Przejdź do treści
Trump i Powell
Kategorie

Między Białym Domem a Wall Street. Jak Donald Trump próbuje podporządkować sobie Rezerwę Federalną

Udostępnij

Wojna podjazdowa między prezydentem Donaldem Trumpem a szefem Rezerwy Federalnej Jerome’em Powellem weszła w nową fazę. „Wielki przegrany” – napisał Trump o Powellu w poniedziałkowy poranek na Truth Social. W tle: stopy procentowe, inflacja i być może największy test niezależności Fed od czasów Wielkiego Kryzysu.

Donald Trump znany jest z tego, że nie gryzie się w język – zwłaszcza gdy coś stoi na drodze jego politycznym planom. Ale nawet jak na jego standardy, ostatnia seria ataków na Jerome’a Powella brzmi jak coś więcej niż tylko frustracja. To raczej przymiarka do frontalnego ataku.

Warren Buffett wraca na szczyt. Jak inwestuje legenda rynku – Tomasz Jaroszek | Procent Składany

Słowa to za mało?

„Jego terminacja nie może nadejść zbyt szybko” – oznajmił niedawno prezydent o człowieku, którego sam mianował na stanowisko szefa Fed w 2017 roku. Problem? Powell nie zamierza się poddać, a prawo jasno mówi, że szefa Rezerwy Federalnej nie można po prostu zwolnić – można go usunąć tylko „z ważnej przyczyny”.

Tyle że „ważna przyczyna” to pojęcie nieprecyzyjne, a obóz Trumpa – jak wynika z wypowiedzi doradcy ekonomicznego Kevina Hassetta – już bada, czy błędy Fed z czasów pandemii (czytaj: zbyt późna reakcja na inflację) mogą posłużyć jako podkładka prawna.

Gra jednak toczy się nie tylko o stanowisko Powella. Toczy się o coś znacznie większego: o to, kto tak naprawdę trzyma w ręku stery amerykańskiej gospodarki.

Wojna handlowa rozpętana przez USA wpłynie na polskie spółki odzieżowe. Możliwe pozytywne, ale i negatywne skutki

Niezależność Fed na celowniku

Fed to instytucja zaprojektowana tak, by działać niezależnie od politycznych emocji Białego Domu. Ale Trump najwyraźniej uznał, że ta architektura mu nie odpowiada. W jego świecie – zbliżających się wyborów, oczekiwań Wall Street i wysokich stóp procentowych – Powell stał się przeszkodą. Albo wygodnym kozłem ofiarnym.

Powell nie pozostaje dłużny. W zeszłym tygodniu przypomniał wprost: „Niezależność Fed wynika z prawa. Nie podlegamy odwołaniu, chyba że z ważnej przyczyny.” A że nie jest politykiem, mówi to chłodno, z typową dla bankierów centralnych flegmą. Ale znaczenie jego słów trudno przecenić.

Jerome Powell studzi nadzieje Wall Street. Fed nie zamierza interweniować

Zwłaszcza w kontekście możliwego orzeczenia Sądu Najwyższego, które może podważyć precedens z 1935 roku (sprawa Humphrey’s Executor), chroniący szefów niezależnych agencji federalnych przed arbitralnym zwolnieniem przez prezydenta. Jeśli Sąd otworzy tę furtkę – konsekwencje mogą być rewolucyjne, i to nie tylko dla Fed.

A sytuacja gospodarcza nie ułatwia Powellowi zadania. Rynki – rozdarte między niepewnością związaną z polityką celną a niestabilnością Fed – mają za sobą kolejny trudny tydzień. S&P 500 spadł o 1,5%, Nasdaq o 2,6%, a Dow Jones aż o 2,7%. Zmienność wywołana przez wojnę handlową z Chinami oraz napięcia wokół eksportu chipów AI uderzają w zaufanie inwestorów i zdolność Fed do przewidywalnych reakcji.

Cień szefa, cień polityki

Trump – jak donoszą źródła z jego otoczenia na które powołuje się WSJ – może też pójść drogą pośrednią: wyznaczyć „szefa w cieniu”. Kogoś, kto już dziś zacząłby publicznie podważać decyzje Powella, wpływając na oczekiwania rynku. Taki manewr, choć pozaprawny, mógłby skutecznie podważyć autorytet obecnego przewodniczącego, zanim ten w ogóle ustąpi ze stanowiska.

Ale nawet gdyby Trumpowi udało się pozbyć Powella, niewiele wskazuje na to, by polityka pieniężna Fed zmieniła się radykalnie. Decyzje o stopach procentowych zapadają kolektywnie – w 12-osobowym komitecie – a nie w jednoosobowym trybie dyktatorskim.

Fundusze ETF z Europy notują rekordowy napływ środków. Kapitał na Stary Kontynent płynie nawet z USA

Zresztą – jak zauważyli analitycy Pimco – sama próba usunięcia Powella może kosztować więcej niż potencjalne zyski: rynkowy chaos, niepewność co do niezależności Fed, odpływ inwestorów. Czy warto?

Z perspektywy rynku wygląda na to, że Powell nie spieszy się, by go uspokajać. Na pytanie o ostatnią zmienność indeksów odpowiedział, że „giełda robi to, co powinna robić”, dając do zrozumienia, że nie zamierza interweniować pochopnie. Ale jego wypowiedzi, że cła mogą napędzać inflację i ograniczać zdolność Fed do przeciwdziałania spowolnieniu, tylko dolały oliwy do ognia w Białym Domu

Rachunek zysków i strat

Niektórzy uważają, że Trump tak naprawdę nie chce zwalniać Powella. Że bardziej opłaca mu się mieć kogoś, na kogo będzie można zrzucić winę, jeśli gospodarka wpadnie w recesję. „To nie moja wina, to Powell” – brzmi jak klasyczny manewr polityczny. Znany, skuteczny i boleśnie cyniczny.

Ale nawet jeśli Powell pozostanie na stanowisku, szkody mogą już zostać wyrządzone. Bo gra, jaką prowadzi Trump, nie toczy się tylko o jednego człowieka. Toczy się o zaufanie – do dolara, do instytucji, do systemu, który przez dekady był jednym z filarów globalnej gospodarki.

Eli Lilly rewolucjonizuje odchudzanie. Wall Street w euforii, akcje poszybowały o 16%

Jak ujął to Nigel Green z DeVere Group, działania Waszyngtonu mogą w praktyce wypychać kapitał i firmy w stronę Chin, zamiast je z nich odciągać. Przykład? Niespodziewana wizyta CEO Nvidii w Pekinie i ograniczenia eksportowe dla chipów H20 – zaprojektowanych, by spełniać amerykańskie regulacje. To pokazuje, że polityka celna może mieć skutki odwrotne do zamierzonych.

I to jest być może najpoważniejszy koszt tej wojny. Nie sądy, nie stopy procentowe, nawet nie kampania wyborcza. Tylko rysa, która może pozostać na dłużej – i która niekoniecznie da się łatwo naprawić.

Opcjonalnie: https://zagranica.strefainwestorow.pl/

Udostępnij