Przejdź do treści
Kategorie

USA wprowadzają zielone ulgi podatkowe o łącznej wartości ponad 300 mld dolarów

Udostępnij

We wtorek 16 sierpnia prezydent Joe Biden podpisał ustawę „The Inflation Reduction Act”. To największa jak dotąd pojedyncza inwestycja, która ma wspomóc walkę ze zmianami klimatycznymi. W ciągu 10 lat 369 miliardów dolarów zostanie przeznaczone na programy ograniczające emisję gazów cieplarnianych. Pojawiają się jednak głosy, że działania uderzą w uboższą ludność.

,,We make history"

Senat USA przyjął ustawę „The Inflation Reduction Act”. Debata trwała 27 godzin i mimo sprzeciwu Republikanów udało się ją uchwalić. Akt ma wspomóc walkę ze zmianami klimatycznymi i transformację energetyczną Stanów Zjednoczonych. Na ten cel ma zostać przeznaczone 369 mld USD, głownie w postaci ulg podatkowych. To największa pojedyncza inwestycja wspomagająca dekarbonizację, która ma obniżyć emisję dwutlenku węgla o 40% do 2030, w porównaniu z rokiem 2005.

Pieniądze znajdą swoje zastosowanie w programach wspierających zieloną transformację USA. W zależności od dochodu, będzie można zakwalifikować się do ulg podatkowych na domowe projekty energetyczne, takie jak pompy ciepła, czy panele słoneczne. Według analiz CNBC będzie możliwe uzyskanie nawet 10 000 dolarów ulg podatkowych i rabatów. Zapisy obejmują także odpady komunalne. Eksperci obliczyli, że przeciętne gospodarstwo będzie mogło na nich zaoszczędzić nawet do 220 dolarów rocznie.

Na ustawie skorzystają producenci i nabywcy pojazdów elektrycznych, o czym pisaliśmy już na Strefie Inwestorów. Akt dostosowuje istniejącą już ulgę podatkową na zakup ,,czystych" samochodów". Wcześniej kupujący EV byli uprawnieni do odciążeń w wysokości maksymalnie 7500 dolarów, jednak obowiązywały one tylko w przypadku pierwszych 200 000 kwalifikujących się pojazdów, sprzedawanych przez producenta. Ograniczenia zostały zniesione, a zainteresowani kupnem używanego samochodu będą mogli liczyć na ulgi w wysokości 4000 dolarów.

Eksperci nie są pewni, czy ustawa sprosta swojej nazwie. Wpływ aktu na inflację będzie nieznaczny i na jego efekty trzeba będzie długo poczekać.

Największa farma fotowoltaiczna w Europie zredukuje emisję CO2 o 150 tysięcy ton

Na zielonej ustawie skorzysta ... przemysł naftowy i gazowy

Ustawa klimatyczna podpisana we wtorek przez Bidena zapewnia nowe możliwości odwiertów w Zatoce Meksykańskiej i na Alasce.Wszystko to w celu uzyskania poparcia demokratycznego senatora Joe Manchina. Akt wspiera interesy związane z ropą naftową i gazem- jeśli Biden chce tranformacji energetycznej, musi najpierw zaoferować nowe dzierżawy ropy i gazu. Według analityków taki krok tylko wzmocni wysokoemisyjne źródła energii i uderzy to przede wszystkim w ludność ubogą.

Społeczności w pobliżu zanieczyszczających zakładów przemysłowych będą nadal cierpieć, jeśli przemysł naftowy i gazowy będzie nadal tętnił życiem, powiedziała Beverly Wright, dyrektor wykonawczy Deep South Center for Environmental Justice

Co z tego wynika?

369 mld dolarów na inwestycje w energetykę i dekarbonizację przyczyni się do spadku cen energii i zapewni dalszą konkurencyjność USA. Bieżący rok uświadomił wszystkim światowym gospodarkom wagę bezpieczeństwa energetycznego.

-Pogoda może się zmieniać, ale przywódcom dyktatur zbudowanych na paliwach kopalnych nigdy nie można wierzyć, bo są zwyczajnie niebezpieczni- podkreśla laureat Nagrody Nobla w dziedzinie ekonomii Joseph E. Stiglitz. - Te inwestycje dadzą daleko idące zwroty. Koszty zdarzeń wywołanych przez zmianę klimatyczną (pożary, huragany, tornada i powodzie) obniżą nasz standard życia nawet bardziej niż dziś inflacja i w sposób dysproporcjonalny obciążą gospodarstwa domowe o niższych dochodach, osoby niebiałe i przyszłe pokolenia. Koszty te są znacznie większe i trudniejsze do skorygowania niż koszty deficytów – dodaje.

Wpływ ustawy na środowisko jest ciężki do przewidzenia i na efekty będziemy musieli jeszcze długo poczekać. Mimo wszystko jest to jeden z najważniejszych aktów prawnych USA w ostatniej dekadzie, którego skutki będą widoczne także poza grancami Stanów Zjednoczonych.

Najbardziej zamożny 1 proc. światowej populacji odpowiada za 15 proc. emisji CO2

Udostępnij