Przejdź do treści
Kategoria::
Kategoria

Marże w górnictwie wzrosły o około 40 proc. Zyski wydano na pensje górników

Dotowane miliardami zł rocznie górnictwo zaczyna notować pierwszy raz od lat wysokie marże, ale nadwyżka finansowa jest natychmiast „przejadana” przez szybki wzrost uposażeń górników. Proces ten pokazuje, że trwałe odzyskanie rentowności branży węglowej w Polsce jest niemożliwe.


Marże wzrastają w górnictwie – maleją w energetyce

Według danych katowickiego oddziału ARP w sierpniu elektrownie kupowały węgiel za 641 zł za tonę, co oznacza wzrost o 86 proc. w ciągu jednego miesiąca. Jednak ten parametr zawyża realną marżę górnictwa, którą spółki takie jak PGG uzyskały dzięki renegocjacji kontraktów z państwową energetyką. Na tak dużą dynamikę miała bowiem wpływ korekta faktur z poprzednich miesięcy. Realny wzrost cen polskiego węgla wyniósł w sierpniu br. 38 proc. miesiąc do miesiąca.

To pokazuje skalę sukcesu dostawców węgla krajowego, którzy wykorzystali kryzys energetyczny do własnych celów. Jak słusznie zauważa think-tank energetyczny „Instrat” doprowadziło to do przesunięcia wysokich marż ze spółek energetycznych do koncernów wydobywczych.

Jeszcze we wrześniu dane innego z kluczowych think-tanków energetycznych w Polsce -  „Forum Energii” wskazywały na oscylujący wokół 7000 proc. wzrost marż brutto producentów energii rok do roku. Wynikało to z bardzo niskich cen paliwa pozyskiwanego głównie w kraju a nie ze znacznie droższych portów ARA (Antwerpia – Rotterdam – Amsterdam) oraz relatywnie niskich cen uprawnień do emisji CO2 w połączeniu z dużym kryzysem energetycznym i wzmożonym popytem na energię. Ten okres już się skończył – polskie górnictwo urealniło ceny, a zarabiać zaczęły przede wszystkim spółki takie jak PGG, czyli producenci węgla.

Modelowa marża brutto producentów energii urosła o 7000 proc. w ciągu roku

Górnicy przejadają zyski

Sierpniowe dane GUS pokazały, że dynamika roczna wzrostu uposażeń finansowych w sektorze górniczym wzrosła z 17 do 81 proc. Jeszcze we wrześniu 2021 r. przeciętne miesięczne wynagrodzenie w sektorze górniczym wynosiło około 9000 tys. zł brutto, w lipcu br. było to już 17 tys. zł brutto. Jednak na te dane wpływają jednorazowe premie otrzymywane przez górników, odsezonowane dane nie są aż tak spektakularnie.

Nie zmienia to jednak faktu, że wraz z szybko rosnącą marżowością branży górniczej równolegle rośnie wzrost uposażeń. Zyski są przejadane mimo spadającego wydobycia krajowego. W sierpniu br. wyniosło ono 3,83 mln ton węgla, a więc 28 proc. mniej niż jeszcze 5 lat temu. Górnicy zarabiają więc coraz lepiej, a pracują coraz mniej wydajnie, na dodatek nie widać dziś mimo 40 proc. wzrostu marż szans na sensowne inwestycje sektorowe. Czy można więc traktować poważnie zapowiedzi o renesansie węgla? Zdecydowanie nie.

Nastroje polityków, którzy na fali kryzysu energetycznego zaczęli wypowiadać się o konieczności inwestycji w górnictwo, mocno tonuje prezes PiS, Jarosław Kaczyński, który w sobotę w TVP Info stwierdził, że: „Musimy ostatecznie rozeznać sytuację. Tylko wtedy, kiedy będziemy przekonani, że to się opłaca albo że jest nie do uniknięcia, to będziemy podejmowali te najdalej idące działania, czyli budowę nowych kopalń”.

Co z tego wynika?

Trwale dotowane miliardami złotych rocznie górnictwo dzięki chwilowej poprawie koniunktury wywołanej kryzysem energetycznym uzyskuje wysokie marże i zaczyna notować pierwsze od lat zyski. Proces ten odbywa się kosztem energetyki, która w pierwszej połowie roku generowała bardzo wysokie marże, ale urealnienie kontraktów na krajowy węgiel zakończyło tę prosperitę. Struktura wzrostu marż i równoległego wzrostu uposażeń górników przy jednoczesnym spadku efektywności wydobycia pokazuje, że górnictwo to branża schyłkowa, a powrót do trwałej rentowności działających w niej przedsiębiorstw jest niemożliwy.

udostępnij: