Przejdź do treści

udostępnij:

Kategorie

"Dziel się tym co masz, a będzie ci dane" radzi 96-letnia Frances Ballantyne, która przeżyła kilkanaście kryzysów

Udostępnij

Pracujcie z pasją, oszczędzajcie, inwestujcie i kupujcie tylko dobrej jakości rzeczy – radzi 96-letnia mieszkanka Nowego Jorku Frances Ballantyne.

Bardzo często na łamach Strefy Inwestorów przytaczamy mądrości wypowiadane przez znanych inwestorów, którzy często dorobili się wielkich majątków. Ale dziś postanowiliśmy zacytować 96-letnią Frances Ballantyne, która może nie osiągnęła wielkiego sukcesu finansowego, ale idzie przez swoje długie życie na tyle dziarsko, że była gościem podcastu Barron’s Live.

Pieniądze są ważne, a jeszcze ważniejsze jest dzielenie się

Frances Ballantyne przeżyła w swoim życiu wiele, łącznie z Wielkim Kryzysem lat 30-tych oraz II wojną światową. Mieszkała w niebezpiecznym Nowym Jorku lat 80-tych. Teraz, jak wszyscy, doświadczyła globalnej pandemii. Jest do dziś osobą zdrową, zarówno w sensie fizycznym, jak i finansowym.

Prowadzący podcast zapytał jaki okres w jej życiu był dla niej najcięższy i dlaczego. „Dla mnie najtrudniejszym czasem był okres za J. Cartera (prezydent USA 1977-81), gdy nie było nadziei. Nadzieja jest bardzo ważna w życiu. Trzeba mieć nadzieję, trzeba mieć marzenia” – stwierdziła Ballantyne. Podkreśliła, że były w jej życiu trudne momenty - bo np. podczas II wojny światowej mieszkała na wsi, w małym mieszkaniu bez ciepłej wody, dzieląc je z dwiema koleżankami – ale ona nigdy nie traciła wiary, że kiedyś trudny okres się skończy i będzie lepiej.

96-latka przyznała, że pieniądze są ważną rzeczą w życiu, ale nie najważniejszą. „Moja mama, która była ciężko pracującą kobietą, nauczyła mnie, że należy pomagać innym i dzielić się z innymi, a wtedy los będzie sprzyjał. I rzeczywiście: starałam się tak postępować i zawsze byłam w dobrej sytuacji. Zawsze dzieliłam się swoimi nadwyżkami z innymi, dawałam sporo Armii Zbawienia w ramach działalności charytatywnej” - powiedziała.

Zapytana o najlepszą decyzję finansową, podjętą w życiu, stwierdziła, że był to zakup domu na Manhattanie. „Kupiliśmy go z mężem w 1977 roku za 100 000 USD. I z biegiem czasu okazało się to fantastyczną inwestycją, bo nowojorskie nieruchomości bardzo podrożały. Potem zbudowaliśmy jeszcze jeden dom, na Block Island i to też był dobry ruch” – wspomina 96-latka.
 

All-Transactions House Price Index - New York

All-Transactions House Price Index

Źródło: FRED
 

Zapytana o najgorszą decyzję finansową, odpowiedziała: „Kiedyś, gdy byłam jeszcze relatywnie młodą osobą, powierzyłam swoje pieniądze pewnemu doradcy finansowemu i nie nadzorowałam jego działań. Nie wgłębiłam się w mechanizmy działania rynku finansowego. Tymczasem trzeba pilnować swoich pieniędzy, nie można ich powierzać w zarządzanie komuś innemu”.

Przyznała, że pieniądze są w życiu ważne. „One są ważne, bo dają wolność, niezależność i swobodę wyboru. Warto oszczędzać i inwestować, bo to jest droga do wolności, a wolność równa się dobremu życiu” - stwierdziła. Jej mąż był maklerem i inwestował na własną rękę, więc Ballantyne poczuła w swoim życiu pozytywną moc oszczędzania, inwestowania i procentu składanego.

Poradziła także, by kupować tylko rzeczy dobrej jakości. „Nauczyła mnie tego moja mama, która mówiła, że trzeba kupować rzeczy dobrej jakości, a nie tanie, bo biednych ludzi nie stać na tanie rzeczy. Warto zapłacić więcej, ale mieć przedmiot, który będzie dobrze służył przez dłuższy okres czasu, niż ten tańszy, który będzie służył krócej. Nie warto też poddawać się modom, bo kupowanie modnych rzeczy oznacza, że przepłacamy” – stwierdziła.

Zobacz także: Problemy China Evergrande wywołały spadki na giełdzie, bo firma ma nominalny dług większy, niż wiele państw

Praca nadaje życiu sens

Co ciekawe, Frances Ballantyne w trakcie swojego długiego życia miała kilka karier zawodowych. Zaczynała jako aktorka. Potem pracowała jako fundraiser w fundacji, czyli zajmowała się pozyskiwaniem środków finansowych od sponsorów. Następnie redagowała pismo dla pracowników sektora chemicznego. Na końcu pracowała znowu w sektorze NGO, w różnych fundacjach.

„Każdemu, kto wchodzi na nową ścieżkę kariery lub rozpoczyna pracę na nowym stanowisku radzę, by starał się to robić z ciekawością i entuzjazmem. Jeśli nie będzie na początku tego pozytywnego nastawienia, to potem może się zrobić ciężko” – stwierdziła Ballantyne.

96-latka przeszła na emeryturę dopiero w wieku 85 lat. „Ostatnie 20 lat pracowałam tylko po 3 dni w tygodniu, ale musiałam to robić, bo miałam poczucie, że służę społeczeństwu. Pracowałam w fundacjach charytatywnych. Miałam tam też styczność z młodymi ludźmi, co bardzo pozytywnie na mnie wpływało. Zalecam nie przepracowywać się, ale pracować tak długo, jak się da, bo praca daje poczucie sensu i spełnienia” – podkreśla Ballantyne.

Zobacz także: Zbyt dużo taniego pieniądza jest na rynku, inwestorzy powinni być już ostrożni – radzi Howard Marks

Udostępnij