Rząd spolonizował branżę energetyczną, ale nadchodzi nowa fala prywatnych spółek działających w OZE i SMR
Ostatnie dwa lata mogą sugerować, że w polskiej energetyce pojawia się coraz więcej przestrzeni dla działalności spółek prywatnych. To duża odmiana po forsowanej od lat nacjonalizacji sektora.
Okres od 2015 r. to postępujący proces „polonizacji”, a właściwie nacjonalizacji branży energetycznej. Udział skarbu państwa w sektorze sukcesywnie się umacniał, a krajowy rynek opuszczały ostatnie duże podmioty zagraniczne. Wśród najważniejszych wydarzeń ostatnich lat można wymienić np. przejęcie Bogdanki przez Eneę (2015 r.) czy nabycie EDF Polska przez PGE (2017 r.).
Ta sytuacja ulega zmianie. Zainteresowanie aktywną działalnością na krajowym rynku zdradza coraz więcej podmiotów prywatnych. Dotyczy to trzech obszarów.
Prywatne firmy coraz bardziej zainteresowane polskim Bałtykiem
Pierwszym takim obszarem jest offshore. Uruchomienie morskich farm wiatrowych wymaga odpowiedniego know-how i wykracza poza możliwości spółek skarbu państwa. To dlatego wiążą się one z komercyjnymi partnerami w formule joint venture i mają na to polityczne przyzwolenie. Przykładów jest wiele: PKN Orlen zawiązał współpracę z Northland Power, PGE z Ørsted, Tauron z OW Offshore, KGHM z TotalEnergies etc.
Oprócz tego aktywność na polskiej części Morza Bałtyckiego będzie prowadzić duet Polenergia – Equinor oraz ZE PAK – Ørsted.
Oczywiście konstrukcja przepisów krajowych nadal uprzywilejowuje kapitał państwowy, ale obecna sytuacja stanowi istotne novum. Okoliczności wymusiły na rządzie szerokie otwarcie się na współpracę z firmami zagranicznymi. Ten trend powinien postępować, bo sprzyja mu regulacja unijna.
Małe reaktory jądrowe – ofensywa prywatnego kapitału
Z podobną sytuacją, dużej ofensywy prywatnego kapitału po okresie systematycznej polonizacji sektora energetycznego, mamy do czynienia w segmencie rozwoju nowych technologii. Chodzi przede wszystkim o Synthos, który uzyskał wyłączność na dystrybucję małego jądrowego reaktora modułowego (SMR) produkcji amerykańskiego Hitachi.
Najbardziej wymiernym efektem tej sytuacji jest powołanie wspólnej spółki przez Synthos i PKN Orlen o nazwie Orlen Synthos Green Energy. Jednak formatów biznesowych
inicjowanych przez należącą do Michała Sołowowa grupę jest znacznie więcej. Szczególnie interesująca wydaje się kooperacja Synthosu i ZE PAK.
Ofensywa małych reaktorów odbywa się mimo pielęgnowanej od lat wizji, w której państwo ma monopol na produkcję energii elektrycznej. To niezwykle interesujący proces, który trudno już będzie powstrzymać. Tym bardziej, że jest wspierany przez Amerykanów (Hitachi).
Zobacz także: Wojna może wskrzesić projekt mostu energetycznego Polska - Ukraina. „To był sen Kulczyka”
Duża aktywność prywatnych spółek w branży fotowoltaicznej
Ofensywa firm prywatnych ma miejsce także w branży fotowoltaicznej. Fotowoltaika przeżywa od ostatnich dwóch lat prawdziwy boom. Według danych Polskich Sieci Elektroenergetycznych moc zainstalowana w fotowoltaice na koniec 2020 roku wzrosła rok do roku o 200 proc. do 3935,74 MW. W 2021 r. wzrost rok do roku wyniósł natomiast 92,3 proc. To zjawisko nie mogłoby zaistnieć bez prężnie działających firm prywatnych (np. Columbus, Corab, E.ON etc.).
Dziś pozycja takich podmiotów nadal jest silna, choć nie sprzyjają im zmiany przepisów. Od 1 kwietnia br. spowodowały one, że prosument wprowadzając energię do sieci uzyska za nią cenę rynkową, ale już pobierając ją będzie musiał zapłacić kwotę powiększoną o wszelkie opłaty i podatki. W dodatku nadwyżkę wyprowadzoną do sieci będzie mógł wykorzystać w ciągu roku, a po tym okresie uzyskać za nią nadpłatę, ale mocno ograniczoną finansowo. Zgodnie z analizą Polskiego Alarmu Smogowego, powinny one spowodować, że zwrot z inwestycji w fotowoltaikę wydłuży się o 50-80 proc.
Nie zmienia to jednak faktu, że fotowoltaika pozostaje kluczowym obszarem, w którym rozwija się krajowa energetyka. Choć obecność spółek skarbu państwa jest w niej spora, to jednak nie przypomina w niczym dominacji jaką posiadały one w sektorze od 2015 r., a więc momentu rozpoczęcia tzw. procesu „polonizacji” branży.
Czy „polonizację” zastąpi partnerstwo publiczno – prywatne?
Dzisiejszy obraz sektora energetycznego mocno różni się od rzeczywistości z lat 2015-19, kiedy to aktywnie forsowano „polonizację” całej branży, a kolejne spółki prywatne opuszczały
Polskę. Dziś w wielu obszarach dostęp dla prywatnych przedsiębiorstw wzrasta, choć najlepsze dla nich perspektywy mają miejsce przede wszystkim w tych projektach, w których ich partnerem są państwowi giganci.
Z reguły po okresie nacjonalizacji nadchodzi fala prywatyzacji, ale kształtująca się w Polsce nowa wizja energetyki może sugerować, że sektor będzie ewoluował raczej w stronę partnerstwa publiczno – prywatnego. Przy odrobienie zdrowego rozsądku ze strony rządu mogłoby to być rozwiązanie, które zaspokoiłoby równocześnie potrzeby państwa w zakresie kontrolowania newralgicznej dla gospodarki branży jak i potrzeby inwestorów upatrujących w prywatnym kapitale impulsu technologicznego dla całej branży.
Zobacz także: Fotowoltaikę czekają zmiany w 2022 roku. Nowe prawo może wywołać zapaść w podłączaniu małych instalacji - ostrzegają eksperci