„Potrzebny jest okrągły stół podmiotów, które mogą uratować GetBack” – rozmowa z Krzysztofem Mazurkiem, prezesem Altus TFI
Wycena Altus TFI spadła w rok o około 37%, do 415 mln zł. To m.in. pokłosie afery GetBack, w którą Altus TFI niejako mimochodem zostało wmieszane. Jak radzi sobie z tym Altus TFI, jakie są jego plany, jak widzi przyszłość towarzystwa jego nowy prezes – porozmawialiśmy z Krzysztofem Mazurkiem.
Piotr Rosik (Strefa Inwestorów): Altus TFI wezwało GetBack do rozwiązania umowy sprzedaży EGB Investments opiewającej na ponad 200 mln zł. Czy spodziewa się Pan, że to wezwanie będzie skuteczne?
Krzysztof Mazurek (prezes Altus TFI): Negocjacje trwają. Dopóki tak jest, to nie mogę zbyt wiele mówić na ten temat, aby nie zakłócać procesu. Myślę, że już niedługo - raczej w najbliższych dniach, niż tygodniach - obie strony podpiszą stosowne oświadczenia woli i będziemy mogli powiedzieć więcej na temat ewentualnego rozliczenia tej transakcji.
To chyba rzadko spotykania sytuacja na polskim rynku finansowym, rozwiązywanie umowy o tak dużej kwocie...
Co do zasady, nie ma takiej umowy, której się nie da rozwiązać i rozliczyć. Nie śledzę całej historii rynku finansowego, ale myślę, że bywały już sytuacje, iż strony nie osiągając swoich celów rozwiązują umowę. Dla nas sprawa sprzedaży EGB Investments była i jest transparentna, co pokazaliśmy w białej księdze tej transakcji. Jako zarządzający spółką poszliśmy krok dalej i zaoferowaliśmy odkupienie EGB Investment, czyli tego co zostało po wchłonięciu tej spółki przez GetBack. Uważamy, że na bazie tych aktywów, możemy w oparciu o posiadany know-how, system informatyczny, i właściwych ludzi zbudować i rozwijać firmę windykacyjną, jak to rok temu robiliśmy z sukcesem z EGB, przed sprzedażą jej GetBack.
KNF pracuje nad wyjaśnieniem sytuacji wokół GetBacku. Jednym z wątków jest podejrzenie niewykonywania przez zarząd Altusa bieżącego nadzoru nad działalnością funduszy powierzonych w zarządzanie GetBackowi. Jak pan to skomentuje?
Zajmowaliśmy stanowisko w tej kwestii. Traktujemy te informacje jako doniesienie medialne, a nie fakt. Podejrzenie zostało rzucone wówczas na kilka TFI. Zapewniam, że jako Altus TFI, nie dostaliśmy zawiadomienia w tej sprawie od KNF.
Od kilku miesięcy jest burza medialna w sprawie GetBack. W tym czasie wiele podawanych informacji, zwłaszcza tych dotyczących Altus TFI, nie miało pokrycia w rzeczywistości. Rozumiem zainteresowanie mediów, ale część z nich przesadziła w poszukiwaniu i wskazywaniu winnych tej sytuacji. Dlatego systematycznie prostujemy fałszywe informacje, wobec opornych będziemy kierować sprawy do sądu, a przede wszystkim staramy się rzetelnie informować naszych klientów i partnerów biznesowych. Po publikacji 25 czerwca białej księgi dotyczącej sprzedaży EGB na rzecz GetBack, która w rzetelny sposób pokazuje transakcję, a przede wszystkim transparentność działań Altus TFI, widać że zdecydowana większość informacji, jakie się o nas ukazały, to fake newsy. Na szczęście sytuacja się uspokaja.
Czy bieżąca współpraca biznesowa z GetBack w jakiś sposób jest wciąż kontynuowana? Co stanie się z funduszami sekurytyzacyjnymi dotąd obsługiwanymi przez GetBack?
Obecnie fundusze są obsługiwane i przez GetBack, i przez innych serwiserów, którzy mają się nimi zajmować w przyszłości. Jeżeli rozwiążemy z GetBack umowę w sprawie sprzedaży EGB, to ich obsługę przejmie inna firma windykacyjna. Jeśli nie dojdzie do rozwiązania umowy, to wtedy ocenimy, czy GetBack będzie wystarczająco sprawny operacyjnie, aby zapewnić nam serwis i odzyski na odpowiednim poziomie. Zwracam uwagę, że w tej chwili GetBack - choć jest spółką w trudnej sytuacji - to nadal funkcjonuje i ciągle można i powinno się go uratować.
Zarządzający Altus TFI odkupili od funduszy obligacje GetBack o wartości nominalnej 23 mln zł. Dlaczego zdecydowali się na taki krok?
To były wyłącznie obligacje EGB, które po sprzedaży tej spółki stały się obligacjami należącymi do GetBack, a nie papiery wyemitowane bezpośrednio przez GetBack. Zarządzający Altus TFI skupowali te papiery na własny rachunek od końca roku 2017 do momentu publikacji sprawozdania finansowego. Doszliśmy do wniosku, że trzeba zdjąć ryzyko z klientów funduszy, bo sytuacja GetBack zaczynała się robić trudna.
Które dokładnie osoby odkupiły te obligacje EGB?
To osoby związane z naszą spółką. Kto konkretnie, moim zdaniem nie ma znaczenia z punktu widzenia inwestorów i certyfikatariuszy. Dla nich najważniejsze jest to, że zdjęliśmy z nich całe ryzyko.
KNF pracuje nad nowymi regulacjami, aby podobne sytuacje jak Getback się nie powtórzyły. Jakich zmian Pan by oczekiwał? Jakie wnioski z afery Getback powinien wyciągnąć rynek, inwestorzy i zarządzający?
Nie da się wyeliminować ryzyka z prowadzenia działalności gospodarczej. Potrzebny jest przede wszystkim zdrowy rozsądek inwestorów, bo należy pamiętać, że emitenci zawsze mogą zacząć mieć kłopoty ze spłatą długów. Dlatego inwestorzy, kupując aktywa, muszą pamiętać o dywersyfikacji, czyli rozpraszaniu ryzyka. Tym bardziej, że sytuacja na Polskim rynku jest trudna.
Oczywiście, w przypadku GetBack zaskakuje skala emitenta, a więc i skala problemu, jaki dotknął cały rynek. Być może głowy popiołem powinny posypać instytucje, które oferowały obligacje GetBack klientom indywidualnym, przedstawiając je jako bardzo bezpieczny instrument o wysokiej stopie zwrotu, co się wyklucza. Kilka pomysłów na zapobieżenie takim sytuacjom w przyszłości przedstawiła ostatnio Izba Domów Maklerskich. Część z nich warto wdrożyć.
W tym miejscu chciałbym zwrócić uwagę, że klienci TFI nie ucierpieli na aferze GetBack tak bardzo, jak ci inwestorzy, którzy kupowali papiery dłużne windykatora na własną rękę. Zarządzający TFI nie mogli pozwolić sobie na duży poziom koncentracji na obligacjach jednej spółki, więc przy obecnych kłopotach GetBack, straty uczestników i certyfikatariuszy funduszy były bardzo ograniczone.
Czy rynek obligacji korporacyjnych podniesie się po aferze GetBack?
Rzeczywiście widać znaczne pogorszenie sentymentu do obligacji korporacyjnych. Nawet duzi emitenci mają problemy z uplasowaniem nowych emisji. A trzeba pamiętać, że gros polskich spółek ma model biznesowy wymagający finansowania zewnętrznego. Nie wyobrażam sobie więc sytuacji, aby w długim terminie rynek tych papierów dłużnych się załamał. Możliwe jest jednak, że niektóre spółki będą miały problemy z rolowaniem długu, i jeśli nie zmienią struktury bilansu, mogą wpaść w tarapaty.
Dlatego bardzo ważne jest, aby historia GetBack zakończyła się dobrze, a nie upadkiem. Potrzebny jest okrągły stół podmiotów, które mogą uratować GetBack i wesprzeć tą spółkę finansowo. Sami gotowi jesteśmy uczestniczyć w tym procesie, ale do tego potrzebna jest szersza koalicja podmiotów, które działają odpowiedzialnie, chcą długoterminowego stabilnego rozwoju rynku kapitałowego w Polsce, a nie patrzą na niego krótkowzrocznie, wyłącznie przez pryzmat swoich zysków.
Jakie podmioty ma Pan na myśli?
Przede wszystkim mam na myśli fundusz Abris, czyli głównego akcjonariusza GetBack. Szczerze mówiąc, ja nie dostrzegam dużej aktywności tego podmiotu, a czas i właściwe działania naprawcze są kluczowe. W proces sanacji mogłyby zaangażować banki, TFI, biura maklerskie, inne fundusze private equity. Swoisty patronat nad tym procesem mogłaby sprawować KNF. Nie można zamykać oczu i liczyć, że jakoś to będzie, bo zobowiązania GetBack ciągle rosną.
A co z samą branżą zarządzania wierzytelnościami? Kruk ogłosił niedawno przegląd opcji strategicznych. Czy polski rynek windykacyjny najlepsze ma za sobą?
Decyzja Kruka jest zapewne pochodną obecnie nienajlepszego klimatu firm windykacyjnych i zarządzających wierzytelnościami, po dużych turbulencjach w jakie wpadł GetBack. Pamiętajmy, że podmioty z branży wierzytelności są uzależnione od finansowania zewnętrznego, więc trudno się dziwić, że nawet Kruk - niekwestionowany lider tego rynku, fundamentalnie zdrowa spółka - próbuje znaleźć sobie wyjście awaryjne na przyszłość.
Natomiast proszę zwrócić uwagę, że wyceny portfeli wierzytelności na rynku polskim w trakcie ostatniego roku spadły o około 20-25%. To automatycznie sprawia, że rentowność branży zarządzania wierzytelnościami dla nowych inwestycji skoczyła dynamicznie w górę.
Czy zamieszanie wokół Getback wyjdzie na dobre, czy na złe, polskiej giełdzie w długim terminie?
Wiązanie kiepskiej koniunktury z kłopotami GetBack nie jest uzasadnione. Na GPW przede wszystkim brakuje nowego kapitału. Inwestorzy mają też zbyt gorące głowy. Proszę popatrzeć, jak dużo spółek z warszawskiego parkietu - które mają stabilny biznes, i mogą się pochwalić rosnącymi przychodami i zyskami - jest dzisiaj wycenianych w okolicach wartości księgowej, podczas gdy na innych giełdach wskaźniki C/WK są kilkukrotnie wyższe. Mimo to inwestorzy sprzedają ich akcje, często ze stratą. Popełniają bardzo duży błąd.
Czyli jest Pan optymistą co do wycen spółek z GPW w średnim i długim terminie?
Uważamy w Altus TFI, że wartość relatywna polskich spółek, w szczególności małych, powinna rosnąć. Wyceny spółek z GPW są generalnie na niskim poziomie a niektórych na bardzo niskim. To widać po fakcie, że małe spółki mogą pochwalić się bardzo wysokimi stopami dywidendy. To jest nowość na polskim parkiecie, a wynika z tego, że wyceny nominalne papierów są bardzo niskie.
Oczywiście, jeśli na największych rynkach giełdowych zacznie się bessa, to wyceny polskich spółek nie będą rosnąć. Ale być może tempo spadku cen akcji polskich będzie o wiele niższe, niż akcji zagranicznych. Obecna sytuacja jest niezwykle ciekawa, z punktu widzenia długoterminowego inwestowania szczególnie w strategii long/short.
Zobacz także: Widzimy duży sens w łączeniu firm Skarbiec i Trigon - rozmowa z Ewą Radkowską-Świętoń, prezesem zarządu Skarbiec Holding
Jaką macie ekspozycję na akcje, jeśli chodzi o cały portfel Altus TFI? Jaki jest udział gotówki w portfelu i jak się te liczby mają do średniej historycznej?
Biorąc pod uwagę, że większość naszych funduszy jest akcyjna, to mamy bardzo duży udział gotówki w portfelu, około 40%, i systematycznie go powiększaliśmy. Po to, by nie być pod presją, i by mieć pieniądze na zakupy, jak będą się pojawiać super okazje. Hossa, na świecie może potrwać jeszcze kilka miesięcy, a może 2-3 lata, ale pewne jest, że jesteśmy bliżej jej końca, niż jej środka. Chcemy mieć niską alokację w akcjach. Czekamy na pojawienie się niezwykłych okazji inwestycyjnych, czyli znacząco niedowartościowanych spółek, co najczęściej dzieje się w czasie bessy.
Widać, że w ostatnich tygodniach zarząd kupuje papiery Altus TFI. Jak powinni to interpretować inwestorzy?
Taka sytuacja ma miejsce nie tylko w przypadku Altus TFI. Widać, że insiderzy kupują akcje spółek z GPW. Zachowują się dokładnie odwrotnie, niż przeciętni inwestorzy, bo uważają, że niektóre spółki są już znacząco przecenione, w stosunku do ich realnej wartości.
Ostatnie miesiące są ciężkie dla funduszy absolutnej stopy zwrotu. Klienci zaczęli z nich więcej wypłacać, niż do nich wpłacać. Tego typu fundusze to wasz produkt flagowy. Macie jakiś pomysł, jak się przed tym zjawiskiem obronić?
Rzeczywiście saldo dla tej kategorii produktów w ostatnich miesiącach jest ujemne. Jest to efekt złego sentymentu do rynku akcji, ale też słabszych wyników funduszy. Choć biorąc pod uwagę, dynamiczne spadki cen akcji to wyniki wielu funduszy z tej klasy są ciągle relatywnie dobre. Niestety smutna prawda jest taka, że inwestorzy kupują wyniki historyczne, czyli robią odwrotnie, niż powinni. Z takimi zjawiskiem trudno jest wygrać, gdy dekoniunktura na GPW sprowadziła ceny akcji do poziomu z roku 2013.
Ostatnie 4 miesiące to są pierwsze miesiące w historii funduszy absolutnej stopy zwrotu Altus TFI, gdzie aktywa zmniejszyły się, a nie urosły. To jednak tylko korekta w trendzie wzrostowym, który trwa już blisko 10 lat. Uważamy, że przed tego typu funduszami jest ciekawa przyszłość, bo one są jednymi z beneficjentów niskich stóp procentowych. A jak wiemy, NBP nie spieszy się z podwyżką stóp, prawdopodobnie nie będzie jej jeszcze przez 2 lata, co będzie sprzyjać transferom pieniędzy z lokat bankowych do innych klas aktywów. Sądzimy, że nasze fundusze absolute return są bardzo dobrze zarządzane, bo na ciężkim rynku znacząco ograniczają straty. Gdy na giełdzie się poprawi, będą w stanie zarobić znacząco więcej ponad stopę inflacji.
Czy w najbliższym czasie zamierzacie uruchomić jakieś nowe produkty? I co z zapowiadanym już atakiem na sektor emerytalny?
Chcemy otworzyć się na zagraniczne, globalne fundusze inwestycyjne. Przygotowujemy się do tego od dłuższego czasu. Ale nie chcemy ich uruchamiać tuż przed rozpoczęciem globalnej przeceny, która musi nastąpić. W ten sposób wyrządzilibyśmy krzywdę sobie i klientom.
Temat emerytalny też jest dla nas otwarty. Jesteśmy zainteresowani uczestnictwem w PPK. Co prawda sam produkt pewnie nie będzie wysokomarżowy, ale pozwoli na przykład na poszerzanie bazy klientów i cross-selling.
Czy został już uzgodniony plan połączenia Altus i Esaliens? Czy podtrzymujecie deklarację, że synergie kosztowe będące efektem połączenia powinny wynieść 10,25 mln zł w skali roku, licząc od 1 lipca 2018?
Trwa uzgadnianie planu połączenia. Oczywiście, synergie kosztowe będą, tak jak przy niemal każdym połączeniu. Ale dla nas ważniejsza jest kwestia korzyści komplementarnych, jeśli chodzi o ofertę produktową i poszerzenie grupy docelowej wśród klientów. Dzięki temu połączeniu otrzymalibyśmy dostęp do klienta masowego, w tym zainteresowanego długoterminowymi planami emerytalnymi. Teraz - z uwagi na charakterystykę produktów, i nasze kanały dystrybucji - obsługujemy głównie klienta zamożnego.
Jak Pan ocenia efekty przejęcia BPH TFI przez Altus TFI?
To była najlepsza inwestycja Altusa w historii. Dawne BPH TFI, obecne Rockbridge TFI, wystartowało z wieloma produktami od zera, dzięki temu dynamika rozwoju jest większa od średniej rynkowej. Rockbridge TFI ma coraz większy udział w naszych wynikach finansowych.
Jakie jest tempo wzrostu wartości aktywów w zarządzaniu w przypadku Rockbridge TFI?
Bardzo duże, biorąc pod uwagę sytuację na rynku. Na przykład w trakcie ostatniego roku do funduszy absolute return spod szyldu Rockbridge napłynęło około 500 mln zł, podczas gdy na szerokim rynku dominowały umorzenia.
Czy będziecie dalej konsolidować rynek?
Tak. Konsolidacja na rynku TFI to jest proces długoterminowy i nieunikniony. Zarządzanie funduszami to jest biznes skali. Nie ma się co oszukiwać: ci którzy jej nie osiągną, ze względu na wyższe koszty wynikające z rosnących wymogów regulacyjnych, ograniczenia MiFID II, będą musieli liczyć się ze spadkiem rentowności, i albo to zaakceptować, albo się połączyć, bądź sprzedać. My ze względu na skalę – Altus TFI oraz Rockbridge TFI zarządzają łącznie ponad 16 mld zł aktywów, co plasuje nas w piątce największych firm zarządzających aktywami - raczej będziemy poszukiwać TFI posiadających komplementarną ofertę, albo kompetencje, których zbudowanie od podstaw zajęłoby nam zbyt dużo czasu.
Czy można poznać wstępne wyniki finansowe Altus TFI za I połowę 2018 roku?
Przychody na poziomie opłaty stałej będą podobne, ale gorsze na poziomie opłaty zmiennej, w porównaniu do I połowy 2017 roku. Z uwagi na gorszą koniunkturę na GPW.
Dużo się mówi o problemach niezależnych TFI z dostępem do bankowych kanałów sprzedaży. Ma to być pokłosie regulacji MiFID II. Jak sobie radzicie?
To prawda, że banki usztywniają swoje podejście do współpracy z niezależnymi TFI. Na szczęście my, choć rynek tego nie docenia, dużą część sprzedaży realizujemy w kanale własnym, co jest ewenementem wśród niezależnych TFI.
Poza tym, wśród klientów zamożnych widać tendecję charakterystyczną dla rynków rozwiniętych, czyli do wychodzenia w poszukiwaniu usług inwestycyjnych poza bank, w kierunku podmiotów typu family office. Takich butików inwestycyjnych jest coraz więcej. Zakładają je doradcy, często z długoletnim stażem w działach bankowości prywatnej, którzy chcą mieć szeroką prestiżową ofertę dla swoich klientów, co my im zapewniamy.
Z pewnością w branży funduszowej będą się również rozwijać formy sprzedaży bezpośredniej przez Internet. Przecież kolejne pokolenia wchodzące na rynek pracy wiele czynności, także tych związanych z finansami, wykonuje już za pośrednictwem sieci, a nawet przez urządzenia mobilne.
Altus TFI jest znane z atrakcyjnej polityki dywidendowej. Przeznacza 90% zysku na wypłatę. Czy chcecie w przyszłości utrzymać aktualną politykę dywidendową?
Rzeczywiście, mamy się czym pochwalić na tle rynku. Chcemy podtrzymać politykę dywidendową. Chcemy się dzielić zyskami z naszymi akcjonariuszami. Nie ma powodu, aby to się zmieniło.
Dziękuję za rozmowę.
Zobacz także: Kim jest Krzysztof Mazurek nowy prezes Altus TFI i jakie zadania postawił przed nim Piotr Osiecki