Przejdź do treści

udostępnij:

Kategoria:

Profesor Ibbotson idzie z duchem czasu. Stworzył nową metodę wyceniania spółek na podstawie ich popularności

Udostępnij

Gdyby inwestorzy byli idealnie racjonalni, to nie kupowaliby akcji spółek nadmiernie ryzykownych. Ale nie są, więc kupują akcje spółek wzrostowych, które są z jakichś powodów popularne, a to nie jest najlepsze podejście do inwestowania – uważa legendarny prof. Roger G. Ibbotson.

Gwiazdy trzeba dostrzegać, zanim zaczną świecić pełnym blaskiem. Taką prostą strategię inwestycyjną zaleca Roger G. Ibbotson, professor finansów z Yale School of Management, którego nazwisko wymieniane jest jednym tchem z takimi, jak Eugene Fama, Harry Markowitz, Aswath Damodaran czy Nassim Nicholas Taleb. Ibbotson był ostatnio gościem 72 dorocznej konferencji CFA Institute.

Okazje to niemedialne spółki mocne fundamentalnie

Według Ibbotsona, na rynku – nieważne czy chodzi o rynek lekarstw, odzieży, czy o giełdę – działają podobne mechanizmy. „Coś, co jest popularne, jest droższe od tego, co nie jest popularne, nawet jeśli nie jest lepsze. Popularna akcja ma wyższą cenę od porównywalnej niepopularnej, ale niekoniecznie wyższą oczekiwaną stopę zwrotu” – zauważa Ibbotson.

Według Ibbotsona, na popularność spółki składają się trzy zmienne:

  • wartość marki;
  • przewaga konkurencyjna;
  • reputacja rynkowa.

Naukowiec wskazuje, że do mierzenia reputacji spółki przydatne mogą być m.in. rankingi takie jak Best Global Brands opracowywany przez firmę Interbrand, portale typu Morningstar czy ankiety dotyczące postrzegania firm przez klientów przeprowadzane m.in. przez agencję Nielsena.

Prof. Ibbotson wskazał, że w gronie najbardziej popularnych spółek zazwyczaj znajdują się spółki wzrostowe. Dlaczego? Dlatego, że ludzie uwielbiają dobre historie i lubią zwycięzców. Szybko rosnące spółki zazwyczaj zyskują również szybko na wycenie. „Tymczasem spółki zdrowe fundamentalnie, spółki mocne swoją wartością wewnętrzną, często nie są medialne. A ich kursy zachowują się ospale, nie błyszczą tak, jak notowania spółek wzrostowych. To dlatego okazji inwestycyjnych trzeba szukać w spółkach silnych fundamentalnie” – uważa prof. Ibbotson.

Prof. Ibbotson podkreśla, że spółki wzrostowe są popularne, chociaż jako aktywa mają zaszyte w sobie spore ryzyko. Ryzyko jest niepopularne. Jednak inwestorzy popełniają błędy behawioralne i nie doceniają ryzyka, które zazwyczaj przesłonięte zostaje pozytywnymi wizjami rozwoju biznesu spółek wzrostowych. „Ten mechanizm to najlepszy dowód na to, że racjonalność inwestorów jest ograniczona, że popełniają błędy behawioralne” – podsumowuje prof. Ibbotson.

Zobacz także: Inwestując na polskiej giełdzie w indeksy nie zdywersyfikujesz się geograficznie

Model wyceny spółek na podstawie popularności

Ibbotson chcąc przekształcić swoją luźną teorię w praktykę zaproponował model PAPM (Popularity Asset Pricing Model). Jest to sposób wyceny spółek biorący pod uwagę ich popularność, a nie np. korelację zysku do ryzyka (jak w modelu CAPM). Jak wskazuje Ibbotson, jest to model biorący pod uwagę ograniczoną racjonalność inwestorów. Model CAPM zakłada bowiem idealną racjonalność inwestorów, którzy patrzą tylko na ryzyko – uważa naukowiec z Yale School of Management.

PAPM-table

Co ciekawe, wedle relacji zamieszczonej na blogu CFA Institute, pomysł Ibbotsona na stworzenie nowego modelu wyceny przedsiębiorstw spotkał się z ciepłym przyjęciem widzów.

- Zawsze miałem odczucie, że model CAPM jest niepełny, że pomija jakieś ważne kwestie. Wydaje się, że model PAPM nie tyle zastępuje CAPM, co go w bardzo rozsądny sposób uzupełnia, dając bardziej realistyczny pogląd na sytuację spółki – stwierdził Timothy Nuding, zarządzający w firmie Prosperity Capital Services.

Niektórzy narzekali jednak, że model Ibbotsona nie został zaprezentowany w szczegółach. Być może musi jeszcze zostać dopracowany. Jest to wielce prawdopodobne, bo niedawno Ibbotson zaczął się poważnie interesować tym tematem. Napisał nawet książkę „Popularity: A Bridge Between Classical and Behavioral Finance”, której streszczenie można przeczytać TUTAJ.

41bwAmhCBFL._SY346_

Koncepcja Ibbotsona przypomina prostą i brutalną prawdę: inwestowanie jest proste, ale nie jest łatwe. Efektywne inwestowanie wymaga poświęceń, analiz, wysiłku, a także sporej dozy szczęścia. W końcu nie jest łatwo wyselekcjonować spółki mocne fundamentalnie, które w przyszłości staną się popularne – a takie właśnie dają szansę na największy zarobek.

Zobacz także: Millenialsi staną się wkrótce kołem zamachowym gospodarki. W jakie spółki inwestować, aby na nich zarobić?

Udostępnij