Ray Dalio tłumaczy dlaczego chiński rząd atakuje rodzimy biznes i firmy
Rząd Chin robi wszystko dla dobra kraju i jest w stanie podnosić rękę na tych przedsiębiorców, którzy w jego mniemaniu działają lub chcą działać wbrew dobru wspólnemu – uważa Ray Dalio.
W Chinach obowiązuje zdrowy prokapitalistyczny trend, więc nie warto się bać, bo to może oznaczać utratę wielkich korzyści w przyszłości – stwierdził Ray Dalio, założyciel i główny oficer inwestycyjny Bridgewater Associates, we wpisie na swoim koncie na LinkedIn.
Rząd Chin chce kapitalizmu, ale chce też rządzić
Dalio wskazał, że doszło w ostatnich tygodniach do wielu zdarzeń, które mogą świadczyć o tym, że rząd Państwa Środka atakuje swoje własne biznesy, które próbują podbijać świat. Zdaniem inwestora, szczególnie niepokojące są dwa z nich: wprowadzenie kontroli nad wykorzystaniem danych przez firmę DiDi oraz przymusowe przekształcenie firm działających w szeroko pojętej branży edukacyjnej w instytucje non-profit. „Te zdarzenia powodują, że można zacząć mieć wątpliwości co do tego, czy w Chinach panuje kapitalizm” – podkreślił Dalio.
Założyciel Bridgewater Associates postanowił wyjaśnić, o co chodzi. „Zdaję sobie sprawę z tego, że dla wielu ludzi, którzy nie znają Chin od podszewki, te ruchy mogą być zupełnie niepojęte. Odkąd pojechałem po raz pierwszy do Chin 36 lat temu, zdałem sobie sprawę, że to jest skompliowany kraj, a obserwatorzy z Zachodu zupełnie go nie rozumieją i mogą przypuszczać, że chińskie władze dość luźno podchodzą sobie do kapitalizmu. Takie ruchy, jak te dwa wspomniane, są od razu interpretowane jako dowód na to, że chińska Partia Komunistyczna tak naprawdę nie lubi kapitalizmu. A przecież od 40 lat w Chinach rozwija się wolny rynek i rośnie w siłę gospodarka kapitalistyczna, wielu ludzi niesamowicie się wzbogaciło” – podkreśla Dalio.
Jego zdaniem, sprawa z DiDi to sygnał ostrzegawczy, że IPO na giełdzie w USA było niepotrzebne. Jeśli chodzi o spółki z sektora edukacji, to rząd chiński chce, by najubożsi mieli szansę na dobrą edukację, więc to jest ruch z zakresu polityki społecznej – wskazuje Dalio. „To prawda, że akcjonariusze tych spółek zostali pokrzywdzeni, ale to stało się dla dobra kraju, takie myślenie króluje w Chinach” – tłumaczy Dalio.
Dalio przypomina, że gdy pękała bańka na chińskich akcjach kilka lat temu, rząd Państwa Środka próbował interweniować i manipulować rynkiem, kupując papiery. Przypomina także interwencje Ludowego Banku Chin, które były tak odważne i doniosłe, że były interpretowane jako początek odejścia od systemu kapitalistyczno-wolnorynkowego. „Co ciekawe, tak sądzili ci sami eksperci I inwestorzy, którzy zupełnie nie dostrzegali podobnych ruchów na Zachodzie, a one miały miejsce. Tymczasem rząd Chin nie chce powrotu do realnego socjalizmu. Jego celem jest jak najszybszy rozwój kraju i gospodarki. Chiński rząd chce wolnego rynku, kapitalizmu, konkurencji, przedsiębiorczości, chce napływu zagranicznych inwestycji. Polecam, by patrzeć na trend, a nie na poszczególne zdarzenia” – mówi Dalio.
Notowania Shanghai Composite Index – 25 lat
Źródło: Trading Economics
Zobacz także: Aplikacja Didi zablokowana. Chinom nie podobają się IPO spółek technologicznych w USA
Mądry inwestor powinien mieć ekspozycję i na USA, i na Chiny
Inwestor podkreśla, że niezrozumienie ruchów bierze się z niezrozumienia systemu, który powstał w Chinach. “Chiński kapitalizm, to kapitalizm państwowy. To państwo ustala jego ramy, bo kapitalizm jest narzędziem, które ma służyć państwu i społeczeństwu. Rząd Chin robi wszystko dla dobra kraju i jest w stanie podnosić rękę na tych przedsiębiorców, którzy w jego mniemaniu działają lub chcą działać wbrew dobru wspólnemu. Chińscy przedsiębiorcy muszą zrozumieć, że są częścią systemu, nie są niepodległymi bytami i mogą zostać ukarani. Chińscy biznesmani mogą mieć pieniądze, ale nie mogą rządzić, bo rządzi Partia Komunistyczna” – tłumaczy Dalio.
Inwestor podkreśla, że chiński rząd lubi działać szybko i zdecydowanie, i to się może nie podobać tym, którzy lubią spokój i stabilność. „To prawda, ze toczy się globalna gra geopolityczna. Jest prawdopodobne, że w najbliższym czasie USA mogą wprowadzić ograniczenia dla chińskich spółek, jeśli chodzi o debiuty na Wall Street, mogą też ograniczyć instytucjom możliwości inwestycji w Państwie Środka. To jednak nie oznacza, że USA przestaną być krajem kapitalistycznym i wolnorynkowym. Tak jak w przypadku Chin, tak w przypadku USA nie powinno się wyciągać wniosków po pojedynczych zdarzeniach, trzeba patrzeć na trend” – podkreśla Dalio.
Według Dalio, zarówno w USA, jak i w Chinach jest wiele okazji inwestycyjnych. „Oba systemy mają swoje wady i zalety. Są różne od siebie. To są systemy konkurujące ze sobą. Mądry inwestor powinien mieć ekspozycję i na USA, i na Chiny. Jeszcze raz podkreślam, że trzeba pamiętać, iż w Chinach obowiązuje zdrowy trend, więc nie warto się bać, bo to może oznaczać utratę wielkich korzyści w przyszłości” – podsumował Dalio.