepszą kategorią aktywów. A dokładniej rzecz biorąc – spółki value z rynków wschodzących.
Prognoza dla wybranych klas aktywów na 7 lat
Źródło: GMO