Piotr Święcik, zarządzający funduszem Novo Akcji - "W najbliższych kwartałach należy bardzo ostrożnie podchodzić do spółek z branży gamingowej" | StrefaInwestorow.pl
Obrazek użytkownika Piotr Rosik
25 paź 2017, 07:15

Piotr Święcik, zarządzający funduszem Novo Akcji - "W najbliższych kwartałach należy bardzo ostrożnie podchodzić do spółek z branży gamingowej"

Z jakiego powodu należy unikać spółek paliwowych i być bardzo ostrożnym wobec spółek gamingowych? Dlaczego banki mogą jeszcze drożeć i kiedy obudzą się z letargu małe i średnie spółki? O tych i innych kwestiach porozmawialiśmy z Piotrem Święcikiem, który zarządza funduszem Novo Akcji.

Fundusze akcji polskich zawodzą w tym roku i to bardzo. Ta grupa funduszy od początku stycznia do 20 października zarobiła średnio 15,4%, przy zwyżce WIG tym samym okresie o 23%. Liderem, który zostawił konkurencję w tyle, jest fundusz Novo Akcji z oferty Opera TFI. Fundusz w tym okresie urósł o 41,4% zdecydowanie bijąc kluczowy benchmark.

Spotkaliśmy się z zarządzającym funduszu Novo Akcji, Piotrem Święcikiem. Chcieliśmy, żeby zdradził nam tajemnicę swojego sukcesu w tym roku. Święcik pełni również funkcję członka zarządu Opera TFI, więc była okazja do porozmawiania o wyzwaniach, jakie stoją przed polską branżą funduszową.

Piotr Rosik: Wiele indeksów zachodnich giełd jest już na historycznych maksimach i pojawiają się nowe rekordy. WIG też jest stosunkowo blisko historycznego szczytu z 2007 roku. Tymczasem różne indeksy strachu są na rekordowo niskich poziomach. Czy w myśl przysłowia, że giełda jest zmienna należy zacząć się bać?

Piotr Święcik (Opera TFI): Na rynku nie ma jeszcze euforii. Nie ma pełnej zgody, co do tego, że jest tylko jeden kierunek na ryzykownych aktywach – w górę. To świetnie widać na naszym rynku, gdzie fundusze akcji nie cieszą się popularnością. W pamięci inwestorów tkwi 2008 rok.

Zwracam uwagę, że Stany Zjednoczone nie są jeszcze rynkiem dramatycznie przewartościowanym. Ale pojawia się już ryzyko podwyższonej zmienności. Końcówki trendów wzrostowych zawsze są nerwowe. Spodziewam się wzrostu zmienności na rynkach w najbliższych miesiącach. Ale wciąż powinniśmy widzieć wzrosty, mimo że pojawił się szereg niepokojących wydarzeń politycznych.

Co Pan ma na myśli?

W USA administracja toczy walkę o każdą ustawę – w tym o najważniejszą, dotyczącą reform podatkowych. Na scenie politycznej rynków wschodzących też nie jest spokojnie. W Europie mamy serię wyborów, a do tego doszedł problem Katalonii. Nerwowość powinna być coraz większa. Problem w tym, że alternatywny dla akcji na razie nie ma.

Zobacz także: Wyniki funduszy akcji w 2017 są tragiczne. Giełdowa hossa przechodzi Polakom koło nosa

Świat powoli przygotowuje się do podwyżek stóp procentowych.

To prawda. Liczne sygnały wskazują, że rentowność obligacji powinna rosnąć, więc cena spadać. To powoduje, że budowa portfela z dużym udziałem długu jest trudna i obarczona znacznym ryzykiem. Dopóki stopy pozostają na niskich poziomach, nie ma alternatywy dla akcji.

Duże spółki są tegorocznym hitem na GPW, małe i średnie są w odwrocie. Kiedy się to zmieni? Co się musi stać, by ten obraz rynku uległ zmianie?

Rzeczywiście, dysproporcja w zachowaniu mWIG40 czy sWIG80, a głównych indeksów jest bardzo duża. Uważam, że ruch na akcjach dużych spółek zainicjowała zagranica, ale krajowi inwestorzy detaliczni śpią, lub boją się. Nie ma napływów do funduszy akcji, a to one lubią średnie i małe spółki.

Pewną szansę na odwrócenie trendu na małych i średnich spółkach daje końcówka roku. Ona jest tradycyjnie dobra dla takich walorów. Jednak dopóki nie zobaczymy zwiększonych napływów do funduszy akcji, dopóty nie będzie hossy na „misiach”.

Czyli Polacy wciąż będą chomikować pieniądze na lokatach?

Jestem dobrej myśli, że to się w końcu zmieni. Na razie Polacy uciekają od depozytów w kierunku nieruchomości. Obecnie sporo mieszkań jest kupowanych za gotówkę. Bardzo popularne są również fundusze pieniężne, traktowane jako substytut lokaty.

Jakie spółki i jakie sektory, według Pana, w nadchodzących miesiącach będą zachowywać się lepiej niż rynek? Ostatnio świetnie zachowywała się branża paliwowa czy chemiczna, słabo spożywcza. Jak będzie w przyszłości?

Taka dekorelacja sektorowa występuje także na innych rynkach, nie tylko w Polsce. Wydaje mi się, że ciekawym typem może być branża finansowa. Wszystkie problemy, które jej ciążyły, czyli podatek bankowy i kredyty frankowe, zostały rozwiązane. Wszystkie duże rodzaje ryzyka, które w nią biły, zniknęły z pola widzenia.

Tymczasem nadchodzi podwyżka stóp. Z nią powinny nadejść żniwa dla banków. Podwyżka stóp może się zdarzyć szybciej, niż się większość spodziewa.

Czyli kiedy?

Obecnie Rada Polityki Pieniężnej wysyła sygnały gołębie. Mówi, że w 2018 roku podwyżki stóp raczej nie zobaczymy. Jednak poważne rozmowy o podwyżkach powinny zacząć się już w I kwartale 2018 roku i nie zdziwiłbym się, gdyby do podwyżki doszło w II kwartale 2018 roku.

Dlaczego tak szybko?

Presja płacowa nabiera tempa. PKB rośnie imponująco. Podwyżka stóp może nadejść szybciej, niż się obecnie wydaje. Ale prawdopodobieństwo podwyżki w II kwartale przyszłego roku nie jest wysokie, o tym także należy pamiętać.

A przed jakimi sektorami by Pan przestrzegł inwestorów?

Coś się zaczyna psuć w branży paliwowej. Wyniki pokazane przez Orlen rozczarowały. Wydaje się, że pojawia się kiepska perspektywa, jeśli chodzi o wyniki.

Przyznam, że bardzo sceptycznie podchodzimy również do branży gier. To jest atrakcyjny sektor gospodarki, ale może mieć przed sobą słabszy okres. Mówię tu szczególnie o polskich producentach gier.

Skąd taka prognoza?

Na naszym podwórku zapanował zbyt duży entuzjazm co do branży gamingowej. Powoli nadchodzi czas weryfikacji oczekiwań. Widać już pierwsze oznaki korekty na CD Projekt. Miejmy w pamięci słabą sprzedaż „Snipera 3” autorstwa CI Games. Pojawiają się coraz wyraźniejsze rysy na akcjach producentów gier. Jest to sektor, który w najbliższych kwartałach powinno się odpuścić, a co najmniej traktować z ostrożnością.

Co z budowlanką? Ostatnio prezes jednej z dużych firm deweloperskich poskarżył się, że ma problem ze znalezieniem pracowników...

Rzeczywiście, branża budowlana może mieć problem z pracownikami. Z presją płacową, która wgryzie się w marże i przełoży się negatywnie na wyniki. Jednak cała branża budowlana powinna jeszcze przez jakiś czas mieć się dobrze. Należy jednak pamiętać, że hossa na rynku nieruchomości jest już zaawansowana.

Czy odsuwanie w czasie reformy OFE ciąży rynkowi? Jak Pan sądzi, która wersja reformy OFE zostanie wybrana?

Rzeczywiście, odkładana reforma OFE wisi nad rynkiem. To nie jest nic dobrego, że ona jest odsuwana w czasie. To blokuje inwestorów, jeśli chodzi o kupowanie walorów spółek, w których udziały mają OFE. Trzymam kciuki za wariant 75-25 i powstanie pracowniczych programów kapitałowych.

Skąd dość nikła wartość i liczba IPO na GPW? Wydaje się, że delistingi wartościowo zrównały się z emisjami nowych akcji. Niby w tym roku na GPW weszła firma Play, ale ona nie zaoferowała nowych akcji, więc to nie było prawdziwe IPO...

Główną przyczyną jest zachowanie polskiego rynku w ostatnich latach. Odstawał dramatycznie in minus od rynków światowych. Wszyscy bali się wchodzić z większą ofertą. Koszt pozyskania kapitału był wysoki, a firmy zainteresowały się żywo pozyskiwaniem środków poprzez emisję obligacji. Ta sytuacja powoli zaczyna się zmieniać, od 12 miesięcy mamy na GPW dobry okres.

Jaka jest Pańska prognoza dla giełdy na 2018 rok? Niedawno rozmawialiśmy z prezesem Quercus TFI Sebastianem Buczkiem i on był pesymistyczny...

Ja jestem umiarkowanym optymistą. Uważam, że I połowa roku powinna być dobra. Nie spodziewam się spektakularnych stóp zwrotu z akcji w roku 2018, ale jednak powinien się on zamknąć na plusie.

Jakie są największe wyzwania dla branży TFI na najbliższe kwartały? Pytam tu głównie o nowe regulacje, które pojawią się na skutek wdrażania unijnej dyrektywy MIFiD II.

TFI nie mają aż tyle pracy przed wejściem w życie mifidowskich regulacji, co domy maklerskie. Najważniejszą kwestią nas dotykającą był model dzielenia się opłatami z dystrybutorem. Na szczęście zostało wypracowane takie rozwiązanie, które jest łagodne. Jeszcze na początku tego roku regulator proponował wersję, która mogłaby zatrzymać sprzedaż jednostek funduszy poprzez kanał bankowy.

Wydaje mi się, że wejście w życie tych regulacji dotyczących sposobu rozliczania się z dystrybutorem doprowadzi do tego, iż zyskiwać na znaczeniu będą niezależne platformy sprzedające fundusze. Kanał bankowy straci swój monopol.

To może oznaczać stopniowe obniżki opłat za zarządzanie?

Tak. Ale one będą miały źródło w kilku procesach. Jest oczekiwanie ze strony regulatora, że one się pojawią. Wraz z wdrażaniem regulacji mifidowskich ustawodawca daje rządowi możliwość obniżki opłat za pomocą rozporządzenia.

Poza tym rośnie konkurencja na polskim rynku ze strony zagranicznych dostawców. Rośnie dostępność ETF-ów, czyli niskokosztowych funduszy notowanych na giełdach.

Przyjdzie do Polski moda na fundusze pasywne i ETF-y?

Przyjdzie. Ale jako pierwsza może przyjść moda na fundusze semi-pasywne, typu smart-beta. Są to fundusze, które nie naśladują pasywnie wybranego indeksu, ale sposób zarządzania nimi jest mocno ograniczony na podstawie różnych kryteriów.

Opera TFI zamknęła niedawno fundusz Eurogeddon, założony i prowadzony przez prof. Krzysztofa Rybińskiego. Był to fundusz, który zakładał upadek strefy euro i wielki krach na giełdach. Czy należy to traktować jako sygnał kontrariański?

Kulisy zamknięcia funduszu są prozaiczne. To nie wynikało z naszej decyzji, z kierunku rynków. To nie jest tak, że uznaliśmy, iż na giełdach będą już tylko wzrosty. Po prostu współpraca z autorem projektu zakończyła się. Od roku trwały dyskusje, czy przekształcić Eurogeddon w inny fundusz.

Czyli prof. Rybiński po prostu wycofał się z zarządzania Eurogeddonem?

Tak.

Zobacz także: Fundusz Eurogeddon Rybińskiego: Od jego startu WIG wzrósł 55%. Czy zamknięcie to sygnał, że czas sprzedawać akcje?

Czy Opera TFI planuje uruchamianie jakichś nowych produktów inwestycyjnych w najbliższym czasie?

Oczywiście. Ale konkurencja nie śpi, nie mogę wiele ujawnić. Przypominam, że w tym roku uruchomiliśmy fundusz małych i średnich spółek.

Jest Pan zarządzającym funduszu Novo Akcji, który jest jedynym polskim aktywnie zarządzanym funduszem akcyjnym, który w tym roku znacząco bije rynek. W trakcie ostatnich 12 miesięcy fundusz dał zarobić 60%, podczas gdy inne podmioty z jego grupy średnio 25%. Czy mógłby Pan zdradzić źródło sukcesu?

Jesienią ubiegłego roku obstawiliśmy scenariusz wzrostów na warszawskiej giełdzie. Doważyliśmy portfele blue chipami. To zdecydowało o bardzo dobrym wyniku w tym roku. Część konkurencji spóźniła się z tym ruchem.

Z czynników drugorzędnych należy wymienić pomoc ze strony rynku tureckiego, który w I kwartale zachowywał się bardzo dobrze. A my wtedy mieliśmy trochę tureckich akcji w portfelu. Wyszliśmy z tego rynku pod koniec I połowy roku.

Poza tym część małych i średnich spółek, które mamy w portfelu, zachowywała się bardzo dobrze.

W portfelu macie spory udział dużych spółek paliwowych i banków. Czy będziecie zmniejszać ekspozycję na sektor paliwowy?

Ten proces już trwa.

Co będziecie kupować? „Misie”?

Tak, będzie wzrastał udział małych i średnich spółek w naszym portfelu. Poza tym myślimy o przyjrzeniu się rynkom europejskim, jak już opadnie kurz wokół Katalonii i Hiszpanii. Spółki z USA są już nieco za drogie.

Zauważyłem, że w portfelu w połowie roku mieliście kilka spółek z NYSE: Schlumberger, Halliburton i Hess Corp.

To był zakład na odbicie ceny ropy. Udał się. Przypominam, że fundusz otwarty nie może inwestować w kontrakty terminowe na surowce.

W tej chwili macie jakieś spółki zagraniczne w portfelu?

Teraz ich udział w portfelu jest bliski zeru.

Zobacz także: Arkadiusz Bebel: multimedalista w szachach, który będzie inwestował w spółki nowych technologii

Sporo w portfelu Novo Akcji waży spółka LUG z NewConnect,, bo aż 2,5 pkt. proc. I sporo już na niej fundusz zarobił. Może Pan powiedzieć kilka słów o tej inwestycji?

To jest inwestycja, w której jesteśmy od dawna. Traktujemy tą pozycję jako jedną z kilku długoterminowych inwestycji w wartość. Spółka LUG ma ciekawe plany. Rusza z ekspansją na rynki zagraniczne, bierze na celownik Amerykę Południową. Jest to walor perspektywiczny.

W połowie roku fundusz miał akcje spółki Vistal. Byliście zaskoczeni tym, jak potoczyła się historia tej spółki?

Zaczęliśmy się pozbywać akcji tej spółki już kilka miesięcy temu. Uznaliśmy je za mało atrakcyjne. Ale nie spodziewaliśmy się takiego uderzenia. Nie braliśmy po uwagę „scenariusza nuklearnego”. [śmiech] Na szczęście udało się nam uniknąć negatywnego wpływu Vistalu na wyniki funduszu.

Fundusz Novo Akcji, którym Pan kieruje, jest tym w swojej grupie, który ma największe odchylenie standardowe, czyli cechuje się największą zmiennością ceny jednostki. Dlaczego? Czy planujecie coś z tym zrobić?

To nie jest przypadek. Założenie jest takie, że jest to fundusz agresywny, najbardziej agresywny z całej naszej oferty. Dla klientów, którzy chcą spokoju, mamy inne fundusze.

Czyli klienci, którzy kupują jednostki Novo Akcji, mają świadomość, że będzie bujać?

Tak. Wiedzą, że wsiadają do szybkiego bolidu i muszą się liczyć z konsekwencjami. [śmiech]

Zobacz także: "By regularnie wygrywać z rynkiem, trzeba znaleźć pojawiające się anomalie" – rozmowa z Trystero, znanym blogerem inwestycyjnym

Co Pan sądzi o koncepcie funduszy typu quant, funduszy algorytmicznych? Czy one mają szansę na osiąganie wyników lepszych od rynku i od funduszy zarządzanych aktywnie przez ludzi? Czy to jest tylko kwestia czasu, związana z ulepszeniem technologii, pojawieniem się sztucznej inteligencji?

Czynnika ludzkiego w inwestowaniu nic nie zastąpi. Jestem mocno sceptyczny, jeśli chodzi o mechaniczne strategie inwestycyjne. Nieprzypadkowo nie ma w ofercie Opera TFI takich rozwiązań. Takie strategie kierują się pewnymi trendami, zależnościami, które w pewnym momencie ulegają odwróceniu. Strategie mechaniczne nie radzą sobie w takich momentach. Rynki są nieracjonalne i nieefektywne. Narzędzie ilościowe nie jest w stanie zmierzyć nieracjonalności i nieefektywności rynków.

Zobacz także: Fundusze algorytmiczne i quant to zazwyczaj inwestycyjna porażka. 5 powodów dlaczego tak jest

Ma Pan jakieś swoje wzory do naśladowania, jeśli chodzi o inwestowanie? Warren Buffett, Peter Lynch, czy może ktoś mniej znany?

Jest mi ciężko wskazać konkretne nazwisko. Uważam, że każdy inwestor musi szukać swojej koncepcji. Tylko ze swoją własną koncepcją czujemy się dobrze i tylko z nią w chwilach kryzysowych będziemy sobie mogli poradzić.

Na pewno mogę polecić książki Daniela Kahnemana. Pokazuje w nich świetnie funkcjonowanie ludzkiej psychiki i źródła zaskakujących, często nieracjonalnych decyzji.

Ma Pan jakieś hobby, czy tylko praca?

Oczywiście, że mam hobby. Interesuję się motoryzacją i lotnictwem. Latem uprawiam trekking, uwielbiam chodzić po górach, szczególnie po Tatrach. Zimą połykam książki, jestem molem książkowym od zawsze.

Dziękuję za rozmowę.

-----

Piotr Święcik jest doradcą inwestycyjnym (licencja nr 256) i maklerem papierów wartościowych (licencja nr 1972). Karierę zaczynał w 2006 roku w Domu Maklerskim TMS Brokers jako trader. Potem przeszedł do świeżo utworzonego Opera TFI. W latach 2011-2015 pracował w Biurze Maklerskim Banku ING, zarządzając portfelami klientów, by w maju 2015 roku powrócić do Opera TFI.
 

Śledź Strefę Inwestorów w Google News

Sprawdź więcej artykułów i analiz

Więcej praktycznej wiedzy o inwestowaniu na giełdzie, takiej jak analizy, artykuły, czy portfele edukacyjne, znajdziesz w części premium serwisu StrefaInwestorow.pl. Kliknij tutaj, aby dowiedzieć się więcej.