Przejdź do treści

udostępnij:

Najwyższa forma bogactwa to wolny czas

Udostępnij

„Gdy mogę kontrolować swój czas. Gdy wstaję rano i myślę sobie, że mogę zrobić co chcę. Oto jest najwyższa forma bogactwa” – przekonuje znany publicysta ekonomiczny Morgan Housel.

Gdy George Vanderbilt wprowadził się w 1899 r. do Biltmore - największego domu w USA - gazety zastanawiały się jaki dokładnie przyświeca temu cel. Po co właściwie komuś dom o powierzchni 54 000 m.kw.? Ówcześni miliarderzy mieli przeświadczenie, że należy dużo wydawać, ku własnej uciesze, ale często tej uciechy nie znajdowali w tych wydatkach. Właśnie tak było z Vanderbiltem, który zbyt wiele czasu w tymże budynku nie spędzał, a tenże przybytek sporo go kosztował, jeśli chodzi o budowę i utrzymanie.

Rodzina Vanderbilt, jak się zdaje, postanowiła być żywym przykładem na to, że pieniądze szczęścia nie dają. Wydaje się - jak to ładnie ujmuje w swoim felietonie Morgan Housel - że pieniądze dają szczęście na podobnej zasadzie, jak leki zdrowie: jeśli zastosuje się odpowiednią dawkę, to jest OK, ale jeśli zbyt małą lub zbyt dużą, to pojawiają się efekty uboczne.

Według Housela, najwyższe formy bogactwa to nie pieniądze, ale:

Wolny czas

„Gdy mogę kontrolować swój czas. Gdy wstaję rano i myślę sobie, że mogę zrobić co chcę. Oto jest najwyższa forma bogactwa” – uważa Housel.

Niektórzy są bardzo przyzwyczajeni do rutyny. Gdy kilkuletni Franklin Roosevelt, przyszły prezydent USA, otrzymał dzień wolny, by mógł robić co chce, to – jak zanotowała w pamiętniku jego matka – spędził go niemalże tak samo, jak każdy inny dzień.

„Jest wielka różnica pomiędzy pracowaniem ciężko, bo ty tego chcesz, bo masz cele, a pracowaniem ciężko dlatego, że musisz i że ktoś ci karze. Jeśli pracujesz na swoich własnych warunkach, to wiele to zmienia. To tak jakby spać pod namiotem na biwaku z dziewczyną, a spać pod namiotem bo jest się bezdomnym, to są dwa różne doświadczenia” – uważa Housel.

Według Housela, wielu bogatych ludzi nie kontroluje swojego czasu, bo ma niezwykle dużo obowiązków. Są one związane z ich funkcjami. „W pewnym sensie są więc ubodzy. Bo po cóż bogactwo, skoro nie można z niego korzystać?” – pyta Housel.

I przypomina słowa Charliego Mungera: “Ja nigdy nie chciałem być bardzo bogaty. Ja zawsze chciałem być niezależny. To jest cel wspaniały, a droga do niego prowadzi przez mniejsze lub większe bogactwo”.

Zobacz także: Koronawirus znów w natarciu, wracają lockdowny, ale to niekoniecznie musi być zła wiadomość dla giełdy

Pieniądze jak tlen

Oczywiście, nie da się ukryć, że do pełnej niezależności potrzebne są pieniądze. Takie pieniądze, które są jak tlen. Jest ich tak dużo, że na co dzień nie myśli się o nich i wiadomo, że nigdy się nie skończą, przy w miarę spokojnym trybie życia.

Idąc dalej, wiele zależy od trybu życia. Jeśli do szczęścia jest komuś potrzebna tylko niezależność w przyczepie kempingowej, to nie potrzebuje tych środków wiele. Im bardziej rozbuchane ego, tym więcej pieniędzy potrzeba.

“Najbogatsi ludzie myślą o pieniądzach niemal bez przerwy. To jest oczywiste, bo to jest zamknięty krąg przyczynowo-skutkowy: myśleli o nich, więc do nich doszli. Ciekawe jest jednak to, że większość ludzi tak naprawdę nie chce wielkich pieniędzy, tylko chciałaby nie myśleć o pieniądzach, a to jest różnica. Wydaje się, że posiadanie takich oczekiwań, które nie powodują, że trzeba cały czas myśleć o pieniądzach, jest pewną formą bogactwa” – uważa Housel.

Kariera pozwalająca na intelektualną szczerość

Zdaniem Housela, jest jeszcze jedna forma bogactwa, której ludzie nie doceniają: dobra praca. Praca pozwalająca mówić „nie wiem”. Praca pozwalająca na szczerość. Praca pozwalająca na pomyłki. Praca, która nie wymaga udowadniania, że jest się zajętym, by zasłużyć na pensję.

“Są dobrze płatne zajęcia, które dają taką możliwość. Ale większość posad nie ma tej charakterystyki. Nie zostawiają miejsca na szczerość, a ciężka praca na tych stanowiskach to tylko przykrywka dla tej smutnej prawdy” – uważa Housel.

Zobacz także: To już końcówka hossy na akcjach, bessa przyjdzie w ciągu 12, maksymalnie 24 miesięcy – wieszczy Jeremy Grantham

Udostępnij