Warren Buffett w gronie 5 najgorzej opłacanych prezesów spółek z S&P500 - realnie Wyrocznia z Omaha zarabia naprawdę niewiele
Warren Buffett w 2018 roku pobrał z kasy Berkshire Hathaway o 325 razy mniej, niż najlepiej opłacany menedżer spółki zgrupowanej w S&P500. To niewiele zważywszy, że jego spółka nie wypłaca również dywidend.
Warren Buffett od wielu lat utrzymuje się w ścisłej czołówce najbogatszych osób świata, z majątkiem szacowanym na około 85 mld USD. Jednak nie zarabia dużo. Można powiedzieć nawet śmielej: zarabia śmiesznie mało. W 2018 roku Buffett pobrał 398 tys. USD pensji menedżerskiej, co sprawia, że jest wśród 5 najgorzej wynagradzanych prezesów spółek z indeksu S&P500 – wynika z zestawienia opublikowanego niedawno przez portal Visual Capitalist. Jego zarobek był 325 razy mniejszy od zarobku najlepiej wynagradzanego menedżera.
Pensja Buffetta jest bardzo skromna
Z rankingu opracowanego przez portal Visual Capitalist wynika, że w 2018 roku najwięcej wśród menedżerów z S&P500 zarobił David M. Zaslav (Discovery Channel). Jego pobory sięgające blisko 130 mln USD były o blisko 100% większe od wynagrodzenia drugiego na podium Stephena F. Angela, szefa spółki Linde. Ciekawostką z pewnością są zarobki prezesa spółki Disney (Robert A. Iger zarobił w 2018 roku blisko 66 mln USD).
Jak się wydaje na pierwszy rzut oka, na drugim końcu „łańcucha pokarmowego” - a na pewno na drugim końcu listy wynagrodzeń – są m.in. szef Google / Alphabet Larry Page oraz prezes Twittera Jack Dorsey, którzy pobrali w 2018 roku z kasy firmowej symbolicznego jednego dolara (1 USD). Trzecie miejsce tego podium okupuje Jayson Adair (Copart, 203 tys. USD pensji), a tuż za nim jest właśnie Buffett. Warto podkreślić, że spółka Copart urosła w 2018 roku na wycenie o 82,2%, co oznacza, że nie mogący się pochwalić pensją prezes Jayson Adair był najskuteczniejszym CEO z indeksu S&P500 w ubiegłym roku. Berkshire Hathaway zwyżkowało w ubiegłym roku ledwie o 3%, więc Buffett w porównaniu z nim wypada blado.
Zobacz także: Warren Buffett stawia na banki, nie boi się fintechów ani technologii blockchain
Buffett nie pobiera dywidend, tylko sprzedaje akcje
Przypomnijmy, że Buffett prowadzi bardzo skromny tryb życia. Mieszka w tym samym domu od połowy lat 50-tych XX wieku (kupił go za 31 500 USD, czyli za około 276 000 dzisiejszych USD). Rzadko wymienia auta, a jeśli już, to wybiera nie rzucające się w oczy samochody marki Cadillac. Ma wielki gest, przeznaczył już ponad 46 mld USD na cele charytatywne, licząc od 2000 roku! Na początku lipca poinformował, że w tym roku przekaże do różnych fundacji 3,6 mld USD, z czego najwięcej do Gates Foundation (założyciel Microsoftu, Bill Gates jest jego przyjacielem).
Buffett nie pozyskuje dodatkowego wynagrodzenia z Berkshire Hathaway w formie dywidendy, bo jego spółka jej nie wypłaca. Podzieliła się zyskiem z akcjonariuszami raz, w 1967 roku (0,10 USD na papier). Buffett żartował, że to dlatego, iż wyszedł na chwilę do toalety. „Wyrocznia z Omaha” jest zdania, że spółki powinny reinwestować zyski, bo to oznacza, że się rozwijają. Pieniądze na działalność charytatywną Buffett bierze ze sprzedaży akcji swojego wehikułu inwestycyjnego, który jest de facto firmą ubezpieczeniową.
Roczne zarobki najlepszego inwestora w wartość nie są więc imponujące. Za swoją pensję z 2018 roku mógłby sobie kupić co prawda apartament w Warszawie, ale taki nie za bardzo wypasiony. Na nowe Lamborghini Aventador już nie byłoby go stać (710 000 USD). Trudno powiedzieć, że Buffett się umartwia (np. przez 47 lat posiadał całkiem ładną i dużą willę nad morzem, kupioną w latach 70-tych, sprzedał ją pod koniec 2018 roku zyskując blisko 50-krotnie!), ale... biorąc pod uwagę jego majątek, jest tego bliski. Dla niego ważniejsze od gromadzenia dóbr materialnych jest realizowanie swoich pasji i czynienie dobra.